Futbolin
witam:)mam do sprzedania klacze zimnokrwiste, ale mam mały problem bo nikt sie nie pyta o konie, nie ma kupców ,rynek sie przytkał.A jezeli ktos sie juz pyta to oferuje tak mała cene ze rece opadają.Nie wiem czy ten pokup na konie sie ruszy czy nie, jezeli nie to tzeba będzie zlikwidowac hodowle,moze ktos sie orientuje w tych sprawach i wie co sie dzieje na konskim rynku czy ten handel sie ruszy czy to juz tak zostanie??
ruszy się na wiosnę
hehe na wiosne...tylko którą??zapowiadaja sie cieżkie lata dla polskich koni
Ruszy po kryzysie
A konia nigdy nie było łatwo sprzedać... chyba, że za granicę - do Włoch na przykład.
Gaga, tylko nie używaj słowa kryzys bo zaczne krzyczeć
hm ja tam odczuwam kryzys po wpływach na konto niestety
a kiedy kryzys minie hehe??
Gaga, no dobra a ja nie czuje kryzysu wręcz przeciwnie.
W tak beznadziejnej dobie stać mnie w końcu żeby naprawić samochód na bieżąco i kupić bez większego wyliczania to czy tam to.
Słowo kryzys słyszałam od szefa kilka razy dziennie dlatego każdemu wydrape oczy.
najlepiej założyc ręce na klate i czekać...
Pumcia, popieram. W dobie kryzysu zaoszczędziłam i zarobiłam na nowy dobry sprzęt dla konia. Co prawda jestem na utrzymaniu rodziców, ale wreszcie stać mnie (nie rodziców!) na siodło Prestiża, podkładkę Mattesa i popręg Kieffera.
A ja odczuwam kryzys i to bardzo mocno. Prowadzę firmę od ponad 15 lat a teraz.... teraz zwolniłam ponad 30% personelu. Bolało ale aby utrzymac się na rynku nie miałam wyjscia. Może Wy nie odczuwacie kryzysu bo macie szczęscie ,że rodzice pracują a własne zaskurniaki ławtiej zdobyc. Spytajcie o kryzys tych zwalnianych lub tych co prowadzą działalnosc. Zresztą ,że jest kryzys wystarczy spojrzec jak maleją dochody panstwa a te dochody to nic innego jak nasze podatki. Ludziom i firmom powodzi się gorzej to i podatki maleją.
Co do popytu na konie? No cóż rynek i kryzys mają tu wiele do powiedzenia. Kon w biznesie to taki sam towar jak i inny luksusowy. Niestety na te popyt maleje. Moja ocena kryzysu? 5 do 7 lat.
Nie mogę mówić o komforcie w tym roku.
Kryzys jest ale nie dokucza wszystkim, są dziedziny które będą żyły w najgorszym -np. sprzedaż alkoholu
A są takie jak np reklama która widzi oszczędności i to ogromne.
Ja wiem, że teraz to trzeba się cieszyć, że się ma jakieś źródło (np. praca).
Faza, widzisz a ja bez problemu dostałam 2 propozycje pracy po mimo że prace miałam. Szef ma kryzys chociaż w większej części to jego wina. Odeszłam do może mniej atrakcyjnej pracy jeśli chodzi o rozwój zawodowy ale tu bede miała przynajmniej wypłate na czas i będę mniej zmęczona. Szef na odchodnej rozmowie pytał czy może zadzwonić we wrześniu jeśli bedzie mi mógł dać bardziej godne pieniądze i umowę o prace z prawdziwego zdarzenia. Moje zarobki były nie odekwatne do wykonywanych zajęć bo tez pozwalniał wielu pracowników.
najlepiej założyc ręce na klate i czekać...
Pracuję na 2,5 etatu, aby utrzymać siebie, konie, stajnię, etc...
