ďťż

Monty Roberts

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Wczoraj wreszcie odbył się długo oczekiwany przezemnie pokaz
Montyego. Rozpoczął się z drobnym opóźnieniem (20 min -ale vipy już były po coctailu i specjalnym pokazie )ponieważ przybyły naprawdę tłumy koniarzy.
Monty jest u-ro-czy,naprawde przesympatyczny -szkoda,że był zagłuszany przez tłumacza - tłumacza,który ledwo rozumiał po angielsku,przez minutę trawił każde zdanie Robertsa,aby w końcu je źle przetłumaczyć-pełna kompromitacja.

Jako pierwsza wkroczyła na round-pen Candy Girl - 3-letnia klaczka prosto z pastwiska,nie mająca nigdy kontaktu z siodłem.Monty połączył się z nią ( przemówił do niej w jej języku- języku gestów,który zrozumiała i dzięki temu zaufała Montyemu) Muszę powiedzieć,że spodziewałam się troche czegoś innego-większej magii w tym co zrobi,a to wszystko wyglądało tak normalnie - przypominało pracę z koniem na round-penie jaką większość z nas już kiedyś odbyła.No ale to był koń jeszcze "nie ruszony" i wtajemniczeni wiedzą,że ujeżdżenie konia w 30 minut jest -hm-trochę nierealne- Monty to zrobił i Candy Girl spokojnie zaakceptowała swojego pierwszego jeźdźca.

Na drugi ogień poszedł Nemo- przy próbie podniesienia tylnich nóg ostro nimi wywijał.Z nim również Monty sie połączył-jest to podstawa do rozpoczęcia pracy z koniem -punkt wyjścia,aby coś osiągnąć.Do dalszej pracy MOnty użył ...sztucznej ręki ( zrobionej z jakiegoś kija,gąbek,sztucznej dłoni z patyków ) i zapoznał z nią konia dotykając go po całym ciele.Kiedy przyszła kolej na tylne nogi Nemo zaczął kopać jak szalony,ale spotkała go niespodzianka -ręka nie odsówała sie gdy to robił-wręcz przeciwnie-w dalszym ciągu go zaczepiała( a przecież przyzwyczajony był,że kiedy kopie,to człowiek daje mu spokój).W momentach,kiedy Nemo przestawał kopać Monty nagradzał go, dając mu chwilę przerwy.Po kilku minutach koniś nauczył się,że kiedy przestaje rozrabiać,to człowiek się odczepia.Koniec lekcji-można konia oduczyć złych nawyków nie karząc go wogóle (sztuczna ręka nie wyszła z tego cało )

Następna była "niespodzianka",którą przygotowali dla nas organizatorzy-szczerze mówiąć uważam,że zbędna,ale...Mianowicie na round-pen wkroczyła Jagna Kolasińska-Marczułajtis i uzyskała z kolejnym koniem połączenie Join-up - był to dowód na to,że każdy z nas może to osiągnąć.

Potem była przerwa 30 min i ja sobie też dam chwilę wytchnienia-ufff-odzwyczaiłam się od pisania tak długich wywodów

* * *

odpoczęłam i mogę pisać dalej

po przerwie na maneż wprowadzono Dalię-przerażoną na samą myśl o foliowych torebkach(reklamówkach,siatkach-jest kilka określeń na ten okrutny przedmiot,a jak wyrażenie "plastic bags" tłumaczył genialny tłumacz? -plastik! koń boi się plastiku! -ludzie widownia dostawała szału! - kiedy wreszcie ktoś uświadomił nieszczęśnika jak prezetłumaczyć te proste słowa i tłumacz zaczął używać okreslenia "foliowa torebka" dostał gromkie brawa - tylko Monty nie wiedział o co chodzi i pytał co nas tak bawi )
no więc,aby Dalia wyleczyła się z lęku przed "plastic bags" Monty, tak jak w poprzednich przypadkach uzyskał z nią połączenie(jeśli ktoś jeszcze nie wie na czym to polega to chętnie opowiem );następnie zaczął dotykać ją kijem,do którego przymocowane były torebki - biedaczka się cała trzęsła-dosłownie dygotała ;Monty przybliżał torebki i oddalał,przybliżał i oddalał-tak przez kilka minut,aż Dalia zobaczła,że nie dzieje jej się żadna krzywda i,że jak nie okazuje panicznych reakcji,to torebki dają jej spokój. Mimo,że Monty tak jej "dokuczał", to nie straciła do niego zaufania i sprawdziliśmy to za pomocą małego doświadczenia - na znak Montyego publiczność raz klasnęła w ręce - przestraszona klacz podbiegła do Robertsa,bo tylko przy nim czuła się bezpiecznie

