ďťż

Czy to wyrok??

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Całkiem niedawno dostałam od męża konia. Piękny, siwy, kochany....
Krótko po przyjeździe zauważyłam, że koń kuleje. Nie mocno, bardziej znaczy po lewej stronie wystaje mu łopatka bardziej niż po drugiej i ma tam jakby mniej mięśnia. Koń przyjechał bardzo wychudzony więc myślałam, że to kwestia przybrania masy a kulawizna minie po paru dniach. Nie minęła jednak, weterynarz stwierdził iż koń ma przewlekłe zapalenie stawu barkowego ( mam nadzieję, że dobrze piszę ) Gdy wyciąga mu sie nogę to go boli, ponoć to stara sprawa. Nie chcę oddawać konia, jest cudowny ale weterynarze nie dali mi nadziei, że to da się wyleczyć. Nie wiem co dalej czy będzie to bolało go coraz bardziej?? Czy ktoś się z czymś takim spotkał ?? Jestem na skraju łez, to cudowny konik. Już nawet nie muszę na nim jeździć ale chcę wiedzieć jak mu pomóc by nie cierpiał. Mąż zastanawia się nad jego zwrotem, zostaliśmy właściwie oszukani ale ja nie chcę konia oddawać


albo to przewlekłe zapalenie stawu biodrowego , kurcze no poważna sprawa nie mogę przez to spać
kulawizna nie jest wadą zwrotną ...

niestety ludzi mozna rehabilitować , można im wytłumaczyć co mają robić a czego nie robić ... u konia jeden chory staw ciagnie za sobą całą gamę innych dolegliwości ... opoje ,przykurcze , zmiany zwyrodnieniowe itp ..... nie liczyłbym na cud zwłaszczana kosztowny cud ...nie tylko kosztowny finansowo ale też uczuciowo i wzrokowo bo nie łatwo jest patrzeć na konia nie w pełni sprawnego który mimo wszystko bardzo się męczy ...koń chory nie istnieje ...a weci i kowale będą robić ci tak długo nadzieje dopóki bedziesz płacić .... jak przestaniesz nadzieja z dnia na dzień zniknie razem z wybawcami a ty dalej będziesz w punkcie z dnia dzisiajeszego ...

decyzje bywają złe lub dobre ale wyróznia je to że coś się zmienia
Akurat kulawizna to przyczyna przewlekłej choroby, o której poprzedni właściciel nie poinformował więc jest zwrotna ale to jakby jest najmniej istotne bo martwię sie o zwierzaka

Może i masz rację , póki jeszcze możemy bo mamy go zaledwie 11 dni oddajmy go ale nie łatwo będzie o nim zapomnieć

Poprzedni właściciel może wymienić mi go na innego konia ale kurcze czuję jakbym innego nie chciała choć i tak przecież nie przywiązałam się do niego aż tak bardzo. Boję się o dalsze losy tego konia dlatego chcę wiedzieć co byście na moim miejscu zrobili i czy znacie podobne przypadki


