Futbolin
witam wszystkich na forum, jestem tu nowa
piszę, bo potrzebuję rady. czy istnieją jakieś ćwiczenia, które pomagają wsiąść na konia?
wróciłam do jazdy po 3-letniej przerwie spowodowanej tym, że duuużo ważyłam i nie chciałam, żeby koniowi coś się przeze mnie stało. no ale schudłam ładnych kilkadziesiąt kilo i wróćiłam do jeździectwa. nadrobiłam zaległości, jeżdżę na świetnej klaczy, ale ona jest niska a i tak ledwo wsiadam. pani która mnie uczy ma jeszcze dwa inne zajeżdżone konie, które są wyższe od "mojej" kobyłki. wiem że nie chodzi o moje umiejętności bo koleżanka dostała innego konia umiejąc mniej niż ja teraz, zresztą mam powiedziane że dostanę tego wałaszka jak będę umiała wsiadać bo on trochę się kręci. jakiś stołek czy pieniek nie wchodzi raczej w rachubę. kiedyś wsiadałam z przeszkody lub z pieńka, bo po prostu nie było innej opcji. dosiadałam przeróżnych koni, ale tam gdzie jeździłam kiedyś już raczej nie wrócę.
dlatego chciałabym wiedzieć, czy są jakieś ćwiczenia, sposoby na wisadanie, itp. ? z góry dzięki! wiem że to może banalny problem ale będę się cieszyła, jeśli uda mi się go przezwyciężyć.
rozciągnięcie się przed jazdą
Dodatkowo jeszcze ćwiczenia na skoczność, czyli to co w szkole na wfie: wieloskok, żabka, skakanka, na jednej nodze, podskoki przy poręczy, wszystko co poprawi Twoje odbicia w górę Wiem z autopsji, że pomaga. Przy regularnych ćwiczeniach na obozie jeździeckim wskakiwałam na konia ok. 147cm przy moich wtedy 150cm i niesprzyjającej budowie. )
spróbuję ze skakanką. dzięki
problem tkwi w tym że jak się odbijam, to tej siły z odbicia nie starcza mi do końca i najczęściej potrzebuję pomocy, nawet jeśli zapinam puślisko 2-3 dziurki niżej. z włożeniem nogi w strzemię nie mam na szczęście problemu.
problem tkwi w tym że jak się odbijam, to tej siły z odbicia nie starcza mi do końca
Czyli ewidentnie musisz popracować nad skocznością
rozciągnij się przed jazdą a potem wystarczy się mocno odbić i już jesteś na górze, a jeżeli to nie pomaga to niech Cię ktoś wrzuca.. chociaż czasami
http://www.galopuje.pl/ko...zewka,9028.html
wkliknij się tam..:)
skocznośc raczej nie jest wskazana. Słyszałem, że zawodnicy nie wskakują na konie, tylko z podestu wchodzą. Żeby niepotrzebnie nie obciążac konia. Wydaje mi się, że mam dobry sposób. Wbijam stopę w strzemię i powoli podnoszę wyprostowany tułów na lewej nodze. Następnie przekładam prawą nogę nad grzbietem. Powoli, bez zbędnych obciążeń grzbietu konia. Największym problemem dla mnie jest włożyc stopę w strzemię. Jestem "nierozciągnięty". Ale jak włożę, to już spokojnie wsiadam. Myślę, że trzeba ćwiczyć nogi.
pozdr
Mariusz
edyt: pokrywa się to z tym co w linku podała misia44411. Nic nie piszą o cwiczeniu skoczności
Wiadomo, ze ćwiczenie nóg to podstawa...:)
Może trochę mój post będzie odbiegał od tematu, ale przed każdą jazdą powinno się chodciaż zrobić pare skłonów żeby rozciągnąć nogi, a ogółem to powinno się poświęcić chwilę na rozgrzewkę szczególnie nóg, ale i również ramion, pleców i szyji. Podobno przez to, że się nie rozciągamy to bardzo eksplatujemy nasze stawy. Tak samo jakbyśmy nie rozstępowali konia mniej wiecej ;P ah.. chyba zacznę się w końcu rozciągać przed jazdą
Amelia, no ok,ale przecież podczas stępa też nasze mięśnie pracują,więc mamy coś ze stępa dla siebie a nie tylko dla konia... ja tam nigdy się nie rozciągam przed jazdą i nie zauważyłam skutków ubocznych...
ja tam nigdy się nie rozciągam przed jazdą i nie zauważyłam skutków ubocznych...
