Futbolin
Mam takie pytanie. Jestem absolutnie zielona jeśli chodzi o rozczyszczanie koniom kopyt. A może się okazac, że będę potrzebowała umieć, aby uniknąć horrendalnych kosztów kucia trzeszczkowca. Silna jestem, ale gorzej z techniką..
Jakie są to kursy? W jakich cenach? Ile trwają zazwyczaj?
Jesli bym chciała nauczyć się także tego inne strugania, tzw. naturalnego(drazni mnie ta nazwa..) to jaki to jest kurs? Czy ktos się z nim spotkał? Jaki koszt i ile trwa?
EDIT. Zmieniłam nazwę tematu, aby był bardziej adekwatny do rozmowy, moze komuś się to jeszcze przyda
W zeszłym roku pytałam swojego kowala właśnie o te sprawy, z tego co pamiętam kurs kosztował kilka tysięcy zł. Niestety nie pytałam o to gdzie taki kurs można odbyć. Ale z takich ciekawostek które od swojego kowala usłyszałam jest na przykład to że, na początku takiego kursu jeśli chodzi o praktyczne rzeczy kursanci uczą się rozczyszczać na kopytach koni "martwych" dostają kopyto z kawałkiem odciętej nogi konia i na tym trenują... boże jak to usłyszałam aż mnie skręciło ...
echh, wiem o tym.. o tych martwych. Znalazłam, ze bez dawania uprawienien (o to mi chodzi) sa kursy u A.Chłapowskiego w Jaszkowie. Koszt znośny, 1400 z zakwaterowaniem jak się mi zdaje. Zbiorę.. żebym po prostu miała jakieś pojęcie
Szkoda tylko, że termin mi nie pasuje zupełnie, bo w czerwcu a robią te kursy jak widze tak co 2 miesiące. Może jednak jeszcze gdzieś robią, ktos cos wie?
Jakie są to kursy? W jakich cenach? Ile trwają zazwyczaj?
Jesli bym chciała nauczyć się także tego inne strugania, tzw. naturalnego(drazni mnie ta nazwa..) to jaki to jest kurs? Czy ktos się z nim spotkał? Jaki koszt i ile trwa?
Najbliższy tego rodzaju kurs ma odbyć się we wrześniu w Celbancie koło Warszawy.
Trzeba zapisywać się wcześniej, bo tłok- ja też zastanawiam się
Oczywiście, że na początku ćwiczy się na martwych kopytach- żywych szkoda
W ubiegłym roku 2-dniowy kurs kosztował ok 800 zł.
Wcześniej była przysyłana płyta z wykładem.
W ubiegłym roku 2-dniowy kurs kosztował ok 800 zł. 2 dni .... 800 zł??? no proszę.... Mój kowal mówił o kursie dużo dłuższym chyba 2 miesięcznym z praktykami i z tego co widzę jest "wyrywany" i bardzo dobrze robi. Zastanawiam się ile można nauczyć się w 2 dni... to w końcu niewiele!
Na stronie głównej jest nawet ogłoszenie:
http://www.swiatkoni.pl/news-display/795.html
Na kursie nie nauczysz się kucia koni - szczególnie z problemami. Po takim szkoleniu trzeba wielu miesięcy praktyki pod okiem DOŚWIADCZONEGO i dobrego kowala, kilka kursów doszkalających i dopiero można myśleć o własnej praktyce (nawet na własny użytek)... Oczywiście można próbować samemu od razu po kursie, ale ja bym się bała bez doświadczenia brać się za tak ważny "kawałek konia" jak kopyta...
Co do martwych kopyt - jak inaczej nauczyć się rozczyszczania i kucia? Na żywym koniu?? A co jak źle się to zrobi - koń ma cierpieć?