moim zdaniem nie przyjmie ci konia z powrotem ...
lub przedstawi oferty którymi nie bedziesz zainteresowana ...
kulawizna nie jest wadą ukrytą ...
jeżeli jest taka możliwosć oddaj konia ... dalej ten koń do rekreacji ani sportu nie trafi ...
nie oszukujmy się jako kosiarka na jesien też nie pójdzie do strzyżenia trawników ...
a ja mam takie pytanie..... przy oględzinach konia przed kupnem nie było widać żadnych kulawizn, zaniku mięśni i innych takich...?
Vesna, Pewnie i było widać ale mąż się nie zna, nie oglądał go a jedynie rozmawiał z weterynarzem, który rzekomo miał tego konia pod opieką. To byl błąd bo trzeba było jechać na miejsce i zabrać swojego weta ale cóż stało się. Rozmawiałam z byłym właścicielem i powiedział , że wymieni konia na innego tym razem będzie tego innego ogladał nasz wet. Żal tylko siwego i cały czas myślę co mam zrobić bo nie jestem przekonana czy powinnam temu facetowi tego konia zwracać. On przyjechał bardzo chudy, przeraźliwie, nie chce go mieć na sumieniu
Były właściciel twierdzi, że on na tym koniu jeździł. Obaj Panowie weterynarze złapali się za glowę gdy im to powiedziałam ....
Ech, albo wóz albo przewóz. Jeśli masz pieniądze, żeby leczyć konia - to go lecz. Bywały "przypadki beznadziejne", a jednak dobrzy ludzie te przypadku doprowadziły do stanu, że mogą być przynajmniej chodzącą ozdobą ogródka, tylko, że na to wszystko potrzeba pieniędzy i.... trzeba się dowiedzieć czy jest w ogóle szansa na wyzdrowienie czy nie. Możesz poszukać jakiegoś naprawdę taniego pensjonatu albo popytać ludzi z prywatnymi stajniami, czy nie wzięliby siwego dosłownie za koszty utrzymania, a Ty musiałabyś się przygotować na ogromne koszty związane z leczeniem... które nie wiadomo czy coś da, skoro urazy są stare. Nie wiem czy nie lepiej dla konia byłoby go po prostu humanitarnie uśpić i zapłacić te 700 zł za utylizację niż ładować w konia tysiące i tak naprawdę nie mieć pewności, że on wyzdrowieje. Koń miał szczęście, że trafił do Ciebie - możesz próbować go leczyć, jeśli się da - po prostu pozwolić mu godnie odejść. To nie będzie łatwa decyzja, ale gdyby wrócił do poprzedniego właściciela nie wiem czy nie chodziłby pod siodłem, aż by w końcu padł z wycieńczenia i bólu, pod jakimś człowiekiem.
Ja bym jeszcze na Twoim miejscu spróbowała dowiedzieć się czy nie da się chociaż odzyskać połowy kwoty- w końcu zapłaciliście jak za zdrowego konia, koń miał być zdrowy, okazał się ciężko chory, właściciel to zataił więc czy w takim wypadku nie ma możliwości próby dogadania się i zwrotu chociaż części pieniędzy?
No pieknie dochodzimy do momentu w którym usypia sie konie bo sa kulawe i nie da sie na nich jeździc... I taki tekst pojawia sie na forum milośników koni Vesna żaden wet nie uśpi konia kóry jest w dobrej kondycji i zdrowiu a jego jedynym problemem jest kulawizna... Przeraza mnie jak ludzie przedmiotowo traktuja zwierzęta... Nie nadaje się do jazdy to usypiamy... Wymiękam
Kajotek, hej, powoli! właścicielka w innym wątku napisała, że koniowi nawet ruch luzem sprawia ból, nie było nawet rozmowy o ewentualnym użytkowaniu póki co.
Nic o drugim wątku nie wiedziałam. Tak czy inaczej ja bym próbowała walczyć o zwierzaka.
Kajotek, zerknij sobie na drugi wątek, przeczytaj ten dokładnie i nie oceniaj ludzi po przeczytaniu jednego postu. Uraziłaś mnie.
Leczenie i walczenie o zwierzaka to priorytet, ale.... w momencie kiedy jest nadzieja na poprawę i są pieniądze. Jak już napisałam, zdarzały się sytuacje, kiedy kochający właściciele uratowali konia, który dwoma kopytami stał już "po drugiej stronie" i nie było dla niego nadziei, ale.... tak samo zdarzały i zdarzają się sytuacje, kiedy koń jest tak bardzo chory, że kochający właściciel może zrobić tylko jedno - skrócić jego cierpienia. Sprawa może trochę inaczej wyglądałaby gdyby Goldiwhite miała małą, przydomową stajenkę, w której koszty utrzymania konia są o wiele niższe niż w pensjonacie.
Wymieniać konia od tego pana bym raczej nie radziła bo:
1) nie wiadomo czy ten drugi koń nie ma jakichś problemów, których nie widać "gołym okiem", trzabyłoby zrobić badanie.
2) Goldiwhite, dokładnie się z Tobą zgadzam i w pewnym sensie popieram stanowisko: nie wiadomo, gdzie trafi siwek po powrocie do tego właściciela.
Vesna nie mialam zamiaru nikogo obrazić, nie czytałam drugiego wątku a z tego wątku nie wynika ze stan konia jest az tak powazny. Jest to trudna sytuacja. Ja bym chyba nie oddała konia, tylko szukała jakiegos innego rozwiazania. Moze konsultacja z jeszcze jednym wetem? Nie mam pojęcia...
Przede wszystkim skonsultuj ten przypadek u dobrego lekarza,najlepiej zajmującego się wyłącznie końmi i do tego specjalizującego się w kulawiznach,aparatach ruchu itp.Nie każdy beznadziejny przypadek od razu jest skazany na niepowodzenie.
Ja mam konia,którego kupiłam z nogą w gipsie po sam brzuch.Miał popękane kości,wiele odłamków,zerwane wiązadła.Wielu lekarzy spisało go na straty.Jego były właściciel nie chciał go dalej leczyć i utrzymywać,więc odkupiłam go.Po konsultacji okazało się ze jest minimalna szansa na to że będzie zdrowy.Stał 9 tygodni w gipsie i nie wiedzieliśmy czego się spodziewać po jego zdjęciu.Wszystko jednak było ok,rehabilitacja trwała dwa lata. Pierwszy rok,to ciągłe masaże,naświetlania i bardzo skrupulatnie rozpisana przez weta praca z koniem w ręku,potem również pod siodłem.Drugi rok to koń mi mówił na co go już stać a czego jeszcze nie jest w stanie zrobić,np nie galopował na tą nogę,nie chciał wyciągnąć kłusa itd.Przyszedł moment ze sam wyciągnął kłus zagalopował na lewą przednią i potem było już z górki.Całe leczenie trwało dobrze ponad dwa lata,ale opłacało się.Teraz jest całkowicie zdrowy.Włóczę się na nim po całej Polsce,przejechaliśmy już wiele szlaków górskich i nizinnych.Od tamtej pory żadnej kulawizny,a został spisany na straty.Wiec najpierw dobry wet i porządna diagnoza
Ja bym CI poleciła skontaktować się z doktorem Szpotańskim. My szybko zadziałaliśmy,zawieźliśmy konia do jego kliniki,pierwsze co powiedział,że kon jest do uśpienia....Ale zatrzymał go(chcielismy ratować,a on daje najczęściej ta najgorsza wersje na poczatek).... teraz kon jest spowrotem w stajni,normalnie chodzi i biega...tylko czekamy na zagojenie się rany. Lekarz jest naprawde super,zna się na rzeczy
A kon będzie mógł chodzić normalnie pod siodłem...
no nalepiej wozić go po całym kraju i wszędzie leczyć ...oczywiscie za czyje pieniadze ....?
a moze ci najbardziej oburzeni eutanazją dorzucą się troszkę do leczenia ?
co ? zaraz będzie taka tradycyjna niezręczna cisza .... hahaha

koń kulawy nawet do włoch sie nie nadaje ponieważ aby tam dojechać musi mieć zdrowe nogi ....

kajotek odkup tego konika i obiecaj że go wyleczysz ... no przecież najważniejszy jest kon i nawet ten kulawy ... chcesz to i ja ci znajdę jeszcze ze dwa tuziny kulawców ... tanio wezmę ...
akurat Szpotański to facet, który mógłby przyjechać do konia
a zwierzaka lepiej powierzyć lepszemu weterynarzowi z daleka, niż gorszemu z bliska

aktulanie też mam problem ze zdrowiem swojego konia i zdecydowanie polecam Szpotańskiego
Arkady długo się z tym wstrzymywałam ale w końcu to napiszę - bardzo irytuje mnie ton Twoich wypowiedzi i chyba nie jestem w tym sama. Dziewczyna ma problem i szuka wsparcia i pomocy a w Twoich postach tylko złośliwość, sarkazm i tym podobne. Chylę czoła przed właścicielką siwka że stara sie konstruktywnie rozwiązać problem i nie oddaje siwego na mięso tak jak pewnie wiele osób by uczyniło. Oby więcej tak rozsądnych i odpowiedzialnych osób jak Ona.
P.S Gdyby mnie było stać, to kupiłabym i dwa tuziny kulawych siwkow ale niestety nie śpię na pieniądzach a nie należę do osób ktore najpierw wykupują takie konie a później zastanawiaja się jak je utrzymać.
a widzisz ...ten sarkazm był skierowany akurat do ciebie a nie do obdarowanej kobiety kulawym koniem ...
nad czym tu rozmyslać ? leczę ...nie leczę ...nie ma innego wyjscia ...

wiesz zawsze najwiecej do powiedzenia mają ci co wspierają dobrym słowem ...
każdy wet jest najlepszy zwłaszcza jak bierze kasę to wtedy nawet się uśmiecha i rzecze ,, proszę się nie martwić wszystko idzie w dobrym kierunku ,, ... hahaha ...
Pewnie Arkady... Najwyraźniej wszyscy lekarze są źli i niedobrzy i zdzierają kasę a jedyny skuteczny lek to Morbital
A może by tak najpierw ocenić sytuację i dowiedzieć się o koszty leczenia.Ja też polecam dr Szpotańskiego.Leczenie mojego konia z tak poważnej kontuzji kosztowało grosze,więc może nie należy od razu się poddawać.
morbital za drogi ... na kiełbasę wysyłam bo taniej ...

