ďťż

Co jest faux pas ,,fo pa,, na stajni i w jeżdziectwie???

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Witam .
Zastanawia mnie tak z czystej ciekawości co jest ,,fo pa,, na stajni.
Wiem ze nietaktem jest noszenie ostróg na stajni.W wielu stajniach ,zwłaszcza dresazowych w niemczech oraz W Danii, takie nietakty odbijaja się na kontaktach miedzy ludzmi . Szczególnie jeśli ktos nie zna tych ,,fo pa,, może zostać nie mile powitany wśród pracowników.
a jak jest z tym w Polsce???
dziękuje za odpowiedzi:)


halo podbijam , czy ktos jednak pokusi sie o inf??
dla mnie faux paux, jest palenie papierosów na koniu.
myślę, ze w polsce nie obowiązuja w stajni jakieś reguły.. na konkursach prędzej..


Bat wlozony w buta, ostrogi gdy sie nie siedzi na koniu, nie zapiete do konca oficerki, palenie na koniu. Mimo wszystko juz sie nie zwraca na to takiej uwagi, tak jak powiedziala Artanis, moze na zawodach i jeszcze ewentualnie u koniarzy "starszej" daty.
No na to palenie na koniu to moim zdaniem powinno się wszędzie zwracać uwagę... co jak np. żar wpadnie pod czaprak? może do wypadku dojść.
ale czego się dla lansu nie zrobi...chodzi o te fajki..
w ogóle przy koniu palenie to jest jakis absurd ... ja jako osoba paląca nie wyobrażam sobie stać przy koniu i palić, ale jestem też tego zdania, że na stajni powinno być wydzielone miejsce, gdzie wolno palić.
Co do palenia, to nietaktem jest też wyrzucanie niedopałków w okolice lub na pastwisko, ujeżdzalnie, padok..

nietatkem jest też moim zdaniem jeśli instruktor podczas prowadzenia jazdy pali lub rozmawia przez telefon.

powiem szczerze, ze czasem sie mi przytrafiło.. (jak byłam młodsza) ale teraz już nie praktykuje..
może... słoma w ogonie?
ogólnie.. brudny koń..
to sie chyba rzadziej zdarza.... jednak jeźdzcy zwykle ,szczególnie w szkólkach zapomnają o ogonie
u nas były kary....
biegało się trochę
dobra jest też tzw loża szyderców, ty jeździsz a 5 osób siedzi, gapi się i komentuje pod nosem
zdecydowanie brzydko jest wkładać bat w buta
a słoma w ogonie - żaden wstyd pod warunkiem, że nie jest to trening

u nas były kary....

u nas się straszy, że za słomę w ogonie będzie gleba na jeździe...przy dzieciach działa


a słoma w ogonie - żaden wstyd pod warunkiem, że nie jest to trening

nie zgodzę się. wstyd taki sam jak zakleje na szyi etc. po prostu brudny koń.
no no no ja tez z tymi fajami sie zgodzę:)
właściwie u nas w polsce tak jakos nie przywiązuje się uwagi do takich nietaktów a może to błąd??
u mnie w stajni nie wolno palic, i choć to jest stajnia hotelowa to zasady są moje a nie :ja płacę ja wymagam.
czasami zastanawia mnie fakt iż te wszystkie laseczki które maja po 16 lat , maja swoje konie bo im rodzice dają na hotel, to one dopiero robia fo pa:)pod tym wzgledem ze np Pani która ma 16 lat poucza weterynarza , trenera, ale sama u swojego konia jest 1 w tygodniu i jeszcze go po jezdzie nie zaczyści.Mało tego nawet konia nie wyprowadzi na padok, i nie pozwala go wypuszczać.
Być może gdyby zwracano wiekszą uwagę na faux pas może te dzieciaki wyrosły by na koniarzy a nie na pseudo jeżdżców???
to wszystko o czym piszecie zdarza sie na codzień w kazdej stajni.
moim zdaniem brudne oficerki na zawodach też są ,,fo pa,,a zdarzaja sie i to czesto:)
Nienawidzę palenia na koniu. Przecież to na pewno szkodzi zdrowiu naszego zwierzaka, nie sądzicie? U nas w stajni niestety wszyscy palą praktycznie gdzie chcą. A, że u nas jest też rekreacja to czasami dzieciaki w dymie latają.
Faux pas?
Brudne buty, niedoczyszczony koń (słoma w ogonie)...
U nas w stajni też wszyscy palą gdzie chcą, czyprzed boksem czy na koniu im to nie robi różnicy, a pety ciągle ladują na hali (niedługo zamiast piachu będziemy jeździli na petach) i to nie ważne czy to są treningi czy rekreacja (tzn. chodzi mi o stałych bywalców którzy sobie siedzą w czasie rekreacji w stajni i palą)

Ja np. nie pojadę w teren na niedoczyszczonym koniu (chodzi mi o brudne plamy, których nie wyczyszczę szczotką), choćby z takiego powodu, że moja klacz jest "biała", poprostu wstyd dla mnie, brudny koń świadczy o niedbalstwie a dla mnie jest to równoznaczne z jeźdźcem-brudasem. Co do słomy w ogonie j.w. , mnie kłuje w oczy pozklejany ogon a właściwie "druty" a nie włosy, czasami rozczesanie tego zajmuje mi nawet pól godziny a co za tym idzie- garście powyrywanych kudłów. Co do "loży szyderców" to bardzo fajny sopsób na karę, właśnie o to chodzi, żeby wszyscy gadali pod nosem bo to jest nie zręczne dla jeźdźca i przykre. Kara adekwatna do niedbalstwa czy poprostu lenistwa
Mi akurat chodziło o loże szyderców którym się poprostu nudzi i siedzą i obgadują wszystko co się zrobi źle i żę oni zrobili by tak itp.
Zbyt miłe to nie jest. Skupić też się nie można. Często osoby posiadające prywatne konie, oceniają w ten sposób dzieciaki z rekreacji. Pewnie, że rekreacja nie jeździ lepiej - ale dzieciakom, może się zrobić przykro
Wiadomo, że to miłe nie jest ale stosowane jako kara może być nieocenione
czasem rekreacja jeździ lepiej od tych zarozumialcow

czasem rekreacja jeździ lepiej od tych zarozumialcow

w 100% się zgadzam jak obserwuje u nas jak nie które dzieci sobie radzą i są ambitne to jestem w wielkim szoku pozytywnie oczywiście, a przeważnie u nas na rekreacji są trudne konie. I jak się przyglądam się np na koleżanką które mają swoje konie i które startują to czasem można sie załamać i powiedzieć szkoda konia.
według mnie ,,fo pa" jest na pewno jak instruktor wyleguje się na hamaku a jazde prowadzi jakaś dziewczyna ( już tam nie jeżdże ) strasznie mnie to wkurzało

a co do palenia przy koniach to po prostu nie wypada, nie wolno, nie powinno się itd.
W sąsiedniej stajni to jest częsty widok pani instruktor siedzie na ławeczce i sobie sms-ki pisze, albo sobie gdzieś pójdzie, a w tym czasie albo małe dzieci nawet 12 letnie prowadzą jazdy innym dziecią i przy tym nie ma nikogo dorosłego. Bywa też ze prowadza osoby bez uprawnień i niepełnoletnie masakra.
Ulcia_jg, qurinis, również widziałam takie przypadki. Byłam w odwiedzinach w jednej stajnii. Zastęp na 3 konie. Zastępowa praktycznie sama prowadziła jazdę, bo instruktorka wolała jeść sobie jakieś tam Knorki niż zajmować się swoimi uczniami.

Wiadomo, niektóre dzieciaki są bardzo ambitne (albo świrniętę jak ja i moja koleżanka)praktycznie myślą tylko o koniach i skupiają się raczej na nich. Wg mnie konie rekreacyjne gorzej reagują na pomoce ( to chyba oczywiste) i trudniej z nimi coś zrobić. Np. z bardzo leniwym koniem trzeba się dużo napocić

Co do słomy w ogonie j.w. , mnie kłuje w oczy pozklejany ogon a właściwie "druty" a nie włosy, czasami rozczesanie tego zajmuje mi nawet pól godziny a co za tym idzie- garście powyrywanych kudłów.
Jeszcze trochę i konie, na których jeździsz stracą ogony
Nie wolno wyraywać włosów z ogona - tym bardziej garściami...
ja używam takiego fajowego preparatu, który sie nazywa :pipm my horse " xD
pryskam ogon..... koń nim macha sobie i ogon się sam rozczesuje, nie jest taki poplątany... trochę mu pomagam szczotką na koniec i wybieram słomę

no a jak człowiek się czesze to włosy mu nie wypadaja???
Mysle ,że przesadzilas z tymi garściami
jej chyba chodziło o to, że jak ktoś tak zaniedba ogon to później jak chce się rozczesać to się takie garści włosów wyrywa

nietaktowne jest również niezachowywanie zasad poruszania się po ujeżdżalni np. stępuje mi taka królewna przez 20 min po ścianie i nie zejdzie z niej za nic w świecie
albo często skokowcy nie sprzątają po sobie przeszkód(pewnie się nie chce, albo myślą "przyda się na jutro"), a później nieloty nie mają gdzie się podziać
Tak, nieznajomość zasad poruszania się po ujeżdżalni jest drażniąca, ale najbardziej wkurza mnie jak ktoś zajeżdża mi drogę. Np. ja sobie galopuję po długiej ścianie, dojeżdżam do narożnika, a tu panienka sobie kłusuje, robi woltę i wjeżdża mi prosto pod kopyta. Nie patrzy czy ktoś idzie po śladzie czy nie, ona robi woltę i już

Co do brudnych ogonów, to obecna pogoda, i błotniste podłoże na padoku nie sprzyjają utrzymaniu w czystości. Wszak mówią, że "brudny koń, to szczęśliwy koń" Oczywiście na treningu to obciach, a po za tym koń może się pod siodłem poobcierać.

to wszystko o czym piszecie zdarza sie na codzień w kazdej stajni.

Nie mogę się zgodzić.
Widocznie bywasz tylko w takich stajniach.
uściślę z tym czyszczeniem - wg mnie na jazdę koń nie musi być idealnie wypucowany, rozczesany i popsikany nabłyszczaczem
wystarczy, że nie wiszą na nim kupy i nie obetrze się pod siodłem czy popręgiem
ale jak ktoś ma czas szykować konia na błysk za każdym razem to ok, nie ma w tym nic złego ale nie uważam że słoma w ogonie to wstyd, a co z tego że ta słoma sobie tam wisi ?

Jeszcze trochę i konie, na których jeździsz stracą ogony
Nie wolno wyraywać włosów z ogona - tym bardziej garściami...

ogon rzecz święta.
Zanim rozplączesz umyj, potem użyj środka z silikonem, są takie w spryskiwaczu, a na koniec dopiero zabierz się za rozplątywanie. Bo jak Gosia napisała za niedługo konik bez muchołapki zostanie.

