Futbolin
Witam,
dostałam w opiekę i powiedzmy "trening" 4. letnią klaczkę. Zdrowa, dobrze zbudowana. Bardzo lubi obcować z ludzmi, niczego sie nie boi. Mniej wiecej zna podstawy chodzenia na lonzy - na sygnal potrafi zaklusowac, zagalopowac (nie zawsze na wlasciwa noge), przejsc do nizszego chodu. Z tego co mi wiadomo nigdy nie byla zajezdzona. Ale miala juz ze 2 - 3 razy zalozone oglowie (bardzo zainteresowala sie wedzidlem) i ponoc siodlo z jezdcem na grzbiecie (tego nie widzialam ale z przekazanych informacji wiem, ze byla spokojna, podeszla do tego dosc bezstresowo i pozwolila na przjescie kiku krokow).
Ja doswiadczenie z konmi mam 12. letnie. Ale jakos zawsze tak wychodzilo, ze najmlodszy kon na jakim siedzialam mial 5 lat i juz co nieco potrafil... w sensie - nie byl zupelnie zielony
Dostalam tez razem z koniem napisany przez kogos plan treningu tej klaczki. Narazie mam 2 tyg rozpisane po dniu... spodziewam sie, ze ciag dalszy jeszcze do mnie dotrze No i moje pytanie brzmi - co o nim sadzicie?
I tydzień
Praca na lonży 20 – 30 min
Przejścia stęp – kłus – stęp, kłus – galop – kłus
Stopniowe wydłużanie czasu pracy.
Wyraźne zróżnicowanie sygnałów dźwiękowych wydawanych do przejścia do wyższego chodu – inny do zakłusowania, inny do zagalopowania.
Częste zmiany chodu ale minimum 3 koła w jednym chodzie (nie licząc stępa).
Równomiernie na obie strony, chyba że wykaże gorszy chód na którąś ze stron - wtedy praca na gorszą stronę powinna być stopniowo wydłużana.
1 dzień
Lonża – 20 min
Stęp – kłus – stęp
Kłus – galop – kłus
Wg opisu, równomiernie na obie strony
2 dzień
Lonża – 25 min, j.w.
3 dzień
Lonża 10-15 min – rozgrzewka przed skokami w korytarzu
Stęp – kłus – galop
Skoki w koryatrzu. Na początku stęp w ręce przez leżące drągi, potem kłusem. Przeszkoda – krzyżak, wysokość ok. 20 – 30 cm. Nie więcej niż 7- 8 skoków. Po każdym oddanym skoku zatrzymać i nagrodzić.
4 dzień
Lonża 25 min.
5 dzień
Lonża 30 min.
Z siodłem (bez strzemion), lekko dopięty popręg ale na tyle, żeby siodło się nie przesunęło.
6 dzień
Lonża 30 min.
Z siodłem, popręg o dziurkę wyżej niż 5 dnia – chyba, że nie wykazuje żadnych odznak buntu czy strachu względem dopinania popręgu.
7 dzień
Padok + 15 min stępa w ręce z założonym siodłem.
II tydzień
Praca na lonży 30 - 40 min
Lekkie, równomierne wypięcie na wypinaczach. Założone siodło bez strzemion.
Praca jak w pierwszym tygodniu.
Na zakończenie stęp z jeźdźcem w siodle – oprowadzana przez drugą osobę ale pozostaje na kole.
Po ok. 3 dniach pracy na wypinaczach, przy końcowym stępie jeździec powinien zacząć utrzymywać delikatny kontakt z pyskiem i stopniowo dodawać po jednym wsiadaniu i zsiadaniu.
Popręg początkowo dość lekko zapięty ale tak, żeby siodło się nie zsuwało za bardzo. Codziennie dopinany o jedną dziurkę wyżej, do momentu odpowiedniego zapięcia.
1 dzień
Lonża 30 min. Lekkie wypięcie.
Na koniec, po 30 min pracy, 5 min stępa na lonży, na kole, z jeźdźcem w siodle.
