Futbolin
Szukałam takiego tematu ale nie znalazłam więc:
Jak zacząć pracę, na co zwrócić uwagę, Jak skupić konia na sobie a nie na otoczeniu ?
na początek praca w miejscu ktore zna i się nie rozprasza. może to byc mala hala, a najlepszy jest lazownik taki z wysokimi ścianami.i tak jak mówisz: pracujesz nad skupieniem uwagi i nagradzasz. Wiem że łatwo powiedzieć jak się próbuje zatrzymać lecącego pegaza. natomiast to trzeba zrobic. Takie konie należy nauczyć bezwględnego posłuszeństwa. jeśli zawsze będą się zdawac na człowieka zamiast odruchowo się płoszyć najpierw zasugerują się czlowiekiem. Są konie k†ore się płoszą dla sportu a są takie ktore mają wyrobione odruchy. Te wesołe szybko można przywołać do pionu wyznaczając mu zwyczajnie granice natomiast te drugie to gorsza zabawa. pamiętaj że płoszenie to odruch bezwarunkowy-naturalna , wrodzona cecha. Twoim zadaniem jest wyrobienie m u odruchów warunkowych czyli płoszy się ale wie że spłosznie mu się nie opłaca więc zadyga ale się nie nakręca.
Zaczynasz od miejsca mu znanego ale z czasem musisz wprowadzać urozmaicenia-coś w rodzaju socjalizacji. Jeśli go to przerasta wracasz znow do miejsca ktore zna.
Jeśli chodzi o jazdę-to zawsze jeżdzisz obok przedmiotu go płoszącego, odwracając nawet głowę w drugą stronę, na mocniejszych pomocach popędzających. Nie pielęgnuj w koniu strachu pozwalając mu się przyglądać emocjonującym go rzeczom. Robisz swoje czyli jedziesz.
żeby dokladnie ci radzić co masz robic musisz napisać ile ma lat, co robił, dlaczego się tak płoszy, gdzie najczęściej, jak długo to trwa, czy się wyłącza w takich momentach, czy jest ujeżdżony, i jakie są twoje umiejętności
Jak zacząć pracę, na co zwrócić uwagę, Jak skupić konia na sobie a nie na otoczeniu ?
Pop pierwsze, nie zaczynać od pracy- lepiej od zabawy.
Poza tym nie da się sztucznie skupić uwagi konia na osobie.
Trzeba być na tyle interesującym lub ważnym dla konia, żeby chciał na nas skoncentrować się.
I oczywiście długiego skupienia na początku nie nalezy oczekiwać.
A jesli chodzi o płochliwosśc to lepiej konia najpierw odczulić na różne straszaki, żeby można było sensownie z nim pracować .
To odczulanie może być prowadzone w rozmaity sposób.
Generalnie, jeśli koń czuje się pewnie i bezpiecznie przy człowieku, to sam będzie pewniejszy, spokojniejszy i ufający człowiekowi, o ile człowiek tego zaufania nie zawiedzie.
W innym przypadku nie ma co oczekiwać trwałych i dobrych rezultatów.
Koń ma 10 lat i jest typem myśliciela. Jeżdżę zazwyczaj na hali i zawsze stałym punktem zainteresowania są te same miejsca tj: przeszkody ułożone w rogu hali albo drzwi wejściowe.
Co usłyszy jakiś dźwięk zwraca w tą stronę głowę i nadsłuchuje.
Czytałam ciekawy artykuł na temat płochliwych koni. Było tam napisane, że konie nie mogą korzystać z dwóch półkuli mózgowych na raz ( z czego jedna odpowiada za odruchy instynktowne-prawa- a druga za skupienie się i myślenie- lewa-)
co o tym myślicie ?
ma utrwalone złe nawyki niestety....
w procesie szkolenia tego typu koniom nie należy pozwalac na myślenie...
tak jak pisalam: jeżdzisz , odwracasz głowę i pomoce. jak zaczyna "myślec" to na kółeczko, zajmij go tak robotą, żeby nie miał czasu na kontemplację swoich fobii
obawaim się że nigdy tego nie wyplenisz natomiast ciężka praca potrafi często zmniejszyc ilość płoszenia
to ciekawe co piszesz o tych półkulach, zresztą zwal jak zwał ma jechać do przodu i koniec a gdzie ten artykuł?
sayuu, zależy od przyczyny płochliwości, a przyczyn moze być wiele. Tylk eliminacja przyczyny może dać skutki treningowe...
