Futbolin
Wszystko zaczęło się na wiosnę tego roku. Układy w stajni gdzie trzymałam konia drastycznie zaczęły się zmieniać. Doszło wręcz do takiej sytuacji, że wizyty u własnego konia przestały być dla mnie przyjemnością. Długo zastanawiałam się dlaczego mój koń zaczął chudnąć. Gdy zaczął wyglądać wręcz żałośnie zaczęłam poważnie się niepokoić. Trochę nie wiarygodne aby tak schudł z tęsknoty. Do tej pory ślepo wierzyłam, że wybrałam dla konia najlepszą stajnię z możliwych. Zapatrzona w rzekomą miłość właścicielki tejże stajni do koni i jej "fachową"; wiedzę, bezkrytycznie wysłuchiwałam kolejnych teorii na temat przyczyn utraty wagi. Przeszliśmy odrobaczanie, dopłatę kolejnej kasy do kosztu pensjonatu (celem zwiększenia dawki pokarmowej) i długiego oczekiwania na efekt. Mimo tego koń nadal wyglądał jak hart, można było się anatomii na nim uczyć - taki był chudy. Do głowy mi nie przychodziło, ze mogłabym być oszukiwana. W końcu miarka się przebrała i pewnego pięknego dnia (ze zgoła innych powodów niż waga konia) wyprowadziliśmy się z tej stajni bez słowa uprzedzenia.
Od trzech tygodni - dokładnie 19 dni, koń mieszka w innej stajni. Gdy bywalcy tej nowej stajni zobaczyli mojego konia, ręce załamali z rozpaczy, że tak można konia odchudzić. Wystarczyły jednak tylko dwa tygodnie, żeby koń zaczął przypominać konia. Dziś po 19 dniach wygląda bardzo ładnie. Jest krąglutki i żebra nie świeca mu przez skórę, biodra nie przypominają haków. Na jedzenie nie rzuca się już z tak niepohamowaną siłą.
Po tych zajściach nasuwa mi się tylko jedna refleksja - nie to złoto co się świeci i nie we wszystko należy ślepo wierzyć. A jeśli wszyscy o kimś mówią niezbyt dobrze, to widać maja powód i nie należy się na siłę doszukiwać w tym spisku dziejowego. Ci, którzy widza jaką metamorfozę przeszedł mój koń wydają jeden wyrok : twój koń nie dostawał jeść tak jak powinien, jeśli w ogóle dostawał. Wy wysnujcie własne wnioski...
rany to wstrzącające co tutaj przeczytałam jaki miłosnik koni pozwolił by na takie postepowanie!. u nas stajenka jest malutka jest tam tylko 8 koników a mimo to nasze konisie wyglądaja jak beczki, i tyle razy mówiłam zeby ograniczyć jedzonko nio bardzo współczuje twojemu konisiowi i jak widac nie zawsze z pozoru wyglądające na porządne renomowane stadniny takie własnie sa ale ciesze się że w pore przeniosłas konika i nie zagroziło to jrgo zyciu bo zdrowiu chyba troszke tak. pozdrawiam serdecznie twojego konika i ciebie i o co napisałeś mysle ze bedzie przestroga dla wielu ludzi.
ta madra wlascicielke stjni trzeba by bylo tak przeglodzic
Oswieć nas w którym województwie alebo miejscu trzymałaś swojego konika bo powinno się przestrzegać ludzi przed takimi miejscami.
Nie będę na forum podawac nazwy tej stajni ani żadnych charakterystycznych cech, które umożliwiłyby rozpoznanie tego miejsca. Zamiarem moim nie było i nie jest szkalowanie ani publiczne oskarżanie właścicieli stajni.( Choć oni tej metody nie praktykują ). Chciałam jedynie podzielic sie z czytelnikami swoimi doświadczeniami i uprzedzić przed ewentualnym slepym i bezkrytycznym podchodzeniem do wypełniania swoich obowiązków przez włascicieli stajni, którym płacimy za utrzymanie naszego konia.
Teraz mój koń wygląda jak milion dolarów, jest zadowolony i okraglutki. Mam nadzieję, że już nigdy nie będzie na przymusowej diecie za moimi plecami.
Czego i Waszym koniom życzę.
zaniedbywanie prywatnego koni przez pracowników jest nagminne.
