Futbolin
Mam pytanie - czy uważacie, że w Polsce przydałyby się - i miały szansę funkcjonować - "domy spokojnej starości" dla koni? chodzi mi o miejsce, do którego oddaje się konisia, starszego lub po kontuzji, na którym raczej nie bardzo mozna jeździć (zwłaszcza, że wiadomo, kazdy chce lepiej, wyżej, energiczniej, a konie od nas szybciej się starzeją ), płaci jakąś kwotę (mniejszą niz w hotelach w okolicach wielkich miast), a konis ma zapewniona opiekę, przy czym nie zmienia właściciela, czyli nie ma bólu, że trzeba bylo oddać starego przyjaciela, by móc zajmować się głównie tym mlodszym. Widziałam taką stajnię w Austrii, konie chodziły po pastwiskach, jak któryś bardzo tego potrzebował (a sa takie konie), zaś właściciel wyraził zgodę to chodzil na spacerki po okolicy i według mnie bylo to super. Tylko czy u nas by wypaliło?
Sądzę, że sam pomysł jest dobry
Tyle, że nie wiem w jaki sposób zejść z ceną za pensjonat tak, aby inwestycja przynosiła jakikolwiek zysk... Właściciel też zapewne będzie chciał odwiedzać konia od czasu do czasu, zatem "gdzieś na końcu świata" nie da rady...
Aktualnie starsze konie oddawane są często jako konie do towarzystwa
I jeszcze jedna ważna sprawa - utrzymanie starszego , kontuzjowanego, chorego konia jest droższe, niż młodego czy zdrowego - zatem przy założeniu minimalnego kosztu żywienia na poziomie 350 zł (z wodą i prądem), do tego kowal - samo rozczyszczanie 50 zł i regularne wizyty weta (koń stary, chory, kontuzjowany)... Koszt takiego hotelu musiałby być na poziomie 600 zł + zarobek... hm czy to aby na pewno opłacalne?
Gaga, a gdyby przyjąć trzymanie koni przede wszystkim na zewnątrz, całodobowo, na trawie? Koszty wyżywienia już byłyby dużo mniejsze przez wiekszość roku. Dobrze, gdyby osobą głowną była osoba mając umiejetnosci kowalskie, np. gdyby to sam właściciel był, teoretycznie odpadłyby koszty kowala do rozczyszczania kopyt. No i pewnie byłoby to rozwiązanie dla koni mniej niż bardziej schorowanych, bo tak jak piszesz, leczenia bardzo kosztuje. Wydaje mi się, ze moze byc całkiem sporo koni, które są już starsze na tyle, że ludzie mało chętnie je kupują, ale jednocześnie są raczej zdrowe i nie potrzebują nadmiernie kosztownej opieki (zastrzyki, lekarstwa) tylko raczej suplementy, ewentualnie jakieś owijki. Te dodatki byłyby w gestii właściciela. W cenie musiałoby być wypasanie i głowna opieka, dozór, odrobaczanie, dodatkowe koszty dla właściciela to byłyby po prostu koszty dodatkowe typu nagła choroba konia. Jeśli byłby to odpowiednio duży ośrodek z odpowiednio minimalną kadrą to - teoretycznie - mogłoby się to opłacać Aby założyć wystarczyłyby ogromne tereny do wypasów, wiaty, trochę boksów a większość spore stanowiska i/lub biegalnie na czas największych mrozów, gdy konie starsze nie powinny przebywać cała dobę na dworze.
Całkowicie się zgadzam z Gagą, rzecz potrzebna ale mało realna do zrealizowania ze względu na koszty.
Nie da się zejść z ceny za utrzymania konia ze względu na wiek. Taki koń tak samo musi jeśc, musi być werkowany szczepiony, obornik musi być sprzątany i wywożony, obsługa tez potrzebna a to prowadzenie na padoki a to karmienie i ścielenie...jak niby zejść z ceny ?
kermit, a może jako działanośc dodatkowa przy np. hodowli i stajni rekreacyjnej? Ale wtedy koszty stworzenai czegoś takiego jeszcze większe by były..