Przed "kryzysem" 1,5 etatu wystarczało, teraz przestaję widzieć w tym sens, bo poza pracą mam czas jedynie na sen :-/ życie prywatne? co to jest? Konie jeżdżę od przypadku do przypadku...
Od 2 miesięcy wybieram się do kina - jak już znajdę czas, to siły brakuje aby wyjść z domu wieczorem... nie no kryzysu nie ma, nic się złego na rynku nie dzieje...
Gaga, nie nie twierdze ze go nie ma tylko ze to modne słowo się stało i wierze w Twój brak siły i sensu...
A z tym zakładaniem rąk i czekaniem to znam przypadki takie "jakoś to bedzie"
Jest wiele zawodów które kryzysu nie odczują ,ba jest wiele takich co na kryzysie się wzbogacą. Jednak stosunek będzie 2-100 czyli 2 firmy się wzbogadzą a 100 upadnie lub będzie ledwo oddychac.
Zawody które napewno nie stracą - notariusz (bo biedacy,bankrutujący się wyprzedają a są tacy co na tym korzystają) -notariusz i tak swoje wezmie czy w prospericie czy w kryzsyie. Geodeta -patrz wyżej i jeszcze wiele innych
Wzbogacą się- przede wszystkim firmy windykacyjne, komornicy oraz niektórzy szczęsciarze którzy znajdą jakąs luke w rynku.
Ja pracuję w przemysle lotniczym- wiele osoób mówi przekwalifikuj się. Ha żeby to było takie proste. Mam całe laboratorium do badan, urządzenia potrzebne tylko i wyłacznie w tej dziedzinie , mam również wybitnych fachowcóW. I cóż rynek jest nieubłagany- poniewą lotów aktualnie jest o 50% mniej to i czsci nikomu nie potrzebne ,jak coś się zużyje dochodzi do kanibalizmu czyli zdejmuje się z tego co nie lata. Magazyny w tej branży wszystko ma swoje ograniczenia resursy ,godziny więc na magazyny się nie kupuje- zresztą za co?
Do tego dochodzą ograniczenia buzetowe czyli wojsko tez nic nie kupuje. A pensja ludzi? No cóż zakład może wypłacic tyle ile ma, jesli nie ma pracy , wpływy na konto zerowe (bo do tego dochodzą zatory płatnosciowe) to najlepszy szef nie pomoże.
Cholera dosc mam już tematu o kryzysie, musimy to przetrwac i tyle.
konie się sprzedają tylko zależne jest od tego co za konie mamy do sprzedania i za ile ....
co do zimnokrwistych ludzie bardzo narzekaja poniewaz wysokie euro powoduje włosi kupuja duzo mniej
co do zimnokrwistych ludzie bardzo narzekaja poniewaz wysokie euro powoduje włosi kupuja duzo mniej
to raczej mało logiczne stwierdzenie - wysoki kurs euro w stosunku do złotówki obiża koszt polskich produktów - w tym końskiego mięsa...
teraz spadły ceny niemalże wszystkich koni, źrebaki-pół roczniaki właściciele mojej stajni sprzedali za grosze, za śmieszne pieniądze, 3 lata temu myślę,że gorsze źróbki poszły za 2 razy taką cenę, choć i wtedy była ona śmieszna... konia ogólnie jest dość trudno sprzedać, chyba,że właśnie za śmieszne pieniądze luuub konia naprawdę fajnie zrobionego, ładnego i z jakimiś predyspozycjami....
W dobie nagłaśnianego kryzysu jest ciężko w rynku końskim bo ludzie trzymają się za kieszeń po prostu .Nie ważne czy go czują czy nie jest to taki odruch asekuracyjny .
dobrze się kupuje bo zawsze można ponarzekać ze kryzys .
Poza tym polska mentalność to narzekać
A tak szczerze to kryzysu niema tylko skończyła się tendencja wzrostowa cen co było nieuniknione taka kolej rzeczy rynku , ze kiedyś się nasyci