tak dokładnie uważam że wszyscy weci są drodzy i jak na takie stawki mało skuteczni w dodatku nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sensownosć i skuteczność leczenia ...
potrafia leczyć na wymyslone choroby i dolegliwości apotem z uśmiechem na twarzy powiedzieć że się pomylili za jedyne np 800 pln które nas kosztowało leczenie ... podejmują się leczenia bez zgody właściciela , szczepią po 150 pln za grypę itp itd ...

konsultacje są fajne ale kosztują i przeważnie trzeba na nie czekać od kilku do kilkunastu dni a goldenwhite nie ma za bardzo czasu na czekanie ... im dłuzej go trzyma tym mniejsze prawdopodobieństwo przyjecia konia z powrotem ...

ja konia z kulawizną nie przyjąbym z powrotem ponieważ nie jest to wada ukryta ... kulawizne widać a kto nie widzi to niech idzie do lekarza od oczu ... ale również nigdy bym nie podpisał umowy w której mowa że koń jest bez wad w tym również ukrytych bo skoro ukryta to ja jej nie widzę i nie moge takiego dokumentu podpisac .... zresztą nie ma takiego punktu w umowach satndartowych ... taki punkt moze byc jak koń idzie za 100 tys euro a nie za kilka tys pln gdzie koń sie przejada po przewiezieniu go 500 km i jednej wizycie weta i kowala ...sorry ale troche handluje końmi ...
a ja popieram myslenie arkady66, sama wiem ile kosztuje leczenie konia i jezeli ktos chce leczyc niech leczy a nie sie pyta czy warto, bo kazdy ma inne pojecie słowa tego słowa.
Kochani przede wszystkim chciałam podziękować wszystkim tym co wspierają mnie dobrym słowem bo arkady66 te słowa są bardzo potrzebne by mieć siłę do walki o życie tego konia. Postanowiłam nie oddawać siwego, postaram się zawalczyć o odzyskanie chociaż części pieniędzy jakie za niego zapłaciliśmy i przeznaczyć je na jego leczenie. Nie jestem bogata,mam rodzinę dwójkę dzieci, które też już poznały Golda. Chcę im pokazać, że do każdego zwierzaka należy mieć szacunek i nie oddawać go gdy staje się problemem i nie spełnia swojej roli, oczekiwań. Cały weekend męczyłam się z myślami co mam zrobić i gdy zadecydowałam zostaje bardzo się ucieszyłam, koń jest kochany. Chciałabym was prosić o jakiś numer kontaktowy do tego Dr. Szpotańskiego. Mam nadzieję, że nam pomorze.
http://www.hippoland-pl.com/weterynarze.html
Goldiwhite, a ja uważam,że powinnaś konia zwrócić. Ty i wiele innych oszukanych osób. Gdyby ludzie zaczęli wymagać od sprzedających, aby konie były zdatne do celu w jakim zostały zakupione handlarze zaczęliby o te konie dbać, a nie liczyć na drapane,że kupujący zakocha się w koniku i konia nie odda.
masz prawo do skorzystania z rękojmi, facet podpisał,że koń zdrowy. Im szybciej wezwiesz biegłego tym łatwiej udowodnisz,że wada konia była już w dniu zakupu.
Goldiwhite cieszę się że podjęłaś juz decyzję. Trzymam kciuki i daj koniecznie znać jak idzie leczenie siwego Pamiętaj że nawet jeśli nie uda się go całkiem wyleczyć to będziesz w nim miała wiernego przyjaciela. Powodzenia
Kajotek, grasz na cudzysz uczuciach za nie swoje pieniądze.
Tego konia powinien leczyć-utrzymywać ten który go zniszczył.
Tylko tępieniem tego typu sytuacji[sprzedaży ewidentnie kontuzjowanych koni jako zdrowych] można poprawić los koni ogółem. Jeśli jeden drugi nieuczciwy sprzedawca wyląduje w sądzie zaczna o te konie bardziej dbać. CZY TO TAK TRUDNO ZROZUMIEĆ?
Edzia nie gram na niczyich uczuciach tylko wyrazam poglady. Jesli Goldiwhite podjęła decyzję to o co Ci chodzi? Lepiej zeby siwek wylądował na talerzu? Wątpię zeby jakikolwiek sąd w Polsce przejał się ta sprawą... Ciągneła by sie zapewnie w nieskończoność i również nie byłoby to za darmo
Kajotek, A bardzo się mylisz. Koń w/g prawa jest przedmiotem jak każdy inny tapczan czy fotel. Wystarczy złożyć pozew.

Edziu fakt ze sprzedawca nie zachował sie uczciwie ale nie łudzilabym sie że przyjmie konia. Wizyta u prawnika to jedno a proces to drugie i choc nie jestem prawnikiem to wiem że troche to potrwa. Skoro Goldiwhite podjęła juz decyzję to po co to dalej roztrząsać?
ja dalej się upieram że konia nie przyjmie z powrotem jeżeli chodzi o kasę zwróci 300 pln ...
bo umowa umowa i jezeli się podpisał że koń jest zdrowy to nikt mu nie udowodni ze zrobił to w złej wierze ...i nawet wygrany proces za pół roku niczego nie zmieni bo ani koń nie zostanie wyleczony ani kasa odzyskana ....

uwielbiam cie kajotek za twoje nawiedzone mysli tylko szkoda ze nie idą one u ciebie w parze z majątkiem dla potrzebujących koni ...
i znowu takie tam gadanie ze będziesz miała w siwym przyjaciela ... może tak może nie ...
Arkady może moje mysli sa nawiedzone, moze nie ale wiem jedno - NIE TOBIE TO OCENIAĆ. Mogę wyrażać swoje poglądy i nikt mi tego nie zabroni. A jeżeli cos Ci nie pasuje to FORA ZE DWORA.
Sie zdenerwowałam ;/;/;/
P.S Z łaski swojej pisz "Kajotek" z dużej litery żeby chociaż stwarzać pozory że szanujesz kogokolwiek poza swoja osobą...

