ďťż

...Panna co sączy whisky...

Baza znalezionych fraz

Futbolin

*...Właśnie wyszła z lasu. Była cała przemoczona. Przed chwilą przestał padać siarczysty deszcz. Mokra otrzepała się z kropel zimnej wody i odgarnęła energicznym ruchem włosy do tyłu. Drowka zrobiła parę kroków do przodu, chcąc rozejrzeć się po okolicy. Zewsząd otaczała ją polana pełna kolorowych kwiatów i ziół, które pachniały niesamowitą wonią. Tak, jak to zazwyczaj po deszczu bywa, powietrze było bardzo gęste, a na równinie nie można było dostrzec żywej duszy. Zamknęła na chwilę oczy. Frances uwielbiała takie chwilę, albowiem całe życie mówiono jej, że jest samotnikiem. Dziewczyna wiedziała, że owe słowa są prawdą i nie próbowała tego ukrywać. Myśl, iż w tym momencie ktoś mógłby ją zobaczyć - stojącą z zamkniętymi oczyma kobietę, lekko uśmiechającą się, sprawiło, iż drowka natychmiast otworzyła z powrotem krwistoczerwone oczy, zdarła niewinny uśmiech z lica i ruszyła przed siebie. Po pewnym czasie zorientowała się, że powoli nadchodzi zmrok. Postanowiła więc przysiąść pod odosobnionym drzewem i udać się na spoczynek.*


*I rzeczywiście zmierzch zbliżał się coraz szybciej. Słońce powoli chowało się za horyzontem pozostawiając na niebie pomarańczową wręcz łunę. Okolica w jakiej znalazła się drowka nie była aż tak odosobniona na jaką mogła wyglądać za pierwszym rzutem oka. Nie tak daleko bowiem od miejsca jakie teraz kobieta wybrała na odpoczynek znajdowała się wioska - zamieszkała głownie przez ludzi... Biegł obok niej też trakt, przechodząc mostem nad niewielką rzeką, a z niego zaś odbijała droga wiodąca w odrębnym kierunku. I to właśnie ta droga - nieutwardzona, acz ubita. Z pozycji spod drzewa mogła zostać nawet niezauważona. Teraz jednak, właśnie na niej pojawiły się jakieś postacie. A konkretniej wóz ciągnięty przez jakieś zwierzę a na nim siedziały owe postacie... Nie więcej niż trzy... Wóz jechał od strony głównego traktu...*
*Frances usadowiła się wygodnie pod drzewem. Dzięki temu, że było stosunkowo ciepło, zarzuciła na siebie jedynie cienki płaszczyk, który miała na sobie. Niestety miejsce na którym siedziała kobieta było mokre i lekko bagniste. Marzenia o wygodnym odpoczynku nie ziściły się, dlatego drowka postanowiła poszukać jakiejś innej, lepszej kryjówki. Rozglądając się w poszukiwaniu schronienia, w oddali zauważyła dym unoszący się w powietrzu. Widząc to, poszła w tamtym kierunku z nadzieją, iż natrafi na jakąś chatkę pustelnika. Kobieta zabrała wszystkie swoje rzeczy i podążyła w tamtym kierunku. Po pewnym czasie szybkiego marszu Frances dostrzegła małą, wąską rzeczkę prowadzącą do miejsca skąd pochodziła czarna chmura. Z czasem źródło dymu było co raz to bardziej widoczne. Drowka mogła być już spokojna, bo okazało się, że rzeczka którą szła kobieta, prowadziła do małej osady. Kobieta pędem podążyła do wioski z nadzieją, iż znajdzie tam miejsce do odpoczynku. Przechodząc przez drewnianą bramę, Frances niemal od razu spostrzegła małą gospodę, do której szybko powędrowała. Otworzyła drzwi na oścież, zrobiła dwa kroki do przodu i rozejrzała się po karczmie. A w niej najwyraźniej odbywały się jakieś tańce. Ludzie biesiadowali zataczając koła na sosnowym parkiecie. Frances nie omieszkała podejść do lady. Przy niej stał niski, tęgiej postawy gospodarz.* Czy coś podać?*Spytał. Drowka nigdy nie odmawiała sobie przyjemności, dlatego też i dziś nie mogła odmówić. Jak zwykle zamówiła whisky i usiadła przy najbliższym krzesełku, tuż przy ladzie rozkoszując się nektarem bogów.*
//Na początek trochę OT. Otóż istotna rzecz o jaką uprasza się grających tu na forum a może o której nie było dotąd nic powiedziane. Otóż w rolę MG wciela się osoba będąca Adminem - w tej sesji będę to ja i co za tym idzie prosi się by gracz trzymał się swej roli gracza. Czyli Frances bardzo proszę ogranicz się do kierowania swoją postacią a rolę MG pozostaw mi, czyli kreowanie otoczenia, jego reakcji czy też NPC-ów. Ma to na celu zachowanie integralności lokacji związanych z forum jak i warunków całego otoczenia. Toteż biorąc pod uwagę ruch Twojej postaci napiszę posta w roli MG //