2 dzień
Lonża 35 min. Lekkie wypięcie.
Na koniec stęp z jeźdźcem – 7 min.
3 dzień
Skoki w korytarzu. Jak tydzień wcześniej. Przeszkoda może być troszeczkę wyższa i można dodać drąg - wskazówkę.
4 dzień
Lonża 35 min. Jak w 2 dniu. Na koniec stęp z jeźdźcem 10 min. Lekki kontakt z pyskiem siedząc w siodle. Po 5 min zatrzymanie. Zejść, pochwalić ją i ponownie wsiąść.
5 dzień
Lonża 35 min. + 15 min stępa z jeźdźcem + co 5 min wsiąść i zsiąść
6 dzień
Lonża 40 min + 15 min stępa z jeźdźcem + co 5 min wsiąść i zsiąść
7 dzień
Padok + 15 min stępa w ręce z założonym siodłem
III tydzień
Praca na lonży 30 – 40 min.
W dalszym ciągu lekkie wypięcie na wypinaczach, ewentualnie zmiana wypinaczy na gumy.
Po ok. 20 min (rozkłusowanie i galop w obie strony) praca pod jeźdźcem na lonży. Jeździec używa komend słownych i pomocy (łydek i krzyża) do zakłusowania, ciągły, delikatny kontakt z pyskiem. Lonżujący utrzymuje rysunek koła. Należy przede wszystkim zachować ruch naprzód. Jeśli zagalopuje zamiast zakłusować – pozwolić jej na to.
Po ok. 3- 4 dniach pod koniec jazdy do treningu dobrze byłoby wprowadzić drugiego, bardziej doswiadczonego, spokojnego konia pod jeźdżcem. Na samego stępa, żeby klacz podążała za tamtym po całym maneżu. Na początek po ścianie. Stopniowo wydłużać czas stępa za innym koniem.
No i co Wy na to???
Po pierwsze - ja bym konika młodego nie lonżowała na wypinaczach.
Po drugie - wsiadanie po kilkukrotnym założeniu siodła, na początek przewieszenie się na "zdechłego indianina" - dla konia to może być szok.
Po trzecie - nie przesadzałabym z delikatnym dopinaniem popręgu, bo konie z reguły dobrze to tolerują (ze strzemionami włącznie), a tak wgl to jak chcesz konia dosiąść na luźnym popręgu? Wszystko zależy od reakcji konia.
Po czwarte i najważniejsze - plan treningowy planem treningowym - musisz zobaczyć, jak będzie reagować koń, bo może będzie mu potrzeba mniej lub więcej czasu na oswojenie się z pewnymi rzeczami.
Po piąte - na początkowym etapie pracy nie ma co szaleć z długością pracy, bo młody koń, to jak małe dziecko - krótki czas skupienia się na pracy, a poza tym za dużo za jednym zamachem to też niezdrowo, lepiej krócej, powtarzać to, co się dotychczas robiło i codziennie dodawać jakiś nowy element na koniec pracy, jeśli jest dobrze.
Po szóste - dużo chwalenia, żadnej kary.
Alexandra M., dzieki za rady oczywiscie ten plan potraktowalam wlasnie tak bardziej ramowo - nie zamierzam sie go scisle trzymac jesli bede widziala u konia znudzenie czy zmeczenie. wsiadanie od razu, zakladam, ze wzielo sie z tego, ze ktos juz na tym koniu siedzial i zachowywala sie dobrze - pewnie dlatego w planie odpuszczono opcje z "indianiniem" ale nie jestem taka odwazna / malo rozsadna i i tak planuje od "indianina" zaczac uwaga co do popregu zupelnie sluszna mam nadzieje, ze klaczka tez dobrze przyjmie dopinanie. w kwestii wypinaczy - dlaczego bys z nich zrezygnowala?
jeszcze raz dzieki za wskazowki
Ja napiszę jak pracowałam z moimi końmi bo bardzo fajne dało to rezultaty. W planie nie podoba mi się tylko lonżowanie dłuższe niż 30 minut, bo to mocne obciążenie dla nóg i dzieciaka nie należy przeciążać.