Nie dostają odpowiedniej ilości owsa, jeżeli otrzymują witaminy lub inne 'rarytasy' są one często podkradane. Nie załuje koniom owsa ale mogłby ktoś powiadomić, że jest taka sytuacja-nie ma kasy, konie jeść muszą i trzeba się podzielić ale nie! wszysko własnie po kryjomu,bez naszej wiedzy.
NApotkałam stadninę, gdzie prywatny koń stał kilka dni w boksie, ''sapcerując sobie'' jak mowili stajenni. Sama nie mogłam nic zrobic, bo przecież to ''nie moj'' koń:(
Zaś szczęsliwa posiadaczka konia, przekonana była, że koń wcale nie musi ''tak dużo chodzić'' i to, ze ciągle drepcze po małym boksie, tłumaczyła jego gorącym temperamentem...
Niestety jest wiele stajni, w których konie prywatne traktowane są , jak "zło konieczne". Sama znam w zachodniopomorskim kilka miejsc, do których nawet za darmo nie postawiłabym zwierzaka. Smutne, ale prawdziwe.
Sama mam stajnię i hotel. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w których nie karmiłabym czyiś koni, co więcej - uważam , że obrazem mojego hotelu są właśnie konie prywatne. Nie wyobrażam sobie podkradania czyjejś paszy, witamin - nie można tego nazwać inaczej niż bezczelną kradzieżą.
Dodam, że każdy z koni u mnie dostaje co innego, co przy przygotowywaniu doprowadza mnie czasem do szewskiej pasji ale warto - konie wyglądają jak pączki maśle - są szczęśliwe... właścicele też (chyba )
Gaga, konie prywatne jako "zlo konieczne", a konie szkolkowe i inne rekreacyjne jako "przymusowi pracownicy" i tym sposobem wlasciciele stajni zbija duuuzaaa kase na ...niekarmieniu zwierzat:/ to nie jest normalne...
kingusia - z tą "duża kasą" to przesadzasz - wiem dokładnie jak się mają czynsze za boks do kosztów utrzymania stajni (to nie tylko jedzenie, ale i prąd, woda, bieżące naprawy, inwestycje, czynsze, podatki, ew. pracownicy)
Nikt nie twierdzi, że głodzenie zwierząt jest normalne...
Głodzenie zwierząt nie dla każdego jest takie normalne... Nie wyobrażam sobie nie dać koniowi jeść... Ale super kasy na pensjonacie się nie trzepie, tzn, do kieszeni bierze ten, który faktycznie konia nie karmi, albo karmi słabo. Utrzymanie konia kosztuje, samo żarcie jest drogie, potem prąd, woda, pracownicy, przecież koło prywatnego konia też trzeba zrobić, wyczyścić itd... Ale to jest miłe jeśli hotelowicz i jego koń są zadowoleni. Czasem zdarzają się też tacy hotelowicze, że lepiej, żeby ich w stajni nie było. Wydaje im się, że jak płacą te 400zł średnio, to trzeba koło nich skakać i ciągle "przynieś mi to, i jeszcze tamto, i jeszcze to!!!". Albo mówią nawet w który róg boksu koń ma dostać siano. A jeśli byłby paśnik nie w tym rogu, co ktoś tam chce?
Ale większość hotelowiczów jest fajna i sympatyczna. I dla mnie to naprawdę cała przyjemność i zaszczyt móc dbać o konie moich hotelowiczów!!!
Pozdrawiam
Gaga, przyjmijmy ze za stajnie srednio placi sie 450 zl miesiecznie. Nawet, gdyby 400zl z tego szlo WYLACZNIE na jedzenie, prad i wogole samo miejsce, to kon ktory dostaje o pollowe mniej kosztuje juz 200zl mniej, a w przecietnej stajni (najmniej)3 konie sa prywatne, a wiec 750 zl miesiecznie wlasciciel ma w kieszeni. oczywiscie jest to takie tylko "liczenie", a naprawde niektorzy sa na tyle chytrzy, ze moga tak obcinac porcje zarcia, zeby to "marne" 750 zl miec dla siebie. wiadomo, ze to sa (na szczescie) wyjatki, ale uwazac trzeba zawsze.
pozdrawiam
kingusia - spróbuj przeżyć za 750zł
co nie znaczy, że popieram takie praktyki
Spotkałem się z takimi praktykami kilkakrotnie i napawają mnie one obrzydzeniem. Koń nie rozumie, dlaczego jest głodzony.
To sadyzm!