Tak, nieznajomość zasad poruszania się po ujeżdżalni jest drażniąca, ale najbardziej wkurza mnie jak ktoś zajeżdża mi drogę. Np. ja sobie galopuję po długiej ścianie, dojeżdżam do narożnika, a tu panienka sobie kłusuje, robi woltę i wjeżdża mi prosto pod kopyta. Nie patrzy czy ktoś idzie po śladzie czy nie, ona robi woltę i już .

normalnie jakbym czytała to co ja miałam na ostatniej jeździe
Ja na przykład nie mogę na brudnym koniu wyjechać. Jak ktoś tam wcześniej wspomniał
brudny koń-jeździec brudas.!
A co do ogona to już się nauczyłam, że ogon zawsze czyściutki bez słomy i rozczesany.!
Moja instruktorka jest na tym punkcie przewrażliwiona Potrafi w terenie zatrzymać wszystkich i każe zsiąść tym o mają słomę w ogonie i ją wyjąć. Gdy wyjmą dopiero dalej można jechać
Carenzo, miłe, prawda? Zwłaszcza jak musisz się skupić nad tym co robisz, postawa, ustawienie konia itd, a tu Ci ktoś taki prosto pod koła się wciska...

A jeszcze milej jest, jak ktoś wprowadza konia na ujeżdżalnie i nie patrzy co się na niej dzieje. To się często zdarza dzieciom z kucykami lub hucułkami ze szkółki (bo instruktor kazał wejść na ujeżdżalnię, więc patrzeć i myśleć co się robi to już nie trzeba), a te małe bestie to wykorzystują i robi się ogólna rozróba na ujeżdżalni... Hucułek wybierze wolność i zaczyna się ganianie drania (który ostatecznie ma świetną zabawę ) po całym placu. I weź i pracuj z koniem w takim miejscu...

Jak dobrze, że jestem w stajni, gdzie nie ma szkółki

P.S. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, ze nie każda szkółka sieje zniszczenie i postrach wśród pensjonariuszy, ale ja miałam przyjemność właśnie z taką "szkółką" obcować w poprzedniej stajni.
Poruszanie się po ujeżdżalni!!!
I z obserwacji/doświadczenia dotyczy to osób, które mają własne konie, którym jazda "od podstaw" w szkółce, ośrodku klubie jest zupełnie obca, ewentualnie jazda z instruktorem/trenerem sam na sam.
Brak znajomości zasad i nawet po ich poznaniu (teoretycznym) brak ich stosowania w praktyce - bo nie, bo nie pamiętam, bo zapomniałam, bo jestem po zewnętrznej (każdy czasami w końcu jest)... strasznie irytujące
skupić się na koniu
skupić się na sobie
skupić się na innych
przewidywać ich ruchy
dopasować swoje... zamiast mieć chociaż ten komfort, że ktoś też patrzy na innych a nie tylko na czubek własnego nosa i pod kopyta "swojego konisia"

słoma w ogonie/grzywie, brudny sprzęt, plamy "pobłotne", trener/instruktor z papierosem podczas prowadzenia jazdy

o i brak umiejętności sprzątania po sobie - taka nowa choroba - gdzie rzuci tam zostawi, konik zrobi kupkę w korytarzyku to trzeba konika i siebie ulotnić - ktoś w końcu posprząta... niech takiej na dywan narobi...

dodatkowo kółka wzajemnej adoracji, plotkujące po bokach, nastawienie NA NIE do rekreantów, jakby się wszystkie w siodłach urodziły ze sztybletami na stopach od razu i koniem własnym... dobra stajnia - podkreślę DOBRA, z dobrym instruktorem, będzie miała dobrą szkółkę/klub... a jeśli instruktor będzie jak to ktoś napisał jadł zupki podczas jazdy to niestety - interes sam się kręcił będzie, ale efekty/skutki opłakane zarówno dla uczących się, obserwujących i pensjonariuszy - wolna amerykanka...

nastawienie NA NIE do rekreantów,
o jak to mnie irytuje...

uściślę z tym czyszczeniem - wg mnie na jazdę koń nie musi być idealnie wypucowany, rozczesany i popsikany nabłyszczaczem
wystarczy, że nie wiszą na nim kupy i nie obetrze się pod siodłem czy popręgiem
ale jak ktoś ma czas szykować konia na błysk za każdym razem to ok, nie ma w tym nic złego ale nie uważam że słoma w ogonie to wstyd, a co z tego że ta słoma sobie tam wisi ?


No ja byłam w takiej stajni, gdzie ważniejsza była czystość konia, dopasowanie stroju swojego i konia, słowem wszystko, tylko nie umiejętności! Dla mnie to było przegięcie. Na moje wysiłki, by nauczyć siebie i konie czegoś nowego, patrzono, jakbym z księżyca spadła. Trzeba chyba zachować jakiś umiar.
Albo takie podejscie "ja to mam championa, a twój koń mógł by sie z bykami paść i tak nikt by różnicy nie zobaczył"

Najgorsze są arcy wiedzące gówniary, które nie mają szacunku do starszych, a ludzi poznaje się po tym jakiego ma sie konia, gdzie sie tego konia trzyma i ile sie ma kompletów pod kolor.. ten kto ma konia na własnym podwórku i brak "ciuszków" znęca się nad biednnymi konisiami..
wiem co jeszcze - puszczona luzem psy biegające pod nogami koni i szczekające na wszystko co się rusza
nawet nie tyle koni, co ludzi.. jak sie wchodzi na teren osrodka.
Strasznie mnie wpienia nie sprzątanie po koniach - no bo od czego w sumie jest stajenny.Albo wyjeżdża taka ekipa w teren i zostawiają cały dziedziniec zasrany.
I wkurza mnie ignorowanie ludzi,którzy jak przychodzą na jazdę to interesują się też tym,żeby nauczyć się osiodłać konia,pozapinać sprzęt - przeganianie takich.Jeździłam w stajni gdzie nie było mowy,zeby klient sam osiodłał bądź pomógł przy ubieraniu czy rozbieraniu konia.
ja też nie lubię ludzi którzy nienawidzą szkółek...bo co bo lans że mają własnego konia, którego (nie wszyscy) kupili gotowego, i mogą kozaczyć na placu bo oni tu "stacjonują" i nikt im nie skoczy...tak jak ktoś tu b.trafnie zauważył, w większości szkółek jeżdżą osoby lepiej jeżdżące od tych prywatnych...bo co, nie sztuką jest mieć poskładanego konia jak origami, którego ktoś wcześniej tego nauczył.., sztuką jest pozbierać "trupa" szkółkowego. -wtedy jest zazdrość...sama tego doświadczyłam...
najlepiej jest jak jest dobry instruktor, i szkółka gdzie są wydzielone godziny jazd, co by się nikt z prywaciarzy nie zdziwił że on tu piaffy przyjechał robić a tu szkółka..
wszyscy powinni się szanować i przestrzegać zasad. zwłaszcza Ci z własnymi końmi, bo to że mają własnego konia, nie znaczy że są lepsi.Alexandra M., słusznie zauważyła
Zapomniał wół, jak cielęciem był...
oregonka, całkowicie się z Tobą zgadzam - konie szkółkowe są często trudniejsze od normalnych koni, może to dobrze... jak będziemy mieli własne konie będziemy przygotowani na praktycznie każdą możliwość.

Wiadomo w szkółkach możemy znaleźć różne osoby. Niestety ja i moja koleżanka jeździmy po takich dzieciach, które zawsze - ZAWSZE - zostawiają po sobie bałagan i jadą do domu. No to my po jeździe mamy 2x więcej do posprzątania, niestety

ja też nie lubię ludzi którzy nienawidzą szkółek
w ogóle nie rozumiem tego, co tu jest lubić czy nie. Na całym świecie były, są i będą szkółki. Większość z nas zaczynała w szkółkach i nie ma co wydziwiać. Osoby początkujące tym bardziej powinno się otoczyć opieką i uwagą, pouczyć mniej uświadomionych, a nie traktować jak gorszą kastę.
Ja jeszcze wrócę do tego pozklejanego ogona, gdzie włosy garściami wychodzą. Jak Dressage0 słusznie zauważyła to jest niedbalstwo, które u mnie niestety jest na pożądku dziennym... od tamtego roku przyjeżdża dziewczyna z okolicznej wioski, która potrafi godzinę spędzić na rozczesywaniu tych zlepów zanim wsiądzie - jeździ NIE NA SWOIN KONIU- druga sprawa, jest "pańcia", która ma swojego konia ale wcale o niego nie dba, przychodzi jeżdzić tylko wtedy jak na padoku jest dużo ludzi... g***o ją obchodzi pielęgnacja... ja jak nie mogę sobie poradzić z "drutami" na ogonie to biorę dwa kamienie i włosy "prostują" się same. Mamy w jednym miejscu nie liche błocko, konie po nim łażą i mają grube skorupy błota na nogach, mnie przeszkadza nie wyczyszczenie tego, tródno wziąć wiadro i szczotę niestety...

Co do szkółek, uczyłam się jeździć w szkółce, jeździłam na "trupie" długi okres czasu, potem były organizowane mini zawody raz w tygodniu, najbardziej wkurzało mnie to, że taka lejdi jedna z drugą cieszyły się z wygranej bo (słychać było) miały konia "do przodu" i się na około chwaliły jak to one nie jeżdżą, a potem śmiechy, pokazywanie palcami na zasadzie "o! zobacz ona/on "nie umi" jeździć". Denerwowało to wszystkich a w szczególności tych, którym nie wychodziło mimo starań.
Też wkurzające jest to, że czasem można się nagadać, namielić przekleństw pod nosem, że do ludzi niedociera mimo, iż się coś powtarza setki razy, bo rodzice mają kasę to se dzieci myślą, że wszystko im wolno. Gadanie na zasadzie "czemu wieżdżasz do środka? Czemu wyprzedzasz? Nie kop konia!" i co z tego? tylko głupi uśmieszek i robi swoje...
Hmm... Wątek miał byc o gafach, a nie o nie lubianych zachowaniach, a to wszak różnica.

Ze swej strony chciałbym wiedzieć, DLACZEGO za gafę uważa się wkładanie bata w buta, czy ostrogi, gdy sie nie siedzi na koniu. Gdzie jest granica między faktyczną gafą a sztucznie wykreowanymi "regułami" fałszywej elegancji i "politycznej poprawności" ?
Tomek_J
co do bata w bucie - nie wiem czemu tak jest, ale na pewno ma to jakąś swoją genezę

Gdzie jest granica między faktyczną gafą a sztucznie wykreowanymi "regułami" fałszywej elegancji i "politycznej poprawności" ?
Możesz nazywać to fałszywą elegancją, ale ja osobiście uważam, że w każdym z tzw. eleganckich sportów obowiązuje etykieta i powinno się jej przestrzegać. Bat za cholewą wygląda wg mnie okropnie. Co więcej przy upadku z konia - można takim batem gdzieś o siodło, lub co gorsza puślisko zachaczyć i nieszczęćie gotowe. Ostrogi mnie aż tak nie rażą, ale ... załóż jakieś dłuższe i spróbuj kucnąć np. zakłądając owijki, a dowiesz się dlaczego są niepraktyczne
Etykieta żeglarska mówi, że nie powinno się wchodzic do portu w bikini - wg niej obowiązuje co najmniej strój sportowy. Nie wszyscy tego oczywiście przestrzegają... ale nie wyobrażam sobie żaglowca wchodzącego do centrum Kopenhagi (na stare miasto) , na którym na leżaczkach wyleguja się blondynki w bikinii... brrr

w każdym z tzw. eleganckich sportów obowiązuje etykieta i powinno się jej przestrzegać.
Jakby nie było jeździectwo jest uważane za tzw. sport elitarny, gdzie plebejskie maniery nie były tolerowane. Niestety dzisiaj niewiele z tego zostało, a szkoda...
Bat w bucie faktycznie kiepsko wygląda, dla mnie tak samo jak słoma w ogonie, niedoczyszczony koń i brudny śmierdzący jeździec. Po prostu niechlujstwo i tyle... Nie wymagam, aby ludzie po stajni chodzili w strojach startowych, ale jak widzę panienkę, która na trening skokowy w zakurzonych bryczesach i biustonoszu np. takim od kostiumu (choć nie zawsze, czasami zdarzy się taka w zwykłej bieliźnie) idzie, bo jej jest gorąco, to trochę przegięcie... Albo jak ktoś konia czyści w klapkach. Pewna etykieta wszędzie obowiązuje .

