Futbolin
Hej
Chciałam się dowiedzieć, jakie są koszty zajeżdżania młodego konia?
Tzn chodzi mi o cenę "zabiegu" w przybliżeniu.
Ponieważ kupiłam młodziaka i nie wiem na jaka kwotę mam się przygotować
Jeśli chodzi o województwo, jest mi obojętne, ponieważ doszłam do wniosku, że lepiej żeby zrobił to ktoś dobrze na drugim końcu polski, niż "tak sobie" blisko mnie
Pozdrawiam
Zależy pewnie u kogo , do jakiego etapu chcesz konia przygotowac po samo pojecie 'zajezdzanie' jest dosc wzgledne., napisz cos więcej na jakim ty jestes etapie i na czym Ci zalezy.Pozdrawiam
Koń potrafi chodzić na uwiazie, coś tam (podobno) robił na lonży, tj chodził w kółko na kantarze. Ogółem jest surowy - nie miał nigdy kontaktu z siodłem, pasem do lonżowania ani z ogłowiem. Trzeba konia nauczyć chodzenia pod siodłem, podstawowe rzeczy tak naprawdę, ponieważ ma to być konik rekreacyjny.
Znam osoby, które świetnie umieją ujeżdżać konie, lecz w stylu west..więc nie wiem czy Cię to interesuje..ludzie z całej Polski przywożą do nich swoje pupile
Jako przykład podam siebie, mam młodego pełnego energii araba....dzięki nim..jazda to bajka.
dodam również ,że świetnie dawają sobie radę z arabami z torów wyścigowych...
gdyby cię to interesowało to info dam ci na priv
Alexior nie ma jednej ceny zajeżdżenia konia. Wszystko zależy właśnie od lokalizacji, kosztów utrzymania (inne są w mazowieckim, inne na podlasiu), dalej od samego konia - jednego przygotujesz pod siodło w 3 miesiące, z innym trzeba się "bawić" rok... Ważna jes też osoba, która to robi - wraz z kwalifikacjami cena rośnie... Pamiętać należy, że w procesie ujeżdżenia na początku uczestniczyć muszą co najmniej 2 osoby. Żadna z nich nie przystąpi do tego np. za 10 zł za godzinę, bo ryzykuje sięzwoje zdrowie... zatem tanio pewnikiem nie będzie...
Trzeba się liczyć z kosztem 400-500zł miesięcznie, może i nawet więcej + postój konia w pensjonacie. Można konia zrobić i "na szybko" -w dwa tygodnie, ale jeśli ma umieć podstawe rzeczy, to szkoliłabym go 2-3 miesące, a pozatym uważam, że młode konie w rekreacji to jakaś pomyłka....
Sama zajeżdżam, więc wiem co to za robota
jest to w granicach 1000 pln netto plus dowiezienie konia plus pensjonat ok 600 pln ...razem ok 2000 pln ....
reszta gratis ....
młode konie w rekreacji to jakaś pomyłka....
z tego, co pisze właścicielka ma to być koń rekreacyjny dla niej samej...
U mnie w stajni jest to koszt miesięcznie około 400zł. (4x w tygodniu).
No to może źle zrozumiałam, myśłałam że koń ma chodzić w rekreacji. Ale zdania i tak nie zmienienię, porzeba czasu aby konia odpowiednio wyszkolić i aby sam "dojrzał" do wszelkich zadań postawionych szcególnie przed rekreacją. W końcu to ma być bezpieczna przyjemność. Pozdrawiam.
Mój znajomy zajeżdża konie od 300 do 600 zł. w zależności od umiejetności konia na samym początku zajeżdżania, koszt równa się 5 razy w tyg. po 1 godz.
Znam kilka osób zajeżdżających konie i biorą za to 1000 zł
Więc morał z tego taki, że cenniki znacznie się różnią Nie da się jednoznacznie podać ceny zajeżdżania młodego konia. Alexior, musisz poszukać w swoim regionie takich ludzi i później podjąć decyzję, które miejsce wybrać A kasę już oszczędzaj
znam gościa ze śląska który ostatnio urzęduje w warszawie i okolicach. Zajmuje się zajeżdżaniem i korekturą koni trudny, problematycznych. Bierze od 1000 zł za zajeżdżanie konia, za korekturę ustala indywidualnie.