Mogę wyrażać swoje poglądy i nikt mi tego nie zabroni
to samo może arkady

A to dlaczego nie mozesz czytac tego co piszę?
Ja Arkady nie bronie wyrazac pogladów ale niech nie ocenia moich i niech mnie nie obraza.
Świetnie ze trzeźwo patrzy na swiat ale niech to przekazuje w normalny sposób.
są osoby które mają gdzieś obrazanie się .... np arkady66 ..
są osoby na kóre się spojrzy i dostają focha ... np kajotek ..
i obrazanie do nie ma nic do pierdół które wypisujesz bo świat idealny taki fajny to tylko w durnych ksiażkowych romansach ...

tutaj jest problem że dziewczyna dostała kulawego konia z któego nic nie bedzie ... nie miała problemów a teraz ma ich przynajmniej dwa .. nie ważne ze ma serce pełne chęci , dobra i miłosci ... ale nie ma spadku po bogatym dziadku i wiecej robi temu koniowi bólu niż dobra dla niego ... cóz z tego że można go leczyć i opowiadać bzdury ze będzie jej wdzięczny do ostatnich swoich dni ... może tak może nie ...
tylko że leczenie np tak jak chemia u człowieka czasami bardziej boli niż wartosc życia ...
można wszystko tylko że nie za każdą cenę ... łatwo się mówi np idż i wyrwij tego zęba ...fajnie się mówi bo to nie twój ząb nie twoja kasa i nie twój ból ...

jak już tym razem nie rozumiesz mojego przekazu to inaczej nie potrafię
cuda się zdarzają ale ja bym na to nie liczył ...
Nie ma co się kłócić Kochani każde z was ma swoje racje i jak wielu ludzi tak wiele poglądów. Koń zostaje, może i Edzia ma rację, że należałoby go oddać ale ja już nie potrafię. Kon jest z nami już dwa tygodnie, może to i mało ale wystarczająco byśmy go całą rodzina pokochali. Mój synek go rysuje i prosi by przyczepić na lodówkę, Gold jest pierwszym koniem, którego mały się nie boi. Sprawa jest przykra bo faktycznie koń miał być spełnieniem marzeń o pięknym młodym siwym koniu na którym miałam galopować po lesie. Cóż stało się inaczej, koń jest piękny lecz chory. Niemniej jednak mąż chciał dobrze, chciał na nowo zobaczyć błysk w moich oczach i to na pewno mu się udało. Napisałam oficjalne pismo do gościa (handlarza ) o zwrot polowy pieniędzy i zagroziłam sądem, dołączyłam orzeczenie lekarza o przewlekłej chorobie konia. Teraz jego ruch, dałam mu 14 dni na polubowny zwrot pieniędzy. Zobaczymy czy się odezwie czy zbagatelizuje moje pismo, ja się nie poddam i zawalczę o nasze. Muszę mieć na leczenie konia a to za pewne będzie i tak kropla w morzu ale cóż... Jeszcze raz poproszę was o kontakt do tego lekarza Szpakowskiego. Jeśli macie jakieś , rady , doświadczenia, dobrych lekarzy to piszcie proszę to informacje sa dla nas teraz bardzo cenne.
z dala od wetów to najlepszy sposób ... jak masz jedną nogę krótszą to nikt ci kroplówką jej nie wydłuży ani kolejną wizytą ... diagnoza padła ... teraz można próbowac tylko sterydami , kwasami hiularynowymi i czekać a może zadziała ... ale taka kuracja to koszt kilkuset złotych na 10 dni ... poza tym handlarz zwróci ci max 300 pln ... a proces kosztuje i się ciagnie latami ... kolejne ekspertyzy przewyższą wartośc i procesu i konia razem wziętych ...

wejdz sobie na watek o wetach i popatrz na bazę danych ... ale tak jak napisałem to zmanierowany półświatek ... ilu ich bedzie tyle będzie diagnoz i ekspertyz i kazda następna w okolicach kilkuset złotych ... hahaha ...
daj sobie na kilka dni czasu na złapanie oddechu i najlepiej aby ci pomógł jakiś koniarz z prawdziwego dziada pradziada ...
napisze krótki przykład ...

mam konia na łące w odległości 60 m ... siwy 18 lat , z copd i z czerniakiem pod ogonem ..

przyjezdza handlarz z dziada pradziada lat 60 , ledwo chodzi i ledwo widzi ...
patrzy i mówi .... ,, młody to on nie jest ma ok 20 lat , daje bokami i ma odchylony ogon wieć coś mu tam dolega ale że czerniak sam nie wystepuje to podszedł i znalazł drugiego o średnicy moze 3 mm ... załamka a kopara mi się do dzisiaj nie chce zamknąć ... hahaha
nauczył mnie po wiejsku szczepić , odrobaczać , podcinac kopyta , żywić , robić sieczkę , a przede wszystkim jak wybrać konia dla siebie , do pracy , na handel , jak odróżnić konia z którego nic nigdy nie będzie ... znam go kilka lat i na razie się nie pomylił ale za to wciaz mnie zaskakuje ...
arkady66, Znam takiego prawdziwego koniarza, który z dziada pradziada zajmował się końmi w największych stajniach w naszym kraju. Facet ma ogromną wiedzę i wbrew pozorom stosuje zupełnie inne zasady działań przy leczeniach, zajeżdżaniach, opiece nad końmi niż stosuje wielu ludzi w "komercyjnych" stajniach. On ma taka stara szkołę ale nie tylko gdyż dużo czyta, dużo pracuje z końmi, obserwuje je i wyciąga wnioski. Dla mnie to wzór. Oczywiście poprosiłam go o radę i oględziny konia. On jest bardzo ostrożny i raczej woli powiedzieć mniej niż zbyt dużo. Uważa iż nie można jednoznacznie skazać konia na straty i zawsze jest jakaś nadzieja. Przypadek jest ciężki ale należy konia dużo obserwować, starać się masować i rozgrzewać łopatkę to może pomóc w uśmierzeniu bólu natomiast ze zwyrodnieniem nic już nie da się zrobić, jest to zbyt stara sprawa Tak czy siak będę się cieszyć z pięknej kosiarki byle by ta kosiarka nie cierpiała. Pewnie, że wolałabym zdrowego konia i znowu poczuć wiatr we włosach ale ja nie umiem traktować zwierząt przedmiotowo i pozbyć się go bo jest chory. Może i teraz pieprzę jednak może to przeznaczenie, że ten koń trafił do mnie. Ile damy radę tyle będziemy starać się go leczyć, oczywiście nic kosztem dzieci dlatego nawet myślałam o poproszeniu o wsparcie poprzez aukcję z cegiełkami na jego leczenie. Póki co muszę się skonsultować z weterynarzem, oby najlepszym.

Ja też bo obserwuje wątek i nie mogę czytać tego co piszesz Kajotek, niektóre posty, które Ty piszesz są nie na miejscu, a nie to co pisze arkady, bo on podchodzi zdrowo i świadomie do sprawy.. cóż niektórzy po prostu nie potrafią pewnych rzeczy zrozumieć.
Zgadzam się z Artanis.
Arkady w swoich postach nie pisze za specjalnie "przyjemnie", mnie też czasami denerwuje sposób jego wypowiedzi, ale..... pisze z sensem.
Goldi, przeczytaj ten post notabene Arkadego jeszcze raz:

daj sobie na kilka dni czasu na złapanie oddechu i najlepiej aby ci pomógł jakiś koniarz z prawdziwego dziada pradziada ...