Ale jakoś to rozwiązali chyba w tej Austrii, nie? Prowadzenie stajni też na papierze bywa zabójcze, a jednak w praktyce ludziom wychodzi Co nie znaczy ze jest to łatwe i bezproblemowe.
EDIT: Teraz pomyślałam o po prostu ogromnym gospodarstwie rolnym.. i przy tym dodatkowa działalność. Ceny jedzonka po cenach producenta Maszyny do obsługi własne, co przy dużej uprawie się opłaca. Najlepiej pod ukraińska granicą, tania siłą robocza Ale tak czy owak, to nie byłoby takie łatwe, no i trzeba by mieć pewność klienteli..
a może jako działanośc dodatkowa przy np. hodowli i stajni rekreacyjnej?
ale właściciel takiego ośrodka (hodowlano-rekreacyjny) musiałby mieć serce ze złota żeby się dodatkowo poświęcać czemuś takiemu. Idea fajna ale jakoś ciężko widzę realizacje. 15 klaczek do hodowli, jakiś ogier z licencją, 10 koni rekreacyjnych i jeszcze 10 na emeryturze ?
Powiedz mi w jakiej stajni zarabia się na rekreacji żeby móc sobie pozwolić na taką dodatkową działalność ?
dlatego dałam kermicie potem edit, bo pomyślałam o tym samym, co napisałaś powyżej. Skojarzyły mi się hodowle koni takie jak na dolnym ślasku są w rejonach górzystych - duuuuużo terenu, trawy, całodobowo na dworze, konie słabsze(wrażliwe, klacze na oźrebieniu) i młode zbierane zimą tylko na noc i wyjatkowo paskudne dni. Te co potrzeba dokarmiane owsem oddzielnie, a wszystko przy dużym gospodarstwie zajmującym się rolą. Koszty wydają się maxymalnie zminimalizowane..
ok, koszt kosztem ale ten ktoś ma też jeść owies i spać na dworze z końmi dla idei prowadzenia takiej działalności ?
Bo to jednak trzeba włożyć w to własną pracę i siłę ..
Dokładnie - właściciel takiego ośrodka nie może trzymać starszych koni "po kosztach" , bo z czegoś musi żyć, z czegoś płacić rachunki, ubezpieczenia i podatki, za coś kupić paliwo do maszyn, za coś maszyny remontować, etc... Nie można tego robić nie zarabiając na "biednych i starych koniach" ani grosza
Co więcej - wychów pastwiskowy w naszych warunkach środowiskowych jest mało realny. Trawa jest przez 3 miesiące w roku, czasami 4... poza tym trzeba siano dawać... Co więcej młoda trawa może szkodzić starszym koniom. W dodatku te starsze często maja problemy z jej pobieraniem ze względu na zęby. Dalej - zimą, kiedy wiatry i mrozy - starszy, chory, kontuzjowany koń MUSI mieć ciepły kąt - nie pastwisko, czy wiatkę - takie rozwiazanie dla starszych i schorowanych koni byłonby umieralnią, nie pensjonatem...
Mam własną , malutką stajnię. Konie własne i mikro - hotel. Wiem ile pracy i pieniędzy wymaga utrzymanie tego wszystkiego w taki sposób, aby zwierzęta miały paszę odpowiedniej jakości i warunki ich życia były na wysokim poziomie (czysto, sucho). Codzienne sprzatnie boksów, sprzątanie pastwisk, odkażanie stajni, psikanie anty - muchowcami, czy nawet zwykłe mycie żłobów, ścian, itp. - to wszystko kosztuje niemało... Dlatego liczę koszt utrzymania "jednej sztuki" konia na min 350 zł - BEZ MOJEJ PRACY... a pracować za darmo nie będę Wszystko tzeba jeszcze co jakiś czas odmalować. Naprawić zniszczone ogrodzenia, kupić nowy żłób w miejsce zniszczonego, etc... Hm jakby to wszystko policzyć, to z tzw amortyzacją taki koń kosztuje więcej nawet...