Albo jak ktoś konia czyści w klapkach.
Założenie pełnych butów to kwestia bezpieczeństwa. Moja mama prowadziła moją kobyłę w ręku pod moją nieobecność, a właściciele stajni jej nie zwrócili uwagi, że nie powinna tego robić w klapkach. Kobyła ją nadepnęła i skończyło się to zmiażdżeniem kości w stopie.

Ja bym jeszcze dołożyła do powyższych spraw niezwracanie uwagi laikom na niewłaściwe zachowanie lub ubiór przy koniach. Powyższy przykład obrazuje możliwe konsekwencje.

śmierdzący jeździec.

To jest coś co wyjątkowo mnie osobiście drażni.
Idę korytarzem do swojego konia a tam cuchnie kimś kto nie używa dezodorantu nigdy

Dla mnie to osobista tragedia.

Założenie na wyjściu od razu brudnych ochraniaczy czy kaloszy - moim zdaniem złe
Bo komuś się nie chce czyścić - bo i tak się ubrudzą
A dlaczego tak wam przeszkadza pelenie na koniu???
Jak sie jedzie w kilku godzinny teren to raczej ciezko nie pokusic sie o zapalenie paierosa....
I nie widze w tym zadnego lansu.
Że tak się delikatnie wtrącę

Może to nie lans ale było tu już wyjaśnione, że jest to z troski o bezpieczeństwo jeźdźca i konia, bo jak ten taki pyłek spadnie dla konia na sierść i sie bd średnio zabawnie. W terenie można by się powstrzymać, choćby i tych wymienionych względów.
brudny i niechlujny stroj jezdzca i konia
jezdzenie w skarpetkach (bez sztylp)
agresywne obchodzenie sie z koniem
to chyba tyle

agresywne obchodzenie sie z koniem

fajnie, że po 4 stronach wątku ktoś w końcu zwrócił na to uwagę ;D
jezdzenie w skarpetkach (bez sztylp)
?
Dlaczego niby niechlujne? Jak jeździ się w sztybletach i podkolanówkach to nie widzę tu niechlujstwa. Sama czasem tak wsiadam
Albo teksty do koni typu "Stoisz k***a, czy nie?!" i buta mu, bardzo często się z tym spotykałam... Śmierdziel śmierdzielem, nie mam nic przeciwko temu ( a wiele słyszałam "miłych słówek pod nosami "panienek"), żeby stajenny po czyszczeniu boksów przeszedł przez stajnię, to normalne, że się od niego "poczuje", natomiast nie dobrze mi się robi gdy przechodzę obok kogoś, kto codziennie przychodzi do konia w tych samych ciuchach ale z miesiąc nie pranych, gdzie na ten smród domestos nie pomoże! Obrzydliwość to delikatnie powiedziane...
albo wsiadanie po pijaku na konia!!!
moim zdaniem niedopuszczalne...!!!
oczywiście hubertusy i te sprawy... grzane wino itd ale każdy powinien znać swoje możliwości
Mnie denerwują niesamowicie tzw. loże szyderców.
Siadaja sobie ma środku ujeżdżalni takie jedne, które zazwyczaj mąją wysokie mniemanie o sobie, ale umiejętności nieadekwatne- obrabiaja tyłki jeżdżacym i głośno komentują jazdę...
Masakra.
Magwis ja bym chciała, żeby głośno i wyraźnie skomentowały moją jazdę takie podlotki, następnym razem sama bym usiadła w takiej loży i komentowała te panny

ja osobiście uważam, że w każdym z tzw. eleganckich sportów obowiązuje etykieta i powinno się jej przestrzegać.

No ok, ale kto i na jakich zasadach decyduje o zasadach etykiety ? Na zawodach - wiadomo, są stosowne przepisy, ale tu nie mówimy o przepisach, lecz o jeździe konnej w ogólności.


albo wsiadanie po pijaku na konia

to nie tylko na treningach się zdarza bo i na zawodach regionalnych można też się z tym spotkać.

A co do agresywnego zachowania wobec koni to np. koń nie chce podnieść nogi przy czyszczeniu i kopa mu w brzuch dla mnie to przegięcie albo nawalanie konia batem za błędy jeźdźca .
qurinis, myślę, że teraz coraz częściej się neguje takie złe zachowania, np wtłuczenie koniowi za to, że nie podszedł do przeszkody po to tylko żeby zrezygnować zaraz z przejazdu. Taki bezsensowny pokaz siły. Wydaje mi się, że coraz częściej publiczność reaguje na takie zachowania i tak powinno być. Mówię oczywiście o zawodach, bo w domowym zaciszu każdy robi co sobie chce.

Dla mnie strasznym nietaktem jest brutalne traktowanie koni i nazywanie siebie koniarzem.

Też uważam za dalece niestosowne jeżdżenie bez kasku. Jest to niebezpieczne, głupie i moim zdanie troszkę nie na miejscu. Kiedyś słyszałam że w ogóle jeżdżenie bez nakrycia głowy jest niesmaczne. Tak samo jak słyszałam, że tak samo niestosowane jest jeżdżenie w koszulkach na krótki rękaw albo na szelakach. Ja już się w tej kwestii nie odzywam, bo latem sobie troszkę grzeszę z tymi koszulkami
tak zgodzę się z tym że publiczność i sedziowie coraz częścier reagują.Co do jazdy bez kasku przyznam się że należę do osób,które go nie używają tzn. jak mam trening oczywiście trener każe i zakaładam no i jak sam skacze to na takich wyższych przeszkodach dopiero zakładam.
qurinis, a od ilu zaczynają się u Ciebie te wyższe przeszkody
powyżej metra
qurinis, muszę się bardziej przyglądać widocznie Nie no joke, za każdym razem jak Cię widziałam kiedy skakałeś, to miałeś odpowiednie nakrycie na głowie
to akurat w dobrych momentach mnie widziałaś

czasy się zmieniają i pytanie brzmi: jaki to ma naprawdę sens i uzasadnienie ?
Tomku, napisałam Ci jaki ja w tym widzę sens - bat za cholewą = niebespieczeństwo podczas upadku
Ostrogi - kucnij w nich na prawdę przy koniu...
Bikini przy podejsciu do portu - pomijając dobry smak, który razcej zakazuje poruszanie siepo mieście w bikini - podczas manewrów portowych brak ubrania może być niebezpieczny. Jakakolwiek zaplątana lina uderzając w gołą skórę zadaje o wiele większy ból, niż uderzając w koszulkę... Zachaczenie o tzw wszę na wantach zaglowca - w ubraniu skończy się co najwyżej dziurką w koszulce czy spodniach - bez ubrania skończyć się może głębokim i źle gojącym się skaleczeniem...

pić alkoholu przed 11-tą, jeść ryby nożem ani wiązać krawata do koszuli z krótkim rękawem. Itd. itp. - ale czasy się zmieniają i pytanie brzmi: jaki to ma naprawdę sens i uzasadnienie ?
ad 1. jeśli ktos wypije alkohol przed 11, biorąc pod uwagę szybkość przetrawiania alkoholu przez organizm, już w tzw. godzinach pracy będzie pachniał równie miło jak panowie pod całodobowym - myślę, że chodziło o to, że jak ktos musi pić to niech nie smierdzi alkoholem cały dzień nie mówiąc o tym, ze o czym świadczy picie alkoholu do porannego jajeczka?
ad 2. rybie mięso jest ślicznie segmentowane, delikatne i soczyste, aby nie uronić smaku oraz KSZTAŁTU potrawy nie powinno się traktowac jej nożem
ad 3. krótki rękaw nosi się w czasie upałów oraz hmmm w sytuacjach raczej luźniejszych (nawet podczas zawodów jeździeckich zawodnicy dostaja ZEZWOLENIE na przejazd bez fraka, chyba, że cos sie zmieniło, jesli tak, to dzięki ), jaki sens ma noszenie więc do niej krawat? żeby się dusić? A oglądanie owłosionych raczek panów za biurkiem nie każdego musi podnosić na duchu

wchodzenie do portu w bikini - pomijając to co napisała Gaga, to myslę, że to "następstwo" starych żeglarskich tradycji. skąpo odziane kobiety w porcie?

wiadomo, że zwyczaje się zmieniają, ale niektóre stare maja swoje uzasadnienie, częstokroć w lekcewazonej estetyce. a jak wiadomo "kwestia smaku" bywa bardzo ważna.

co do jeździeckich największa gafa jest stracenie panowania nad soba, gdy mamy problem z koniem.
Oraz wyprzedzanie mastra w terenach i ogolne olewanie jego komend . a także mijanie pieszych chodem wyższym niz stęp.
czyli, ot, zwykły brak wychowania

żeby stajenny po czyszczeniu boksów przeszedł przez stajnię, to normalne, że się od niego "poczuje",

Kategorycznie się nie zgadzam
To nie może być normalnie akceptowane, że ktoś śmierdzi
I tu nie mówię o zapachu końskich odchodów tylko ludzkiego POTU !

Jest coś co nazywamy dezodorantem - niektórzy jeszcze czegoś takiego w życiu nie widzieli niestety
kermit, chyba miałaś dużo doczynienia z takimi "pachnącymi" osobnikami kręcącymi się przy koniach Mnie tez to obrzydza, w końcu dezodorant i pralka to nie sa rzeczy luksusowe i większośc ludzi posiadających konie powinno być na to stać.

Agresja wobec konia jest zdecydowanie nie na miejscu.

Co do etykiety - są to pewne niepisane prawa, które każdy powinien wynieść z domu, co by nie siać obrzydzenia i zgorszenia wśród danej grupy ludzi. Jak wchodzisz w dane środowisko np. koniarzy, to po pewnym czasie się orientujesz, że np. wrzeszczenie na ujeżdżalni, czy jazda po pijaku są nie na miejscu i to nie musi być nigdzie zapisane. Chyba, że trafisz do stajni, gdzie coś takiego się stosuje, to już inna sprawa.