Ale jak byś się porozciągała to po jakimś czasie widać plusy a skąd możesz wiedzieć jak się nie rozciągałaś
Ja mam niecałe 160cm i nie mam problemów tzn. nie miałam problemów żeby wsiąść na konia nawet po nad 170cm (nawet jeśli się wiercił) więc tu jest potrzebny sposób. Jak u Ciebie z podciąganiem? Może nie tyle co wyskok z nogi co podciągniecie się przy łęku sioedła
A ja Wam powiem, że wsiadam ze stopnia, to jest o niebo lepsze dla konia. Niektórzy uważają, że to nie eleganckie no i że nie przystoi ale zwróćmy uwagę na koński kręgosłup. OK, jak ktoś ma swojego konia i jest obcykany ze wsiadaniem na tip top to jeszcze pół biedy, ale jak czasem patrzę na te biedne konie rekreacyjne jak ludzie, najczęściej nowicjusze się na nie wczołgają to jest mi ich ogromnie żal, parę lat takiego życie i kręgosłup zwalony na amen.
Trakenka666, a jak inaczej nauczysz ludzi jeździć konno?
Jeździec ma umieć wsiadać i z ziemi i z podwyższenia, by nie było sytuacji, w której np. w terenie ów jeździec spadnie i 20 minut będzie się wgramalał na konia, ponieważ całe życie wsiadał ze specjalnej drabinki i jeszcze mu ktoś konia z przodu trzymał.;)
Wsiadanie ze stołka, podwyższenia czy drabinki jest moim zdaniem o wiele bardziej komfortowe dla konia, ale to nie znaczy, że mamy już nigdy w życiu nie wsiadać z ziemi.:) Ćwiczenia rozciągające przy jakiejś rozgrzewce przed jazdą bywają bardzo pomocne, nawet nie tylko przy samym wsiadaniu.;)
No ok, ok, nie mówie, że juz definitywnie ze stopnia, sama jak zalicze glebe w lesie to z ziemi wsiadam, ale szkoda mi tych rekreantów :/
Ha!
ja się właśnie nauczyłam wsiadać ze schodka, ze względu że mam duże problemy z lewym kolanem...
i na zawodach klapa ... kolano bolało, bo było nie stabilne, a ja ledwo sie gramoliłam.
Ktoś podpowiedział mi, że mogę spróbowac nauczyc konia wsiadac z prawej strony ?.
Próbować czy to grozi obitym tyłkiem?
Pumcia, nie wiem jakie byłby plusy,jakbym się rozciągała,ale nie widze takiej potrzeby,skoro bez problemu wchodzę na każdego konia i nie widze skutków ubocznych dla mnie podczas jazdy , wydaje mi się to mimo wszystko raczej bez różnicy czy się rozciągnę czy nie...jasne,jakbym miała problem z wsiadanie to co innego,ale tak owego nie posiadam...
Obiś, też nie mam problemu ze wsiadaniem, no ale wiesz... potem może dać nam się to we znaki, z resztą nie wiem, tak tylko słyszałam
Moim zdaniem, to nie zawsze jak ktoś umie wsiąść z ziemi na wysokiego konia to dobrze i szpanuje. W wielu stajniach wsiada się ze schodka, bo się konia nie obciąża
Sorry jak coś nie tak wciepieliłam, ale to moje zdanie a tych ostatnich postów już mi się nie chciało czytać xD Za dużo ;D
Dratwusia, tzn to,że się potrafi wsiadać bez schodków,to źle?bo nie bardzo rozumiem...i o co chodzi z tym szpanowaniem ?
jeśli jest możliwośc, należy ze schodków
Mariusz
jeśli jest możliwośc, należy ze schodków
Mariusz
wiadomo że tak,tylko jedno nie wyklucza drugiego,bo przecież można wsiadać korzystając ze schodków i jednocześnie potrafić wsiadać bez nich...
