ďťż

Dno Wąwozu

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Wąwóz jest głęboki, żeby się wydostać z samego dna trzeba dojść do stromego zejścia na samym jego końcu. Nie ma tu nic, czasem tylko jakieś stare spróchniałe drzewo, pełno skał i piasku. Panuje tu wieczny skwar i niema, gdzie się przed nim ukryć.


Wbiegł i zeskoczył z półki skalnej

[ Dodano: 2009-02-27, 13:05 ]
Wszedł
Zaczął jeść. - Chcesz się poczęstować ? - Zapytał


Wyszedł, po chwili wszedł z antylopą w pysku. Zaczął jeść
Gdy zjadł antylopę spojrzał na lwa zapytał - Jak masz na imię ?
Jak myślisz? zapytał
-Nie wiem.- Odpowiedział
Vader - powiedział
-A ja Zkaza, nie miło mi cię poznać.- Powiedział zadziornym głosem

[ Dodano: 2009-02-27, 13:49 ]
Wszedł
Wszedł i zeskoczył po chwili wrócił z antylopą w pysku
No, no odrazu taki duży kąsek.- Powiedział
Zaczął jeść. - A ty nie spróbujesz ? - Zapytał

[ Dodano: 2009-02-28, 16:33 ]
Wyszedł
Wszedł
Przybył równo z młodym lwem.
- No dobra no to zapolujmy na jakieś antylopy - Powiedział
Rozejrzał się.
- W takim miejscu są antylopy?
Nieco się zdziwił.
-No pewnie, uczyli mnie żebym tu polował na prywatne jedzenie. - odpowiedział
- Aha.
Uśmiechnął się, zaczął węszyć za zapachem jakieś antylopy.
Usiadł i zaczął wypatrywać antylopy

//Vader zrobił se drugie konto//
Wszedł, skoczył na półkę
- Tam jest.
Wskazał pyskiem na antylopę nieopodal.
Usiadł
Przyległ do ziemi ogon miał nisko ale nie za nisko, po cichu podszedł do antylopy, przeniósł ciężar ciała na tylne łapy i rzucił się na antylopę. Zębami wgryzł w gardło,a pazury wbił w brzuch. Gdy antylopa padła martwa zaciągną ją pod łapy Szramy.
Warknął
Spojrzał na Fleish'a.- Co głodny ? - Zapytał
- Ej, też chciałem ją złapać.
Trącił go łapą z wyrzutem, zaśmiał się.
-Heh.- Zaśmiał się i zaczął jeść
Wszedł
Zobaczył Vader'a. - Nie no tylko go tu brakowało. - Powiedział rozżalony
Wybiegł, przyszedł z antylopą w pysku, zaczął jeść
- Ignoruj.
Złapał zebrę za brzuch i szarpnął odrywając kawałek mięsa.
usiadł
Wszedł
Podszedł do Alex'a. - Cześć!- Powiedział
-Hej. Odpowiedział
Poczuł że ziemia drga, skoczył na półkę
Popatrzył na Zkaze i Alex'a, wyrwał tylną nogę antylopy i odszedł z nią na bok.
Położył się i zaczął jeść.
Odgryzł kawałek antylopy usiadł i zaczął go jeść.
Po chwili wybiegły antylopy, - wielkie stado - powiedział skacząc w stado antylop
Spojrzał na biegnące stado, nie miał zamiaru rzucać się w nie.
To samobójstwo.
Spojrzał z góry* na Vadera, wstał i wskoczył w stado antylop znalazł jedną stratowaną przez pozostałe wziął ją w zęby, które bardzo mocno zacisną i skacząc po innych antylopach ledwo wniósł ją na górę.
Wybiegł przed antylopy, skoczył na półkę
Kiedy skończył jeść, przeciągnął się.
Miał ochotę teraz się czegoś napić, tu na pewno nic nie znajdzie.
Zerknął na młodego przyjaciela, odszedł wolnym krokiem.
Warknął, usiadł
Wyszedł
Wyszedł
- Szrama gdzie chcesz iść ?- Zapytał

[ Dodano: 2009-02-28, 21:29 ]
Wyszedł
Wszedł po czym zeskoczył... po chwili wrócił z antylopą w pysku.
Zaczął ją zjadać. Gdy skończył usiadł.