W większości przypadków "oszczędzano" na jedzeniu (oraz na wodzie, ściółce, prądzie i roboczo-godzinach stajennego) dla zysku, a w jednej stajni właścicielka postanowiła zniechęcić nielubianą klientkę do trzymania konia w hotelu... głodząc zwierzaka Koń chudł z tygodnia na tydzień, a ja zachodziłem w głowę, co jest (pracowałem dla jego właścicielki) - poprosiliśmy o zwiększenie dawki żywieniowej - a babsko bez mrugnięcia okiem powiedziało, że oczywiście - odrobaczyliśmy raz i drugi... Badania krwi wykazały anemię, koniowi sterczały kości. W końcu po sznurku do kłębka doszliśmy przyczyny i koń został natychmiast przeniesiony do innej stajni. W ciągu kilku tygodni wrócił do zadowalającej wagi, poprawiły się wyniki krwi. Teraz koń znów wygląda doskonale, ale dziewczynie został uraz i witamin ani paszy nie zostawia pod opieką stajennego - sama podaje koniowi, gdy przyjeżdża. Trudno się dziwić, bo w poprzedniej stajni tak elegancko się "zaopiekowano" jej paszą i witaminami, że koń oglądał je z daleka... gdy skarmiano nimi konie właścicielki stajni
Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, jakim trzeba być człowiekiem, żeby głodzić zwierzę, nie ważne, czy konia, krowę, psa, kota...
ja też kiedyś trzymałam konie w stajni (dosyć popularnej i sławnej) i było na układzie, konie same na siebie zarabiają i zarabiały zdecydowanie...pomijając fakt, że żadko były doprowadzane do normalnego stanu, to jednemu z nich, bo straszył(zębami) jedzenie podawana(pezrzucano) z innego boksu(żeby tylko nie wyjść), albo wogóle nie dawano...jak zaczęliśmy płacić nic się nie zmieniło...dziwne.... konie coraz agresywniejsze, a ludzie się ich boją...naprawdę, nie chce wiedzieć co tam się działo :/...
Teraz jestem w stajnie, której właściciel kupiłby raczej worek owsa, anie jedzenie dla siebie.... koń jest zawsze na 1. miejscu... jeżdżę tam na fajnych układach ... konie są użytkowane, ale bardzo lightowo.... zaprzyjaźniliśmy się z właścicielami, spędzamy tam całe wakacje i wogóle jest super ...cieszę się, że tak to sie wszystko skończyło... siwe wreszcie wyglądaja jak konie, a nie jak 40 szkapinki
Gaga, nie chodzi tu o przezycie za 750zl, bo zazwyczaj zysk z 3 koni w pensonacie nie jest jedynym dochodem, a poza tym sa ludzie dla ktorych 750zl to sa niestety realia.... :/
veroniq, troche tez nei rozumiem wlascicieli takich koni... bo przeciez, jezeli widze, ze kon chudnie to ogladam jak go karmia raz, drugi , trzeci, ja rozumiem nie mozna zawsze patrzec itd, ale kiedys trzeba podpatrzec chyba, ze cos jest nie tak? no chyba, ze taki "numer" zrobi nam jakas zaufana, polecona osoba :/najgorzej.
bo przeciez, jezeli widze, ze kon chudnie to ogladam jak go karmia raz, drugi , trzeci przy Tobie na pewno konia nakarmią należycie , ale jeśli trzymasz konia w hotelu, to prawdopodobnie nie możesz być przy nim trzy razy dziennie podczas karmienia...
Wybierając hotel dla konia warto od początku zwrócić uwagę na stan stojących tam koni - tak prywatnych, jak i "państwowych". Na wygląd, zachowanie, itp. Warto również zasięgnąć opinii z co najmniej kilku niezależnych źródeł. Po postawieniu trzeba konia bacznie obserwować, zrobić kilka niezapowiedzianych nalotów - szczególnie w porach karmienia... Najrozsądniej jednak jest postawić konia w zaufanej stajni, cieszącej się dobrą opinią...