Ja Ci radzę to samo. Co więcej, powiem o co chodzi:
jeśli "z ulicy" przejdziesz się po weterynarzach, o których usłyszysz z internetu, to założę się, że część z nich może zażądać horrendalnych sum za leczenie, które może nie przynieść efektów. Czasami co weterynarz - to inna opinia - a błędne diagnozy mogą zwierza szybciej do trumny wpędzić, a ciebie wyssać z pieniędzy. Ja bym na Twoim miejscu poszukała pomocy, informacji, porad, czegokolwiek wśród jakichś "sensownych" koniarzy w okolicach Twojego miasta, niekoniecznie na forum internetowym.
Owszem, rozumiem, że Twój mąż chciał dobrze, ba, zazdroszczę Ci takiego męża ale.... to jest koń, duże zwierzę w które będzie trzeba naprawdę dużo wsadzić. Mam nadzieję, że Twój mąż Cię wspiera w tym pomyśle i w pewnym momencie nie stwierdzi po prostu, że ma dość pakowania pieniędzy w tego konia.
arkady66, Mógłbyś podzielić się ze mną tym kontaktem ??
Słuchajcie na pewno macie dużo racji w tym co piszecie, może jestem naiwną idealistką. Wierzcie mi, ze nie ma chwili bym o tym nie myślała. Gdybyśmy byli nieco bardziej zamożni to nie byłoby problemu ach życie
goldwhite ...napisz do mnie na pw lub na maila arekj@promal.com.pl

opisz dokładnie wszystko o koniu ... podaj mi namiary na tego handlarza nie do pyskówek ale do sensownych info o siwym , o kasie zapomnij ale pędzić na nim po lesie będziesz jeszcze w tym roku albo będziesz miała urodzaj na jabłka w przyszłym roku ... haha
wrzuć kilka fotek tego konia w stop i małym ruchu takim z samego siebie ...
tel. do weterynarza Szpotańskiego
512220709

jak widzę wiele osób go poleca
ja też wolę swojego konia polecać jemu niż innemu weterynarzowi, ale nie zawsze jest osiągalny, np. ostatnio wyjechał za granicę

jestem dla Ciebie pełna podziwu
to co robisz to igranie z ogniem, ale Twoje decyzje są niesamowite
walczysz o tego konika, bo go kochasz
a zwracając się do poprzednich, sprzecznych forumowiczów:
-Czy kiedykolwiek miłość była rozsądna?

owszem, w jeździectwie nie ma miejsca na rozterki miłosne,
ale zdarzają się przypadki, przeczące tej regule i świetnie na tym wychodzące

doktor Szpotański na pewno przedstawi Ci najczarniejszą wizję zdrowia konia, nie będzie nic czarował i osładzał, ten człowiek zdecydowanie woli nastawiać na najgorsze, ale w sumie lepsze to niż późniejsze rozczarowanie...

powodzenia

i stwórz nowy wątek na temat zdrowia konia
Goldiwhite, ja tylko mam nadzieję, że naprawdę wiesz w co się pakujesz.
Chodzi mi w tym momencie przedewszystkim o pieniądze, bo wiem co to znaczy mieć rodzinę, ale wiem też co znaczy pakować w chorego konia.
Wiem, że napewno przemyślałaś już te sprawy, ale ja bym na Twoim miejscu przemyślała jeszcze raz.

Czasem podejmujemy jakieś decyzje pod wpływem emocji, nawet jeśli cały czas o tym myślimy.

Myślę, że w tym momencie, najlepszym rozwiązaniem będzie rozpatrzenie jeszcze tej ewentualności o decyzji eutanazji. I nie piszę tutaj Kajotek, o oddawaniu konia na mięso (o ile siwego konia ktoś na to mięso by przyjoł), a o decyzji ulżenia konikowi w cierpieniach.
Moze być to bolesne, ale czasem naprawdę warto się nad tym zastanowić.
Naprawdę, inaczej było by gdybyś Goldi miała inną sytuację finansową(z tego co piszesz najlepiej nie jest), ale nie tylko..
Naprawdę, w innym temacie piszesz, że konikowi ból sprawia samo chodzenie, więc pomyślmy chwile nad tym, czy naprawdę lepiej ciągnąc cierpienie konia, skazywać go na ból, bądź faszerować lekami przeciwbólowymi?
Czy to również nie będzie skazywaniem konia na cierpienie?

Jeśli mamy na myśli dobro konia, a nie to by dostac tylko zwrot pieniędzy od byłego właściciela tudziesz handlarza, nie rozpatrywała bym oddania tego konia zpowrotem. To, żeby zwrócił cześć pieniędzy bez zwrotu konia to ok.

Ja oczywiście życzę wam Goldiwhite, powodzenia w postępach i żeby było owocne, ale naprawdę czasem trzeba zastanowić się co lepsze.
I życzę również by koń nie pochłonoł tyle czasu by odbiło się to na rodzinie.
no artanis zaskoczyłaś mnie swoim wywodem ... po raz pierwszy doczytałem do końca tewój post ... hahah

dałem goldwhite namiary na siebie ale na razie cisza ...
nie ma co się ogladać na nikogo ... na nikogo ..ani na życzliwych ani na roztrzęsionych ani na fanatyków ani na obrońców życia poczetego ...

za kilka dni odezwij się ... siwy żył kulejąc to kilka dni zwłoki nic w jego zyciu i zdrowiu nie zmieni ...
Po kilku dniach namysłów właściwie nic się nie zmieniło siwy jest ze mną i tak już pewnie pozostanie, pozew do sądu mam przygotowany tak więc muszę tylko znaleźć czas i zawieść go do sądu. Niby facet chciał wymienić konia ale sie nie poczuwa do przywiezienia go a ja już cierpliwości nie mam. Leczenie siwego kosztuje tak więc postaram się wywalczyć w sądzie jak najwięcej. Podeszłam do tego bardzo poważnie byłam w biurze porad obywatelskich, tam za darmo można pozmawiać z prawnikiem mam duże szanse wygrać zwrot kasy i kosztów w całości. Zobaczymy , będę pisać co i jak. Jeśli chodzi oo siwego to już trochę odkarmiony pokazuje charakter, stawia się na każdym kroku i bez kobyłki z którą chodzi na łąkę nigdzie się nie rusza, dostaje histerii jak jej nie widzi ale cóż młody to ma prawo. Co do choroby wiem, że już go nie wyleczę ale mogę sprawić, że nie będzie odczuwał bólu a jeździć no trudno, może kiedyś kupię sobie wierzchowca na którym pogalopuję przez las, póki co muszę się pocieszyć szczotkowaniem i samym kontaktem z koniem.
Goldiwhite,
Będę Ci kibicować w walce o swoje. Jestem hodowcą, sprzedaję konie, a tacy bezwzględni handlarze tylko psują rynek i ich arogancka postawa powoduje,że każdy kto sprzedaje konie jest brany za cwaniaczka, który usiłuje wcisnąć byle jaki towar.
Powtórzę jeszcze raz. Tylko ściganie nieuczciwych sprzedawców, może zmusić handlarzy do lepszego obchodzenia się z końmi ogółem. Jak się okaże,że konik na 3 nogach nagle wraca do stajni, a jeszcze trzeba dołożyć do interesu koszta sądowe, transportu, hotelu konia itp itd zaczną konie szanować. Nie ma innej drogi.
masz rację edzia69 popieram w całości twoje stanowisko ...
dodam tylko że w sądzie nic nie wywalczy ... okaże się że brakuje dokumentu , że kon okulał u osoby kupujacej i nikt i nic tego nie udowodni ... koszty biegłych , sądowe nigdy się nie zwrócą tej kobiecie ... nawet jak przegra handlarz to powie że pieniadze za tego konia wydał na poprawę warunków socjalnych swoich dzieci ... to nie są setki tysiecy złotych w dodatku sprawa dotyczy żywego organizmu który mówić i poskarżyc się nie potrafi ...
kibicuje ... ale obstawiam że kobieta połynie na kolejne ok 5-6 tys pln i sprawa potoczy się ok 3-5 lat .... pozdrawiam ...