że np. wrzeszczenie na ujeżdżalni,

Oj tak szczególnie mnie to drażni na rozprężalni
tak, czytając Wasze wypowiedzi, stwierdzam,że gdybyście mnie zobaczyły na koniu to byłabym wytknięta palcami.
Dla mnie nie strój jest tak ważny,jak szacunek do konia, i tzw BHP.

Czytałam ostatnio wątek na temat '' mody konia ''Gdy go przeczytałam stwierdzałam ,że jestem z innej epoki. nie zależy mi aby wszystko pasowało kolorystycznie, tylko aby było bezpiecznie i wygodnie.

Również , nie mam odpowiednich ciuchów do jazdy, mimo,że mam dwa konie. W zimę cały czas jeździłam w polarowym dresie w puchowej kurtce i termo budach i w polarowej czapie.

Teraz jeżdżę w zwykłym golfie w dżinsach , i w zwykłej kurtce, albo i bez. Osobiście mój ciuch , który jest typowo koński to jedna para bryczesów i czapsy . Jedynie na co zwracam uwagę , na czystość ciuchów .

A prawdziwe ''fo pa'' to tak, jak niektórzy już napisali i zgadzam sie w 100%, czyli:
-szacunek do konia , przestrzegania zasad w ternie, na maneżu, w stajni i tzw BHP

-A najbardziej nienawidzę , gdy np. w terenie galopujemy i ktoś z powodu ''nerwistego lub niewyżytego konia zaczyna prześcigać czołowego, wtedy dopiero zaczyna sie robić niebezpiecznie.

-Wypuszczenie konia na padok i na dowidzenia trzepnięcie go w dupę-po prostu tragedia

Teraz jeżdżę w zwykłym golfie w dżinsach
w westowym siodle??
Bo w angielskim nie wyobrażam sobie jazdy w jeansach... Raz - niewygodnie, dwa - szwy i napy - niszczą poszycie siedziska...
jezdzenie w skarpetkach (bez sztylp) , z tym się nie zgodzę często osoby dopiero rozpoczynające przygodę ze sportem jeździeckim tak się ubierają na jazdę. Bo np. jaki sens jest kupować dziecku sztylpy, bryczesy skoro nie wiadomo, czy jazda konna go "wciągnie" na dłużej. Przecież dziecko może zrezygnować po kilku jazdach.
tak szczerze mówiąc nie zainteresowałabym się tym tematem, ale w poprzedniej stajni , strasznie zwracali uwagę, na to , z jakiej firmy są szczotki , czapraki .
Wszystko musiało być pod kolor, jak w katalogu.

Bluzka niebieska to czaprak i ochraniacze niebieskie
Gdy kupiłam kantar , to pierwsze pytanie było z jakiej firmy, ja na to,że najtańszy... generalnie nie pasowałam do nich.

Patrzyli jak wyglądam, jak jestem ubrana, jak wygląda mój koń, czasami strasznie mnie to irytowało, bo czułam się jak na świeczniku.
Oczywiście nie przeszkadza mi to,gdy jeździec jest dopasowany kolorystyką do konia , ale jestem zdania ,że innym nie powinno przeszkadzać to,że zamiast kowbojek mam ubrane zwykłe buty..np

Nie chcecie widzieć min, gdy wprowadziłam się do nowej stajni, przyjechałam w zielonych spodniach z dresu, w kożuchu i w szaliku, prawie dwumetrowym, zasłaniającym całą moja głowę, wyglądałam jak yeti( było to w lutym)

jezdzenie w skarpetkach (bez sztylp) , z tym się nie zgodzę często osoby dopiero rozpoczynające przygodę ze sportem jeździeckim tak się ubierają na jazdę
Skarpetki można schować zatem pod spodniami - i po kłopocie

Skarpetki można schować zatem pod spodniami - i po kłopocie
wcale nie, bo skarpetki w tym przypadku mają zastosowanie praktyczne, tak mi się wydaje - spodnie się nie podwijają! ja nie widzę w tym żadnego problemu.

ja nie widzę w tym żadnego problemu.
Ja również, sama jeżdżę z podkolanówkami na wierzchu. Bardzo mi się to podoba.

Dla mnie faux pas jest nieposprzątanie po sobie po czyszczeniu konia na korytarzu.
a co myślicie na temat malowania się jadąc na konie? Bo ja tam nie mam nic przeciwko, za to moja mama zawsze "jedziesz na konie czy na dyskotekę?"
Malować się delikatnie i widocznie to raczej nie zbrodnia ale kto na to zwraca w stajni uwagee:)

Dla mnie faux pas jest przyjechać na zawody byle jakiej rangi na siwym koniu który jest uwalony obornikiem po kolana i ma yellow plamy na zadziee błee .

a co myślicie na temat malowania się jadąc na konie?
Rozwazanie tego typu "problemow" to jest wlasnie doprowadzenie kwestii faux pas do granic absurdu.
Kermit, z tym, że się poczuje od stajennego chodziło mi o to, że właśnie obornikiem a nie nie praną tydzień koszulą i potem.
Co do podkolanówek, nie mam nic przeciwko, za wyjątkiem jednego- gdy wystają po kilka cm zpoza sztylp albo oficerek
Nie mogę patrzeć jak jedna z drugą "panią" przychodzą jeżdzić umalowane i wypacykowane jak na wesele tj wszystkie kolory tęczy na twarzy + metrowej długości paznokcie... (ogólnie co do makijażu w stajni nie mam nic przeciwko... owszem, tylko z głową...) Raz widziałam też kobitkę jeżdżącą na koniu w kozakach na SZPILCE
Mój trener starej daty był bardzo wrażliwy na punkcie czystości butów.
Jeśli wsiadasz w brudnych jest to zniewagą dla trenera, więc zawsze powinny być wypastowane. Po za tym nie ma mowy o wsiadaniu na konia w krótkich spodenkach(chyba że na pławienie )

+ metrowej długości paznokcie...
to akurat jest niebezpieczne..
o jaaaaaaa.... przyszło mi oprowadzac takie panienki
"ja nie mogę , bo ja mam tipsy " nie skomentuję jak trzymały wodze xD
Moim zdaniem bat za cholewą nie powoduje żadnego zwiększonego niebezpieczeństwa podczas upadku, tzn. ryzyko nie jest większe niż upadek z barem w ręku. Kucać w ostrogach ? Nie widzę potrzeby ani sensu. Picie przed 11-tą ? A jakaż jest różnica, czy wypiję o 10:50, czy o 11:10 (i nie mówię tu o piciu w pracy) ? Jedzenie rybiego mięsa nożem nie wynika z chęci zachowania "ślicznego segmentowania" - po prostu w przypadku niektórych gatunków widelec dobrze się sprawdza w oddzielaniu mięsa od kości, tyle, że jakiś arystokratyczny oszołom wieki temu zrobił z tego idiotycznie sztywną regułę. O krawacie do koszuli z krótkim rękawem pisałem w kontekście nie jeździeckim, a ogólnym, ale na tą kwestię odpowiem: jeśli w firmie obowiązuje sztywny "dress code", a jest upał, to nie zamierzam grzać się w długich rękawach, ani zamiatać nimi powierzchni biurka. Zaś jeśli kogoś razi oglądanie "owłosionych rączek panów", to niech się zatrudni w jakimś feministycznym stowarzyszeniu lub firmie prowadzonej przez panie o odmiennej orientacji seksualnej, gdzie "facet to świnia" i się go nie zatrudnia "z definicji" . Pisanie o dobrym smaku, który ponoć zakazuje poruszanie si po mieście w bikini, to nieporozumienie - wystarczy przejść się latem nie tylko po Łebie, czy Kołobrzegu. A zresztą jako typowy samiec jestem absolutnie ZA chodzeniem pań latem w bikini

Ubiór a manewry żeglarskie - owszem, to do mnie przemawia. Ale taki nakaz wtedy wynika ze względów bezpieczeństwa. Nie jest to faux pas, tylko zdrowy rozsądek. Podobnie jak czystość konia i jeźdźca jest wymogiem higieny, a nie bliżej nieokreślonych i nigdzie nie spisanych zasad: "bo tak wypada", "bo tego się nie robi", "bo to następstwo starych żeglarskich tradycji". Moje wypowiedzi nie mają na celu negowania tradycji. Jeżeli jakieś reguły mają uzasadnienie i owo uzasadnienie ma choćby pozory zdrowego rozsądku i sensowności także w dzisiejszych czasach, chętnie takie zasady przyjmę (schludność ubioru podczas imprez, właściwe zachowanie względem ludzi i zwierząt itd.). Natomiast wiele z nich straciło już dawno swoje uzasadnienie, w związku z tym za faux pas uważam... ich bezrefleksyjne stosowanie Jako przykład reguły, która kiedyś obowiązywała, a której naruszenie było niegdyś ciężkim "faux pas" podam: za moich szkolnych podstawówkowych czasów poważnym naruszeniem dyscypliny u niektóych nauczycieli starszej daty było pisanie nie piórem, a długopisem. "Ja wam te długopisy powyrzucam !" - bardzo często się to słyszało. Nonsens ? Ano nonsens, kretyńska tradycja przeważała nad oczywistą wygodą. Argumenty były takie same, jak w tym wątku: bo tak, bo tradycja, bo elegancja, bo pióro uczy rzekomo ładniejszego pisania. A kto dziś pisze piórem ?...

Jeździectwo to sport wyjątkowo konserwatywny, w dodatku wynikające z tego konserwatyzmu reguły obejmują na ogół tylko jazdę klasyczną, nie uwzględniają żadnych innych sposobów (np. westernu). Poza tym często w imię owych reguł następuje "przerost formy nad treścią" i przez to (jak zresztą tu pisano) wielu więcej uwagi poświęca estetyce, niż np. właściwemu stosunkowi do zwierzęcia. Sądzę, że czas odejść od nieżyciowych reguł, a hołdować tylko tym sensownym.
Zgadzam sie w 100%.Nic dodać nic ująć.

mam jeszcze jedno pytanie, co sądzicie o ''fo pa'' w terenie?

Pytam, bo JA osobiście jestem zdegustowana, ostatnimi ''spacerami''

-Ja swoją przygodę z końmi zaczęłam w stajni westernowej w JWR.
Tam nauczono mnie pewnych zasad, które obowiązywały nas wszystkich np.
-jazda w ternie zawsze była dostosowana do najsłabszego
-nigdy nie wolno było wyprzedać czołowego
-galop, kłus -jednym rytmem, bez żadnego przyspieszania, i to wszystko wolnym rytmem, aby można było w razie potrzeby zapanować szybko nad koniem
-nie znam słowa''koń mnie poniósł''.

Od roku jestem w innej stajni, nie westernowej, i jeżdżę dalej na tych samych zasadach, stąd moje tereny są zawsze w miarę bezpieczne i wracam z nich bardzo zrelaksowana.

jeżdżę z mężem , bądź z córką.

...no ale do rzeczy , intryguje mnie jedna rzecz, za każdym razem , gdy jadę z kimś obcym, zawsze się spalam, nie wiem czy mam takiego pecha czy jak....

np.stęp-ok
kłus- na pograniczu galopu, gdy pytam, czemu jeden z drugim nie kłusuje powoli, odpowiedź jest prawie zawsze taka sama...mój koń ma szybki kłus
Galop-to samo,

I gdy ja sobie kłusuje lub galopuje rytmem patataj....ci z tyłu , zawsze mnie wyprzedzają i cheja..w długą , nie patrząc,że mój koń dostaje nerwicy a ja nie zamierzam mu w tym momencie pozwolić na szaleństwo, bo nie tak sobie go ujeździłam .