*Rzeczywiście dzień był w miarę ciepły - a wszystko przez słońce jakie się przebijało przez chmury. Lecz było to chwilowo, bo wraz z tym jak słońce schylało się ku zachodowi aura powróciła do chłodnawej. Fakt, że zima nie tak dawno temu ustąpiła bynajmniej nie świadczył, że nagle wiosna całkowicie zawładnęła już krainą. Proces zmiany pogody był stopniowy, z dnia na dzień. Wracając jednak do sedna... Skoro kobieta rzeczywiście wstała i udała się w kierunku rzeki zostawiając za sobą dróżkę i wędrujące nią istoty. Co się jednak okazało... Zanim drowka dotarła do brzegu w zasięgu jej wzroku pojawiły się jakieś zabudowania. Było to swego rodzaju gospodarstwo z chatą, stodoła i całym przybytkiem jaki zazwyczaj w tego typu miejscach się znajduje. Drowka znajdowała się od jego tyłu, więc nie mogła stąd dostrzec, że od frontu do tego gospodarstwa prowadzi też ta sama dróżka, która mogła widzieć z miejsce w którym czas jakiś temu siedziała. Mroczna teraz musiała wybrać, czy skieruje swe kroki do tych zabudowań, czy raczej dojdzie do samego brzegu i idąc nim odszuka most... Osada bowiem rysowała się ledwie w oddali i była po drugiej stronie rzeki...*