dodam tylko że w sądzie nic nie wywalczy ...
tego nie możesz wiedzieć.
kurcze napisałam wam taki długi post ale dziecko mi skasowało. Nie chce jak mantrę powtarzać, że nie kulawizna jest przyczyną sporną a przewlekła choroba konia, kulawizna to jedynie jeden z widocznych objawów choroby. Mam oficjalne pisma weterynarzy gdzie jest to stwierdzone iż u mnie nie mógł ten koń na to zachorować, to jest stare. Do handlarza jedno pismo już wysłałam teraz czas na dalsze kroki. Jak pisałam poradziłam sie prawnika i wiem jak mam walczyć aby swoje odzyskać. Wiem również o kiepskich warunkach w jakich jego konie żyją ale to już napiszę w innym poście bo mi dziecko po głowie chodzi...
arkady66 nie cierpię Twoich złośliwych postów, ale muszę przyznać Ci rację... Utrzymanie chorego konia to są ogromne koszty, nerwy i wieczne dylematy... Czy konia bardzo boli, czy jest sens, czemu każdy weterynarz mówi co innego, jaką znaleźć stajnie dla chorego konia (bliżej miasta - drożej, po za miastem- taniej, ale co z dojazdem)... Czy wyjechać na wakacje z rodziną, czy fundować kolejne zabiegi za kosmiczne pieniądze dla zwierzaka... edzia 69 walczyć o swoje trzeba, czy coś to da - nie wiadomo, ale może to coś zmieni w przyszłości.
Goldiwhite po diagnozie typu "poleczymy, zobaczymy" nie łudziła bym się, że koń raptem ozdrowieje (takich przypadków jest bardzo mało) a z wiekiem może być coraz gorzej. Na Twoim miejscu rozejrzała bym się za jakąś fundacją typu TARA w której koń mógł by doczekać końca swoich dni i opieki ludzi którzy mieli już wiele różnych przypadków. Tam zawsze możesz go odwiedzić i próbować jakoś go wspomóc.
Kasia D, kasiu D teraz to wychodzi na to ,że winni wszyscy poza nieuczciwym sprzedawcą. Ja doradzałam zwrot konia, teraz pozostała już tylko droga sądowa.
Mimo że prawo kwalifikuje konie jak każdą inną rzecz, to ja twierdzę, że koń to nie rower i nie powinno się go zwracać do osoby, która tak perfidnie próbuje się dorobić na chorych zwierzętach. Droga sadowa jak najbardziej, trzeba pokazać niektórym handlarzom, że jak chce sprzedać "towar" to ma być dobrej jakości i zgodny ze stanem faktycznym. Bo potem takim hodowcom jak Ty (zakładam, że dokładasz wszelkich starań aby Twoje zwierzaki miały jak u Pana Boga za piecem ) otrzymują brzydkie łatki lub trafiaja do szuflady z napisem "oszuści", a potencjalni klienci kupują konie przez allegro od osoby prywatnej, która tez potrafi takiego w jajo zrobić i to nie gorzej niż taki handlarz.
i goldwhite badz ostrożna w pisaniu o warunkach w jakim on trzyma konie ponieważ jak czytam twoja wiedza na temat hodowli koni jest oparta na kilkutygodniowym kontakcie z siwym ...oskarzy cię potem za pomówienia i że starcił mnóstwo klientów z twojej opinii o jego stajni ... trzymaj się jednego kierunku czyli zwrotu siwego i zwrotu kosztów ...
jak on hoduje konie i w jakich warunkach przetrzymuje to wiedza obszerna i nie wystarczy opinia typu ,, na moje oko lub moim zdaniem ,, ... bo np w zimie wskazane jest aby gnój zalegał nawet i metr żeby konikom wieczorem było ciepło w stajni .... albo np odsadzanie młodych żrebaków lub trzymanie ogiera w boksie lub padoku .... dlatego z tym opiniami się wstrzymaj ...
Życzliwie i serdecznie , chciałabym Cię przestrzec Goldwhite , przed nadmiarem miłości , którą może zechcesz przypieczętować swoją niełatwą decyzję.
Najlepsze , co możesz zrobić dla tego konia - to traktuj go normalnie, jak każdego innego. Mimo jego niepełnosprawności , a raczej ze względu na nią - nie rozczulaj się nad nim , nie przekarmiaj , nie ustępuj mu (bo taki biedny, tak go boli ... itp.) , ucz go dyscypliny i szacunku do ludzi!
Istnieje całkiem realne niebezpieczeństwo wychowania sobie tyrana , który może zdominować całą Twoją rodzinę i stać się agresywny wobec pełnych współczucia i miłości domowników.
Życzę Ci końskiego przyjaciela , który będzie wiedział jakie jest jego miejsce i dzięki temu i on i wszyscy inni będą się czuli bezpiecznie!
Powodzenia w pracy z siwym!
Długo nie pisałam a może ktoś z was jest ciekaw co u nas słychać Po pierwsze chciałam nadmienić iż siwy jest moim szóstym już koniem prywatnym tak więc totalnie zielona nie jestem Pierwszym koniem był nim kuc szetland dostałam go od ojca gdy miałam 6 lat , potem właściwie nie było przerwy bym konia nie miała aż do czasu założenia rodziny Po urodzeniu drugiego dziecka mąż kupił mi konia - siwego . Tak w skrócie mój życiorys ;P Zawodnikiem nigdy nie byłam gdyż jazdę konną traktuje hobbistycznie i nie mam ciśnień ani nazbyt wygórowanych ambicji. Z wiekiem jestem coraz większym tchórzem tak więc dziś zdecydowanie wolałabym spokojnego konia profesora Tak się rozpisałam o sobie, że aż boję się ostrej krytyki jak co nie którzy tu potrafią.
Wracając do siwego, mam prawnika oddałam mu sprawę gdyż on pokieruje ją w odpowiedni sposób Kochani jak się okazuje sprawa jest wręcz banalna i facet będzie musiał mi oddać nie tylko za konia i transport ale i koszty utrzymania jakie poniosłam do tej pory tak więc będzie miał za swoje i następnym razedm się zastanowi zanim zechce kogoś oszukać. Nie będę szczegółowo opisywała postępowania mojego prawnika wobec handlarza ale jest dobrze Co nie którzy z was w to nie wierzyli ja jednak postanowiłam zaryzykować. Gdy sprawa zostanie zamknięta to opiszę wam wszystko bardziej szczegółowo, może mój przykład przywróci wam wiarę w Polski wymiar sprawiedliwości
Pozdrawiam
edzia 69 pisałaś, że handlujesz końmi o ile dobrze kojarzę. Może masz coś dla mnie ??
Interesuje mnie zdrowy, spokojny koń , dojrzały ale nie za stary do rekreacji , bez ambitnych skoków czy ujeżdżenia. Taki koń przyjaciel do samotnych wyjazdów w teren. Gdzieś na początku roku na pewno coś kupię Może szybciej