Moim skromnym zdaniem, koń niech się wyszaleje na padoku, ma na to 20godzin-na przykład , gdy te 4 godziny jest ze mną, ma chodzić jak aniołek.

Nie mogę patrzeć jak jedna z drugą "panią" przychodzą jeżdzić umalowane i wypacykowane jak na wesele tj wszystkie kolory tęczy na twarzy

no i co z tego? jak lubi spływający z twarzy make up to jej problem

co sądzicie o ''fo pa'' w terenie?
na pewno znów ten brudny koń, czy tam chociaż niedoczyszczony, brudny jeździec (słoma we włosach, butach itd., brudne buty, ogólnie zła prezentacja)..tu mam Tomku uzasadnienie.. kiedyś konno jeździła tylko tzn. "szlachta", posiadanie konia było "zaszczytem" (w sesie nie kazdego było stać), owa "szlachta" raczej źle sie na koniu nie prezentowała, więc to jest jakiś rodzaj tradycji.

Wyprzzedzanie czołowego.. (chyba, że sie ścigamy)


A kto dziś pisze piórem ?...


mój Syn.

Zasady w jeźdźectwie - kiedyś co kraj - to obyczaj, teraz już nawet w stajniach obyczju nie ma... Zasady nawet jeśli są to brakuje towarzystwa by je respektować, realizować, trzymać sie ich - chociażby mniej sztywno...

co do terenów - lubię jasne i proste zasady. Nie jeżdżę z kimś (teraz juz czysto rekreacyjnie, dla przyjemności) kto może mnie zaskoczyć swoją głupotą, brakiem wyobraźni. Nie i koniec, jeśli ktoś nie potrafi się zachować nie muszę się skazywać na nerwy w czasie, w którym powinnam zapominać o przyziemnych sprawach.
Kiedyś miałam przyjemność jechać w teren z pewnym Panem, który z racji wieku uważał ze jest w siodle urodzonym ułanem... Jego próba wyścigów skończyła się w krzakach, ze złamaniem obojczyka - klacz, na której jechał reagowała na wszelakie komendy głosowe, niezależnie od chodu, tempa, jeźdźca. Podczas galopu uznał, że szybsze "patataj" to za mało, okupił swój brak zdrowego rozsądku nie małym bólem.
Dobrze, ze nie stało się człowiekowi nic groźniejszego, ale jednego go to nauczyło - szacunku i respektu dla konia, pokory w stosunku do swoich umiejętności i przeczyściło uszy na słuchanie prowadzącego.

Kucać w ostrogach ? Nie widzę potrzeby ani sensu.
To jak zawinąć konia? Nie wyobrażam sobie zakładania 12 owijek w innej pozycji niż "przykuc" (że na 3 konie oczywiście)
Co do bata za cholewą - ten widok zawsze będzie mnie raził

Loża lożą, denerwuje mnie i uważam to za niestosowne, kiedy osoba jadąca sobie na koniku, rekreacyjnie, w dodatku raczej kiepsko niż dobrze, drze mordę na np. dzieci na kucykach i ogólnie inne osoby. Spotkałam się z taką sytuacją nie raz, np. koń się dziecku spłoszył i dziewczynka pisnęła ze strachu, a babsko do niej z mordą. No kurczę, jest instruktor, to on się tym zajmuje, a nie jakieś grubasy z przerostem ambicji.

I dodam do puli wprowadzanie młodego, ledwie zajeżdżonego konia na halę pełną koni, w tym rekreantów. Facet próbował wsiąść kilka razy, koń ciągle brykał, wreszcie się wyrwał i ganiał po hali.
Albo lonżowanie młodziaka przez nastolatkę, też na hali pełnej ludzi. Koń bryka, wyrywa lonżę i ucieka, rozwalając po drodze przeszkody, łamiąc drągi... Paranoja.
Fiona Andersson, z tymi początkującymi dzieciorami to nieprawda. U nas w klubie vicemistrzyni Polski na codzień jeździ w podkolanówkach na wierzchu, czapsy to tylko na zawody...

Edycja: po co w tym poście limit i to na 3 miesiące??
Jak dla mnie jeżdżenie bez czapsów jest po prostu niewygodne.
Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia i wygody. Jeśli ktos woli podkolanówki to proszę bardzo. Wiadomo, że czpasy lepiej wyglądają ale jeśli ktos nie lubi ich na codzień to siłą nie weźmiesz
Chociaż wydaje mi się, że pojawia się kwestia dobrego smaku. Bo nawet podkolanówki mogą wyglądać przyzwoicie.
Jak dla mnie wyglądają świetnie, szczególnie takie we wzorki.
Sama mam 2 pary, ale w prosty wzór karo, "konisiowych" nie było. ;(
mnie sie to jakoś nigdy nie podobało ... nie zakładam podkolanówek, ale też nie przeszkadza mi jak ktoś tak jeździ... jeżeli skarpety nie są oblepione słomą i "utytłane " czym się da, to czemu nie?

kiedyś konno jeździła tylko tzn. "szlachta", posiadanie konia było "zaszczytem" (w sesie nie kazdego było stać)

Co do oceny dawnych czasów - mylisz się trochę. Co zresztą nie zmienia faktu, że czasy te skończyły się kilkaset lat temu. W jeszcze bardziej dawnych czasach tradycją zawleczenie kobiety za włosy do jaskini w celach wiadomych - czy dziś w imię tej tradycji mamy postępować podobnie ?

Dlaczego bat za cholewą mnie razi? Tomku - szczerze? - nie mam pojęcia (toć baba jestem a nie wszystko co babskie da się rozsądnie wytłumaczyć). Od dzieciaka wmawiano mi że to właśnie jest fo pax i nie powinno się tak jeździć - że wynika to z braku kultury - coś jak hm... przepraszam za obżydliwy przykład - ale bekanie w towarzystwie... I już mi tak zostało, że nie... bo nie

Dlaczego bat za cholewą mnie razi? Tomku - szczerze? - nie mam pojęcia

O nic więcej mi tu nie chodzi, jak tylko o to, by zastanowić się nad sensownością pewnych zasad, bo ich bezkrytyczne stosowanie potrafi doprowadzić nawet do totalnej paranoi. Wszak to ponoć na Kresach za II Rzeczypospolitej pewien oficer Wojska Polskiego miał popełnic samobójstwo, gdyż zdarzyło mu się puścić bąka w towarzystwie dam...

bezkrytyczne stosowanie potrafi doprowadzić nawet do totalnej paranoi
Z pewnością wiele w tym racji - ale patrząc na tzw. współczesne jeździectwo - widać wyraźnie jak niewiele znaczą stare tradycje. Bat za cholewą można zobaczyć nawet na Eurosporcie w konkursach GP w skokach. Skarpetki można dojrzeć na rozprężalni na zawodach... Słowem paranoja paranoją, ale starych - zapewne również przestarzałych - zasad praktycznie się już nie przestrzega...
Oczywiście na zawodach wypada przestrzegać czegokolwiek. Miło gdy zawodnik ma swoje zasady, bo jakby nie patrzeć to, jak wygląda on i jego koń świadczy o nim. Ale nie widzę nic strasznego w skarpetkach na rozprężalni na zawodach (trzeba pomyśleć o sytuacji, bo może zawodnik jeszcze nie zdążył się przebrać u musi z jakiś tam przyczyn siadać na konia) Różne wypadki się zdarzają. Nie można od razu powiedzieć o takiej osobie, niewiadomo czego.
A fakt faktem, że zdarzają się ludzie, którzy notorycznie popełniają takie gafy, ale widocznie nie powiedziano im o niepisanych regułach.
a co myślicie o oblewaniu się szampanem podczas dekoracji po Grand Prix w skokach (tak jak w F1)??
Nie powiedziałabym żeby to pasowało do tego sportu. Trochę to "nieeleganckie"

Nie powiedziałabym żeby to pasowało do tego sportu. Trochę to "nieeleganckie" A wrzucanie do wody jest ??
Jak dla mnie wrzucanie do wody, czy oblewanie się szamponem(choć nie wiedziałam, że takie coś istnieje ) jest jak najbardziej fajne. Trochę zabawy, cieszymy się, że mamy podium. Nie popadajmy w sztywniackość, że to nieeleganckie
Tez zależy co i jak? na jednych zawodach już nawet nie pamiętam gdzie, wystrzeliły korki i polewano się szampanem siedząc na koniach. Już nie wspomnę o tym, jak się tego wystraszyły.
Mówiąc, że to nieeleganckie mam na myśli polewanie się szampanem siedząc na koniu, bez niego to inna sprawa.
faux pas jest też jazda w kantarze pod ogłowie.
Sasanka., oblewanie szamponem? nie wiem ,gdzie Ty sie tym szamponem polewasz

kantary pod ogłowie tak, ale na rajdy może mieć je w jukach, ale pod ogłowiem jest wygodniej , konie się nie obcierają, jeżeli jest wszystko dopasowane... nie widze w tym nic złego.
a z tego co zauważyłam dużo osób z wielu przyczyn jeździ z kanterem i ogłowiem. nie wiem w sumie czy to kwestia lenistwa czy czegokolwiek innego, ale nie powiedziałabym, żeby wyglądało to dobrze. poza tym na pewno nie jest to super wygodne.

KarolaJn13, nie wiem gdzie Ty tam widzisz słowo szampon, ja widzę tylko szampan. okulary noszę, ale tak źle nie jest
Em. ja parę jazd miałam z kantarem pod ogłowiem, ale tylko i wyłącznie dlatego, że ogier nie dał nad sobą zapanować jak nie miał nic na głowie, więc inaczej nie dało rady założyć ogłowia, ale na szczęście kantar był odpinany w 2 miejscach więc potem zaczęłam zakładać ogłowie na kantar, odpinać go całego i wyciągałam spod ogłowia trzymając już konia na wędzidle więc było ok.
Wiadomo, że czasami takie sytuacje są, że tego kantara ściągnąć nie można, tak jak pisze Carenzo. Ale często zostawiają go ze zwykłego lenistwa, bo przecież tak łatwiej...
Do rajdów są specjalne ogłowia..
nie wyobrażam sobie konia, który cały dzień jest w kantarze pod ogłowiem..
A i tak się zdarza, że koń się musi meczyć z obtarciami, bo komuś się nie chciało wykonać kilku ruchów.

a co myślicie o oblewaniu się szampanem podczas dekoracji po Grand Prix w skokach (tak jak w F1)??