I tak na przykład:
PRZYCZYNA: koń jest płochliwy, bo ma po prostu za dużo energii
DZIAŁANIE: obciąć paszę treściwą, zapewnic więcej ruchu i pracy
PRZYCZYNA: koń jest płochliwy w nowym dla siebie środowisku
DZIAŁANIE: powoli wdrażać wszelkie nowości
PRZYCZYNA: koń boi się nagłych ruchów tylko z jednej strony (np tylko z lewej)
DZIAŁANIE: sprawdzić wzrok - tu może być "pies pogrzebany"
itp itd... nie ma jednej , wspólnej recepty na płochliwe konie, podobnie jak nie ma jednaj na konei brykające, ponoszące, itp... Każdy przypadek ma swoja przytczynę i to od jej zdiagnozowania trzeba będzie zacząć...
w procesie szkolenia tego typu koniom nie należy pozwalac na myślenie...
...ciężka praca potrafi często zmniejszyc ilość płoszenia
, zresztą zwal jak zwał ma jechać do przodu i koniec a gdzie ten artykuł?
Myslałam, że tego typu podejście jest już w mniejszości.
Czyli koń musi bez względu na powody- a jak nie chce - to co??
Na kiełbasę
Płochliwym koniom właśnie należy pozwalać na myślenie- to sens przestawienia działania półkul mózgowych.
Prawa półkula odpowiada na działania instynktowne, natomiast lewa za myślenie.
Po to pracuje się z takimi prawopółkulowcymi, żeby jak najczęściej używały lewej półkuli.
I można takie konie zmienić w sposób zdecydowany.
Ja mam takiego konia - kto go znał z wczesniejszych czasów nie uwierzyłby , że to ten sam koń
w procesie szkolenia tego typu koniom nie należy pozwalac na myślenie...
...ciężka praca potrafi często zmniejszyc ilość płoszenia
, zresztą zwal jak zwał ma jechać do przodu i koniec a gdzie ten artykuł?
Myslałam, że tego typu podejście jest już w mniejszości.
Czyli koń musi bez względu na powody- a jak nie chce - to co??
Na kiełbasę
Płochliwym koniom właśnie należy pozwalać na myślenie- to sens przestawienia działania półkul mózgowych.
Prawa półkula odpowiada na działania instynktowne, płochliwe , natomiast lewa za myślenie.
Po to pracuje się z takimi prawopółkulowcymi, żeby jak najczęściej używały lewej półkuli.
I można takie konie zmienić w sposób zdecydowany.
Ja mam takiego konia - kto go znał z wczesniejszych czasów nie uwierzyłby , że to ten sam koń
guli ma sens co piszesz
nie znaąlam teori o pólkulach konia
może takie płoszenie należy rozebrać na czynniki pierwsze i znależć ogniwo zapalne calej sytuacji?
mówiąc że nie można mu pozwolić na myślenie-miaąlm na myśli -myślenie o tym że mam się zacząć bać. Jest to owszem nietrafne sformułowanie-bo gdyby rzeczywiście pomyślał to bylby zen. Ale rozumiesz o jaki proces mi chodzi? takiego szukania wokól pretekstu lub powtarzanie tego samego rytuału spłoszenia poprzedzone zwiększeniem koncentracji(czyli jak to nazwaalm myśleniem o tym).
Faktem jest że często spotykam się z takimi końmi, które robią w podobny sposób bo po prostu mają to mocno zakodowane. Z jakiej przyczyny:trudne dzieciństwo, zla praca, trudno określić?
trzeba wziąc oczywiście pod uwagę to co napisala Gaga-czy istnieją jeszcze jakieś inne czynniki typu zdrowotne.
Moja osobista kobyla też miewa z tym problemy. U nas jest to jasne -kiedy ją kupiłam popełniłam kilka błędow i utrwalilam w niej nawyki. A ponieważ jest bardzo inteligentna i uważna szybko wyczaiła , że dawalo radę zwalic mnie na łące pod pretekstem obecności wilka w krzakach i z kitą w górze wrócić triumfalnie do stajni. Piszę o dawnej przeszłości bo szybko mnie to otrzeźwiło i zaczęła się robota z fachowcami. Czasem próbuje sobie przypomnieć o takim zachowaniu i objawia się to brakiem skupienia na pracy, usztywnianiem w kierunku który ją niepokoi ale generalnie jest na tyle dobrze że sadzam na nią mojego 12letniego synka. I wtedy jest absolutnym aniołem.....