Na początku naszej wspólpracy było wszystko ok. Do czasu jak oddałam mu jednego ze swoich koni do zajeżdżania. Koń jest zestresowany. Druga klacz którą szkolił od czasu do czasu była tak zestresowana jego treningami, że gdy on stał w pobliżu ona z nerwów robiła piafy przy uwiązie. Niby człowiek z praktyką, w PL i europie, ale jak poczuł kasę przestał się przykładać. W tej chwili robi masówkę, zajeżdża konie "warszawiakom". I tak jak kiedyś go z czystym sumieniem wszystkim polecałam, to teraz wstyd mi za siebie
Ale wiem już jedno: trzeba popatrzeć jak dany "zajeżdżacz" pracuje z koniem. Porozmawiać z ludźmi którym konie układał. I wtedy podejmować decyzję.
Przyjmę konie w trening sportowy skokowy. Praca z końmi w różnym wieku i na różnym etapie treningu. Chętnie praca z końmi młodymi, zajeżdżanie i przygotowanie do startów. Również starty i korekta koni trudnych. Duże doświadczenie w pracy z końmi, a wśród sukcesów:
- 2 medale Akademickich Mistrzostw Świata
- 2 medale Akademickich Mistrzostw Polski
- 3 medale Mistrzostw Śląska
- 6m. Halowy Puchar Polski Młodych Jeźdźców 2006r
- starty na zawodach CSI Sopot i CSI Warszawa-Torwar
- liczne starty w konkursach Grand Prix na Zawodach Ogólnopolskich
Współpraca z jednym z najlepszych trenerów w Polsce. Na terenie ośrodka dostępna hala, karuzela, duże wybiegi, stała opieka, łatwy dojazd.
Kontakt:
Magdalena Kowalska
tel. 503 029 225 lub e-mail madziaka2@o2.pl
No to może źle zrozumiałam, myśłałam że koń ma chodzić w rekreacji. Ale zdania i tak nie zmienienię, porzeba czasu aby konia odpowiednio wyszkolić i aby sam "dojrzał" do wszelkich zadań postawionych szcególnie przed rekreacją. W końcu to ma być bezpieczna przyjemność. Pozdrawiam.
mylisz pojęcia "rekreacja" to nie "szkółka" mimo, że tak się powszechnie przyjęło mówić.
Jeśli ktoś pisze, że chce mieć konia do rekreacji to nie koniecznie musi być dupotłukiem, co to nie wie gdzie ma ręce, a gdzie nogi. Może założycielke tematu nie interesują starty w zawodach, czy ogólno pojęty "sport", może chce mieć konika, ot tak na spacer do lasu dla przyjemności...
uwaga!
http://allegro.pl/item695...ie_mlodych.html tutaj link do gościa z którym miałam "przyjemność".
Oduczanie konia podążania za stadem polega na kopnięciu go w brzuch gdy rży i wyrywa się za końmi wypuszczanymi na padok.
Nie daje nóg - no to kopa mu w pęcinę. Nadal nie daje, próbuje kopać - no to łomot w podbrzusze i po zadzie.
Koń się wierci przy siodłaniu - uderzenie w podbrzusze na wysokości popręgu.
Gdy moja klacz spłoszona stanęła dęba powodując że on spadł (Nora po chwili stanęła spokojnie, bo nie jest koniem uciekającym), on wsiadł na nią kopał ją ostrogami, szarpał za wodze i lał batem. Więcej na mojego konia nie wsiadł... dostał zakaz zbliżania się do niego. Klacz od tamtej pory była tak spanikowana gdy on się zbliżał, że jak wspominałam od razu zaczynała drobić w miejscu i cała tężała ze strachu.
Dodam że takie zachowanie "trenera" z międzynarodowym doświadczeniem, zaczęło się po około dwóch tygodniach. Na początku było wszystko ok, cacy. Na spokojnie i delikatnie. Ale gdy zaczynały się problemy on nie wytrzymywał nerwowo i był brutalny.
Pisząc REKREACJA miałam na myśli wyjazd z moim koniem do lasu na spacer. Nie szukam sportu, żadnego rodzaju (co nie znaczy że nie chciałabym sobie czasem skoczyć przez jakaś kłodę w lesie, ale to nie żaden sport).
Pieniążki lezą przygotowane, teraz szukam kogoś odpowiedniego. Chce żeby była to osoba dokładna i wytrwała, ale nie kosztem konia. Dlatego wolę poszukać i popytać nawet w innym województwie niż np zabrać się za to sama, bo mimo że jeżdżę konno bardzo długo, to jakoś nie wydaje mi się żebym miałam az tyle doświadczenia. Tym sposobem szukam
Alexior, ja w końcu sama zajeżdżałam konia, bo ludzie na których trafiłam to hochsztaplerzy jacyś. A jak był ktoś sensowny to nie miał czasu na jakiegoś tam wioskowego burka z mazur jak określano mojego konia.