[ Dodano: 2009-03-24, 16:40 ]
Na dno wąwozu przybiegła Cher. Machała ogonem i rozglądała się dookoła. Tak właśnie sobie to miejsce wyobrażała. Słońca, mało cienia, spokój i jak na razie cisza...
Młoda lwiczka ostrożnie zeszła po stromej półce skalnej prosto do wąwozu. Usiadła, rozglądając się dookoła w niemym poszukiwaniu czegoś, co mogłoby zwrócić na siebie jej uwagę. Po chwili dostrzegła Cheribę. Wstała i bez słowa podeszła do siostry. Zwróciła na nią przyjazny wzrok.
Nie musiała się odwracać.
- Słucham...? - spytała i trzepnęła ogonem.
- Zwiedzam sobie... Jeszcze nigdy tu nie byłam - odparła, oglądając się we wszystkie strony. Zaraz potem zaprzestała jednak tego zajęcia.
- Ja też tu akurat jeszcze nie byłam. Trzeba poznać wszystkie zakamarki tej krainy... - powiedziała i wbiła spojrzenie w ziemię.
- Ostatnio byłam w lochach Złej Ziemi. Była tam Leira... - mruknęła.
Z jej pyska wydobyło się ciche westchnienie. Czemu jej siostra także nie może się przenieść do tego stada? Szkoda jej tronu? Prychnęła na tą myśl.
- Aha... - mruknęła. Uniosła łeb i spojrzała w niebo.