Co do martwych kopyt - jak inaczej nauczyć się rozczyszczania i kucia? Na żywym koniu?? A co jak źle się to zrobi - koń ma cierpieć? jak najbardziej się z tym zgadzam, martwy to martwy już nie poczuje, szkoda zdrowego pozacinać co na pewno się zdarza na początku. Kiedyś jak byłam dzieckiem chciałam być weterynarzem, ale w miarę upływu czasu zmieniłam zdnie, nie nadawałabym się psychicznie na to i dlatego moje skrzywienie na same martwe części ciała konia o których pisałam powyżej...
Co do tych wszystkich kursów, ja też bym się nie zabrała nawet za samo rozczyszczanie swoich koni po jakimś kursie nawet trwającym 2 miesiące - to tak jak gaga pisze zbyt ważna i delikatna sprawa! Do tego trzeba lat...
Mój kowal właśnie mówił że odbył kurs dwumiesięczny + praktyki + półtora roku jeżdżenia z innym już doświadczonym kowalem jako pomocnik by się opatrzeć. Potem sam długi czas tylko rozczyszczał nie kuł, kilka lat minęło zanim zaczoł kuć. Tak przynajmniej mówił. U mnie przewineło się 3 kowali i widzę że ten obecny jest NAJLEPSZY!
Poza tym wychodzę z założenia że lepiej robić jedno dobrze niż wiele średnio… tak jak często teraz czytam na forach że ktoś chce kurs na to i na tamto, takich kursów się ukończy wiele i po co to? Jedyny plus to dodatkowa wiedza, ale w praktyce przecież to tak od razu nie bardzo!
Zastanawiam się ile można nauczyć się w 2 dni... to w końcu niewiele!
To zależy, ile człowiek chce skorzystać .
Poza tym , jak pisałam jest przesyłana część teoretyczna dotycząca budowy i mechaniki kopyt.
I rzecz jasna, to jest tylko dla potrzeb własnych koni.
Taki kurs nie daje uprawnień zawodowych.
I nie zajmuje się podkuwaniem, a tylko struganiem - a to różnica.
Tak naprawdę to uczy prawidłowej pielęgnacji kopyt , własnoręcznie .
Czy ktoś potem korzysta z usług kowala, to juz jego sprawa
Ja też byłam przeciwnikiem samodzielnego majstrowania przy kopytach , bo brak mi było i jest wystarczającej wiedzy.
Ale przeważająca część kowali w Polsce nie ma skończonych żadnych kursów i też kiedyś zaczynali.
Poza tym, , po swoich koniach widzę , ile zła może wyrządzić nieprawidłowe werkowanie.
I dlatego już sama zaczęłam działać pilnikiem.
I udało mi się wyprowadzić kuca , ale niestety znowu przyjechał kowal i kuca już dwa tygodnie bolą podeszwy, porusza się ostrożnie , a czasem z trudem.
A kowal tylko przyciął strzałki i tarnikiem ustawił mu inaczej kopyta, niż ja to zaczęłam
robić.
Wystarczyło
guli, ten kurs w Celbancie koło Warszawy.. to jakiś taki podstawowy, nie specjalistyczny?
Mi chodzi tylko o struganie... na wlasny użytek. To jednak oszczędność, i innego mozna by kuć ortopedycznie za to co oszczędzone
Agias, ja się czasem biorę za struganie kopyt, [podbieram narzędzia ślubnemu hihihi]
Efekt jest taki,ze na drugi raz jak ślubny widzi mnie z jego skrzynką na narzędzia idzie i robi sam, bo twierdzi ,ze po takiej "mojej zabawie" to 2 dni pożytek ze mnie żaden.
Struganie to ciężka praca i mimo ,że zasuwam na co dzień jak zwykły "robol" to bąble zawsze mam potem na rękach.
udało mi się wyprowadzić kuca , ale niestety znowu przyjechał kowal i kuca już dwa tygodnie bolą podeszwy, porusza się ostrożnie , a czasem z trudem. Może najwyższy czas zmienić kowala?