W tej chwili może się to wydac szalone, ale koń chodzi i west i uczę go elementów ujeżdżenia. Z powodzeniem. Też jeżdżę REKREACYJNIE.
Tereny, skoki, ujeżdżenie.
gangrena, ten opis przypomina mi jednego gościa z którym też miałam do czynienia, jednak to chyba nie ten sam człowiek, a nie wiem jak tamten sie nazywał
W każdym razie radziła bym uwarzać, na szczególnie mężczyzn (nie wiem czy tylko im takie rzeczy do głowy wpadają?), którzy zachwalają swoje doświadczenie, reklamują się sami (nikt o nich nie słyszał) i mają własnie "złote środki" na konia.
gangrena, nie wiem z kąd Ty wziełaś tego gościa, bo ja po przeczytaniu ogłoszenia na allegro w życiu bym konia komuś takiemu nie powierzyła..
Gościu, z któym ja się spotkałam, też "miał" miendzynarodowe doświadczenie w pracy i zajeżdzaniu młodych koni,nauki jazdy konnej, hipoterapii, pracy w cyrku itd.
Człowiek ten dość znany w Warszawie..
W każdym bądź razie miał pracować ze mną w pewnej stajni sezonowo. Przyjechał miesiąc wcześniej i brał sie zajeżdzaniem konia, którego ja przygotowywałam wcześniej do zajeżdzania. A była też tam taka dziewczyna do pomocy, którą szybko poderwał i zamiast skupiać się na koniu oboje skupiali sie na sobie.
Miał do zrobienia 2 konie. Jednego pod siodło drugiego do bryczki.
Jak przyjechałam, do klaczy którą miał przygotować pod siodło nie dało się podejść z batem, ba ! Nie dało jej się normalnie wylonżować (wcześniej to umiała), bała sie prowadzenia w ręku etc. nie wiem, jak oni na niej w tereny jeździli.. no tak w miesiąc konia zrobili i w teren koń miał do tego bał się wędzidła. Chwała bogu, że miałam "kurs" metod naturalnych, bo inaczej bym z koniem do ładu nie doszła.
Później dowiedziałam się, że podczas pewnego zaprzegania ogierka w pewnym momęcie tak zlał go batem, że został w lesie sam z bryczka.. koń wraz z dyszlem pojawił sie w domu nie wyobrazam sobie co tam sie działo.. do teraz koń gdy słyszy słowo "góra" panicznie przyśpiesza.
A do tego znawca koni i weterynarii nie wiem jak wygląda spuchnięta noga konia.. koń stał chyba tydzień jak nie dłużej ze spuchniętą noga na pastwisku, bo znawca nie zauważył.
Ja jak przyjechałam, poszłam sie z końmi przywitać patrze a 2 latka noga spuchnięta od peciny do nadgarstaka do stajni zaraz chce zaprowadzić, ale ona nie dała rady chodzić jak można nie zauważyć, że koń stoi na 3 nogach i nie może sie przemieszczać?
Jak go zawołałam, żeby mi pomógł, to od razu przyniusł bat. Podziekowałam. Prowadziłam konia prawie pół dnia do stajni mimo zachęcania owsem i smakołykami i nie uważam tego czasu za stracony.
Mężczyzna na następny dzień został zwolniony.
LUDZIE UWAŻAJCIE WIĘC NA TAKICH DELIKWENTÓW, BO O NICH NAPRAWDĘ NIE TRUDNO
Alexior, ja powiem tak zawodnik prawie nigdy nie równa się dobry układacz koni. Jeśli chcesz mieć przyjaciela na długie lata to albo znajdź kogoś kto to lubi albo sama krok po kroku z pomocą jakiegoś trenera alb doświadczonej osoby rób swojego ulubieńca
Artanis, nim rozpoczęłam z nim wspólpracę przeprowadziłam z nim szereg rozmów przez telefon. Mówił mi jak pracować z koniem, jakie stosować metody, itp. NIe było w tym przemocy, a sposoby które mi zalecał do pracy z moim popapranym wtedy koniem były skuteczne. Przez dwa miesiące tylko i wyłącznie telefonicznego instruktażu, ja osoba średniozaawansowana w jeździe konnej wytonowałam klaczuchę do tego stopnia że mogłam na nią wsiąśc i jeździć.