//Napisz coś w Katakumbach... xDD/
- Czemu tak się przyglądasz? - zagaiła, nie mając nic ciekawszego do powiedzenia.
- Niebo. Ono potrafi być fascynujące, ale najbardziej nocą. Gdy tysiące gwiazd pokażą się na jego granatowym kolorze... Mogłabym się w nie, patrzeć cały czas. Jest chyba obojętne na wszystko więc nawet fajne... - mruknęła patrząc się cały czas w niebo. Oblizała językiem końciki pyszczka. Otworzyła pyszczek, ale go zamknęła.
- Teraz nie ma gwiazd - zauważyła, jednak nie powiedziała nic więcej.
Ona również zwróciła wzrok ku niebu. Nie widziała w nim nic szczególnie fascynującego, chociaż...
- No teraz nie ma, ale i tak jest fascynujące... - mruknęła.
- No może trochę... - odparła z powątpiewaniem, jednak dalej nie odrywała wzroku od tego niebieskiego na górze.
- Kto cię uczy...? - spytała przenosząc wzrok na Lamantę.
- Uczy? - spytała, odrywając wreszcie wzrok od nieba. - Chyba nikt... - mruknęła niepewnie.
- No przed wojną... mnie uczy Shetani, a ciebie pewnie będzie matka uczyła, żeby cię lepiej poznać... - powiedziała i zmrużyła ślepia.
- A, o to chodzi... No to może być i matka - burknęła po chwili.
Położyła się się. Cicho westchnęła. Wiatr delikatnie muskał jej futerko, a słońce dosyć mocno przygrzewało. Myślała nad swoją przyszłością...
Dnem wąwozy przechadzała się młoda lwica. Rozglądała się dookoła wdychając ciepłe powietrze.
Słysząc czyjeś kroki gwałtownie się odwróciła. Zobaczyła lwicę. Wiedziała, że ta jest z Płonącej Krwi, więc nie powinna być groźne nastawiona, ale Cher i tak był czujna...
Przystanęła na chwilę, spojrzała na małe z góry. Ziewnęła lekko, przeciągając się.
Spojrzała obojętnie na Ayame. Trzepnęła ogonem o ziemię i przetarła łapką oczko.
PO dłuższej chwili jednak się odezwała-wy jesteście księżniczki SZZ?-mruknęła patrząc na Cher
- Prawnie tak... Ale rodowo to ja jestem Księżniczką ze SZZ, a ty to Ayame, Łowczyni ze SPK... - powiedziała z nikłym uśmiechem. Oblizała białe kiełki.
Spojrzała na lwiczkę z uniesioną brwią-ee..tak..-wymamrotała szurając ogonem po ziemi ...
Rzuciła lwicy dziwne spojrzenie
- Co chcesz...? - spytała znużona.
-a czy muszę coś chcieć?-spytała siadając na ziemi.
- Zazwyczaj każdy coś chce... -mruknęła. Była znużona. Żyć jej się odechciało.
-ale każdy nie oznacza że ja też-mruknęła ziewając.
Przewróciła oczami. Uważała, że ta gadka wcale nie ma sensu. Znosiła towarzystwo złych lwów, ale niektórzy z Płonącej Krwi byli wkurzający np.: Masala, Ayame itd. Tylko nie liczne lwy zasługiwały na szacunek, respekt z jej strony. Ayame z pewnością nie należała do tych lwów...
*księżniczka od siedmiu boleści* pomyślała mrużąc oczy.
Rzuciła lwicy powalające spojrzenie. Jej czerwone ślepie przeszyły ją na wylot.
- Licz się z myślami... - syknęła do łowczyni.
*Ja przynajmniej ma jakąś rangę, a nie tak jak ty. Zwykłą, nic nie znaczącą łowczynię...* - przekazała lwicy swe myśli. Wbiła pazury w ziemię. Cher miała poczucie własnej wartości i nie da sobie w kaszę dmuchać jakiejś nowej lwicy.
Zwróciła wzrok na przybyłą. Płonąca Krew? Cóż za żenująca nazwa. Prychnęła cicho, na powrót odwracając łeb w bliżej nieokreślonym kierunku. Nie będzie się odzywać do takiego kogoś, o nie.
Na Dnie Wąwozu pojawiła się Płonąca Królowa. Zmierzyła wzrokiem wszystkie lwy, po czym usiadła gdzieś w cieniu, na głazie, z którego mogła wszystko widzieć.
Odwróciła się. Zobaczyła Zakię., Znów Płonąca Krew!! Czemu oni tak szybko się mnożą? Z nie chęcią skinęła jej łbem.
- Witam Złoziemską Księżniczkę - mruknęła Zakia - Gdzie Sheranii? Muszę z nią obgadać sprawy wojny. Radzę pamiętać, że mamy sojusz - rzekła chłodno, mrużąc lekko oczy.
- Matka i ojciec są na Cmentarzysku Słoni. Bynajmniej tam byli... - powiedziała nie wyrażając żadnych emocji.
- Świetnie. Pójdę tam później - mruknęła, ziewając szeroko. Przyjrzała się dokładnie Księżniczce. Miała te puste, chłodne oczy, ostre docinki, lekką, zwinną budowę - idealny Złoziemiec...
- Jak Ci na imię?
- Jestem Cheriba, a Ty to Zakia, Przywódczyni Stada Płonącej Krwii. Masz córkę Masalę i partnera Alviro. - powiedziała ocierając łapką pyszczek.
Uśmiechnęła się lekko.
- Widzę, że jesteś nieźle wykształcona, Cheribo.
- To też, ale o tym partnerze wyczytałam z twych myśli... Jakoś nie za specjalnie interesuje mnie czyjeś prywatne życie. Kto z kim jest. Ile ma dzieci i w ogóle. - powiedziała i spojrzała przelotnie na Lamantę.
Zwróciła wzrok na przybyłą. No proszę, proszę, sama przywódczyni Płonącej Krwi odwiedziła te tereny. Uśmiechnęła się cierpko.
- Witam - mruknęła dość obojętnym tonem.
Młoda lwica odwiedzająca te tereny spostrzegła kilka lwów.
-Witam.-przywitała się.
Spojrzała na przybyłą, mrużąc lekko oczy.
- A Ty to kto? - burknęła niezbyt miłym tonem.
Lwica choć niechętnie odpowiedziała:
-Nie muszę ci się przedstawiać ale to zrobię... Azula samotniczka.
- A ja jestem Lamanta, Księżniczka - odpowiedziała, obrzucając ją ironicznym spojrzeniem.
Stada nie wymieniła, bo to było chyba jasne, czyż nie?
- Widzę że wasze stado się rozrasta...-lwica usiadła.
Tak - powiedział wchodząc, usiadł
- O... Witaj. Znów się spotykamy...-odwróciła się do lwa.
Tak - odpowiedział, położył się, myślami błądził daleko
Nie odpowiedziała. Prychnęła tylko, przenosząc wzrok na przybyłego.
Spojrzała na Vader'a i Samotniczkę.
- Lamatna chodź stąd. Zostawmy te dwa gołąbeczki sam na sam... - powiedziała wrednym uśmiechem. Wstała ia zaczęła wychodzić z Wąwozu.
Wstał, skoczył na półkę skalną, położył się
Lwica wstała po czym udała się w dalszą podróż. Wyszła...
Wstał, wyszedł
Wstała i wyszła.