Mnie uczono,że należy wsiadać z ''czegoś'' aby nie obciążać grzbietu konia.
Mam arabka (więc niezbyt wysoki), i zawsze wsiadam ze skrzynki a co tam.....
no, ja jestem "kurdupel" mam raptem 162 cm, na arabka czy na moja Kaskę wsiadam bez probemó ale z wyzszymi a juz z naprawdę wysokimi konikami mam problem.
Tymbardziej ,że za bardzo wysportowana nie jestem. Wtedy korzystam z ogrodzonka, podprowadzam konia do ogrodzenia pastwiskowego ,wchodzę na nie i bez problemów wsiadam na konia. I wszystko byłoby w porządeczku gdyby nie zesżłoroczna przygoda. Musiałam w terenie zsiąsc z konia za..zwyłka potrzebą i... no i panika i rozglądanie się za jakim pienkiem ,kamieniem- no za czymkolwiek co pomogłoby mi wsiąsc na konia. Kurcze w koncu szłam z koniem w ręku i dopiero po jakim czasie zobaczyłam jakies rozwalające sie ogrodzenie a już myslalam ,że tak z 5 km bedziemy szly do domu.Od tej pory uczę sie wsiadania bez pomocy. Wiem ,że dla konia jest to złe rozwiązanie , dlatego nie chcę codziennie tak robic ale nauczyc się muszę. Przeciez róznie może byc w tereniku a to spadnę, a to potrzeba, a to poprostu przystanek. Preciez nie bdę kombinowała i wczesniej rozwoziła na szlak jakis taboretów.
Faza, i dokładnie o to chodzi , korzystanie ze schodków to fajne rozwiązanie,ale w tym,że się potrafi wsiąść bez nich nie ma nic złego a ujęcie tego przez ,Dratwusie, jako "szpan" kompletnie nie rozumiem...
Mnie uczono,że należy wsiadać z ''czegoś'' aby nie obciążać grzbietu konia.
Nie tyle chodzi o odciążenie grzbietu końskiego, co dbałość o stawy jednej nogi
Wsiadanie z ziemi po strzemieniu bardzo obciąża nogę końską i dlatego zaleca się unikanie tego.
Nawet z powyższenia , ale po strzemieniu jest obciążające, choć znacznie mniej.
Najlepiej byłoby od razu na grzbiet z podwyższenia.
Ja nawet ze schodków muszę posiłkować się strzemieniem , bo mam krótkie nogi
Wzrost tez niższy od konia.
W terenie zsiadam bardzo niechętnie z tego powodu , choć u mnie pagórkowato i łatwiej znaleźć odpowiednie miejsce.
Ostatnio byłam nawet tak przebiegła, że mocno wydłużyłam puślisko , tylko nie przewidziałam, że z uwagi na krótkość nóg nie przerzucę prawej nogi ponad zadem.
I zostałam w rozkroku
Dobrze, że Kuba jest bardzo mądrym i posłusznym koniem
Stał spokojnie, znosząc mimowolne kopniaki i czekał, aż wgramolę się wreszcie na grzbiet
Mnie do oszczędzania mojego konia przy wsiadaniu zmusiła... jego budowa. Tzn jest to klacz, która ma wybitnie płaski kłąb i przy wsiadaniu z ziemi siodło się natychmiast zsuwa. Więc albo ktoś mi trzyma strzemię, ale częściej wsiadam z podrzucenia. A żeby było jeszcze ciekawiej to koń ma 142 cm... Aż wstyd się przyznać.
Przepraszam, bo mnie źle zrozumieliście
Chodziło mi o to, że czasem w stajniach jakby ktoś chciał np. wsiadać ze schodków to by mogli wyśmiać że nie umie wsiadać. No to dobrze jak ktoś umie, ale chodzi o dobro konia
No i to chciałam przekazać
Nie ma się czym przejmować
Podam przykład.
Moja pierwsza stajnia była westernowo-rekeacyjna, tam wszyscy wchodzili ze skrzynek, tak było ogólnie przyjęte.
Dla nowicjuszy duże ułatwienie, dla nas również
Później przeprowadziłam sie do stajni typowo klasycznej bez rekreacji, tam nikt nie wchodził ze skrzynek, nie jedna osoba , miała, duże kłopoty aby wejść na swojego rumaka.