Widząc, że facet zna mnóstwo sposobów, na dodatek skutecznych zdecydowałam się oddac mu drugiego konia do szkolenia. No i wtedy wyszło szydło z worka.
Ja próbuję pracować z klaczą narazie naturalnie. Zobaczymy. I szukam nadal osoby, której zaufam. Pytam znajomych i nieznajomych, a im więcej ktoś zajeżdżający ma "poleceń" tym dłużej z nim rozmawiam. Bo nigdy nie wiadomo... Jak narazie mam namiar na jedna dziewczynę. Układa konie klasycznie, ale zaproponowała mi, żebym była przy każdym najmniejszym jej kroku w kierunku mojego konia, żebym była pewna. Takie podejście mi się podoba, a i cena ok Także jeszcze niczego jej nie obiecałam, ale jak narazie jest pierwsza na "liście"
Alexior, z jednej strony to fajnie ze jestes w stanie znalesc czas bo takich wlascicieli jest bardzo malo
gangrena-jak czytam Twoj opis to zupełnie jakbym widziała dziewczyne która niedaleko sie osiedliła i prowadzi szkółkę! Co to jest ze ludzie maja wiedze teoretyczna ale tak naprawde brak predyspozycji-jak nerwy puszcza to sie chowają chłopi z targów rzeznych...
Ja osobiscie dostaje nerwicy jak musze sprzedac moje młode wypieszczone misiaczki
gangrena, no to nieźle trafiłaś. Namnożyło się takich zajeżdżaczy i trudno w pewnym momencie "wyczuć gościa". Wszystko wydaje się w porządku, a dopiero później wychodzi szydło z worka. Szczęściem - mogłaś nadzorować pracę kolesia. Gorzej gdybyś po prostu wysłała tam konia i czekała na efekty.
Swoją drogą, to zdanie mi się podoba, też szukałam jakiegoś człowieka, który zajeździłby mojego konia, chciałam go komuś oddać na szkolenie, widziałam to ogłoszenie i już-już miałam chwytać za telefon, ale coś mi powiedziało, żeby jeszcze z tym poczekać. W końcu efekt jest taki, że koń został zajeżdżony przeze mnie, stoi przy wsiadaniu i zsiadaniu, rusza od jednej łydki, przejścia robi od dosiadu, nie wyrywa do stada, przechodzi drągi, niczego się nie boi i ufam mu na tyle, że nie bałabym się pojechać w samodzielny teren, aczkolwiek raz już mnie nonszalancja pokarała, więc wolę zbytnio nie zachowywać się jak człowiek, co się śmierci nie boi, tylko grzecznie robić a przynajmniej próbować robić wszystko wręcz książkowo [i bezpiecznie];)
Odnośnie tych mężczyzn - no nie zawsze. Kobiety, też potrafią być "niezłymi ziółkami". Znajoma wstawiła konia do takiej właśnie międzynarodowej pani, koń wrócił - zajeżdżony, fakt, ale... w boksie nerwowy, na jeździe apatyczny, oczy jakieś takie przygasłe... Znajoma się panią zainteresowała i po kilku "dochodzeniach" się okazało, że kobita konie po prostu łamała, uczyła na zasadzie "idź bo jak nie to zobaczysz!". Koń lazł tym kłusem, lazł galopem, ale było widać, że ma tego serdecznie dosyć, nie ufa człowiekowi i tak idzie bo musi. Takiego konia bym nie chciała.
Vesna, ja w koncu też sama zajeździłam konia jeszcze ocean pracy przed nami, bo konia najpierw prostowałam po poprzednich właścicielach, ale po 4 miesiącach koń stał się spokojny, wytonowany i umiał wszystko co konie rekreacyjne umieć powinny. W tej chwili skaczemy, poruszamy się we wszystkich trzech chodach zarówno w tempie roboczym jak i zebraniu (trochę problemów mamy z wydłużaniem w kłusie). Uczymy się chodów bocznych. Samodzielnie łazimy w teren. Więc da się, nawet z koniem który jest dość charakterny.
Co do tego faceta to wiem, że ze stajni pod Radzyminem też go wyrzucili - więc jednak to nie tylko moja opinia, że z nim jest coś nie halo.
Szkoda, bo miał ogromna wiedzę tylko te nerwy... wszystko zniszczyły.