Pańskie oko konia tuczy. Oczywiście wiadomo, że nie chodzi tu o oko tylko o owies. Ale ja piszę pod tym kątem, że nie wyobrażam sobie aby w MOJEJ stajni karmieniem koni mógł się zajmować jakikolwiek obcy pracownik. No bo ten w najlepszym razie sypnie ile tam trzeba i z głowy. A tu dawki dosłownie zmieniają się z dnia na dzień. Już nie wspominam o tym , że każdy dostaje inaczej rodzajowo jak u Gagi ale inaczej ilościowo. Różnica nawet 1/3 miarki pomnożona przez ilość karmień w miesiącu może dać spore niedobory lub niepotrzebny nadmiar. A mam i taki przypadek, że stosunkowo mało pracująca o tej porze roku klaczka, która ma w sobie 1/2 konika polskiego doskonale mogłaby się obyć bez paszy treściwej ale jak tu jej NIC nie dać w stajni gdzie wszystkie z apetytem chrupią owies. To jak jednemu dziecku dać zabawkę a drugiemu nie. Więc dostaje takie pro forma. Ale jest z tym troche zabiegów bo nawet to pro forma dzielę na 3 części i (wychodzi tego dosłownie garstka) i dostaje na poczatku karmienia, w środku i pod koniec. W przeciwnym razie wszystko łapczywie NATYCHMIAST pochłania i kłóci się z sąsiadkami, które jeszcze mają. A pracownik co? Sypnie raz i z głowy. No może jeszcze poprawi z "dobroci serca" (bo szybko zjadł i TAK się patrzy - a czarować wzrokiem to ona umie) albo z "nerwów" (bo rzuca się gwałtownie po boksie - jak to inne jeszcze mają a ja nie? - to jest następny etap jak czarujący wzrok nie pomaga). A jak taki nadmiar paszy może się skończyć u konika polskiego to wiadomo.
Piszę to, aby uczulić na postępowanie własnych pracowników i może warto chociaż tą jedną czynność wykonywać samemu a nie zdawać się na obcą obsługę choćby najlepszą.
Nie zawsze złe rzeczy wynikające z niewłaściwego karmienia są winą właścicieli pensjonatów. Często odpowiadają za to pracownicy, którym owi właściciele ufają.
No tak, ale za zatrudnienie TAKICH osób to odpowiadają właściciele , więc nie do końca ....
No po prostu temat rzeka.
Fakt - mój "stajenny numer jeden" to ... mój ojciec. Stajnię mam u rodziców - i tylko teoretycznie mieszkam w mieście - czasami po prostu bywam w swoim mieszkaniu, ale ja nie o tym miałam.
Ojca , który bardzo kocha konie - nadal biję po łapkach, jak koniowi więcej podrzuca "bo się konik tak słodko patrzy, pewnie głodny bidulek" - taa, a później go energia rozsadza... (konia, nie ojca ) A tak całkiem serio, to dobry rok, jeśli nie dłużej musiałam sprawdzać karmienie. Teraz i tak w 90% sama przygotowuję i karmię, jednak jak mi wypadnie jakiś wyjazd - jest rozpiska i stajenny się jej trzyma (na szczęście już dokładnie). Także nawet tak bliską osobę trzeba pilnować - już mi nieświadomie jedną kobyłę przebiałkował...
za ładne oczy, zdarzało mi sie konim oddawać własne kanapki
Najgorzej, to przyzwyczaić konia do 'żebractwa', poźniej juz nie ma odwrotu-bo jak nie dać, jak konisko z przednią noga w górze, dosłownie się prosi
tarantula, jeżeli Twój koń 'połyka' owies, przy tym zakłóca posilanie się innym koniom, może warto spróbować dodać sieczki słomianej...? "zachłannemu' konikowi trudniej będzie połknąć paszę, co pozytywnie odbije się na jej trawieniu a także na zachowanie w stosunku do sąsiadów.
poźniej juz nie ma odwrotu-bo jak nie dać
po pierwsze nie można do tego dopuścić, a jak już to po prostu nie dać i być w tym konsekwentnym.
Z tą sieczką to ciężka sprawa, bo ostatnio sieczkarnię oddałam na złom a ręcznie to nie bardzo sobie wyobrażam.
Zresztą to chyba by było jak ..... np. jedzenie schabu z furą klusek. Jaka z tego przyjemność?
Ja wolałabym mniej ale smaczniej.
Poradziłam sobie w inny sposób, a że trochę pracochłonny?
To czego się nie robi jak się zwierza lubi?
Uffff na szczęście ja konia trzymam u Gagi
Trafiłam za pierwszym razem dobrze. Koń okrągły, zadowolony z życia.
Ale co fakt to fakt - pańskie oko konia tuczy.
Myślę, że łatwiej jest nieuczciwemu właścicielowi hotelu oszukiwac na paszy, podkradać witaminy, nie wypuszczać konia na pastwisko czy w inny sposób zaniedbywać jeśli właściciel konia odwiedza go od święta.