Gaga, Paszy niestety nie mogę obciąć na razie. Chodzi prawie codziennie i mi chudł jak ilość paszy została zmniejszona. Poza tym zima jest sierść ma krótką a derki nie mu zakładam.
Powiem tak pracowałam z nim przez ostatnie miesiące i można powiedzieć że osiągnęliśmy mały sukces.Po długiej rozgrzewce i zapewnianiu mu ze nic mu się nie stanie (głownie głosem) udaje się nam dojść do porozumienia. Koń robi się bardziej uważny, i reaguje na wszystkie moje polecenia. Oczywiście z dnia na dzień jest lepiej (na początku trudno było go skupić, teraz po 20 minutach się rozluźnia) tylko jest jeden warunek im więcej koni na hali tym szybciej dochodzimy do porozumienia jak jest sam to potrafi dopiero po godzinie się wyluzować a wtedy już kończymy prace. Chciała bym kiedyś z nim gdzieś pojechać na jakieś zawody ujeżdżeniowe ale nie wiem jak tam się zachowa...
Jak sie zrobi ciepło planuję z koleżanką brać go jak najczęściej w tereny myślicie, że to dobry pomysł ?
sayuu, nadmiar paszy treściwej to była jedna z miliona możliwych przyczyn płochliwości konia... jeśli nie znajdziesz przyczyny wszelkie rady nt półkul, pracy itp. będą niestety półśrodkami...
Wydaje mi się, że koń boi się jeźdźca. Często przy zatrzymywaniach odwraca głowę i patrzy na mnie. Jak wsiadałam na niego na początku to się płoszył się jak na nim usiadłam. Przez pewien czas musiał mi go ktoś trzymać żebym wsiadła. Teraz z wsiadaniem nie ma żadnego problemu. Może to być to ?
Jeśli koń wcześniej nie pracował to przyczyną moze być właśnie nie przyzwyczajenie do jeźdźca... Niektóre młode potrafią płoszyć się... ruchu łydki (nie dotyku)... w takim przypadku jedynie spokojnia, cierpliwa praca pomoże Wam zwalczyć lęki
Jeździłam dość sporo na klaczy,która ani młoda nie była,ani dopiero zajeżdżana (jeździłam na niej od jej ok 7 roku życia do ok 10),klacz chodziła dość systematycznie pod siodłem, od zawsze ujeżdżalnia wyglądała tak samo,więc nie było to miejsce dla niej nowe...natomiast z klaczą było dość nietypowo,bo w terenie był to koń na którym jeździły osoby najgorzej jeżdżące, klacz idąc za ogonem nie sprawiała żadnych problemów,nie płoszyła się bardziej niż każdy przeciętny koń. A na ujeżdżalni była masakra,jak wsiadała osoba która się woziła, kobyła płoszyła się wszystkiego, co chwile i to nie odskakując,czy robiąc "pajączka",płoszyła się w taki sposób,że jeźdźcy spadali,żeby było ciekawiej wystarczyło,że wsiadła osoba jeżdżąca nieco lepiej,pracująca z koniem,a klacz wypłoszyła się raz,czy dwa razy podczas jazdy,o ile wogóle się wypłoszyła,kiedy w jezdzie były skoki praktycznie nigdy się nie płoszyła. Nie raz się zastanawiałam,czemu? Kombinatorka taka?Czy faktycznie kiedy nie myśli o tym co musi zrobić sobie wyobrażała czego po kolei może się płoszyć?...
Z tym płoszeniem to jak było wcześniej wspomniane najważniejsze pomyśleć,dlaczego koń się płoszy,bo inna sytuacja z koniem świeżo zajeżdżonym,inna z przeniesionym do nowego miejsca itd...
Z wcześniej opisaną sytuacja z klaczą małopolską "aktywna" jazda skutkuje,ale nie jest to złoty środek...