Ale dzielnie się wspinali.
Gdy zaczęłam podstawiać skrzynkę, każdy patrzył na mnie ,tak ,jak bym pierwszy raz wsiadała na konia . W ogóle ,się tym nie przejmowałam, tym bardziej było to śmieszne ,bo mam najmniejszego konia w stajni
I co.....??? ...teraz skrzynka to ,bardzo ważne i przydatne urządzenie w stajni Osoby , które miały problemy, nie wstydzą się i z niej korzystają.
To tylko tak..na marginesie..jako ciekawostka dnia
...teraz skrzynka to ,bardzo ważne i przydatne urządzenie w stajni Osoby , które miały problemy, nie wstydzą się i z niej korzystają.
Dbałość o zdrowie konia ciągle nie jest podstawą- a szkoda
Zwłaszcza w szkółkach , gdzie konie pracują całkiem sporo i obciążanie jednej nogi jest "normą".
Zwiedziłam sporo szkółek i wsiadanie z podwyższenia było rzadkością.
A przecież wystarczy tylko trochę chęci, żeby zrobić podwyższenie.
Widziałam jak wsiadano z ziemi stojąc dalej od konia, więc obciążenie było naprawdę ogromne- koń aż przeginał się jednostronnie na lewo, tracąc przy tym równowagę.
Jasne, że przydaje się umiejętność wsiadania z ziemi , a jeszcze lepiej poćwiczyć wsiadanie również z prawej strony konia.
Tak na marginesie - uczą też wsiadania z twarzą zwróconą w stronę głowy konia , a stopą równolegle do boku ?
Tak na marginesie - uczą też wsiadania z twarzą zwróconą w stronę głowy konia , a stopą równolegle do boku ?
o ile dobrze zrozumiałam,ja tak wsiadam,choć nikt mnie tak nie uczył wsiadać,ale wydaje mi się,że jest tak lepiej dla konia,bo ja wsiadam szybciej i nie ma momentu kiedy stopa w strzemieniu się odwraca,cały czas jest ustawiona tak jak w momencie jazdy,więc na pewno nie wbijam koniowi w bok stopy przy wsiadaniu ani na chwilę
Uczą, uczą. Kiedyś jakiś nowomodny z zachodu ponoć wymyślił.
Też tak wsiadałam chwilę czasu, bo mnie tak nauczyli, ale później dostałam za to po łbie od trenera, który stwierdził, że jak chce się zabić to mam dalej tak wsiadać. Oni wsiadali na konie prawie w biegu, wsiadanie będąc w całości odwróconym w stronę zadu, tyłem do końskiej głowy jest po prostu bezpieczniejsze. W razie, gdy koń wystartuje przy wsiadaniu, bo mu się np. jakieś krzaki przewidziały, to z tej pozycji może nas tylko wciągnąć na siebie [sprawdzone "własnoręcznie" to działa, naprawdę ], a będąc w takim wypadku w pozycji z twarzą i ciałem zwroconym w stronę głowy konia -> możemy tylko radośnie upaść tyłkiem na ziemię tudzież pozostać wleczonym przez konia z jedną nogą w strzemieniu.
Vesna, gorzej tylko,kiedy ktoś nie da rady wskoczyć na konia,jak ten mu nagle ruszy... to na nic się nie zda wtedy ustwienie nogi i zwrócenie...
a będąc w takim wypadku w pozycji z twarzą i ciałem zwroconym w stronę głowy konia -> możemy tylko radośnie upaść tyłkiem na ziemię tudzież pozostać wleczonym przez konia z jedną nogą w strzemieniu.
Skąd taki wniosek?
Nic podobnego.
Będąc równolegle ciałem do konia wcale nie jesteśmy wleczonym przez konia, bo przecież widzimy co się dzieje ( a nawet co ma się stać), więc albo wyjmujemy stopę ze strzemienia ( w tej pozycji to bardzo łatwe) i zatrzymujemy konia, albo całkiem bezpiecznie przerzucamy nogę wsiadając już na idącego konia.
Znacznie łatwiej wsiąść w tym przypadku , bo i koń i jeździec są już ustawieni w kierunku ruchu.