Kurcze -za długo pisalam i cały post mi "wcieło" a pozwoliłam sobie na dokładną symulacje kosztó utrzymania konika starszego- nic nie robiącego. Bo zapominamy wszystcy ,że zapotrzebowanie na "papu" takiego konika jest znacznie mniejsze. Poza tym taki konik nie musi dostawac paszy (a taką dajesz Ty i Ja a to jkest zdecydowanie droższe od owsa) wystarczy mu garstak owsa dziennie -tylko trzeba go gniesc lub mielic, bo starszy konio ma juz problemy z ząbkami.
Nie chcę mi sie powtórnie robic wyliczen ale moim zdaniem w zupełnosci wystarczy 270 zł miesiecznie i to Gaga licząc kowala i weta (licząc ,że konik nie choruje tylko szczepienia na grypę i tężec). Dodajmy 100 zł zarobku własciciela stajni czyli 370 zł miesięcznie wystarczyłoby na konikia który zaznaczam NIC NIE ROBI (bo jesli konik cokolwiek juz pracuje to zapotzrebowanie na owies bądz pasze wzrasta)
Jesli koników byłoby wiecej to i zarobek mógłby byc calkiem, calkiem.
Nie liczmy złobów, poideł bo w schronisku nie musi ich byc wystarczą kubełki zawieszane np w drzwiach boksów.
A idea takie schroniska jest suuuper i napewno jest potrzeba takiego schroniska
W Austrii ta stajnia była przy wielkim gospodarstwie rolnym. Myslę, że tam znaczna różnica w cenie polegała na tym, że w ośrodkach jeździeckich to tam są zwykle hale, trenerzy, a i - nie oszukujmy się - opłata za grunty tuz pod miastem czy w mieście tez jest inna niż za gospodarstwo rolne.
a, i doczytałam post Fazy... Własnie, wbrew pozorom, jesli koń nie jest ciężko chory, to starszy koń ma mniejsze zapotrzebowanie, trochę tak jak starszy człowiek.
Nie chodzi tu o to, by konie stały byle gdzie i zarły byle co, ale wydaje się, ze koszty utrzymania konia, zwłaszcza sportowego, w duzym mieście, są jednak znacznie wyższe niż staruszka na pastwiskach. Jeśli ktos ma zapłacić 1200 za konia, na którym nie da sie juz jeździć, to chyba chętniej zapłaci 400 za emerutyrę swojego rumaka?
a przeciez pensjonaty w miastach nie zgodzą się na nizsze ceny dla starych koni, bo wolą przyjąć mlodego za więcej .
tylko rzeczywiście, ludzie muszą chcieć pamietac o emeryturach swoich koni
Nie chcę mi sie powtórnie robic wyliczen ale moim zdaniem w zupełnosci wystarczy 270 zł miesiecznie
Faza - nie liczysz kosztów amortyzacji, kosztów wody, prądu, padatków itp... a to też trzeba zapłacić. Przy założeniu 100 zł czystego zarobku na koniu - aby przeżyć trzeba będzie mieć minimum 25 koni w stajni jak nie 30... wiesz ile roboty przy 30 koniach przy założeniu, że nie ma się pracownika??
"Dlaczego 1 200 zł - pensjonaty pod Szczecinem (w granicach 20 km) zaczynają się od 500 zł, czy nawet niżej... "
Czyli Gaga utrzymują koniki po kwocie zdecydowanie mniejszej (z amortyzacją) niż te 500 zł bo przecież nie pracują charytatywnie muszą zarabiac.
Czy schronisko będie - to zależy od tegop czy ktos będzie widział w ty "interes" , ludzie wola zakładac nowe pensjonaty, nowe stadniny ,nowe szkólki itp itd. Dlaczego? Bo konik stary może chorowac i napewno częsciej niżjego młodszy kolega będzie wymagał pomocy weta. Bo strach przed smiecią ,utylizacją padnietęgo zwierzaka, formalnosciami i wieloma innymi aspektami.
Czy ja mając własne mini gospodarstwo podjełabym się prowadzic takie schronisko? Nie. Boję się smierci, gdy ostatnio umierał mój psiak ,gdy trzeba było podjąc decyzje o eutanazji to...płakałam i uciekłam -ot moja odwaga.