Kiedyś jeździliśmy na spacery w okolice jednej z popularniejszych stajni w Szczecinie. W ciągu tygodnia parking przed stajnią był puściutki. Zarówno we wczesnych godzinach jak i popołudniowych. Za to w weekendy - tłum! No bo przecież trzeba się pokazać... W takich okolicznościach nie dziwię się, że skurczybyki cięły na czym się dało - bo cięły. Jeśli właścicielowi nie zależy na koniu to komu ma zależeć? Oczywiście takie zachowanie jest karygodne ale z drugiej strony.... Ja pomimo ogromnego zaufania do Gagi i tak jestem codziennie w stajni (no....czasami robię sobie wolne). Bo przecież trzeba wyczyścić, posmarować nóżki, pojeździć żeby energia tak nie rozpierała... pogłaskolić...
Gaga, nie chodzi tu o przezycie za 750zl, bo zazwyczaj zysk z 3 koni w pensonacie nie jest jedynym dochodem, a poza tym sa ludzie dla ktorych 750zl to sa niestety realia....
Przy 3 koniach nie ma szans utrzymać się z hotelu. Bo oprócz paszy i ściółki jest jeszcze - jak ktoś już napisał - woda, prąd, amortyzacja budynków, dosiewanie pastwisk i inne dodatkowe koszty, które po zsumowaniu sprawiają, że zarobek jest minimalny. Mając 3 konie w hotelu można najwyżej wyjść na zero z utrzymaniem 3 swoich koni. Co innego stajnie hotelowe na kilkadziesiąt boksów, z własnymi łąkami do koszenia na siano i polami na owies i słomę oraz własnymi maszynami. Wtedy nawet zatrudniając pracownika, albo dwóch można mieć zadowalający zysk.
Tylko, że ja taką stajnię już przerobiłem ze swoimi końmi i nigdy więcej nie popełnił bym podobnego błędu, ponieważ płacąc (niemałe pieniądze) wymagałem, aby do moich zwierząt podchodzono indywidualnie, przez co na każdym kroku napotykałem mur niechęci ze strony stajennych i zupełny brak zrozumienia ze strony właściciela stajni, co w końcu zaowocowało stwierdzeniem, że jak mi się nie podoba, to mogę konie zabrać. A ja wcale nie prosiłem o to, żeby moje konie lulać do snu, trzymając za prawe kopytko - tylko o przestrzeganie zaleceń żywieniowych wynotowanych na kartce przyczepionej do boksu, wypuszczania i sprowadzania w ręku - nie luzem - oraz zapewnienia padoku od rana do wieczora, a nie raz tylko do południa, a raz wcale, bo jest sobota, wieje wiatr, albo stajenny miał zły humor.
Niedokarmiane czu przekarmianie konia przez pracowników, wiąże sie oczywiście z ich brakiem weidzy o żywieniu koni. Czesto mają jedynie doświadczenie w karmieniu tych zwierząt, a zbalansowanej diety nie przestrzega większośc ludzi.
nie sztuka jest nakarmic konia, lecz zapewnienie mu odpowiedniej ilości wszystkich składnikó pokamowych, tymbardziej, że konie mają specyficzny układ pokarmowy.
Układ pokarmowy konia jest krótki, więc treść pokarmowa, szybko przez neigo przechodzi. Jakiekolwiek pęcznienie, fermentacja bakteryjna może zabyrzyć pracę serca i w końcu, może doprowadzić do pęknięcia zołądka! Przełyk uchodzi do żołądka ukośnie i jest zamknięty ślinym zwierzaczem wypustowym- co uniemożliwia koniom wymiotowanie
Do tego wszystkiego zdarzają sie osobniki eksperymentujące z karmieniem tj podawanie moczonego owsa przez dobe(!), nagłe zmiany w składzie też bardzo niekorzystnie wpływaja na trawienie i przyswajanie treści pokarmowej, ale dla niektórych nie jest dość ważną sprawą powolne wprowadzenie np kukurydzy...
Pora roku, dostępność do pastwisk, charakter pracy, rasa czy płeć konia-to wszystko ma wpły na zapotrzebowanie zarówno na pasze treściwe jak i objętościowe- a w stajniach przykładana jest jedna miarka, jeden sposób od lat praktykowany, co poźniej odbija sie na ogólnym zdrowiu konia.