Ja do pracy na lonży (przejścia, stopniowe przyzwyczajanie do sprzętu, wypinacze) dołączałam zabawę: Chodzenie przy ramieniu i zatrzymywanie przy ramieniu, ustępowanie od nacisku- od ręki zwroty na przodzie, cofanie, opuszczanie głowy. Poza tym wychodziliśmy poza lonżownik i zwiedzaliśmy drążki, górki, właziliśmy do niebieskiego rowu (bez wody), łaziliśmy po kałużach. Konie nauczyły się niesamowitego zaufania a przy tym strasznie im się podobała taka praca- jak przychodziłam na padok oba do mnie przybiegały i ciągały za uwiąz, jak brałam jednego, drugi odprowadzał nas do wyjścia, a po pracy gdy je wypuszczałam nie odchodziły ode mnie puki nie odeszłam w stronę stajni- nawet jeśli stado było gdzieś po drugiej stronie padoku.
W lonżowniku lonżowałam je na wypinaczach żeby się nauczyły że wędzidło czegoś wymaga, ale na bardzo luźnych i nisko zapiętych- nie krępowały za mocno a przez niskie zapięcie skłaniały do opuszczania głowy. To kilka dni a potem dwie lonże- nauczyłam je robienia ósemek w lonżowniku, trzeba tylko bardzo uważać żeby nie powiesić się na pysku jeśli koń zacznie lecieć do przodu- lepiej pozwolić mu wejść na obwód, samemu zostać w środku i uspokoić jak na jednej lonży- pociągnięcie za pysk skutkuje ucieczką. Chociaż moje nauczyły się powoli zatrzymywania na głos połączony z lekkim naciskiem na wędzidło.
Zanim na nie wsiadłam przyzwyczaiłam je do różnych dziwnych rzeczy z siodłem- do podskakiwania obok i klepania w siodło, do klepania tybinkami, głośnego opuszczania strzemion(puślisko klapie), machania samą ręką i batem nad siodłem i nad głową.
Po tym wszystkim wsiadłam na nie bez żadnego stresu- za pierwszym razem tylko usiadłam, pomachałam rękami w górze, poklaskałam nad uszami, popukałam łydkami, zrobiliśmy kilka kroków i dziękuję. Osoba która trzymała mi konie też się z nimi bawiła więc ją znały i miały zaufanie.
Dodam jeszcze że przy siodłanie stało się na tyle bezstresowe, że mogłam rzucać w nie czaprakiem, siodło zarzucać jak na starego i bez problemu dociągać popręg- chociaż z tym nie przesadzałam- na początku używałam antypoślizgowej podkładki żelowej pod czaprak żeby nie musieć za mocno dociągać popręgu. Jeździłam też po grzbiecie szeleszczącymi foliami i kolorowymi szmatami. Z tym było łatwo bo konie były całą zimę derkowane na padokach więc nie dziwiły się, że coś im się wrzuca na grzbiet.
jest ok, ale przede wszystkim INDYWIDUALNE podejście i bedzie dobrze
W tygodniu 7 dni pracy??
Myślałam, że czasy niewolnictwa minęły.
Koń nie ma prawa do odpoczynku, zwłaszcza młody koń w czasie nauki?
Przecież to młodziutki organizm , a ciągłe lonżowanie wcale nie jest obojętne dla stawów , a nawet bywa szkodliwe.
guli, jakie 7 dni pracy? czy 15 min stepa z zalozonym siodlem to praca?? a co do lonzowania - moze przeczytaj troszke uwazniej, raz w tygodniu ma w planie skoki luzem (przeciez trzeba ja troche rozgrzac przed, zeby nie nabawila sie kontuzji) i ma tez dzien odpoczynku. poza tym, poza krytyka nie wnioslas tu nic konstruktywnego! podaj jakies przyklady zmiany tego planu jesli uwazasz, ze jest zly!
guli, jakie 7 dni pracy? czy 15 min stepa z zalozonym siodlem to praca?? a co do lonzowania - moze przeczytaj troszke uwazniej, raz w tygodniu ma w planie skoki luzem
Faktycznie , tylko 5 dni lonżowania
I siódmego dnia odpoczynek tylko 15 min stepa.