Na deser przyprowadzono Doritę; przyszła na Torwar na piechotę -taki mały 50 kilometrowy spacerek-razem ze swoją była właścicielką,która sprzedała klacz,ponieważ absolutnie nie chciała wchodzić do przyczepy (klacz oczywiście ); 9-letnia Dorita,w wieku 2 lat została brutalnie wprowadzona do przyczepy i stąd jej uraz;MOnty postanowił się z tym rozprawić;
na początek oczywiście połączenie,a po jego uzyskaniu Roberts zaczął cofać klacz i przywoływac do siebie,cofać i przywoływać,i tak w kółko
(przy pomocy ląży i specjalnego kantara-ale o tym później);w tym czasie przygotowano przyczepę i Monty, po 7minutach cofania i przywoływania(nie wiem,ale chyba istotny był czas trwania tych ćwiczeń?) zaczął przybliżać się w się w jej stronę ( cały czas cofając konia i przywołując);
rezultat był taki,że Dorita widziała,że Monty nie zmusza jej do wejścia do przyczepy,a wręcz sama tego zapragnęła
Po kilku minutach wchodzenia i wychodzenia z przyczepy,przyszła kolej na kolejny eksperyment: Monty został w przyczepie,a jego pomocnik puścił konia luzem i zgadnijcie gdzie się dziewczyna skierowała?
zszokowana była właścicielka(pewno teraz zechce odkupić konia ) spróbowała wejsć z Doritą do przerażającego pomieszczenia na kółkach i udało się - do domu nie muszą wracać na piechotę

jeszcze napiszę Wam o kantarze,ale w swoim czasie


może jakieś zdjęcia ?
hehe,zdjęcia...cóż... ...nie miałam aparatu!!!!!!!!!
wrrrr-wszystko to wina mojego taty -"napewno nie można robić zdjęć,wieć nie bierz aparatu" - a ja głupia uwierzyłam
a apropo apaatów,to publiczność zasługuje na gratulacje - kiedy Monty prosi,powtarza "proszę nie robić zdjęć z fleszem,bo koń może się przestraszyć-jest zdenerwowany" to nikt sobie z tego nic nie robił i w najbardziej dramatycznych momentach błyskały flesze -wrrrr

no ale może coś skołuję?
Brawo dla Montyego.Z tego co piszesz wynika ,iż potrafił zdobyć zaufanie nie tylko koni ale i publiczności.A to już duża sztuka.
Pozdrawiam.


Nawet powiedzialbym ze wieksza.
Zaplacili taka kase jak za pokaz w cyrku ,wiec i fotek sobie chciali narobic.
Najsmutniejsze byłoby to,gdyby rzeczywiście potraktowali ten pokaz jako widowisko cyrkowe.Nie kryłem swego dość sceptycznego podejścia do metod stosowanych przez Monyego.Jednak powoli zaczynam dochodzić do przekonania,iż coś w tym musi być.Możliwe,że Monty należy do nielicznej grupy ludzi obdarzonych przez naturę jakimiś fluidami,które umożliwiają kontakt z końmi.Jednak aby osiągnąć obecny poziom musiał włożyć wiele wysiłku,cierpliwości i pracy.
Pozdrawiam
I o to mi chodzi. Konik reaguje na Montyego, a wlasciciel do momentu osiagniecia takiego poziomu nie ma szans na polaczenie.Metody jak najbardziej trafiaja do mnie i ich nie neguje ale takie pokazy to wg. mnie tylko pokaz. Wolalbym szkolenie ale takie kosztuje niebagatelne pieniadze,wiec pozostane na amatorskim poziomie stosowania metod naturalnych.
Masz rację Roman.Dopóki przyziemne względy materialne będą ograniczać w skuteczny sposób nasze zamiary wypadnie pozostać przy tradycyjnych metodach.
Pozdrawiam.
o nie! nie zgadzam się z Wami i będę walczyć(ale nie dziś,tylko jutro)-narazie powiem tylko tyle,że w metodach Monty Robertsa najpiękniejsze jest to,że każdy cierpliwy człowiek może je stosować-i to z powodzeniem
a jakie są wogóle te tradycyjne metody?hehe-to pytanie to wbrew pozorom nie jest podpucha-nie wiem,serio ;mi,osobie która nie poznała się jeszcze z innymi metodami, Monty i to co robi wydaje się najnormalniejsze i tak właśnie powinna wyglądać według mnie praca z końmi