Mojej kobyłce na płoszenie się i temperament pomogło obcięcie owsa, rano dostaje normalnie a wieczorem pół porcji, w sensie "pomogło" mam na myśli że (tylko) pode mną jest spokojna a w terenie, w miejscach gdzie zazwyczaj zrywała się jak opażona tylko się zatrzyma i popatrzy, po czym idzie dalej, pomaga też kiedy do niej mówię i ją pogłaszczę. Uważam też, że silnym argumentem jest więź utrzymana między koniem i jeźdźcem, chociażby codzienne przebywanie z koniem, zabawa i rozmowa no ale każdy koń jest inny i z każdym się "pracuje" inaczej
Pół roku temu zaczęłam jeździć kobyłę mojej znajomej. Jest to 5 letnia klacz. Bała się wszystkiego. Gdy wchodziłam do niej do boksu to ona zawsze twierdziła że stanowię dla niej zagrożenie, na szczęście to się zmieniło. Mogę przy niej wszystko zrobić. Najgorzej jest na hali jak jeżdżę sama i później ktoś dochodzi z koniem na trening. Wtedy jest pełna rura do przodu i po kilkunastu metrach można ją zatrzymać. Mam nadzieję że jakoś sobie z tym poradzę tylko jeszcze nie wiem jak...
Z zaciekawieniem przeczytalam ten wątek. Na pierwszym treningu tak mnie przewiózł po hali ,że widziałam śmierc w oczach, poprostu nagle wystartował całym pedem i nie dał sie zatrzymac. Na wszelkie proby tylko jeszcze przyspieszal. Potem nauczylam sie go zatrzymywac, ale to ploszenie w najmniej spodziewanym momencie nadal jest.
Dzis w ten sam sposób sploszył sie gdy prowadzilam go w reku. Mamy mała kontuzje i drugi tydzien tylko spacerujemy. Przyznam, ze we mnie zostal strach i nie wyobrazam sobie jak bedzie wygladał powrót do pracy.
Dziwne jest to, ze jest to kon zjezdzony po zawodach, chodzil wysokie konkursy i wydawaloby sie, ze juz niewiele moze go zaskoczyc. Zastanawiam sie czy problemem nie jestem ja. Tzn moje zbyt male umiejetnosci powoduja, że kon nie czuje sie tak pewnie jak pod dobrym jezdzcem.
To normalne, że pierwszego dnia (no, może drugiego) w nowym miejscu koń podczas jazdy będzie zachowywał się spokojnie, a potem może się płoszyć. Sahara muszę powiedzieć, że gdy podczas jazdy jeździec się boi to koń będzie się ploszył w najmniej oczekiwanym momencie, bynajmniej u mnie tak jest. Koleżanka ma klacz małopolską, którą znam jakieś 3 lata, jednego dnia wsiadłam na nią i chodziła elegancko, (dodam, że klacz miesiąc nie jeździła pod siodłem) drugiego dnia wsiadła "jej pańcia" no i jak grom z nieba po wyjściu na padok przeszła jakieś 15-20 metrów i klaczka zawrót na zadnich i rura do stajni! Dziewczyna bała się jeździć bo też ponad miesiąc nie siedziała na koniu i ogólnie zaczęła się koni bać...
Sahara w/g mnie to za bardzo się stresujesz i koń to czuje, gdy Ty się boisz to koń tym bardziej, musisz się "przełamać" pokaż konisiowi, że jedziesz pewnie, postaraj się wyluzować, nie zwracaj uwagi na nic, co mogło by przestraszyć konika. Poprostu zachowaj całkowity spokój, jeżeli koń to wyczuje to i on się uspokoi
nie czytałam postów ale ogólnie jeśli chodzi o temat to polecam metody Monty Roberts'a
FrutinAa_17, a którą z metod Robertsa polecasz w opisanym przypadku??
Dalvivo zapewne masz rację. Staram się nie bac, ale jednak jestem przy nim cały czas ostrozna i "przygotowana" na to, że coś wymyśli. Zdaję sobie sprawę, że on wyczuwa moje "udawanie". Jednak nie rezygnuję. Chociaz byl moment kiedy bylam bliska sprzedazy-chcialam spokojnego profesora, ktory nauczy mnie skokow. Teraz mysle, ze on rzeczywiscie nauczy mnie nie tylko tego Ktoś kiedys madrze powiedział, ze najpierw to ja musze zaufac koniowi, zeby on zaufał mnie.
frutina- metody o ktorych pisze Monty Roberts NIE SĄ JEGO METODAMI!!!!!!
sahara-trudno coś radzić przez internet bo do końca nie znamy problemu. Często jest tak że koń profesor jest dużo trudniejszym koniem niż jakikolwiek tuptuś. I nie dlatego że jest zły ale byl jeżdżony przez osoby z doświadczeniem ktore w mig wyczuwały intencje konia-i odruchowo stosowały jakieś pomoce. U ciebie zauważył że nie ma tego i fantazja go poniosła.