To nawet Bóg w tak powaznym zadaniu jak stworzenie świata , siódmy dzień jednak odpoczywał.
A w jakim celu taki trening?
Koń ma występować w cyrku chodząc głównie w kółko?
Serio pytam- przecież trening powinien być dopasowany do jakiegoś celu.
Czy celem ma być po prostu umiejętność chodzenia konia na lonży?
Bo jeśli ten koń ma chodzić pod jeźdźcem, to należałoby go do tego przygotowywać.
guli, napisze jeszcze raz. oprocz krytyki dobrze byloby napisac jakies propozycje zmian! przeczytalas caly pierwsy post czy organiczylas sie do pierwszego tygodnia i przystapilas do krytykowania? tak jak pisalam na wstepie, nie mam doswiadczenia w pracy z tak mlodym koniem, a ow plan dostalam razem ze zwierzeciem. gdybym miala takie doswiadczenie, nie zalozyla bym tego watku na forum... jestes w stanie napisac jak wg Ciebie powinno wygladac przygotowanie konia do pracy pod siodlem? bo jesli nie to, niestety nie jestes zbyt pomocna...
.. jestes w stanie napisac jak wg Ciebie powinno wygladac przygotowanie konia do pracy pod siodlem? bo jesli nie to, niestety nie jestes zbyt pomocna...
Gdybym znała konia to pewnie mogłabym napisać coś konkretnego.
Nie jestem pomocna?
Myślałam, że przynajmniej skłonię do myślenia
I nadal nie wiem , jaki ma być cel treningu?
Ty serio pytasz na forum?
Jest trochę literatury fachowej , a koń jest najlepszym wskaźnikiem, co i jak można z nim zrobić.
Bo to , że zdrowa i lubi ludzi, to trochę mało , żeby udzielać tego typu porad.
Pewnie znowu czepiam się , ale dla kogo ten koń ma być ujeżdżany?
O twoje kwalifikacje nie pytam, bo już napisałaś, że nie masz żadnego doświadczenia.
Nie ma kto szkolić tego konia?
Czego właściwie oczekujesz?
Gdybym znała konia to pewnie mogłabym napisać coś konkretnego.
w takim razie po co w ogole piszesz?
skoro nie mozesz nic napisac, bo nie znasz konia, to dlaczego piszesz, ze 5 dni pracy to za duzo? to mozesz cos napisac czy nie??
tak jak pisalam wczesniej to jest plan "ramowy". scisle uzalezniam go od tego jak klaczka bedzie sie zachowywala i reagowala. ma to byc konik, ktory bedzie mogl potem chodzic po roznymi ludzmi. gdyby mial ja kto szkolic, pewnie by to robil. co rozumiesz przez stwierdzenie, ze "jesli kon ma chodzic pod jezdzcem to trzeba go do tego przygotowac"? bo jakby wlasnie o to pytalam zakladajac watek!?
kotek8, że się wtrącę...
Plan jest z deka bez sensu, ponieważ nie zakłada wymagań. Czego konkretnie ma się nauczyć koń? Co konkretnie chcesz osiągnąć w danym dniu bądź w przeciągu kilku dni? Można gonić na kole i lonżować, można wozić się na koniu i jeździć, różnice są bardzo zasadnicze i wyraźne.
Za dużo i za mocno. 20 minut na lonży to naprawdę długo dla konia, który po kilku chwilach się nudzi, szczególnie, jeśli mowa o młodym koniu.
Poza tym.... gdzie Ty chcesz wydłużać czas pracy na lonży od 20 minut ? o_O Przy końcu tego "wydłużania" dojdziesz do godziny na lonży? To za dużo nawet dla starszaka 6-7 latka.