Gdyby było trudniej i mniej bezpiecznie , to nie wsiadano by w taki sposób w biegu
Gdy po raz pierwszy próbowałam z konia prowadzić kuca na linie , to działo się niemile, bo albo koń mi ruszał zanim wsiadłam, albo kuc biegał wyrywając mi linę.
Próbowałam wsiadać ze cztery razy , ale nie spadłam, tylko dzięki takiemu sposobowi wsiadania.
Przy klasycznym upadłabym pewnie przy pierwszej próbie.l
Skąd taki wniosek?
Z logicznego myślenia.
I doświadczeń [na szczęście nie osobistych] życiowych. Niestety, my, ludzie, nie jesteśmy tak bardzo spostrzegawczy jak konie i nawet rzekomo widząc co się dzieje, nie jesteśmy w stanie zareagować tak szybko jak koń. To są ułamki sekund.
albo całkiem bezpiecznie przerzucamy nogę wsiadając już na idącego konia
No właśnie, idącego, a nie wystrzeliwującego z kopyta dzikim galopem. Na idącego konia można się nawet gramolić, a nie wsiadać.
Byłam świadkiem, jak spłoszony koń wyrwał się spod jeźdźca wsiadającego w ten właśnie sposób. Jakaś parada, koń-misiek spokojny, do czasu.... strzeliła armata umiejscowiona gdzieś za koniem, rozległ się huk i koń ruszył z kopyta, poooooszedł jak strzała, mimo, że jeździec "przepisowo" wodze trzymał i wszystko widział. Szczęścia tyle, że stopa ze strzemienia mu wypadła... Byłam również świadkiem jak świeżo podjeżdżony koń, który spokojnie stał przy wsiadaniu z ziemi czy ze stołeczka, spłoszył się chyba ptaków i ruszył z kopyta w momencie, kiedy jeździec był w połowie drogi w siodło, tym normalnym, kawaleryjskim i klasycznym sposobem. Jeździec został po prostu "wciągnięty" w siodło i nic mu się nie stało.
Gdyby było trudniej i mniej bezpiecznie , to nie wsiadano by w taki sposób w biegu
Gdzie widziałaś wsiadanie w ten sposób w biegu? Oprócz woltyżerki, to nieco inna rzecz.;)
przy wsiadaniu zgodnym z kierunkiem ruchu, przy ruszeniu konia, jeździec ma lewą noge w strzemieniu a na prawej podskakuje, usiłując nie zrobić szpagatu.
tak to najczęściej wygląda.
Mariusz
Hmmm.... wsiadanie typu szpagat czyli wolna amerykanka........ Zupełnie jakbym widziała scenę z wsiadania mojej siostry w pierwszych miesiącach pobytu klaczy......
Vesna Twój pomysł na wsiadanie muszę spraktykować, ale chyba w przypadku wyścigówki to będzie strzał w dziesiątkę
gorzej tylko,kiedy ktoś nie da rady wskoczyć na konia,jak ten mu nagle ruszy... to na nic się nie zda wtedy ustwienie nogi i zwrócenie...
A to już jest inna kwestia. W takim wypadku ani wsiadanie z lotu ptaka nie pomoże.;)
Koń generalnie ma stać jak wryty przy wsiadaniu i ani kawałkiem kopyta nie ruszyć, zanim nie dostanie sygnału, że ma ruszać, tu jest cała "baza" wsiadania. Czasami niestety nawet i najspokojniejszego konia w stajni może coś przestraszyć czy zdenerwować, to przecież żywe i czujące zwierzę.
przy wsiadaniu zgodnym z kierunkiem ruchu, przy ruszeniu konia, jeździec ma lewą noge w strzemieniu a na prawej podskakuje, usiłując nie zrobić szpagatu.
tak to najczęściej wygląda.
Mariusz
Chyba nie najcześciej.
Tak bywa w przypadkach takich jak mój- krótkie nogi i wiek mało sprawny
W każdym innym przypadku wystarczy tylko jedno odbicie z prawej nogi
Vesna- po co rozpatrywac ekremalne przypadki.
