Futbolin
Strasznie się tym ostatnio przejęłam i bardzo denerwuję myślami o tym. Chyba u psychiatry wyląduję. Co o tym myślicie? chyba będę się bała czytać nawet ten temat ale... czy świat nie może sobie istnieć i istnieć? ostatnio cuzo się i tym mówi. ja mam dość. nie chcę cierpieć i nie chcę by moi bliscy cierpieli.
bez obrazy ale ta rozkmina... KONIEC ŚWIATA
a tak "serio" to koniec świata ma być w 2012 roku, więc jak znamy datę to teraz tylko trzeba żyć w stanie łaski uświęcającej i być gotowym.
Memento mori
Wydaje mi się , ze ten domniemany koniec świata w 2012 jest trochę nagięty. Nikt nie jest w stanie tego przewidzieć szczególnie z gwiazd Prawdopodobnie to co obserwujemy na niebie teraz, miało miejsce 10-20 lat temu. Więc jeśli Majowie sugerowali się tym to koniec świata powinien być 10 at temu albo 20. Nostradamus? jego przepowiednie można interpretować na miliony sposobów. Kiedyś ktoś mądry powiedział żebyśmy spróbowali spisywać codziennie nasze "proroctwa" przez kilka lat jak to robił Nostradamus i doszukiwali się w przyszłości.
inne bzdury związane z przebiedowaniem itp trzeba traktować z dystansem. Takie rzeczy dzieją się co jakiś czas z naszą ziemią, ale z tego co słyszałam nie było poważniejszych konsekwencji.
Polecam mądry niemiecki dokument "geistzeit"
http://video.google.com/v...01554543719947#
zobaczcie jak nas w konia robią
I myślę ,że przez te wszystkie ploty o zagładzie chcą sobie nas podporządkować... ale to tylko moje przemyślenia
Ja przez jakiś czas również miałam lęki. Naoglądałam się taego i owego, poczytałam tam i siam i jedno jest pewne... coś się święci.. nie mówię tu o jakiś przepowiedniach, a o udowodnionych naukowo rzeczach.
Wiadomo, że 21 grudnia 2012 roku, ma być jakiś wybuch na słońcu, który dotrze do ziemi. Na początku strasznie się wystraszyłam, miałam wizje, jak wszystko płonie. Okazało się, że według obliczeń spalą się satelity na orbicie i przez jakiś czas nie będzie prądu i łączności na ziemi.
Podobno, rozpoczeło się przebiegunowanie, niektórzy twierdzą, że w owym roku nastąpi ono nagle i będą straszne kataklizmy, w co trudno mi uwierzyć, gdyż w historii naszej planety nigdy to nie miało miejsca, a takie cykle trwały kilka tysiecy lat.
Również słyszałam, że wulkan Yeelowstone ma wybuchnąć. Optymistyczną wersją jest to, że rozwali tylko USA. Mniej optymistyczną - pół świata.
Z kalendarza Majów wynika, że mamy obecnie rok 2015 lub 2019 (opinie są sprzeczne) więc w 2012 końca świata nie było
Wybuchy na słońcu i wyrzucanie gazów słonecznych ma miejsce cały czas. Jedyne co może zrobić taki większy wybuch to zakłócenia w łączności ale na pewno nic się nie spali
Media zawsze wszystko podkręcają, taka mała manipulacja. Więc zawsze trzeba wziąć jakąś rezerwę na to co mówią.
Media zawsze wszystko podkręcają, taka mała manipulacja. Więc zawsze trzeba wziąć jakąś rezerwę na to co mówią.
eee ja tam z programów przyrodniczych to wiem i mówie o takim wiekszym właśnie wybuchu )
hehe, wydaje mi się, że ten temat jest i przerażający i nieco zabawny jednocześnie. Obojętne czy koniec świata nastąpi za rok, dwa czy też może jutro to raczej niewielki mamy na to wpływ.
a nie wydaje Wam się, że obecne częste załamania pogody (chodzi mi o te obfite opady, choć gdyby się cofnąć pamięcią to ostatnia zima też nieźle dała w kość) to początek końca świata???
Z tego co wiem to koniec świata już wiele razy zapowiadali i co?? Piszę to teraz jakoś
O tym staram sie nie myśleć... ale co powiecie o tym, ze w polowie marca snila mi sie katastrofa samolotu pasazerskiego, a po niej w tym samym snie lawa wulkaniczna...?? Przez dwa tygodnie odczuwalam z tego powodu straszne lęki, wielu osobom o tym mowilam. Nawet nie wiecie co czulam 10 kwietnia, a potem jeszcze po wybuchu wulkanu...
wiesz czarna mnie dziś śnił się okres i wiem ze jutro będę go miała.