*Kobieta na chwilę stanęła w miejscu, aby rozważyć obie opcje drogi. Zaciekawiły ją zabudowania, przed którymi teraz stała. Postanowiła udać się w tamtą stronę. Podczas podróży zastanawiała się, jak to się stało, że tu dotarła. Ostatnio dość często podróżowała, nie mogąc znaleźć własnego miejsca na Ziemi...ani w jej najciemniejszych zakamarkach. Owa peregrynacja zaczęła się, niespełna tydzień temu, kiedy to po prostu drowka wzięła swoje najpotrzebniejsze rzeczy i tak bez powodu wyszła z domu. Przechadzając się po mieście, wstąpiła do parku. Stamtąd powędrowała do lasu, następnie znalazła się na polanie, aż w końcu postanowiła zwiedzić gospodarstwo, do którego się właśnie zbliżała.*
*Oczywiście podróż trwała dostatecznie długo, wszak miejsce to od miasta z którego drowka mogła wyruszyć dzieliła spora odległość. Finalnie jednak stało się tak, że kobieta była tu gdzie była. Teraz zaś zmierzała do zabudowań, która po bliższym przyjrzeniu się okazały się gospodarstwem z dwoma głównymi budynkami - chatą oraz stodołą. Całe gospodarstwo otaczał drewniany płot a za nim z tej strony nie było widać żywej duszy. Może to dlatego, że drowka podchodziła do zabudowań od tyłu? Kto wie?*
*Ano, ona też zastanawiała się, czemuż to nie było nikogo w pobliżu do gospodarstwa. Po paru minutach drogi, Frances w końcu dotarła do chaty. Przeskoczyła średnio wysoki płot i stanęła, rozglądając się wokoło. Podeszła do drzwi chałupy i walnęła pięścią trzy razy. Czekając dłuższą chwilę, drowka nie doczekała się odzewu ze strony mieszkańców. Postanowiła więc udać się do stajni, położonej nieopodal. Zaszła więc do budynku i uchyliła duże drzwi*
*Przeskoczenie ogrodzenia nie stanowiło problemu. Również potem podejście do drzwi chaty, która teraz już bynajmniej nie była obsadzona tak bardzo jak wcześniej - w momencie gdy był tu jeszcze ostatni interesant. Pukanie zatem rzeczywiście poskutkowało brakiem reakcji, lecz tak prawdę mówiąc drowka nawet nie dała szansy komuś zareagować bo czort wie po co od razu poszła w stronę stajni. A tu, przez nie zagrodzone niczym wejście dało się zauważyć ciąg typowych boksów. Kilka pustych a kilka zajętych. Obok zaś, gdyby zajrzeć przez kolejne wejście ciągnącego się dalej budynku można by zauważyć wyposażenie chlewika. Także tutaj dalszych boksach trzymana była trochę trzoda chlewna - taka jak na przykład prosiaki. Żadnej innej rozumnej postaci nie było w środku.*
*Kobieta weszła wgłąb pomieszczenia chcąc lepiej przyjrzeć się nowemu miejscu. Lecz niestety tak jak sądziła wcześniej... nikogo poza nią nie było, aczkolwiek odgłosy zwierząt wprowadziły ją w błąd. Drowka wyszła zatem ze stajni, nie mogąc wytrzymać wśród odoru i brudu pozostawionego przez świnie. Ponownie znalazła się na podwórzu, choć tym razem nie sama... Frances zauważyła iż drzwi do których pukała wcześniej, teraz były lekko uchylone, a zza nich wystawała czyjaś głowa. Niestety Kobieta nadal nie wiedziała do kogo należała.*
//I znów muszę interweniować offtopem. Frances, po raz drugi proszę o to by odejść od praktyki współtworzenia świata otaczającego. Czyli wcielanie się w rolę MG. Sesje na forum raz jeszcze powtórzę odbywa się tak jak sesja papierowa. MG jest Admin i to on kreuje sytuację oraz świat otaczający a gracz wciela się w grę tylko swoją postacią. I proszę się do tego stosować, tak by trzeci raz nie trzeba było w ten sposób interweniować.//

*Niestety... Chata albo była pusta albo po prostu ktoś kto był w środku nie miał w żaden sposób ochoty na otwieranie drzwi a tym bardziej wychodzenie na zewnątrz. Także drzwi chaty cały czas pozostawały zamknięte. Z zabudować zaś jakie znajdowały się wokoło do zwiedzenia drowce pozostawała jeszcze stodoła. A w niej nawet były uchylone wrota, tak by można było swobodnie wejść do środka. Jednak to nie wszystko... Bo oto drogą wiodącą do gospodarstwa ktoś się przemieszczał. I z miejsca w którym stałą drowka było to bardzo dobrze widać, że w oddali pojawiły się dwie sylwetki jeźdźców na koniach. I obie zmierzały właśnie tutaj...*
//Dzisiaj mija 14 dni od ostatniego postu w tej sesji. Frances prosimy o znak życia i kolejny wpis w tej sesji w przeciągu kolejnych 7 dni bowiem w innym wypadku będziemy musieli sesję uznać za niebyła. //
//No i minęło o wiele więcej niż dane 7 dni. I jako, że przez ten cały czas nie nastąpiła żadna odpowiedź ze strony Frances sesja uznana zostaje za niebyła a temat zamknięty.//