edzia 69 pisałaś, że handlujesz końmi o ile dobrze kojarzę.
nie handluję, hoduje i sprzedaję to co mi akurat urośnie. Koni w tzw "średnim" wieku jakiego poszukujesz nie miewam ponieważ sprzedają się wcześniej po prostu. Czasem mam jakąś klacz hodowlaną. Mogę popytać po znajomych.
Dziękuję Ci bardzo Jeśli gdzieś przy okazji usłyszysz o takim koniku to daj znać Szczerze pisząc boję się brać konia od kogoś "obcego",mimo, że się nie znamy osobiście to dzięki forum nie uważam iż jesteśmy totalnie anonimowi dla siebie Tak czy siak słyszałam już tyle przykrych historii o oszustwach, nawet weterynarze czasami doradzają kupno nie do końca sprawnego konia. Tak czy siak ja dużych wymagań nie mam i mam nadzieję, że coś dla siebie znajdę bo chciałabym znowu usiąść w siodle to dodaje skrzydeł lepiej niż redbull
GoldWight Trzymam za Was kciuki!!! Pisz co tam u zwierzaka, jak diagnozy wetów??
nasuwa mi się inny wniosek:

nie kupuje się zwierząt na prezent !

nie kupuje się zwierząt na prezent !
a dokładnie... Chyba, że kupujący naprawdę zna się na rzeczy i wie, że ten, który ma dostać "prezent" na pewno ten prezent chce..
Co do koni prezentów to dostałam też kilka lat temu klacz, którą mój szef dostał na pięćdziesięciolecie. Oczywiście lubił konie ale na obrazach, gdy się okazało, że od przyjaciół dostał klacz to się podłamał bo koń mu kompletnie nie był potrzebny i co więcej bał się jej Ja natomiast byłam tematem nie smacznych żartów koleżanek z pracy gdyż byłam jego sekretarką a on "podarował " mi konia. Tym czasem byłam jedyną osobą, którą znał, która miała jakieś pojęcie o koniach i orientowała się co może z tą klaczą zrobić więc spytał czy wezmę tego konia bo on nie ma co z nią zrobić. Oczywiście się ucieszyłam i konia przyjęłam a facet odetchnął z ulgą gdyż pozbył się "problemu" . Historia skończyła się tak, że klacz ma mój wieloletni przyjaciel na mierzei, któremu z kolei ja mu ją podarowałam gdy się przeprowadzałam (po dwóch latach od dostania jej ) i nie miałam sumienia mu jej odbierać. Miałam na niej dość przykry wypadek ale długo by pisać. Co do szefa to nie pracuję już u niego zmieniłam pracę, nie przez "koleżanki" a przez wynagrodzenie oraz system pracy, który w nowej firmie był atrakcyjniejszy.

Wracając do Siwego to nie jest dobrze, kuleje coraz mocniej Znalazłam hospicjum dla niego ale nie mogę go oddać dopóki się sprawa w sądzie nie skończy. On jest taki piękny, gdyby nie jego kontuzja to byłby idealny ....
goldwhite w polsce nie ma żadnego hospicjum dla koni ...
poza tym on nie jest w takim strasznym stanie aby w tym wieku umieszczać go w domu starców ....
sprawa w sądzie nigdy się nie skończy ponieważ musisz mu najpierw załozyć sprawę z powództwa cywilnego ...tak jak w umowie jest napisane że w sprawach problematycznych sądem właściwym jest kodeks i sąd cywilny ... i do tego potrzebne będą niezależne ekspertyzy i świadkowie ... ty zakładajac sprawę ponosisz koszty hadlarz dostanie adwokata z urzędu ... ty jemu musisz cos udowodnić i to ty poniesiesz na początku koszty jak wygrasz mozesz domagac się ich zwrotu chyba że facet jest mało zamozny to wtedy dostnie PCK tysiąc złotych a ty dostaniesz satysfakcję ...
arkady66
Cieszę się, że masz na pewno sporą wiedzę z zakresu prawa cywilnego i karnego jednakże ja bliżej mam do mojego prawnika, który być może tak samo jak Ty ma wiedzę i co więcej już kilka spraw tego typu wygrał. Niemniej serdecznie dziękuję za darmową poradę prawną i wskazówki.
W kwestii hospicjum to pewnie znalazłam naciągaczy, którzy to bezprawnie używają nazwy HOSPICJUM, a są to po prostu ludzie, których na co dzień życiem są konie i kochają dawać im bezinteresownie miłość do ostatnich dni mając przy tym warunki i środki.
e tam od razu naciagacze ....jeżeli cię mogę prosic to wrzuć link tego hospicjum ...

a co do porad to pewnie prawnika masz też gratis ? czyli jednak już się koszty zaczęły ?
ripostujesz goldwhite szybko a link do hospicjum idzie ci wolno ...
nie bądż egoistką i podziel się swoim znaleziskiem hospicjum ...