Moje zwierzaki maja u mnie zapewnione dożywocie ,bez wględu na moje tchórzostwo i inne. I najlepiej by było aby ludzie byli odpowiedzialni i kupując knia, psa, kota czy jakiekolwiek inne zwierze wiedzieli ,że przychodzą i te mniej radosne chwile. Że zaierze to istosta która jest zdrowa i piękna ale również choruje i starzeje się. Kupując zwierzaka winnismy byc z nim nie tylko wtedy gdy dobrze nam służy ale i wtedy gdy jest juz "na zasłużonej emeryturze"
(...)"domy spokojnej starości" dla koni? chodzi mi o miejsce, do którego oddaje się konisia, starszego lub po kontuzji, na którym raczej nie bardzo mozna jeździć (zwłaszcza, że wiadomo, kazdy chce lepiej, wyżej, energiczniej, a konie od nas szybciej się starzeją ), płaci jakąś kwotę (mniejszą niz w hotelach w okolicach wielkich miast), a konis ma zapewniona opiekę, przy czym nie zmienia właściciela
Faza ja z tego rozumiem intratny interes z pożytkiem dla koni i właścicieli pensjonatu, nie schronisko jako takie - schronisko utożsamiam bardziej z fundacją - czy rodzajem fundacji
Zwykły pensjonat dla zwykłych koni wymaga moim zdaniem mniejszego nakładu pracy - właściciele koni są u swoich podopiecznych często - dbając o nie osobiście. W takim pensjonacie, jaki opisuje amba - właściciele nie odwiedzaliby tak często koni, zatem właściciel , czy pracownik musiałby o zwierzęta dbać osobiście... Czyli nakład pracy o wiele większy jednak :-/ co więcej pensjonat pod miastem - bynajmniej w mojej okolicy - szybko się zapełnia i stoi sobie 40 - 50 koni - przy założeniu średniego czystego zarobku 150 zł na sztuce - da radę z tego wyżyć i nawet na inwestycje wystarczy przy odrobinie rozsądku... Czy taki pensjonat dla starszych by się zapełnił - nie mam pojęcia. Ja , gdybym trzymała konie w pensjonacie - wolałabym mieć je na oku cały czas mimo wszystko.
Faza, przykro z powodu psiaka
zgadzam się z tobą, ze ludzie powinni mieć zwierzaki az do końca, ale to nie zawsze jest mozliwe - głównie chodzi mi o konie, bo nie każdy ma swoje gospodarstwo. poruszyłam temat, bo spodobalo mi się to - nie schronisko, ludzie tam placili za swoje konie - bo powstałaby inna mozliwość dla kogoś kto chce startować w zawodach, a nie stać go na dwa konie w pensjonacie - że obcesoo powiem, trochę jak ze starszymi ludźmi w DPS, nie kazdy ma siłę i czas by zajmować się babcia z Alzheimerem i nie wolno go osądzać.
natomiast co do tych kosztów, to faktycznie, dziwnie, niby nic się nie oplaca, a jakoś się opłaca
Faza, poruszyłam temat, bo spodobalo mi się to - nie schronisko, ludzie tam placili za swoje konie - bo powstałaby inna mozliwość dla kogoś kto chce startować w zawodach, a nie stać go na dwa konie w pensjonacie - że obcesoo powiem, trochę jak ze starszymi ludźmi w DPS, nie kazdy ma siłę i czas by zajmować się babcia z Alzheimerem i nie wolno go osądzać.
natomiast co do tych kosztów, to faktycznie, dziwnie, niby nic się nie oplaca, a jakoś się opłaca
Zaraz to tego Kogos miałoby nie stac na utrzymanie koło siebie w zwykłym pensjonacie 2 koni ale osobno jeden w pensonacie a drugi w pensjonacie dla koni "na emeryturze" miałoby stac?
Nie rozumiem?
Raczej widzę tu zupełnie cos innego a mianowicie nie chce sie już miec starego knia, szkoda go usypiac ,nie ma co z nim zrobic wieć oddałoby się go gdzies na odpoczynek.
Najlepiej aby jak najtaniej bo ma sie juz nowa zabawkę. Niestety byc może nie Wy (raczej napewno nie Wy) ale bardzo dużo włascicieli tak podchodzi do tematu.