Jesli koń rusza galopem w czaise wsiadania, a jeździec nie jest w siodle, to sposób ustawienia ciał nie ma większego znaczenia
Natomiast w moim sposobie wsiadania, przypadkowe ruszenie konia tylko ułatwi tę czynność.
Poza tym , każdy wsiada jak chce- natomiast sposób o którym piszemy ja i Obiś ma zalety, o których pisałyśmy
Ja zawsze wsiadam... że nie widzę jakby głowy konia bo jestem do niej tyłem, czyli tak jak pisała Vesna. Jakby sobie teraz pomyśleć, to jednak łatwiej tak wsiąść na konia. Gdy ruszy obrucimy się i będziemy w siodle, a od tyłu zostaniemy pociągnięci i może nam się noga wyślizgnąć ze strzemienia. A poza tym, jak nie damy rady się dobrze złapąć koń możę nas kopnąć.
Takiego wsiadania zawsze mnie uczyli intruktorzy, a doświadczone osoby które obserwuję, albo widziałam gdzieś też tak robią.
Teraz co do Vesny na temat że koń przy wsiadaniu ani trochę nie może się ruszyć. Z tym się jednak muszę niezgodzić, ponieważ: wydaje mi się, że chodzi o to, aby koń nie uciekał ani się nie cofał czy coś. Dlatego że to żywe zwierze, może chyba przestąpnąć jakby z nogi na nogę, przenieść cięzar, coś się poruszyć; no rozumiecie chyba o co mi chodzi? Człowiek też zawsze jakoś minimalnie się rusza, nawet jak nie chce, a ty jeszcze chodzi o to, żeby koń zrozumieł, że ma stać nieruchomo
Chyba nie zagmatwałam za bardzo
to tylko tak na marginesie-jako ciekawostka.
Różne pomysły na wsiadanie:straszne, co taki koń musi znosić
http://www.smog.pl/wideo/...eta_kontra_kon/
Szkoda konia , bo to znęcanie się nad nim.
Aż trudno uwierzyć, żeby kobieta nie zdawała sobie sprawy z proporcji własnej wagi i konika.
A w innej kwestii.
Bardzo szybko koń ( przynajmniej mój) skojarzył, że miejsce wsiadania jest również miejscem zsiadania
Po zakończeniu jazdy staje tak, żebym mogła i zsiąść na schodek
A jaki Kuba czujny i stojący na baczność
O wiele więcej widać z ziemi.
guli, no prosze jaki madrala:) ale jak jeszcze obserwuje:)
tak, to prawda gulii, konie są bardzo mądre i pamiętliwe, my musimy w pewnym momencie schodzić z koni, - gdy wyjeżdżamy w teren przechodzimy nad autostrada -mostem.
Za tym mostem jest ławka, mój słodziak ''parkuje''tam, sam ,na medal .
Z problemem przy wskakiwaniu też mogę się pod ten temat podczepić?
Jakie macie sposoby na wskoczenie na konia? Chodzi mi o konia nieosiodłanego, żeby móc pojeździć na oklep. Wiadomo, że łatwo jest wykorzystać kogoś i wsiąść "z kolanka", ale nie każdy ma kogo wykorzystać. Interesuje mnie to jak radzicie sobie ze wskakiwaniem.
Hymmm... Mi to trudno tak opisać... ;/
wstyd się przyznac, ale na konia nieosiodłanego to się gramolę. Jak są strzemiona, to elegancko wsiadam. Kolega Janusz (ma 68 lat) wskakuje na konia. Jest mojego wzrostu, waży ok 80 kg. A wskakuje jak Kmicic w Potopie. Mam taki plan, żeby mnie tego nauczył, ale chyba nierealne
Mariusz
paula;), faktycznie dość trudno to opisać, ja zawsze wskakiwałam i wskakuje skacząc z pozycji na wprost konia ustawionego bokiem do mnie-majac przed sobą grzbiet konia bokiem, nigdy nie przemawiała za mną i nie próbowałam metody na "chorągiewkę"tzn chodzi mi o to z zarzucaniem nogi na konia ...