moim zdaniem i nie tylko moim nie ma w polsce hospicjum dla koni ...
ale czekam i w razie co jestem gotowy przeprosić ... ale na razie czekam na link do ich strony ...
Zakładka hospicjum jest w budowie ale proszę Cię bardzo :
http://www.romanowka.pl/
Tam masz numer telefonu do miłej Pani, która z pewnością Ci wszystko szczegółowo wyjaśni i opowie.
BTW arkady66 ... kiedyś w historii był taki jeden co to musiał włożyć palec w ranę aby uwierzyć ....
Niestety zakładka "hospicjum" nic nie zawiera. Czy to zwykły pensjonat ? Jeśli tak to ja też mogę sobie walnąć nazwę hospicjum , mam parę kalek na stajni, nie wiem czy lepiej brzmi niż pensjonat. Ciekawe czy ceny mają faktycznie konkurencyjne...
niestety goldwhite ... tak myślałem ...ośrodek rzczywiscie znakomity bez uwag tylko jedno ale ...ale ..ale .. z hospicjum ma to niewiele wspólnego tzn ma niewiele wspólnego co do ideii hospicjum ...czyli w tym ośrodku zwyczajnie bulisz kasę co miesiac , koń dalej jest twój , dalej zyje jak zwyczajny koń tylko może pastwisko ma z napisem ,, dom starców ,,...

na takich warunkach mogę przyjać od każdego dowolna ilość koni za 400 pln m-c ...
nazwę to ,,goldwhite hospicjum ,,... hahaha
Ja też ja też , nawet taniej (nie obrazisz się arkady ?)
Moi drodzy aby dowiedzieć się na jakich warunkach "hospicjum" działa należałoby zadzwonić do Pana/ Pani właścicielki. Wiem, że współpracują z Animals, robią dużo dobrego dla koni, które przeszły dużo, wykupują konie z transportów , leczą je bądź usypiają w humanitarny sposób. Hospicjum znajduje się przy normalnej stajni i pensjonacie. Nie widzę w tym nic dziwnego ani złego. Tak jak pisałam strona jest cały czas w budowie. Niedowiarków zachęcam do rozmowy z właścicielami zanim zaczniecie oceniać ich pracę czy dokonania.

Arkady szczerze pisząc nie zależy mi na tym byś w to wierzył bądź nie, ja robię swoje wydaje mi się dobrze. Piszę o tym bo być może ktoś z was kiedyś będzie potrzebował takiego kontaktu, wiem po swoim przykładzie, że czasami warto poczytać dowiedzieć się jak swoje problemy rozwiązali inni.
acha oczywiście za hospicjum nic się nie płaci, w każdej chwili można konia odwiedzić i mieć pewność iż ma fachową i dobrą opiekę.
tak rzeczywiscie zadzwoniłem aby uzyskać info u żródeł ...
reasumując nie ma hospicjum dla koni w polsce choć to ze strony www od goldwhite jest najbliższe tego typu instytucjom ...

zasada jest prosta ... przywozimy konia lub oni przywoża za 1,5 pln za km dalej podpisuje się dokumenty zrzeczenia praw do konia ( umowa sprzedaży ) i możemy wracać do domu ...
co dalej będzie z koniem zależy już tylko od nowego własciciela ... jego koń jego decyzja ...
w prawdziwym hospicjum koszty ponosi ( ktoś ) a my dalej mamy konia w hospicjum swojego z prawami do tego konia czyli gdy nam się coś nie podoba to go zabierzemy bez żadnych kosztów ... tutaj natomiast odbiór konia to koszt za transport oraz zeby go zabrać to najpier wnowy włsciciel musi chciec go sprzedać ... a cena odsprzedazy moze być dowolna ....
facet widać że na kasie mu nie zależy jest pasjonatem bez problemów finansowych ...
ma to coś ...ma ziemię ok 100ha ... ale to nie jest hospicjum ....
wielki szacunek dla niego za to co ma zamiar robić ( już zaczął ) ....
GoldWhite Cieszę się, że znalazłaś nowy dom dla zwierzaka, ale nauczona przykładem z moich stron, wiem, że trzeba jednak patrzeć ludziom na ręce. Pewne stowarzyszenie oddało swoje dwa zasłużone konie do gospodarza, który miał ziemię (łąki) i kilka emerytów do ich koszenia. Jak ludzie ze stowarzyszenia odwiedzali swoje konie (a musieli jechać spory kawał), to po którejś wizycie szanowny gospodarz napisał notkę do prezesa stowarzyszenia, że ma już dość kontroli i on sam wie jak się z końmi obchodzić. Finał był taki, że po miesiącu od ostatniej "kontroli" jeden koń padł, a drugi wrócił do stowarzyszenia w opłakanym stanie... Gospodarz stwierdził, że ten który przeżył zagonił drugiego konia na śmierć i jak ludzie chcą to tego co przeżył mogą sobie zabrać, a jak nie to on go sprzeda...
Coraz częściej się zastanawiam czy nie zostawić Siwego przy sobie. Coraz dłużej jesteśmy razem, przywiązaliśmy się do siebie i kiedy jego oddanie stało się bardzo realne poczułam, że by mi go bardzo brakowało. On jakby czuł co się święci, dziś bawił się moimi włosami i zrobił mi wielką szopę ale to było takie słodkie, że mu pozwoliłam. Postanowiliśmy z mężem wezwać jeszcze jednego weta, który rzekomo specjalizuje się w nogach. Podejmiemy walkę po raz ostatni, na jeździe mi już nie zależy ważne by Siwy nie odczuwał bólu chodząc. Mięka faja ze mnie ale cóż tylko krowa nie zmienia zdania a ja zapewne krową nie jestem ani tym bardziej wredną
Słuchajcie w związku z tym iż Siwy póki co z nami zostaje to zawieszam poszukiwanie nowego konia tym bardziej, że kolejna próba leczenia będzie się pewnie wiązała z kosztami i to zapewne nie małymi. Dziękuję wam wszystkim za podsyłanie ofert, znalazłam kilka ciekawych ale nie mogę póki co, gdy coś się zmieni to oczywiście napiszę.

Słuchajcie w związku z tym iż Siwy póki co z nami zostaje to zawieszam poszukiwanie nowego konia
eee to siwy będzie sam?
goldwhite ...nie wiem ale wydajesz mi sie dziwna ...
najpierw chciałaś siwego oddać z powrotem do handlarza , potem leczyć , potem wytoczyć handlarzowi proces , potem znalazałaś mu hospicjum a teraz zostaje ....
to twój koń ale chyba przeszedł szybki myślowy tor przeszkód .... hahaha

dlatego twój koń to twój koń i nikogo na wizyty wpuszczać nie musisz chyba że gnój chcą wywalić ....hahaha
arkady66 widzisz nie każdy potrafi zrozumieć i odgadnąć naturę kobiecą
Proces jak to nazywasz jest w toku a cała reszta hmm nie widzę tu niczego trudnego do zrozumienia ale wiem, że skoro jesteś mężczyzną możesz troszkę się gubić. Tak więc śmiało pytaj a ja postaram się jak najprościej Ci to wytłumaczyć i pomóc Ci zrozumieć
Siwy nie stoi sam, ma koleżankę ale nie jest moja a właścicieli stajni