Katastrof lotniczych jest mnóstwo ale może coś w tym jest?
mnie wizja końca świata przeraża.
jak obejrzałam fil 2012 to zaczęłam się zastanawiać
ziemia jest coraz bardziej gorąca ,lodowce się topią itd... gatunki wymierają, ciągle się słyszy o huraganach , tornadach,powodziach ,trzesięniach ziemi do tego ten wulkan
wiesz czarna mnie dziś śnił się okres i wiem ze jutro będę go miała.
dobre, mnie ciotka inaczej informuje, że nadchodzi
ja już kilka końców świata przeżyłam i co jeszcze jakoś jest...
Ja często myślę o końcu świata. Zastanawiam się co będą czuć ludzie gdy to nastąpi, co się stanie, że wszyscy tak nagle umrzemy? Będzie pustka? Nie umiem sobie tego wyobrazić, że kiedyś nie będzie nic, totalnie nic. Tylko czarna pustka... Wiem, ze kiedyś i tak wszyscy umrzemy. Ciekawe jak wtedy będzie to wszystko wyglądało? Na pewno świat będzie jeszcze bardziej 'udoskonalony'. Kiedyś nie było komputerów, telefonów a ludzie jakoś żyli i pewnie nie wyobrażali sobie, że za kilkadziesiąt lat powstaną tak nowoczesne wynalazki jakich używamy dzisiaj. Cały zakres tego tematu o końcu świata mnie bardzo ciekawi. Lubie porozmawiać o przyszłości a w koniec świata 2012 nie wierzę i nie mam zamiaru uwierzyć.
Wszystkich przestraszonych zachęcam do przeczytania:
Powtało już mnóstwo książek, publikacji na temat końca świata w roku 2012. O co chodzi?
Wg zwolenników tej teorii dokładnie w tym roku kończy się epoka w kalendarzu majów, nastąpi zmiana biegunów Ziemii, nastąpi era wodnika i staną się różne inne przeraźliwe rzeczy (niektórzy dodają uderzenie meteorytu, początek wojny nuklearnej).
Miliony ludzi uwierzyło w ten koniec świata. Są tacy co budują bunkry, aby się uchronić przed katastrofą, są tacy co bunkry wykupują.
Ale czy w tej historii jest choćby krztyna prawdy?
Nie. Po pierwsze takie „końce świata” w kalendarzu Majów zdarzały się wielkrotnie w dziejach Ziemi i nigdy nie znaczyły one żadnej realnej katastrofy. Jeden z nich pokrywa się wprawdzie z datą masowe mordu w mieście Teotehuacan, jednak prawdopodobnie tego mordu dokonali sami kapłani, aby złożyć odpowiednią ofiarę bogom, na koniec starej i początek nowej epoki.
Po drugie, to nie 2012 rok kończy tą erę. Naukowcy co ustalili tą datę zapomnieli o policzeniu lat przestępnych. Gdy to się zrobi okazuje się, że koniec epoki ma nadejść dopiero za ok. siedemdziesiąt lat.
Po trzecie: o co chodzi z tą erą wodnika. Otóż ta era nadejdzie, gdy w dzień równonocy wiosennej gwiazozbiór wodnika będzie w tarczy słonecznej. Od dwóch tysięcy lat w czasie równoncy w tarczy znajduje się gwiazdozbiór ryb. Kiedy nadejdzie wodnik? Za ok. 100 lat…
Po czwarte: a co z tą zmianą biegunów ziemi? Rzeczywiście takie zjawisko nastąpi, ale dlaczego mielibyśmy się tego bać? Kompasy magnetyczne (które już dawno zastąpiliśmy GPSami) po prostu na chwile przestaną działać, a później igła obróci się o 180 stopni. Czy wiąża się z tym jakieś katastrofy? Nic naukowcom na ten temat nie wiadomo, cała historia z klęskami jakie przez to mogą się zdarzyć to wymysł zwolenników teori spiskowych. Wiadomo, że zamiana biegunów miała miejsce za czasów gdy po Ziemi stąpał człowiek rodzaju „homo erectus” – przeżył i niewiele wskazuje na to, że musiał się zmagać z innymi problemami niż głód, chłód i tygrysy szablozębne"
Wystraczy usiąść i poszukać, oczywiście każdy szuka po swojemu, więc ja znajde miliony publikacji, ze to bzdura totalna, a inni że najprawdziwsza prawda, jednak, jeśli miałby byc, czy byłoby tyle wątpliwosci? Ja w to nie wierzę. Myślę, nie - wiem, że obudze się 22 grudnia 2012 tak samo zmierzła jak zwykle.
mi się sni często koniec swiata...i jako ze jestem b.wierząca, boje się wersji apokalipsy np. sw.jana
wolalabym umrzeć, w swym łożu , i przeżyć swoj osobisty koniec swiata , niz ten globalny o którym tak trąbią.
