ďťż

Wschód Słońca

Baza znalezionych fraz

Futbolin

O tej porze dnia rzeka jest przecudowna.Czerwona jak krew niewinnych.Niestety ta woda choć cudnie wygląda nie nadaje się do picia.Można się nią zatruć i skończyć u szamana.Nie którzy powiadają iż ta woda co noc przybiera taką barwę ,ponieważ właśnie tu tysiące księżyców temu rozpętała się tu wojna i dużo niewinnych lwów straciło tu życie.

~~

Lew o czarnej barwie futra i grzywy pojawił się przy rzece jako że był jeszcze dzień woda miała przejrzysty kryształowy kolor.Delikatne promyki słońca pieściły ciało lwa ,a delikatny ciepły wiatr muskał jego pysk.Lew przymknął oczy i wsłuchiwał się w pieśń wiatru ,który co chwilę inaczej śpiewał.


Chwilę później, nad Krwawą Rzeką, pojawiła się Zakia. Lwica usiadła za samcem, aby go trochę poobserwować.
- Soter - przywitała go typowym dla Płonących powitaniem.
Lew jako że nowy był w stadzie nie znał jeszcze jego zwyczajów i powitań.Powtórzył słowo ,które wydobyło się z ust lwicy - Soter - odpowiedział lecz oczu nie otworzył - Jestem Alviro syn dumnego wojownika Fernum - przedstawił się.
- Widzę Cię tutaj po raz pierwszy - zaczęła swoim jak zwykle chłodnym głosem - ale czuję, że będziesz świetnym zastępcą.
Machnęła z nudów ogonem, dokładnie oglądając sobie lwa od dołu do góry.
- Witam w Stadzie Płonącej Krwi, Alviro. Jestem Zakia, królowa Spalonego Lasu.


-A więc kłaniam się tobie nisko - odpowiedział i zniżył pysk w dół.Szanował każdą wyższą rangę.
Skinęła zastępcy głową.
- Pozwól, że zapytam Cię, skąd pochodzisz.
Spojrzała na samca swymi mroźnymi, błękitnymi oczyma.
"Ten to by się na Przywódcę nadawał...", rzekła w myślach, a na jej pyszczku pojawił się lekki uśmiech.
-Ja pochodzę z dalekiej krainy zwanej Queltalas.Była to kraina dosyć uboga.Wychowywał mnie ojciec ,a matki nie znałem - odpowiedział spokojnie lecz oczu dalej nie otwierał.Może liczył na to że lwica nie zainteresuje się tym.
- Ja wychowałam się tutaj w Spalonym Lesie. Przywództwo dostałam po rodzicach, Aridze i Inariaszu.
Spojrzała na wschodzące słońce, które zalewało Spalony Las krwawym blaskiem. Uwielbiała go obserwować, szczególnie nad Krwawą Rzeką, która w tamtym czasie lśniła jasno. Po chwili wstała.
- Muszę już iść. Obowiązki wzywają - rzekła i odeszła.
Lew pożegnał cichym mruknięciem.Ta lwica wyjątkowo go zainteresowała niż jaka kolwiek inna lwica czy lew.Czuł że może jej tylko może zaufać.Lecz po chwili otrzepał pysk.On nie był w stanie nikomu ufać ani nawet kogoś pokochać.Wstał i ruszył do legowiska.