Mam w nosie, czy to eleganckie, czy nie. Ale wszystko się we mnie burzy na myśl o marnowaniu szampana !
hehehehehe

Dla mnie najgorsze jest jak jeździec krzyczy na konia, używając przy tym słów typu: "ty k***o" , "pier*** szkapo" , "zaraz ci wpie**** to od razu pójdziesz" - to jest co najmniej żałosne!!! U mnie w stajni na szczęście takie sytuacje nie mają miejsca, ale bywałam w miejscach gdzie sie nasłuchałam, naoglądałam a potem spać nie mogłam

I jeszcze coś. Podkradanie sobie sprzętu, preparatów, smakołyków dla konia i całej reszty. To już chyba braki w wychowaniu!
Te drobne kradzieże niby nieszkodliwe wkurzają mnie niesamowicie. Jak "pożyczono" sobie moje owijki i dziwnym trafem się zgubiły już zapamiętałam żeby na stajni nic nie zostawiać. Tak, jak konstancja88, napisała. Braki w wychowaniu. Rozumiem pożyczanie, w końcu jesteśmy stajenną paczką, ale niektórzy się "nie czują"

A agresja wobec koni niestety, ale czasem u nas jest stosowana. I nie bardzo wiem co z tym zrobić, bo konie na normalne traktowanie nie reagują posłuszeństwem, trzeba po nich ryknąć czasami nawet trochę mniej delikatnie przywołać do porządku. Trochę to mało zabawne, ale te konie po dobroci mają ludzi gdzieś.
Sasanka., wypowiedź KarolaJn13 była adresowana do Prestiżowej
ja przez takie podkradanie straciłam pół sprzętu, ale ja nigdy tak niczego nie "pożyczałam"
ja rozumiem pytanie czy można pożyczyć, ale podkradanie i oddanie brudnego/zepsutego/nie oddanie w ogóle trochę w głowie mi się nie mieści. bo niby na stajni jest jedna wielka "rodzina" a jeden drugiemu sobie na złość robi i niszczy stosunki. bo wiadomo, że zrobił to ktoś ze stajni, przezież krasnoludki owijek, czapraków czy czegokolwiek nie kradną.
Nie powiem, zdarza mi się podnieść głos na konia, ale rażą mnie te wyzwiska, przekleństwa i obelgi. Dla mnie to poniżanie zwierzęcia i siebie przy okazji!
jak koń nie ma łatwego charakteru i robi coś czasem na złość (i nikt nie wmówi mi, że nie ma takich osobników) to każdy czasem traci cierpliwość. trzeba czasem takiego przywołać do porządku i pokazać kto rządzi, ale takie wyzwiska na porządku dziennym świadczą tylko o osobie i jej pseudowychowaniu.
Widziałam sytuacje, gdzie potrafili całe siodło podpieprzyć.
Mnie też niestety takie coś dotknęło, co prawda straciłam tylko uwiąz i zgrzebło, bo kantar to prawie siłą wyrwałam. Chcieli mi wmówić, że to nie mój, całe dochodzenie w tej sprawie było, czy to aby na pewno mój kantar. -_-

Taaa, wulgaryzmy do konia + szarpanie i bicie. No bo przecież tak się jeździ, trzeba koniowi wlać itd.

Nie wiem czy to podchodzi pod faux pas, takie sprawy zakrawają raczej na coś gorszego.
Fo pa to jest, a co do wyzwisk i obelg używanych na konia to wcale nie świadczy o kimś czy jego wychowaniu. Mi czasem się zdarza krzyknąć na konia ty "debilu" czy "staniesz w koncu czy nie?". To wszystko kwestia cierpliwości a każdemu się kiedyś konczy. Mi ostatnio się skończyła po godzinie czekania aż kobyła mi stanie w miejscu żebym wsiadła. Nie rozumiem co w tym złego że człowiek czasem straci panowanie. Co innego jeżeli robi to bez przerwy czy bez powodu.

A i dla mnie najwiekszym fo pa i tym jednym z poważniejszych jest np. (ostatnio widziałam na zawodach) jak koń nie skoczy/wyłamie/zrzuci czy rozbierze to wali się go palcatem po szyi a nawet po głowie( !! ) czy ostrogami w boki. to po prostu jest przegięcie.
A wy się czepiacie do batów za holewą czy stylpą albo do wystających skarpet

a co do wyzwisk i obelg używanych na konia to wcale nie świadczy o kimś czy jego wychowaniu.
Nie zgadzam się!!!!! Jazda konna jak i cały obrządek przy tym zwierzaku wymaga cierpliwosci i konsekwencji! Tym sie wygrywa, a nie krzykiem i wyzwiskami. Dla mnie to brak kultury osobistej. Czy jeśli inny człowiek się z tobą nie zgadza to tez go wyzywasz od debila?

Ja też powiem coś w stylu "czego się boisz kretynie!?", czy "stań w końcu matole", ale nie myślę, że to takie straszne, jeśli powie się to pod nosem lub tak, żeby inni nie słyszeli. Oczywiście piszę tu o sytuacjach, gdzie wiem, że to koń zawinił, a ja wszystko robię dobrze. Przecież koń tego nie rozumie, rozumie tylko ton, a jeśli powiesz pieszczotliwie "mój ty debilku", to uzna to za coś miłego...

Sasanka.,
chyba przez tą chrobę

jak koń nie ma łatwego charakteru i robi coś czasem na złość (i nikt nie wmówi mi, że nie ma takich osobników)
Sasanka., konstancja88, coś o tym wie
Artanis, na pewno każdy może coś o takim osobniku powiedzieć. bo takich jest całe mnóstwo. a jak w stajni jest chociaż jeden to robi zamieszania za całe stado
Cierpliwość zawesze się kiedyś kończy, i dalej pozostane przy swoim że jeżeli ktoś powie coś mało kulturalnego do konia to nie znaczy że jest źle wychowany, to kwestia cierpliwości, są ludzie którzy posiadają jej duża i są ludzie którzy posiadają jej mniej. Jeżeli ktoś używa wyzwisk nad zwyczaj często to w takej sytuacji się zgadazm że nie jest człowikiem świetnie wychowanym.
konstancja 88
nie wierze że nigdy ci się nie zdarzyło krzyknąć na konia w sposób nieodpowiedni, Nie jeżeli kotoś się ze mną niezgadza to słucham go na jakiej podstawie:) ale jeśli emocje są wielkie to nie dziwie się że np ja powiem coś do konia w stylu czego się boisz głupia przecież ja nie gryze! jak ucieka ode mnie po pastwisku galopem chociaż ja jej krzywdy nigdy nie zrobiłam i mam przy sobie marchew
są to sytuacje rzadkie ale przyznaje się że mi się zdarzają, pracuje nad spokojem ale czasem puszczają mi nerwy. Nie pochwalam tego, nikt nie jest idealnym jeźdźcem sztuką jest porozumienie.
Co do wygrywania: wiele koni jest kupowanych z "fabryki": i gościu sobie na nim jeździ na zawody i wygrywa. To cierliwośc i konsekwencja nie zalicza się do jego zwycięstwa. Jak jego koń poszedł do zajeżdżania do jakiegoś dobrego zakładu treningowego to jeżeli nie stoi przy wsiadaniu to oni go nie niuńkają :"prosze koniku stój grzecznie" tylko nie babrają się z takimi sprawami, zakłądają na niego milion patentów wypinacze, pessoa, kawecan do lonżowanie itd i koń stoi nie ruszy się o mimimetr. Według Ciebie to się nazywa cierpliwość i konsekwencją w stosunku do tego jak oni do zajeżdżają?
zajeżdżają tzn łamią bo w ten sposób się konia nie zajeżdża sory.
Co do tego porównania z jeźdźcem to chodziło mi o to że to nie on i ta cierpliwość przyczyniają się do jego zwycięstw tylko w jaki sposób go zajeżdżono czy uczono.
wychowanie wyniesione z domu też wiele znaczy. nie tylko w odniesieniu do stosunku w jaki jeździec ma się do konia, ale też jak traktuje ludzi. bo są tacy, którzy szanowani w stajni za umiejętności, są gardzeni za stosunek do młodszych, mniej umiejących itp.

Cierpliwość zawesze się kiedyś kończy
Kiedy cierpliwość się kończy warto zejść z konia i iść do domu...

nie moze być tak, ze koń robi sobie z jeźdzcem co chce a ten daje mi spokój i koniec jazdy. kon zapamięta, że można tak robić bo jeździec odpuszcza. tak samo po zaliczeniu gleby, w miarę możliwości w mojej stajnie bierze się konie i jeździ się dalej. a jeśli odniosło się kontuzję ale nie groźną to wsiąść chociaż na stępa. koń musi wiedzieć kto w tej parze rządzi. ustępowanie, bo brakuje cierpliwości nie jest zbyt dobre.

na jednym z naszych złośliwców przetestowałam, że jeśli nie idzie po myśli jeźdzca, np w galopie czy koń dostaje szajby to warto dać chwilę odpoczunku. w s tój, stępie, kłusie. gdy koń będzie spokojny wtedy na nowo pracowac i tak w kółko. na większości koni pomaga.

koń tez musi mieć przyjemność z pracy pod siodłem. jeśli pamięta, że za wszystko się go bije, krzyczy po nim, czy cokolwiek co jest przesadną karą za jakiś wybryk to na pewno nie przyjdzie chętnie z pastwiska. warto tez rozpieścić po dobrej jeździe jakimś jabłkiem. koń na pewno zapamięta.
Zbyt agresywne zachowanie na koniu i przesadne zdenerwowanie to już chyba nie faux pas, a raczej dobrowolne przynoszenie sobie wstydu, czy coś w ten deseń. Oczywiście tylko wtedy, gdy jest to nieuzasadnione- czyli, niestety w 95% przypadków. Czasem trudno mi wytrzymać, żeby nie przypomnieć takiemu agentowi, że jego koń to żywy zwierzak- choć czy to nie jest właśnie faux pas- wtrącanie się w relacje koń-właściciel innych jeźdźców? Chyba nie można tego tak sztywno określić, wszystko zależy od sytuacji. Wg mnie ustanawianie sztywnych reguł po części nie ma sensu- przede wszystkim należy kierować się dobrym smakiem i rozsądkiem.

Zaskoczyło mnie, że za faux pas uważane jest jeżdżenie w podkolanówkach. Właśnie popsuł mi się zamek w sztylpach, moje drugie są dla mnie poprostu nie wygodne i śmigam sobie w skarpetkach dopóki nowy sprzęt mi nie przyjdzie Nietakt? Tak mi wygodnie, i koniowi raczej też. Nie popadajmy w paranoję. Jeżeli chodzi o względy estetyczne to nie rozumiem, czemu kolorowe podkolanówki tak bardzo miałyby przeszkadzać.