Wiem, że z racji małej dostępności fachowców nie jest to sprawa prosta, ale pewnikiem nie jest też nie do przeskoczenia... Często podkuwacze jeżdżąc po swoim rejonie działania (a miewają duże rejony) - mogą przy okazji nadrobić 20 - 30 km i więcej - wówczas dojazd inaczej wychodzi...
Może najwyższy czas zmienić kowala?
Czasem należałoby ale często to prawie niemożliwe
Zupełnie niemożliwe i zresztą niepotrzebne
Ten ma zresztą sporo zalet, a najważniejsze, że słucha co się do niego mówi.
Ja tylko ciągle mam za małą wiedzę, żeby sformułowac dokładnie swoje wymagania.
Dlatego taki kurs przydałby mi się bardzo, nawet z tego powodu.
Tak jak pisała Edzia - to naprawdę duży wysiłek, a kręgosłup już niestety młody nie jest
Dlatego tylko kucowi chcę robić- to małe kopytka , bardziej miękkie od Kubowych i kuc chętniej przyjmuje taką pozycję, w której mi wygodnie.
Teraz trzyma kopyta na niskim pieńku ,z wystającą przednią częścią, którą mogę wygodnie w kucki piłować.
Filozofia takiego tzw strugania to właśnie dostosowanie częstotliwości zabiegów do stanu kopyt i podłoża, po którym koń porusza się.
U mnie podłoże miękkie, więc kopyta słabo ścierają się - dlatego ja tarnikuję często, ale mało.
Nawet co kilka dni przejadę kilkakrotnie tarnikiem.
U kuca trzeba znowu wyrównać kąty, obniżyc piętki , krawędzie , bo sporo wyższe od strzałki, skrócić mocno pazur.
Oczywiście nie mogę tego zrobić za jednym razem, więc dopadam go z tarnikiem, jak tylko gdzieś stoi , albo lepiej jak leży, bo wtedy mam zupełna swobodę a jego nie boli jak na nich nie stoi.
Mocno pociesza mnie fakt, że jak już poprawię , nawet trochę, to kopyto samo dalej rośnie w pożądanym kierunku i strzałka robi się większa , zaczyna pracować.
Więc tych interwencji jest coraz mniej .
Oczywiście muszę je pociągać trochę po twardym, żeby wzmocnić podeszwy i mieć mniej do roboty
guli, ale u mnie nie ma problemu z pracą strzałki, koń jest wyruszany i inne takie, tylko o zupełnie mechaniczne uszkodzenie trzeszczki i ścięgna.. dlatego nie widzi mi się jakoś tak na logikę, aby mogło pomóc mi struganie naturalne (poczytałam laicko o tym troszkę). Koń zawsze chodził boso, i to na dodatek w górach. A moze nie mam racji? Co gorsza chodzi o jedną noge, tylną.. Powinnam niedługo zobaczyć zdjęcia to się dowiem, jak rozległe jest to uszkodzenie i zapytam weta, co są dzi o innym skatowaniu kopyt po prostu. Ten koń ma slabszy róg kopytowy, chciałabym uniknąć kucia... Podobno buty też pomagają, ale do nich trzeba bardzo często strugać (i tutaj potrzebne juz są samodzielne umiejętności, bo co tygodniowy dojazd kowala do jednego konia to hooooh...)
Do butów wcale nie trzeba częściej strugać
Mój kuc chodzi w butach w razie potrzeby i wcale częściej nie jest z tego powodu strugany.
Buty mają pewien zakres tolerancji , a jak ma mniejsze kopyta, to wkładam do butów gąbkę.
Nawet cena butów nie jest bardzo odstraszająca , zwłaszcza jak przeliczy się na czas użytkowania.
U mnie to chyba już 2 lata, ale przecież nie codziennie, tylko głównie zimą, kiedy jest gruda i czasem wyjazdy w teren.
Kosztowały mnie ponad 400 zł.