Jesli zaczęlaś się go bać przestań na moment na nim jezdzić-daj go komuś bardziej doświadczonemu -bo jak się zakręcicie to na zasadzie błędnego koła-on cię nakręci, ty się wytraszysz i tak wkoło
Le bon ma rację, proponowała bym też, żeby wsiadła na niego osoba, której wcześniej nie znał, ktoś nowy dla konika i nie koniecznie profesjonalista, chodzi tylko o reakcję konia na otoczenie pod nieznanym dla niego jeźdźcem
nie czytałam postów ale ogólnie jeśli chodzi o temat to polecam metody Monty Roberts'a
Frutina - polecam czytanie postów przed wypowiedzią
Witam ponownie. Postanowiłam napisać ponieważ zastosowalam się do rad Le Bon i Dalvivo. Koń poszedł na kilka lekcji do doswiadczonej osoby. O dziwo nie sprawial żadnych problemów . Już na trzeciej lekcji przesiadłam się na niego na kilka minut i jaka byłam szczęśliwa gdy zakonczyłam jazdę bez upadku z niego! I tak kilka razy-najpieerw wsiadał trener , potem ja. To spowodowało, ze przestałam się bać i pierwsza samiedzielna jazda odbyła sie bez problemów.
Efekt jest taki , ze teraz nawet jak zabierze mnie idąc do przeszkody już się nie boję a on przestał sie płoszyć.
Tak więc trzymajcie sie wszyscy , ktorzy macie płochliwe konie i wytrwalości
A forumowiczom dziękuje za rady
czytam watek i czytam , wrzuce swoje trzy grosiki:)
Co do półkul to tak koń posługuje sie dwiema . Człowiek kiedy sie boi to juz zaczyna myśleć , a koń zeby mysleć to musi sie najpierw przestraszyc. Przykład :
- kon płoszy sie i ucieka .... ale odbiegnie kawałek i zaraz chce zobaczyc czego sie przestraszył. Analizuje co sie stało , czy go to zabije czy moze jednak nie:)Koń widzi wszystko albo czarne albo białe.
Konie to zwierzeta uciekające . Dla nich brak ucieczki to śmierć . Uwarzam że jeżdżcy często i gesto karaja konie za ucieczki , mysle ze wtedy kon mysli sobie wtedy skoro mnie karasz to mówisz bój się . Koń jako zwierze stadne powinien mieć przewodnika , jesli przewodnik sie nie boi to pewnie nie ma sie czego bac . Konie na wolności patrza na przewodnika , jesli przewodnik nie patrzy i nie daje alarmu konie pasa sie dalej , nawet jesli sie spłosza to patrzac na przewodnika uspokajaja sie.
Miałam podobny problem , i dopiero kiedy zrozumiałam ze to we mnie tkwi problem i zaczełam pracowac z koniem z ziemi np\; patrzec tam gdzie ide a nie spoglądać ukratkiem na konia , albo kontrolowac swo wzrok zeby nie patrzec na to czego kon sie boi . Klacz po kilku tyg zaczeła mnie postrzegać jako przewodnika . A za kazdym razem kiedy sie bała była wrecz niebezpieczna poniewaz prowadzona w rece wpadała w moje plecy , a w siodle ponosiła i wpadała w panike. Teraz jest o wiele lepiej. I nie jestem fanatyczka naturalu ale jedynie zwolennikeim tych metod.
święta racja... częto mówimy "głupi koń ,tu nie ma nic strasznego"" a tak naprawde wina leży po naszej stronie
a dzialając wbrew instynktowi konia, narażamy się na ogromne niebezpieczeństwo...
moge też podac przykład ze szkołki.
Dziewczyna jeźdizła na haflingerze i chciala koniecznie skakać... koń widząc 20 cm krzyżak z 3 metrów już od przeszkody uciekał. oczywiscie sypneła wiązankę, bo łatwiej zwalić na konia
Wsiadłam sobie, skoczyłam 20 cm , 40 , 80 i na końcu beczki ,do których kon nawet stępem nie chciał podejsc...
Koń potrzebuje kogoś z kim czuje się pewnie, z kim może uwierzyc w swoje możliwości, z kim może się rozwijać