Czy pisanie przydługaśnych postów na forach to też faux pas?
Sasanka., czasem warto odpuścić nic na siłę .
Ja mialam duże problemy z galopem na lewo i im dłużej męczyła (bo myslalam tak jak ty) tym koń robil sie coraz bardziej mokry i zdenerwowany i nic z tego nie wynikło....
więc odpuściłam, na drugi dzień zagalopował po drugim podejsciu
a tak bysmy sie męczyli do rana chyba

jednak podzielam Twoje zdanie,że koń nie może sobie robić co mu sie podoba ,zwłaszcza przy elementach ,które zna i wtedy nie należy odpuszczać...
faux pas to tez zostawianie za tyłkiem bałaganu. mnie to wyjątkowo drażni.
oj tak. bałagan na stajni jest wyjątkowo wielki, bo gdyby każdy chociaż trochę po sobie posprzątał byłoby lepiej, ale oczywiście każdy się spieszy i wszystko leży. dla mnie to świadczy o tym kto jak innych szanuje. bo jednak zostawienie po sobie w siodlarni wielkiego burdelu o czymś świadczy.
Rozumiem cierpliwość:) inne pomysły inne zdania
ktoś napisał że jak koń coś robi źle i non stop bez poprawy (na jednym treningu) to warto "przeczekać to w stepie czy stój. Ja cały czas słyszałam co innego: że jak koń coś robi źle np wyłamuje na przeszkodzie to trzba próbować aż do skutku, bo jak przejdzie do stępa to odpoczynek a odpoczynek to swego rodzaju nagroda a przecież robił coś źle. to ja już nie wiem co o tym myśleć ale raczej wątpie że przeczekanie burzy to coś lepszego, chyba że koń robi to ok długiego czasu i dalej nie chce i jest mokry jak ścieraa. Pisanie długich postów się raczej nie zalicza ale raczej zniechęca do czytania np mnie
Przyjemność po w pracy w siodle jest odpoczynek, wydłużenie szyi, swobodny chód. Nie koniecznie trzeba od razu rezygnować z wykonania elementu bo wtedy koń się uczy (mnie tak uczono) że jak się wiesza na wodzach wyciąga jeźdźca z siodła to jest odpoczynek to on uważa że tak jest dobrze

Co do syfu po innych
Ja bym takie osoby uhhh normalnie powiedziała coś nie neutralnego bo to już przekracza granice mojej tolerancji: teraz jest zezon na gubienie sierści, i np zostawia taki kursant w szczotce pełno futerka ochraniacze jek błoto na ujeżdżalni to całe usyfione w piachu i jak przepocony czaprak zostawia z sidołem na takim wieszaku że całą powierzchnią dotyka czapraka i się nie wysuszy
I znowu długo napisałam;) na innc=ych miejscu by mi się nie chciało tego czytać hehe
to jakie się ma metody na konia zależy od stajni i od samego wierzchowca na nasze konie też stosuje się wszystko co możliwe. byle działało takie - męczenie aż do skutku stosujemy przy brykaniu w galopie, wtedy łydka i jedziesz dalej aż się zmęczy koń i nie będzie mu w głowie brykanie.

porządek to kwestia regulaminu stajni - a takie coś powinno każdemu być przedstawione. przecież brudny sprzęt, czy kompletny bałagan to przecież też nie pasuje, a i reklamy stajni nie robi
z tym wyłamaniem, to trzeba zastanowic się "dlaczego" koń wyłamuje.
Czy jest to spowodowane strachem, zbyt dużym wymaganiem, czy złym charakterem , lub prowokującą budową przeszkody (za wąska itd)
pierwsza opcja moim zdaniem trzeba koniowi dokładnie pokazać , przejść w stępie i kłusie i następnie skakać , dopiero jak koń poczuje się pewnie...
druga opcja ... obniżyć, oddać parę skoków i spróbować ponownie.
trzecia opcja ... też bym obniżyła... z resztą zależy od konia.. można zbudowac odkosy itd
czwarta opcja, zmienić budowę przeszkody .
KarolaJn13, piąta opcja, a raczej powinna być na pierwszym miejscu - nie startować w zawodach.. w domu sobie mozesz takie cuda robić...
a była mowa o startowaniu? przegapiłam myslalam o takim domowym treningu
KarolaJn13, a temat jest o czym?
Dla mnie faux pas to mówienie/pisanie "na stajni".
nie powiedziałabym, ze to aż takie wielkie foux pas. mniejsze niż "włanczanie - wyłanczanie" i mniej rażące na pewno.
Omlecik, to jak mówić? "U nas w ośrodku jeździeckim", albo "u nas w pensjonacie"?
Ja bym mówila albo W stajni albo po nazwie
jasne, na pewno wszyscy mówią: "idę do stajni" w ewentualności idę "do koni"
tak się utarło i nie jest to jakimś ogromnym błędem.
To zalezy od nazwy:) ja ta zwykle mowie ze ide na konie albo treningoss
ja tak samo. idę na stajnie/na konie. nie mam w zwyczaju mówić "idę do Piechówki/idę do stajni" dla mnie to nienaturalnie brzmi
Chodzę/jeżdżę do stajni ewentualnie do konia. Coś się dzieje w stajni. Jakoś to "na" dla mnie jest gafą.
a co myślicie o wyrażeniu : " pojeździć konia " ?
u nas mówi się " idę na ranczo ";)
nie lubię określenia " na konie "

Ja też nie lubię określenia pojeździć konia bo mi się to kojarzy zboczenie
żadko tego używam, chociaż nie ma w tym stwierdzeniu nic złego.
co do stwierdzenia "na/w stajni" jakoś wychodzi tak, że mówi się, że coś się dzieje na stajni. w stajni jakoś nawet pod względem wyglądu w moim wypadku nie pasuje...

Ja też nie lubię określenia pojeździć konia bo mi się to kojarzy zboczenie

Ale to juz zależy od wieku.

Pojezdzic konia - czasem używam.
Często mówię pojeździć konia.

Sasanka., to widzisz, ja mam to samo w drugą stronę

To skoro przy mowie jesteśmy to ujeżdżanie zamiast ujeżdżenia to chyba największe faux pas
"W stajni" kojarzy mi się jako określenie budynku, a "na" to bardziej jako określenie społeczności stajennej
W stajni kojarzę w budynku. Tak, jak rabarbar, na stajni to takie bardziej... swojskie (?) może złe słowo, ale takie bardziej przyjemne, kojarzące społeczność, drużynę itp..

Ujeżdzaniem się u nas określa "zależdzanie" konia. no a wiadomo ujeżdżenie jako dyscyplinę.

To skoro przy mowie jesteśmy to ujeżdżanie zamiast ujeżdżenia to chyba największe faux pas

A dlaczego ? Ujeżdżanie to proces szkolenia, ujeżdżenie to dyscyplina
w mojej robocie wszyscy mówili "na stajnię", "na pensjonat" myślę,że było to teśż spowodowane licznymi odwiedzinami Niemców , którzy mówią : naCH pension,
tak samo jak mówią .. wypuścić konie na kopel, trenzla itd...

w mojej robocie wszyscy mówili "na stajnię", "na pensjonat"

A za moich młodszych lat powszechnie pytano: "za czym ta kolejka ?", albo "czy pani stoi za schabowym ?" co nie zmienia faktu, że był to rażący błąd językowy.

A przy okazji innym językowym przypadku: w nowszej literaturze spotyka się "skarmiać koniom siano", w starszej - "skarmiać konie sianem". O ile mi wiadomo obie formy są poprawne - czy ktoś z forumowiczów ma wykształcenie polonistyczne i mógłby to potwierdzić lub temu zaprzeczyć ?
ja wykształcenia polonistycznego nie mam ale wydaje mi sie że skarmia się konie a nie siano ;P

przy czym obie formy magą być dopuszczone, często się tak zdarza
Mnie denerwuje np określenie "u mnie/nas na koniach", co innego "idę/jadę na konie"
Ulcia to "skarmianie"- fakt "skarmia się konie" a co do siana to w/g mnie "skarmia się sianem"
a jak mówi się u Was? my mówimy (pomijajac fakt, ze jestem ze śląska) wypuścić konie na pastwisko/na ogród/do pola. zauważyłam, ze nie wszędzie tak jest...
w zach pomorskim czesto słyszy sie na kopel.... w Poznaniu raczej "na padok"
Sasanka., ja mówię, że wypuszczam na pastwisko/do sadu/na trawkę, wywalam na padokowanie, albo na dotlenianie się.
paula;) też niezłe powiedzenie. nasze konie nie reagują wyjściem z boksu na powiedzenie "na padok" do niach trafia tylko do pola, albo na ogród :]
A na podlasiu się najczęściej mówi wywalam konie na pastwisko/pastwocho rzadko na padok bo u nas wiocha xD,

A na podlasiu się najczęściej mówi wywalam konie na pastwisko/pastwocho rzadko na padok bo u nas wiocha xD,
no to moze w samym białystoku.. w okolicach suwałk/augustowa mówi się raczej na pastwisko lub łakę.. (za to na ujeżdżalnie - padok)
Artanis

A byłaś w więcej niż w 1 stajni na Podlasiu i więcej niż 4 razy? Ja tak i to we wszystkich możliwych oprócz Klubu nad Wigrami(ale wątpie żeby tam nie wiedzieli co to padok itp.). W mojej stajni nawet mała asia(ma z 5 lat) mówi na wszystko poprawnie i wszyscy jeżdżący tam więcej niz miesiąc Co do takich "stajni ze stoją tam 2 konie i same "popierdułki" jeżdżą sobie skaczą na polu przez badyle to się zgadzam z tobą. Za to nie zgadzam się jeżeli ktoś myśli że jeżeli na podlasiu nie ma takich poważnych zawodów oprócz rajdów długodystansowych to my nie wiemy jak się jeździ
Dusiekk, pracowałam na podlasiu ponad 3 sezony ( czyli nie tylko w wakacje) i nie siedziałam w jednej stajni.. i akurat w stajni nad wigrami nie byłam.. tylko o niej słyszałam..

Każda stajnia, jaka bynie była ma swoje zwyczaje, które osoby rozpoczynające naukę przejmują od tych, które już tam są. Pewnie dlatego dlatego w każdym miejscu mówi się inaczej, na właściwie wszystko od wypuszczania na padok do powiedzień przy czyszczeniu
Zdarza się i tak
U mnie żeby koń przesunął się pod ścianę np. w porze karmienia, mówimy "przestaw się", spotkałam się również z określeniem "przejdź" albo "miejsce"
w Pozku raczej "przejdź" się używa ... przynajmniej w stajniach ,w których goszczę...
na wsi bardziej "nastąp się".
Zależy też jakiego określenia się ktoś nauczył. Bywa tak, że w jednym miejscu mówi się "nastąp się" a w innym za takie określenie można zostać wyśmianym (spotkałam się z takim podejściem) ale co kawałek mówi się inaczej, więc mnie jest wsjo radno
Hihi, u mnie w stajni przy karmieniu mówi się "uciekaj", albo "a sio". Przynajmniej ja tak zawsze mówię, a nauczyłam się od instruktorek, które kiedyś u nas pracowały
co do bata w cholewie, albert zoer, tak robi...a rolexy jeździ, więc widać, że nie dla wszystkich to takie fo pa

Przy opadku bat może pęknąć i narobić bólu jeźdźcowi, okolice piszczeli to bardzo bolesne miejsce jeśli chodzi o urazy
no ale wiadomo, że jeśli taki zawodnik chce ten bat tak mieć to przecież nikt mu nie zakaże. każdy robi, jak chce i dla każdego takie zachowanie jest inne. jednego razi, a jednemu to po prostu "wisi"
Ja bym w ramach bezpieczeństwa w ogóle odłożyła bat w tym wypadku ale jak Sasanka., Napisałaś

w Pozku raczej "przejdź" się używa ... przynajmniej w stajniach ,w których goszczę...
na wsi bardziej "nastąp się".


albo raczej "nastump sie" albo "puś tu" (chyba od "pójdź tu" ), "na zod", albo "sibnij" czasem się można nieźle uśmiać:D:D:D:D

pozdrawiam
Słyszałam też określenia "naj zod", "nastymp sije" i "weeedle płota" to ostatnie bardzo mnie rozbawiło
"Wedle płota" to akurat swego rodzaju archaizm. Może dziś śmieszyć, ale z drugiej strony takie wyrażenia mają swój urok, są ciekawym urozmaiceniem językowym i trochę szkoda, że praktycznie odeszły wniebyt.
hahaha co to znaczy "wedle płota" ? bardzo zabawne
"Wedle płota" - chodzi w tym powiedzeniu aby koń ustawił się równolegle do ściany/ogrodzenia/dyszla. Mój sąsiad kiedyś miał konika do pracy w polu i tak właśnie do niego mówił Kiedy go wypuszczał, wołał "Siwy, na zagun"
Ja tam mówie zawsze albo suń się albo zejdź
no ale na śląsku nadal używa się tak, jak określiłyście to "zabawnych stwierdzeń" szczególnie w małych stajniach, gospodarstwach i stadninach, na których są ślązacy mówiący dialektem dla nad to norma, nie ma w tym nic zabawnego :]
oregonka, a po co mu ten bat, jak go ma w bucie ?