Do butów wcale nie trzeba częściej strugać
Mój ma mega kopyta które syzbko mu bardzo rozsną. Myślę, że najbardziej komfortowe chyba jednak jest tarnikiem przejechac co jakiś czas? Ale zainteresowałas mnie, ze dajesz radę bez bardzo czestego strugania
czy ktos wie czy w takich "butach" można startować?
www.sklep.horses.pl
Też mamy buty i bardzo sobie je chwalę - idealne do wypraw w teren...
Edzia - startować można w skokach, w ujeżdżeniu to jednak "ochraniacze" - coś jak kaloszki, czyli nie da rady... hm m.in. dlatego Darco w końcu podkułam :-/
Gaga,
dzięki, mojego ciężko okuć, ma talent do zdejmowania,
A buty fajne, jeśli policzy się koszt kucia - wbrew pozorom wyja taniej
Ja mam swoje już hm... 3ci rok niedługo minie - i nadal są jak najbardziej użytkowe. Troszę starła się podeszwa, miejscami skóra od pasków porysowana, ale nadal dobrze i bezpiecznie służą
Przeliczając to na kucie co 6 - 7 tygodni przez 3 lata - wychodzi jednak taniej
polecam ksiazke Kolstrung,Silmanowicz,Stachurska "Pielegnacja i podkuwanie kopyt koni"
duzo postaw, lacznie z budowa kopyta, narzedzia i rodzaje podkow oraz zasady podkuwania i strugania
mysle ze kazdemu sie przyda
uczylam sie do niej na egzamin z pielegnacji kopyt;)
co do martwych nog to niewyobrazam sobie jakby mozna bylo zaczynac inaczej,
mialam kiedys 1 zajacia ze strugania,
jak sie zamachnelam to noz wbil mi sie w polowe strzalki....
strach pomyslec jakby to byl zywy kon
strach pomysleć jakby to był żywy koń
dostałabyś kopa i umarła w kosmosie z głodu
Czy ma ktoś jakies info o kursie podstaw rozczyszczania kopyt?
Jakim - naturalnym czy tradycyjnym?
podłącze się pod pytanie... może też bym była zainteresowana , jak dla mnie to lepiej naturalnym
Jeśli chodzi o naturalne - sprawdzajcie tu: http://www.palohb.com/kopyta/metod.html#courses
na dole strony
Jesli chodzi o tradycyjne - to nie moja działka
Valkiria, czyli rozumiem,że teraz nie ma ustalonego żadnego terminu kursu, tak?
Valkiria, ja chcę tylko nauczyć się operowac nożem, a potem rozczyszczania naturalnego sama się nauczę. Tylko żeby wiedzieć, co żywe, a co nie
Choć nie widząc żadnego kursu w miedzy czasie nim sie pojawi, sama pewnie się nauczę.. Musze tym moim koniom problemowym poprawić kopyta.
P.S. Zgłaszałam siena tej stronei do kursu, odzewu brak.
Deya, mam tak samo,chciałabym wiedziec na tyle,żeby móc coś zrobić przy swoim koniu i mieć "pewność",że robię to dobrze....
Kurs był na wiosnę, planowany jest kurs jesienią ale nie wiadomo jeszcze kiedy, trzeba pilnować terminu na SPNH ilość osób ograniczona, sama czekam na ten kurs. Dziewczyny co do operowania nożem na początek odradzam, można nauczyć się samemu tarnikować ale trzeba każdy ruch ustalić z kimś kto się na tym zna, mimo najszczerszych chęci można naprawdę zaszkodzić nawet pilnikiem.
Anita, pewnie,że można zaszkodzić, niestety...
mi jesienią odpada niestety ten kurs, bo planuje w tym czasie instruktorski, do tego studia,wszystkiego na raz nie zrobię, a szkoda, bo przydało by się pogłębić swoją wiedzę... no ale cóż w takim razie pozostaje mi teraz co najwyżej współpraca z tarnikiem i podpatrywanie i podpytywanie kowala w czasie jego pracy