Proponuję też wziąć po uwagę, że rzekome "Globalne Ocieplenie" to bzdura. To jest konflikt polityczny!! Poza tym nasz klimat się ochładza Właśnie jesteśmy w fazie wchodzenia do małej epoki lodowcowej
nie wiem kto prędzej na s wykończy ? koniec świata , czy głupota ludzka .
W takim tempie niszczenia naszego środowiska naturalnego, niedługo będziemy sie musieli nauczy oddychać czymś innuym niż tlen ...
Podałam na początku linka do ciekawego dokumentu mi. jest tam mowa o religii, zamachu na WTC i rodzinką pragnącą zawładnąć światem.
Omlecik, sayuu gratuluję racjonalnego podejścia, co w tej kwestii jest rzadkością.
Ogólnie już nie raz na Islandii wybuchały wulkany i przy każdym wybuchu ludzie nie wpadali w panikę,że to koniec świata...
tak a majowie jak bylo zacmienie -rowniez mysleli ze to game over ;p
co do globalnego ocieplenia-tak, to bzdura
Ja często myślę o końcu świata. Zastanawiam się co będą czuć ludzie gdy to nastąpi...
Pewnie to samo, co zazwyczaj czują ludzie, gdy umrą.
Ale chodzi mi o to, co w tych ostatnich swoich chwilach zrobią, przemyślą... Jednak o wiele bardziej wole umrzeć ze starości
A ja jak będę stara to bym chciała umrzeć ułańską śmiercią...
ale kiedyś w końcu jakieś pokolenie zobaczy koniec swiata. Właściwie dlaczego nie my?
natomiast ja zawsze lubiłam motto z "ostatniego brzegu" (oczywiście nie pamietam skąd był cytat do motta, ale co tam ) - Oto jak kończy się świat, nie z hukiem, lecz ze skowytem.
Śmiem podejrzewać, że nie bedzie żadnego spektakularnego wydarzenia. Po prostu powoli zacznie zmieniac się klimat, stanie sie za ciepły lub za zimny, by mogły funkcjonowac obecne uprawy np. albo wymra pszczoły... I my sobie odejdziemy do lamusa historii. A planeta wcale się nie skończy, w każdym razie dopoki nie spali jej rozszerzajace się słońce (patrz - gwiazda głównego ciągu).
i bardziej od 2012 i innych przemawia do mnie strasznie smutna wizja z ostatniego rozdziału Wehikułu czasu wellsa. ale to stara książka. pewnie mało kto ja pamieta
A poza co ja się będę martwić . moj świat skończy się, gdy umrę ja, inni niech sie martwi a swoimi światami
albo wymra pszczoły...
rany, nie wiem dlaczego, ale to mnie bardzo zasmuciło... i jeszcze to:
Maria89, prawda? ta zwyczajnośc, taka nieuchronność jest najbardziej przerażająca. katastrofy sa spektakularne, adrenalina przy nich skacze. A tu... nasz, ludzki, świat po prostu umrze. i tyle.
A co do pszczół, to naprawdę nie jest smieszne, bo ponoć w Europie, z powodu stosowania pestycydów, herbicydów (brak chwastów= brak kwiatów pomiedzy łanami) oraz upraw monokulturowych i na dodatek jakiejś zarazy wymarło 80 % populacji pszczół. Koniec świata nadchodzi ?
myślę, że coś w tym jest. Wszystko powoli się zmienia, wszystko powoli się kończy. Myślę, że człowiek sam do tego doprowadza (nieświadomie, ale zawsze). Tak mi teraz przyszło do głowy, że w dzisiejszych czasach człowiek chciałby opanować wszystko, na wszystko chciałby mieć swój wpływ.Może ów koniec świata to efekt ludzkiej chciwości? No bo jeśli ludzkość doprowadza do powolnego wymierania pszczół itp ze względu na swoje wygody to w rzeczywistości powoli doprowadza do końca świata....?
chciwość i nieumiarkowanie, grzechy główne, nieprawdaż ?
Hehe, ale pojechałam apokaliptycznie
jak dla mnie wszelkie latające cholerstwa by mogły wyginąć, bo nie mam kasy na fly stop-a
hehe
czemu na świecie nie może być tak jak na filmowej Pandorze? Albo chociaż jak za czasów Druidów i Bogów Słońca? Mówię tu o szacunku do natury. Może wtedy wszystko inaczej by się potoczyło...
Według mnie ludzkość wyginie podobnie do dinozaurów . Nagle coś wybuchnie i wszyscy padną martwi. Po iluś tam latach znowu pojawi się życie, najpierw bakterie, później rybki ewentualnie ssaki. To nowe życie będzie ewoluowało, aż w końcu będzie podobnie myślące do nas... Zniszczą to co przez te lata ziemia odbudowała, i tamci umrą
Będzie tak w kółko, aż ziemia nie wytrzyma i wybuchnie.