Czyli pozbyc się problemu nawet za darmo lub za niewielką dopłata.
A co ma taki potencjalny własciciel "stajni dla konskich emerytów" zrobic gdy własciciele przestana płacic? To się zdarza nawet wsród koni uzytkowych , co prawda wtedy rózne chyty sa dozowlone (lub nie ale się je stosuje) ale nie beda on skuteczne gdy własciciel majac nowego pupilka poprostu zadowolony ,że "załatwił sprawę" oplaty będzie miał gdzies.
A tak pomijając kwestie kosztów to obawiam się takiej sytuacji gdzie właściciel wstawia do takiego taniego pensjonatu swojego ukochanego, wysłużonego konia bo przecież należy mu się dożywocie a nie wysyłka na kabanos....i czas mija....co miesiąc trzeba płacić....a potem już coraz trudniej i jakoś jest to ciężar coraz większy....właściciel traci powoli kontakt z koniem i traci potrzebę płacenia za takiego konia
Takiego zachowanie bym się obawiała Tak samo w przypadku choroby staruszka
Dokładnie
Wszak kto dla swojego ogona chce spokojnej starości? Osoba, która jest ze zwierzęciem związana emocjonalnie - wówczas długa rozłąka odpada
Jeśli nie jest zwiazana, to pozbywa się kłopotu, przestaje płacić i...?
Gaga, tak, tu masz wielką rację. U nas faktycznie chyba zbyt wielu ludzi pozbyłoby się "kłopotu". szkoda, może coś zacznie się zmieniać w mentalności ludzi.
Faza, a propos 1 konia na pensjonacie, drugiego na emeryturze - jak juz wspomniałam koszty bywają różne. Inczej płacisz za pensjonat z halą, placami terningowymi, solrakami itp. , a inaczej za konisia na łąkach. Tylko ze u nas malo to widac, bo takich mega-stajni niewiele.
[quote="amba"]Gaga, tak, tu masz wielką rację. U nas faktycznie chyba zbyt wielu ludzi pozbyłoby się "kłopotu". szkoda, może coś zacznie się zmieniać w mentalności ludzi.
I tak naprawdę na tym polega głowny problem. Pozbycie się kłopotu.
Potem fundacje mają pełno nie chcianych koni, schroniska psie pękają w szwach.
Nie ma odpowiedzialnosci za zwierzaki- straszne i niesamowite.
No cóz sa jednak ludzie którzy na szczęscie zdjas sobie sprawę ,ze kon, pies to nie zabawka i skoro służył nam wspaniale gdy był młodszy to warto zadbac o Niego az do ostatniej chwili
A tak pomijając kwestie kosztów to obawiam się takiej sytuacji gdzie właściciel wstawia do takiego taniego pensjonatu swojego ukochanego, wysłużonego konia bo przecież należy mu się dożywocie a nie wysyłka na kabanos....i czas mija....co miesiąc trzeba płacić....a potem już coraz trudniej i jakoś jest to ciężar coraz większy....właściciel traci powoli kontakt z koniem i traci potrzebę płacenia za takiego konia
Takiego zachowanie bym się obawiała Tak samo w przypadku choroby staruszka
To raz a dwa, to wydaje mi się, że bardzo szybko stajnia która miałaby zapewnić spokojną starość kopytnemu zechciałaby jeszcze coś na nim zarobić, coś więcej...niestety przekręty były,są i będą... i chociaż pomysł jest ogólnie dobry,to wydaje mi się nie do zrealizowania...dużo lepiej i taniej jest oddać konia jako towarzysza i się dogadać,żeby móc go odwiedzać, wtedy nie jesteśmy obarczeni kosztami,które jak wiadomo są duże do tego możemy znaleźć jakąś bardziej zaufaną osobę, w której przypadku będziemy pewni,że koń ma dobrą opiekę i co więcej oddając konia jako towarzysza możemy nie ponosić żadnych kosztów jego utrzymania,lub jakieś symboliczne kwoty,więc można wtedy mieć innego zdrowego konia i rozwijać dalej swoje umiejętności...A płacąc za miejsce dla konia schorowanego powiedzmy ok 500zł, płacilibyśmy kwotę którą można by przeznaczyć na zapłacenie za konia,który mógłby nam służyć... Oczywiście nie można tego rozpatrywać tak płytko,na zasadzie użytkowości,jednak ma to pewne znaczenie, a przyjmując że i dom biorący naszego konia na towarzysza i stajnia-dom spokojnej starości otoczą naszego kopytnego troskliwą opieką i w jednym i drugim miejscu będziemy mogli go odwiedzić, to mimo wszystko wydaje mi się,że ,lepiej skorzystać z oddania na towarzysza...