pozdrawiam
Nie goraczkuj Sie. Nikt z Nas nie napisal ze metody Monty Robertsa sa zle lub sie nie sprawdzaja. A nauralne metody to nic innego tylko prawie to samo co proponuje Monty tylko nie przedstawiane w tak spektakularny sposob.
Romanie-nie gorączkuję się

pozdrawiam
No bo tak walka nas straszysz a moim skromnym zdaniem popieramy Twoj poglad w calej rozciaglosci .
hihi- no bo jakaś taka bojowość mnie dopadła-jak się zgadzacie ogólnie to świetnie ( a tak chciałam Was poprzekonywać );
ale chciałam jeszcze dodać(muszę),że aby osiągnąć połączenie nie trzeba być jakoś szczególnie wyszkolonym,jeśli nie ma się zamiaru pracować z jakimś wyjątkowo trudnym koniem - koń,który ma łagodny charakter i przebywa z ludźmi prawdopodobnie nie będzie stwarzać problemów przy połączeniu

pozdrawiam
to teraz słów kilka o kantarze,któy wygląda mniej więcej tak:



nabyłam go i nie żałuję jeszcze,ale brzydko mówiąć orżnęli mnie wrrrr - dodawali do niego kasetę szkoleniową,a kiedy ja się zdecydowałam to kaset już nie było,a cena nie zmalała,więc wytargowałam tylko zamiast kasety książkę,i to tą,którą już mam
a na Hippice widziałam kantary z kasetą w tej samej cenie ale cóż...

pokaz był po części jedną wielką reklamą tego wspaniałego kantara- Monty mówił,że w niektórych przypadkach ze zwyłym kantarem nie dałby sobie rady,a przynajmniej my byśmy sobie nie dali,albo trwałoby to o wiele dłużej;
jak widać na obrazku kantar ma dodaatkowy pasek,do którego przypina się lążę; chyba dość silnie oddziałuje on na konia,którego podobno o wiele łatwiej z jego pomocą opanować,bez użycia siły( jak wiemy jest ona w porównaniu z siłą konia niewielka i jej używanie jest bezsensowne i niepożądane i kłóci się z zasadami metod,które chcemy stosować);

narazie niestety niewiele więcej mogą napisać,gdyż jeszcze nie używałam kantara - Monty przestrzega przez nierostropnym stosowaniem go-aby to robić trzeba mieć najpierw opanowaną pracę z ziemi bez Dually Schooling Halter

pozdrawiam
O tym wlasnie pisalem , marketing i jeszcze raz marketing.
po części napewno,ale jeśli kantar faktycznie dobrze spełnia swoją funkcję to ja nie mam nic przeciwko
Jasne, ale jak to ma sie do naturalnych metod ,mnie to wyglada na jeszcze jeden patent sluzacy do osiagniecia okreslonego celu.
Życzę powodzenia w walce Amatleo.Obawiam się jednak,iż będzie to jedna z kolejnych prób walki z przysłowiowymi wiatrakami.Tak się składa,że większość społeczeństw naszej cywilizacji ma zaszczepiony konsumpcyjny stosunek do otaczającego świata w którym roślina,czy zwierzę ma pełnić funkcję służebną wobec jaśnie pana tej ziemi czyli człowieka.A to,że zwierzę też może odczuwać absolutnie nie jest brane pod uwagę.Zatem przygotuj się na długotrwałą wojnę wobec której sławetna wojna trzydziestoletnia będzie jedynie króciótkim epizodem.
Pozdrawiam
Wspominałam już kiedyś,że zamieszkała u nas śliczna,drobniutka klaczka,która przez minimum pół roku trzymana była na łańcuch przytwierdzonym do żłoba;jak można się domyślić "troszkę" dzika-bała się dotyku ludzkiej ręki,bałą się wziąć chlebek z ręki,miała odruch szarpania głową,jakby chciała się zerwać z łańcucha-ale nie była agresywna-wcale,nigdy nie próbowała kopania,ani gryzienia;
do czego zmierzam?
po pokazie Montyego zaczął z nią pracę (zaobserwowanymi metodami) 12-letni chłopiec - Koda już po kilku minutach osiągała z nim połączenie,a teraz już zaczyna jexdzić pod siodłem,nie boi się - jest wspaniała

