Futbolin
mam taki problem; opiekuję się konikiem polskim który jest troszkę pobudliwy (czasm ponosi) jak zapobiegac jego czestemu zaciaganiu w pysku-brak wedzidla i luzne wodze nie wchodza w gre
prosze o pomoc!
A co to znaczy, że "koń zaciąga się w pysku"? Nie pytam złośliwie, tylko nie rozumiem tego wyrażenia.
Chyba chodzi o to, ze trzebo go trzymać "na sztywno" , na bardzo napiętej wodzy, bardo na " siłę"
chodzi mi o to, że koń jest zaciągnięty (macha łbem, unika kontaktu...)
Widzę, że masz niemal identyczny problem jaki ja miałam z moim konikiem polskim. Ale nie chcę żadnych porad Ci pisać, bo nie potrafię dokładnie opisać co i dlaczego robiłam rok temu. Musisz poczekać na bardziej doświadczonych wykształconych
Masz może jakieś filmiki ukazujące problem?
niestety nie
Kayka, nie bądź taka skromna ! Twój konik jest rewelka!
kooniara16- ja bym ci proponowała róże ćwiczenie na pysku.
Przedewszystkim jak chcesz zacząc robić coś na pysku nie możesz zapomminac o impulsie, o jechaniu biodrem i podstawowych półparadach(niestety wielu jeźdzców zapomina o tym podczas pracy na pysku).
Przedewszystkim zgiecia, prawa, lewa w stój i stępie-na począdku delikatny kąt i nie za mocno
Ja u konia z problemami ze sztywnością na pysku praktykowałam jazdę za piątym palcem ponieważ dzięki temu ręka staje się przyjemniejsza i delikatniejsza.
eodze średniej długości, palce cały czas pracują i zachęcają do żucia, ręka dość szeroko, dosiad, biodro i pracujemy .
Koń jest nadpobudliwy, tak więc dużo wolt, srepentyn, uspokajania, zatrzymań, ruszeń, spokoju, wycofywań itp.
WIem jak trudne do zlikwidowania są problemy z pyskiem, ale myslę że spokojem, konsekwenscją i pracą uda się zniwelować ten problem.Owocnej pracy życzę;)
Edziu - jeszcze raz dziękuję za przemiłe słowa. Zwłaszcza, że ostatnio praca z koniem nie bardzo się układa. Podbudowałaś mnie na duchu
kooniara16, nie możesz jeździc cały czas na mocnych, krótkich wodzach. Koń się jeszcze bardziej denerwuje i na pewno Ci to nie pomoże w pracy nad pyskiem. Hehe, ile to ja czasu spędziłam na pracy nad samą sobą żebym w końcu odpuściła koniowi na pysku. A trzymałam tak ze strachu, Ty pewnie też.
Tak jak napisała Niedozdarcia: zgięcia (głowa do środka, na zewnątrz), koła, koła, koła, małe woltki, cofania, zatrzymania, przede wszystkim luzik i spokojnie.
Jak sobie przypomnę co ja jeszcze robiłam, to napiszę.
Musisz wyeliminowac ponoszenie. Wiesz już co jest jego przyczyną?
W moim przypadku była to złośliwośc i myślenie "praca na kole jest taaaaaka ciężka, więc po co się męczyc? Przecież można uciec". Próbowaliśmy mnóstwo rzeczy. M.in. łapanie za kółko wędzidłowe, jeżdżenie z batem przy pysku (to w ogóle nie pomagało, więc szybko daliśmy spokój). W końcu instruktorka znalazła sposób. Jak ponosi, to niech leci, tylko MOIM tempem (znaczy ile fabryka dała, ale oczywiście w granicach rozsądku). Zamykaliśmy wszystkie drogi ewakuacyjne i jak tylko czułam, że koń wykazuje ochotę do jakiejkolwiek współpracy, to próbowałam wjecha na koło czy cokolwiek innego zrobi. Udało się - ok, nagroda i odpoczynek. Nie udało się - lecimy dalej.
Efekt? Dziś zrobiliśmy jazdę ujeżdżeniową na otwartej łące. Ani razu nie próbował wyrwac się do domu.
Niedozdarcia, czytalas wogole jaki ma problem kooniara16,
piszesz jej jak zacząć zbierać a ona pisze o tym, jak go nie usztywnić na pysku, bo ją ponosi..
kooniara16, moja rada taka, sprawdzić zęby maluchowi, i spróbować jazdy na luźnych wodzach. dużo klepania, mówienia "hoo, spokojnie mały" i takie tam.
miałam do czynienia z takim konikiem polskim kiedyś, był bardzo nadpobudliwy, przez co nieuważny, myślał tylko w kategoriach "ruuurraa!",- okazało się że boli go coś w pysku,-jak się skracało wodzę w galopie on przyspieszał, jakby autentycznie uciekał od bólu na jeździe spróbowałam luźnych wodzy, i konik się uspokajał. w między czasie było aja aja, i dużo uspokajającego mówienia
powodzenia!!
Jak ponosi, to niech leci, tylko MOIM tempem (znaczy ile fabryka dała, ale oczywiście w granicach rozsądku). Zamykaliśmy wszystkie drogi ewakuacyjne i jak tylko czułam, że koń wykazuje ochotę do jakiejkolwiek współpracy, to próbowałam wjecha na koło czy cokolwiek innego zrobi.
popieram.. ja bym jeszcze na luźniejszych wodzach, jak coś zaczyna współpracować to pozbierać delikatnie i wracać do pracy..
dzięki wszystkim za rady