Faza, tak zdecydowanie coś w tym jest, że "pozbywanie się kłopotu" to główny problem, innym niestety jest też brak pieniędzy np na leczenie schorowanego zwierzaka...szkoda tylko,że w takich momentach nie ma jakiś fundacji/osób/instytucji, które pomogłyby w leczeniu,co nie zmuszałoby właściciela, który może jest bardzo zżyty ze swoim zwierzem, do jego sprzedaży lub oddania...
Kurcze mnie chodzi o pewną sprawę a mianowicie kupując żywe stworzenie musimy zdawac sobie sprawę ,że to nie rzecz ,że będzie chorował,że będzie się satrzał itp itd.
Ja rozumiem,że chcemy miec konia bo chcemy albo jezdzic sobie rekeacyjnie w tereniki albo cwiczyc i doskonalic swoje umiejętnsoci. Okey ale.... ale to przede wszystkim zwierzę które nam słuzy ,słuzy bez względy na to czy to nasza praca czy poprostu przyjemnosc. I jesli nie chcemy ponosic konsekwencji z faktu ,że to nasze stworzenie to albo powinnismy korzystac i doszkalac sie w szkólkach lub dzierżawionych konikach albo.. ponosic płną odpowiedzialnosc za życie ,chorobe itp czyli pełna odpowiedzialnosc za żywe stworzenie. Ja też mam konie i tez lubię sobie pojezdzic ale w pełni zdaje sobie sprawę ,że nie tylko ja się starzeję ale i One równiez. I napewno z powodu starosci nie oddam ich nikomu lecz mają u mnie w pełni tego słowa zapenione dożywocie. Nawet powiem wiecej w domu ustalilismy ,ze cokolweik by się stało (tfu,tfu) wypadek czy cos innego osoba która dziedziczy po mnie gospodarstwo przejmuje pełną odpowiedzialnosc za zwierzaki tu zamieszkujące. A jest etgo nie mało 8 koników, 4 owczarki niemieckie i 3 fantastyczne mruczki.
Faza, ja się zgadzam z Tobą w 100%, każdy kto się decyduje na jakiekolwiek zwierze powinien mieć je do ich ostatnich dni, i tez nie oddałabym swojego konia tylko dlatego,że nie mogę na nim jezdzić...Jedyny powód z jakiego byłabym w stanie mu szukać innego domu,to choroba-ale mam tu na myśli cos na tyle poważnego, co wymagałoby na tyle kosztownego leczenie,że nie stać by mnie było na zapewnienie mojemu koniowi leków itp...po prostu nie chciałabym,żeby się męczył...ale i wtedy chciałabym móc go odwiedzać, nie wyobrażam sobie inaczej,choć mam nadzieję,że będę miała go do końca, z takim założeniem go kupiłam wiesz, ja biegałam z mysza do weta, i ryczałam jak bóbr, jak ona zdychała ...Tylko niestety nie każdy ma takie podejście jak my, niektórzy sprzedają konie bo są o 5 cm za małe,bo jednak nie skaczą tak wysoko jak powinny itd, o jakimkolwiek problemie zdrowotnym nie wspominając...niestety sa tacy,którzy mają jakieś zwierze i je kochają pomimo jego wad, za to, że są a są tacy którzy mają zwierzę tylko dla jakiś powodów-bo rasowe,rodowodowe,piękne,młode itd, a wtedy ,kiedy zwierzak się starzeje, lub już nie spełnia oczekiwań to się go wymienia na lepszy model...tacy ludzie byli są i będą i nie da się tego zmienić niestety...