Futbolin
Cichy i spokojne miejsce. Obok jaskini płynie niewielki czysty strumyczek, w którym można płukać rany. W jaskini jest ciepło i miło. Jest tam też koc, znaleziony przez pewnego lwa. Zgubili go kiedyś "biali" i został tutaj. Od teraz służy do leczenia. W jaskini jest niewielkie przejście znane tylko medykowi/szamanowi i jego zastępcy. To tam trzymają zioła.
Demonica pojawiła się nagle przed legowiskiem medyka. Usiadła i czekała, jak to miała w zwyczaju.
Ni stąd, ni zowąd, przy wejściu do Medycznego Zakątka pojawił się Seyboth.
- Witam, Shetani. Co Cię do mnie sprowadza? - rzekł, wchodząc powoli do jamy.
Demonica dłuższy czas milczała, nie wiedząc, jak ubrać to w słowa. W końcu stwierdziła, ze szkoda wymyślnych gestów.
- Moje ślepia lekko przygasły. CHyba ropieją. - mruknęła cicho, idąc za lampartem.
Przyjrzał się dokładnie oczom Shetani.
- Hmm... ropienie oczu - zdiagnozował krótko i poszedł w głąb jaskini, do Zielarnii.
- Cholera! - prychnął, szukając biedrzeńca bądź rumianku. Wyszedł stamtąd po paru chwilach.
- Wybacz, nie mam na razie na to lekarstwa. Przyjdź do mnie za jakiś czas, to zobaczę, co da się zrobić.
- Jasne. Nie umrę od tego. - mruknęła, jakby wesoło grobowym tonem. Wisielczy humor. Ave.
- Aluve. - mruknęła cicho i zniknęła w krzakach.
Weszła do jaskini i kichnęła cicho.
- Wajra Sey. Chyba się przeziębiłam... - stwierdziła, ocierając lekko nos łapą.
W legowisku medyka pojawił się nowy Dowódca Wojowników.Co chwile jego łapy wpadały na jakiś kamień ,patyk czy coś tam.W końcu dotarł tu i usiadł cierpliwie czekając na swoją kolejkę.
Także Vittani czuła sie słabo. Przywędrowała więc tu - Kolejka jak przed urzędem gminy - powiedziała w myślach, lecz posłusznie czekała na swa kolej. Usiadła pod ściana i skineła ważniejszym od siebie lwom, przynajmniej tym, których widziała. Bowiem ślepnęła. - Wajra! - powiedziała cicho stare powitanie Złoziemców. Mimo iż była Złoziemką lwica była typowa dusza towarzyską, nie znosiłą samotności i bezczynności.
Wszedł, usiadł czekając na swoją kolej
Książę również pojawił się u medyka, podszedł do Vader i usiadł obok niego.
-Wajra. - powiedział dosyć cichym tonem.
- Wajra - powiedział
- Warja, warja. Jakoś dużo nas choruje - lwica to widziała, a raczej słyszała... Szmery, oddechy... Tak, widać nowy medyk będzie miał dużo roboty... Vit połozyła łeb na łapach. Nasłuchiwała...
Dużo, dużo - mruknął
-Za dużo. - dodał
- Wajra. Oj, niestety - mruknął, przyglądając się lwom, po czym zwrócił się do Królowej - Wybacz, Pani, ale dla Ciebie również nie mam lekarstwa. Przyjdź, proszę, za jakiś czas.
Zwrócił się do Dowódcy:
- Co Ci dolega?
Czekał na swoją kolej
Lew skinął mu pyskiem z szacunku.
-ślepota przejściowa - oznajmił i spojrzał na niego pytająco.
Skinęła nieznacznie łbem medykowi i po chwili wyszła, przez przypadek ocierając się lekko o Una.
Położył się, czekając
-Jak długo to potrwa ?- zapytał znudzony po czym ziewną
- Ciebie też muszę z kwitkiem oddelegować - rzekł do Dowódcy, po czym podszedł do Księcia Zkazy i Vadera - Co Wam dolega?
-Mnie dolegają bolące uszy.- odrzekł
A ja mam posocznicę - powiedział
//CHOROBY NA MAJ ZOSTAŁY ANULOWANE. MAM ZA MAŁO MEDYKAMENTÓW, A MOJE ZBIORY NADAL STOJĄ. Można powiedzieć, że was tu nie ma.