Zacznij od 5 minut i stopniowo wydłużaj, nie pozwól, żeby koń się nudził, załóż sobie np. realne przedsięwzięcia typu "dzisiaj zagalopujemy na dobrą nogę na lonży" i kiedy koń zagalopuje dobrze - pochwała, nawet koniec zajęć na dziś.
Jak to mówią... "mniej znaczy więcej".
Klacz jest niezajeżdżona, psychicznie niegotowa na trening, na wyrabianie muskulatury całego ciała jeszcze będzie czas i nie rób tak, by praca z człowiekiem kojarzyła jej się ze zmęczeniem, z nudą i mało sprecyzowanymi sygnałami, praca z człowiekiem ma jej się kojarzyć z wygodą, z przyjemnością... dopiero wtedy koń jest w stanie dać z siebie wszystko.
15 minut z siodłem to, wybacz, jest praca. Siodło tej klaczce będzie się kojarzyć z pracą, kiedy wcześniej zaserwujesz jej lonżę z tym siodłem. Ba! Ona siodłanie skojarzy z pracą.;) Moim zdaniem powinna mieć 2 dni wolnego. Wywaliłabym te skoki w korytarzu, przynajmniej na chwilę. Korytarz dla konia to zupełnie osobny i obszerny temat. Dzień wolny dla konia to tylko padok, na którym nikt nic od konia nie wymaga.
Vesna, dzieki za uwagi mysle, ze plan zaklada wydluzanie pracy od 20 min dlatego, ze klaczka juz wczesniej w miare regularnie na lonzy chodzila (z tego co wiem 3-4 razy w tygodniu, wlasnie po ok 20 min). rzeczywiscie w planie brakuje konkretnych celow. zobacze jak sie bedzie zachowywac i z dnia na dzien bede od niej czegos konkretnego wymagac. a w kwestii korytarza, wyczytalam ostatnio w ktorejs ksiazce, zeby dla urozmaicenia raz w tygodniu go wprowadzic praktycznie prawie od poczatku pracy - rozumiem, ze to blad? dac jej bardziej przywyknac do pracy na lonzy, a dopiero pozniej wprowadzac takie nowosci?
kotek8, są korytarze i korytarze
Pierwszy korytarz [jak i wszystko inne] dla młodego konia powinien być przyjazny i zachęcający i stawia się zazwyczaj kiedy koń jest zaznajomiony z samymi drągami, szanuje je i nie boi się przez nie przechodzić. Wówczas w zależności od potrzeb można postawić korytarz.
Generalnie - jak postawisz 30 cm krzyżaka z pasującym dragiem przed to się przecież nic nie stanie, a już będzie to urozmaicenie, ale jak masz zamiar "na hura" postawić 10 przeszkód o różnych wysokościach to już może być za dużo, jak na pierwszy raz.
Korytarze są "niebezpieczne".... bo kuszą
Kuszą, żeby podnosić wysokości. Ileż to później jest przykładów kiedy koń 3 lata 3,5 czy nawet 4 skakał w swoim życiu 1,60 m - 2 m
i niby "tylko raz, bo młody". Nie tędy droga.
wiem, wiem, tak samo jak podczas ujezdzeniowego treningu ze straszym koniem, jeden niewinny krzyzaczek a jaka pokusa
klaczka do dragow jest przyzwyczajona, bo chodzila czasem stepem (w rece) przez pojedynczo lezace. byla uwazna ale przekraczala je bez wiekszego stresu. nie mam pojecia jak sie zachowa kiedy zobaczy krzyzaczka czy w ogole bedzie wiedziala co ze soba zrobic? bardziej obawiam sie tego, ze sama nie bedzie chciala skakac. tzn jest na tyle ufna, ze z / za czlowiekiem zrobi wszystko. nie wiem tylko czy sama tez... zobaczymy
czytalam wlasnie, ze na poczatek 20-30 cm i nie wiecej niz pare skokow. po kazdym nagroda. chyba bardziej niz na wysokosciach, w pozniejszych korytarzach zalezaloby mi na dostawieniu drugiego krzyzaczka ale to odlegla przyszlosc