[ Add: Pon 21 Cze, 2004 ]
właśnie jestem w trakcie lektury książki pt. "człowiek, który słucha koni". znalazłam pewną nieścisłość...
1. chłopcy chcieli wyłapać DORASTAJĄCE mustangi, czyli takie w wieku 3-5 lat (autor tłumaczy, że mustangi są rasą późno dojrzewającą i dlatego właśnie taki przedział wiekowy).
2. Monty obłaskawia ogierka po wyścigu mustangów. ROCZNEGO OGIERKA! i sobie na nim jeździ.

jak się ma punkt 1. do punktu 2.?
ja sie już nie raz natknęłam w artykułach o NH o dosiadaniu 1,5 rocznych koni przydałby się ktoś kto by nam to wyjaśnił
Czy ktoś może ponownie wstawić zdjęcie kantara?
Bo ja widzę tylko czerwony krzyżyk, a chciałabym być do końca uświadomiona o czym mowa.
Proszę !




źródło: http://www.hippika.pdm-promo.pl/prasa-kantary.htm

[ Add: Sro 29 Mar, 2006 07:45 ]
a czym to to się różni od zwykłego kantara wystarczy przez zwykły taśmowy przeciągnąć linkę (albo nawet łańcuszek- jeżeli jest taka potrzeba) a nie wywalać kasy na "wynalazek" z USA ... ito za 150zł
pewnie, że tak
Co prawda nie ma się "super-amerykanckiego" patentu, ale działa chyba tak samo
Gaga a masz może "instrukcję zrób to sam" kantara sznurkowego, wiem że gdzieś na forum było ale nie umiem znaleźć
http://www.kurs.horsesport.pl/kantarek/
dzięki Dagmara -życz mi powodzenia, niezła plontanina, dziś kupuję linkę
Dzięki
Jak zwykle można na Was liczyć
Aurela - najłatwiej wziąc taki kanterak i wiązać "na podstawie oryginału" ja tak robię tylko nie umiem (jeszcze) tej kulki pod spodem ...
jak się człowiek nauczy metodą prób i błędów to najszybciej w głowie zostanie...
wiem ale nie mam oryginału, ale chyba jakoś sobie poradzę, jak nie to napewno się o tym dowiecie
Aurela, moża toto na prawdę tanio na Allegro dostać
pomimo, ze z urodzenia jestem żeglarz - miałam niemały problem z kantarkiem bez oryginału
jestem skąpa hihi- i tak już za dużo kupuje na alegro
Aurela - nie przesadzaj, to tylko 17zł z przesyłką... toć pizza więcej kosztuje
np. : http://www.allegro.pl/ite...er_okazja_.html

a tak całkiem serio - z doświadczenia radzę kupić i nauczyć się robić na oryginale
wiesz może masz racje ale w sumie nie chodzi o cenę tylko o rzetelnośc poczty w moim mieście, za kazdym razem jak coś zamawiam to muszę dzwonić i robić awanture bo priorytetowe paczki idą tydzień!!! więc zanim coś kupuję to 5 razy się zastanawiam czy warto szargać sobie nerwy (ale zeszłyśmy z tematu )
http://www.goddijn.com/halter/

na tej stronie jest prostrzy(trochę inny) sposób na zrobienie kantara, mi sie udało
patrz dolna cześć strony (pokazane na rozciągniętej lince)
Rzeczywiście przejrzyście wytłumaczone....
Może kiedyś w ciepłe, letnie popołudnie, kiedy stajnia będzie posprzątana a konie po treningach - uda mi się spokojnie usiąść i toto pozaplatać
a wówczas drżyjcie allegrowicze