Faux pas jest z pewnością ukłon w batem na zawodach i odznakach. Na to wiele osób nie zwraca uwagi, a jest to odbierane przez sędziego jako brak szacunku.
hm97, Tu się zgodzę
hm97, szczerze? -nie wiem...
Niektore konie reaguja dosyc "elektrycznie" na sam widok bata. Moze ma go w bucie na wszelki wypadek, jezeli mialby sie przydac. A jezeli nie bedzie potrzebny nie stresuje konia widokiem. Przynajmniej ja to tak rozumiem.
O tak, wielokrotnie spotkałem się z przypadkiem że sam widok bata powodował, że koń stawał się niespokojny. Prawdopodobnie miał biedaczek złe wspomnienia
ja np nie moge mojego konia przekonać do wsiadania z batem....
żadko kiedy używam pod siodłem (z ziemi jest odczulony)
ale gdy wisadam ,budzi w nim jakiś dziwny lęk ;/
zdarzyło mi się juz jechac galopem oparta tylko o jedno strzemię staram się trzymać go najbliżej ciala, ze strony przeciwnej niż wsiadanie....

uważam tez ,że wcinanie się w najazd na przeszkodę na rozprężalni jest niefajne a także wjezdzanie komuś w zad
wjeżdżanie komus w zad oj częsty widok szczególnie na LL i mimo że np. koń kopie i ma wstążke w ogonie ale i tak wjezdżają i jeszcze maja pretensje że ich koń został skopany.
mnie ogólnie wkurza chaos na rozprężalni,
robisz najazd i w ost chwili musisz hamować, b ktos sobie stępuje ;/
Wjeżdżanie w najazd to jeszcze pestka, mnie najbardziej pod czas jazdy wyprowadza z równowagi to, że w momencie najazdu, w odległości powiedzmy 10-15-stu metrów od przeszkody jedna z drugą nie wiem o czym myśląca osoba wciska mi się prosto w miejsce lądowania! Pomijam fakt, że taka sytuacja stwarza ogromne zagrożenie dla jeźdźca i konia. Widziałam kiedyś na YT takie "coś", dziewczyna nie miała gdzie uciekać, ponieważ z obu stron przeszkody były "blokady", coś w rodzaju korytarza. Wykonała skok po czym wpadła na konia, który jej się wepchał, koń po skoku udeżył głową w "intruza" po czym przewrócił się i... padł...
albo jak wiedzą, że koń kopie a owej wstążeczki nie mają. Miałam taką przygodę, że jechałam kłusem na rozprężalni i normalnie przejeżdżałam obok jednego konia (w normalnej odległości) a on do mnie z zadu. Laska mówi, że ona kopie, spoko, ale niczego w ogonie nie miała.
ja tam sie drę "stacjonata!!!!!!!!!"
no ja tez się drę (za niecałe dwa tygodnie znowu sie podrę) i to czasem trzeba sie powtórzyc bo ludzie głusi
a gdzie staartujesz ?:P
Oooo tak, te kopiące konie bez wstążeczek strasznie mnie irytowały. U nas w stajni każdy wie, że do mojego nie można podjeżdżać nawet na 6 metrów, więc nawet mówić nie muszę.
Ale jak w te ferie pojechałam do innej stajni i jeździłam z innymi końmi, to mój kucyk miał pięknie zawiązaną czerwoną kokardę na podogoniu. Mimo to i tak skopał dwa konie, bo niektórzy nie zrozumieli szyfru...
w Kwidzynie 24.04

no mój akurat kopie sporadycznie i to w dodatku tylko wałachy
Co do darcia się na ujeżdżalni, jak nie ryknąć to nie słychać. Jak nie skutkuje "uwaga będę skakać" i ktoś mi się wciska w przeszkodę to zazwyczaj skutkuje "gdzie ty masz oczy, w "głębokim poważaniu"? ale tak powiedzieć a raczej wykrzyknąć zdaża mi się bardzo żadko. Na wstążkę w ogonie w wielu miejscach robią wielkie oczy, czasami ludzie myślą, że to do ozdoby, czasami myślę, że transparent na zadzie wytłumaczył by wszystko...
no tylko skoro ludzie nie znają zasad poruszania się na ujeżdżalni po co jadą na zawody, mnie też denerwuje stepowanie ciagle na ścianach gdzie wiadomo pierszeństwo maja np. galopujący
Taaak ja się z takimi spotkałam. Jadę sobie spokojnie galopem patrzę że na ścianie jakaś konina stępuje myślę aj tam potem zwrócę jej uwagę o tym, wymijam ją, a ona mi skręca na moja prowizoryczną drogę.

Co do wstążeczek to tez jeździłam na kucu który kopał gryzł i wgl ( rudy był oczywiście ) jadę sobie na okxer i mi laska wyjeżdża, no w prawdzie nie na lądowanie tylko za zadem jedzie, koń mi sie buntuje bo taka wiegachna zadzie pysk mu trzyma próbuje tamtego kopnąć, a dziewczyna kompletnie nie zwracaa na to uwagi wiec ja krzyczę "uwaga! bezpieczna odległość obowiązuje!!" a ona patrzy na mnie zdziwionymi oczyma, szybko skręcam żeby dla konia ulżyć żeby się tak nie pruł na tamtego a ona za mną jedzie po prostu kompletny niewypał i w końcu kuco mój skopał tego dużego wałacha po podbrzuszy po szyi, dziewczynie obok nogi trafił. Zatrzymała się oburzona " Czy ten malutki kucyk też startuje? bo chyba jeździec przepisów nie zna" i jeszcze kłóciła się ze mną że odszkodowanie za siodło się jej należy (bo kuco miał podkowy na 4) że zniszczyłam. Na szczęście na rozprężalni był jej trener i mój i wszystko wyjaśnili.

Najbardziej podobała mi się mina tej dziewczyny jak się dowiedziała że ona jeździ L ja P i na dodatek to była jej wina
na zawody nie jeżdzę, ale kiedy dawniej luzakowałam paru osobom, widać było, że sporo osób kompletnie nie szanuje zasad jakie na zawodach obowiązują i oczywiście wykłócają się, że mają racje... żałosne.
Ja normalnie nie wytrzymam... Dziś spotkało mnie "fo pa" w liczbie mnogiej... jeździłam w mini zastępie 3 konnym i:
1. Przy robiemiu wolty osoby jadące za mną jechały je jak chciały- w prawo, lewo, wedle woli...
2. na prostej wyprzedzały i zajeżdżały drogę- bo koń idzie za szybko...

3. przy lążowaniu osoby początkującej inny jeździeć śmigał mi przed i za koniem galopem!
4. I od kiedy to jeżeli lążowane są dwa konie można między nimi sobie również galopem ósemki kręcić?! Dodam jeszcze, że te ósemki nie zawsze były kontrolowane, nie mówiąc już, że za szybko i za małe.
Jeszcze jedno "fo pa". Czy jeźdźcy naprawdę mają poważne problemy ze słuchem nie zależnie czy mają 11 czy 17 lat...?
oj taaak ! większość jeśli robią coś źle to nie słyszą uwag na swój temat
Dusiekk, ale codziennie i za każdym razem? Za każdą lekcją? 20 tysięcy razy to samo? Ręce opadają...
No , zdarzają się takie przypadki że na każdych zawodach zwracam uwagę dla gościa żeby nie zajeżdżał innym drogi na zeskoku
I jak widać ma to w głębokim poważaniu...

I od kiedy to jeżeli lążowane są dwa konie

LONżowane Jeśli coś jest faux pas, to właśnie pisanie p "lĄżowaniu"
No wiesz w sumie jak ktoś na lonży nie jeździ i się z tym terminem nie spotyka to wcale to fo pa nie jest
Tomek_J, ja już nie wiem jak to się pisze... LĄŻOWANIE czy LONŻOWANIE? Dla pewności słownik wezmę...
pisze się lonżowanie ;P
Dusiekk, dzięki, nie miałam czasu sprawdzić a właściwie zapomniałam o tym
ale mówiąc ogólnie... takie błędy ortograficzne/językowe u osób, które od lat jeżdżą, według mnie też jest "foux pas"
choćby to "lążowanie"...
no w sumie tak jeżeli jest to osoba "długo jeżdżąca" w sensie że z przerwami rocznymi
Napisałam LĄŻA ponieważ na co dzień tak mówię a spowodowane jest tym, że się tak języka nie łamie, większość osób jeżdżących, które znam wymawia to słowo przez "Ą" no i nigdy się nie zastanawiałam nad jego pisownią. Więcej nie popełnię takiego "fo pa"
wiesz mimo wszystko powinno się wiedzieć jak się to pisze, szczególnie jeżeli się już w jeździectwie siedzi od jakiegoś czasu czyli powyżej 3 miesięcy
Dusiekk, 3 m-ce czy 10 lat... cały czas słyszę np. "wieee", "nastymp sije", niekiedy "łoblyc/zeblyc konia" , "stooj" i to od osób, które mają dużą wiedzę o koniach, zdaża się, że trener tak się wyrazi (przyjezdny). Dla jednych "fo pa", dla mnie jest to zabawne

No wiesz w sumie jak ktoś na lonży nie jeździ i się z tym terminem nie spotyka to wcale to fo pa nie jest

Rozumiem... Czyli per analogiam: jak ktoś nie jeździ samochodem, to może pisać "samoHUT" i to będzie OK ?
Mysz
W okolicach Śląska i innych takich wioseczek to nie jest fo pa
Tomek_J
No dobra możę zły przykład podałam
Dusiekk, dla mnie takie fo pa, to nie fo pa i nie zależnie czy wioseczka czy miasto
no wiesz ja uważam że gościu z Warszawki jak napisze lonżowanie i jeździ trochę czasu to jest biig fo pa bo tam jest dużo różnych wydarzeń sportowych i jak już powiedzałam ktoś jeździ sporo czasu to powienien wiedzieć jak to się pisze
Dusiekk, Nooo chyba, że tak to rozumieć