nigdy nie przemawiała za mną i nie próbowałam metody na "chorągiewkę"tzn chodzi mi o to z zarzucaniem nogi na konia ... Wskakiwałam tak na szetlandy (inaczej siodło się przesuwało po ich otłuszczonych grzbietach) i na haflingerkę ze skrzynki. Wystarczy zaprzeć/podeprzeć/przyciągnąć/oprzeć się o kłąb zamachnąć nogą z lekkim wyskokiem. Niestety mój rumak jest na to za duży, a zresztą nie wskoczę tak swoimi kilogramami na jego szlachetny grzbiecik, bo mogę szybko się z nim rozstać.
paula;), nie no na takie maluchy też tak "wskakiwałam" bo inaczej to nie wyobrażam sobie wskakiwać,ale miałam na myśli trochę większe konie,na które faktycznie się wskakuje,a nie "wchodzi" niemalże tylko przekładając nogę
edit: z kucykami to w ogóle specyficznie dość jak dla mnie w kwestii wsiadania, bo bardziej właśnie polega to na " podniesieniu nogi"...ale duże konie i wskakiwanie "chorągiewką" to już inna kwestia, nie przemawia to do mnie
Obiś, wypraszam sobie, kiedy jeździłam na kucykach byłam sporo niższa i aby wsiąść nie wystarczyło tylko "podnieść nogi". Na haflingerkę też musiałam nogę zarzucić wyżej. Na duże nie potrafię tak wskoczyć, ale znajomy robił to bez problemu nawet wskakując na kobyłę ponad 170cm w kłębie. To bardzo fajne, bo na grzbiet opadasz lekko (amortyzujesz rękoma, na których się trzymasz) i nie drażnisz konia, ale tak wysoko podskoczyć to dla mnie nierealne.
Jakie macie sposoby na wskoczenie na konia? Chodzi mi o konia nieosiodłanego, żeby móc pojeździć na oklep. Wiadomo, że łatwo jest wykorzystać kogoś i wsiąść "z kolanka", ale nie każdy ma kogo wykorzystać. Interesuje mnie to jak radzicie sobie ze wskakiwaniem.
używam dwóch skrzynek i wchodzę jak na fotel , poprostu wstyd
ALe fakt,że miałam szczęcie być w stajni gdzie byli kaskaderzy, ohooo, oni to wyczyniali cuda wskakiwali na konie w locie
/quote]Wskakiwałam tak na szetlandy (inaczej siodło się przesuwało po ich otłuszczonych grzbietach)
No.. na szetlandy wskakiwanie, to wyższa szkoła jazdy
Owszem po strzemieniu problem, bo siodło natychmiast zjeżdża razem z człowiekiem
Kiedyś próba wsiadania szybko ze wskoczeniem, żeby jak najmniej obciążać siodło skończyła się po drugiej stronie, na ziemi, bo mi się kucowy grzbiet "skończył"
A to ponad dwa lata temuw czasie pierwszej jazdy kucyka , w trakcie której musiałam zsiąsć , bo gapa ciągle zjeżdżała a potem wsiąść
A raczej wgramolić się, bo na szetlandzie jest zdumiewająco mało miejsca
Ciagle z podziwem patrzę na moja córkę, sprawną i drobną, która w terenie wskakuje na kuca bez siodła .. i ciągle żyje
Choć bywało i tak, że trafiała mu na zad i natychmiast lądowała na ziemi
A co do dużych konia.
Znam pana w wieku 40 + , który przeważnie jeździ na oklep i wskakuje na swoje duże konie bez problemu.
Jedną ręką trzyma się grzywy , a nogami robi nożyce i lekko siada na grzbiecie
Dla mnie to zupełnie nierealny wyczyn
paula;), no haflinger to dla mnie już nie kucyk a co najwyżej kuc-jeżeli się w ogóle wzrostem mieści,więc wiadomo,że przy jakiś 145cm w kłebie nie wystarczy podnieść nogi,kiedy samemu się jest 20 cm wyższym . Jak dla mnie ze wskakiwaniem to też kwestia wprawy, ja się zawsze śmieje,bo najwięcej na oklep jeżdżę kiedy jest ciepło, i ogólnie wygląda to tak,że na początku wskakuje na swojego konia, potem już wskakiwałam na klacz ok 160w kłębie Pewnie jakbym próbowała na wyższe i męczyła je swoim włażeniem,to też bym w końcu wskoczyła,ale nie czułam takiej potrzeby