Futbolin
Krzywy Las. Jest tutaj dużo pochylonych drzew.
Weszła machając na boki ogonem.Usiadła wypatrując niebo.Zamknęła lekko oczy.
Edit.
Wybiegła.
Wszedł, usiadł machając ogonem
Lwica chwiejnym krokiem wbiegła do lasu. Gdy spostrzegła lwa powiedziała:
-Witaj. Dziękuje ci za to że mnie rozkułeś.-uśmiechneła się.
Nie trzeba dziękować - odpowiedział
-Nie. Naprawdę musiałam. Gdyby nie ty nadal bym tam tkwiła.-lwica spoważniała.
Pierwszy raz ktoś mi dziękuje - powiedział
-Naprawdę? Nikomu jeszcze nie pomogłeś, czy tym którym pomagałeś byli niewychowani?-zapytała zdziwiona.
Jedno i drukie - odpowiedział
Kiwneła głową, a jej wzrok powędrował ku górze. Słońce było tylko trochę widoczne.
Zaczyna się ściemniać - powiedział, zwiesił łeb
-Hmm... Tak. Zaraz pewnie będziesz musiał wracać. Ja też zaraz już pójdę w jakieś bezpieczniejsze miejsce- lwica powoli przygotowywała się do drogi.
Mam jeszcze czas - odpowiedział, wstał
pokiwała głową.
-No tak. To nie to co w stadzie Lwie Ziemi, co?-zaśmiała się.
Wszedł po czym spojrzał na lwy.
- Witajcie. - Powiedział
Na SZZ jest inaczej - powiedział
Nieco zdziwiony z powodu braku odpowiedzi powtórzył
- Witajcie.
( Z powodu braku odpowiedzi? )
Spojrzał na lwa, położył się
Usiadł po czym ziewnął
// A co nie wiesz co to znaczy ?//
-Witaj.-lwica spojrzała na Axela uśmiechając się.
- My się chyba nie znamy... - Powiedział zamyślony
Przymknął oczy, pomyślał
-Azula... samotniczka... -przedstwiła się
-A ty? Kim jesteś?-zapytała.
Wstał, wskoczył na drzewo, usiadł
Spojrzała na Vadera i znów usiadła, po czym jej wzrok znów znalazł się na nowym lwie z ZZ.
My się chyba znamy - powiedział do lwicy
-Tak. Ale no cóż... tylko z widzenia. Twego imienia nie znam.
Vader, zastępca Złej Ziemi - przedstawił się
"lecę"
-Nazywam się Axel, mój brat to Zkaza... - Przedstawił się
-Hmmm... Zkaza mówisz... to imię coś mi mówi. Widziałam go już kiedyś.-lwica uśmiechneła się.
Ja też - powiedział
-Muszę już iść. Mam nadzieję że się spotkamy.-Lwica wstała po czym wybiegła.
Wyszedł
Wyszedł
Lwiatko weszło w las i przez parę minut przedzierało się przez niego. W końcu Setei zatrzymał się i usiadł pod jednym z drzew. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek jeszcze zobaczy matkę.
Wbiegła.
Gdzie one są-zapytała samą siebie w myślach.
- Mamo!! - krzyknął Setei widząc matkę i pognał ku niej. Dopadł do niej i wtulił się mocno w jej futro z radością.
Eee..kim jesteś-zapytała patrząc na synka. x3
// kobieto, chyba mnie musiałaś urodzić, chyba, że nie.... to wiesz, po zapachu i wychowywałaś mnie ociupinkę
Po chwili zaczęła go wąchać i przy okazji łaskotać.
Zaśmiał się gdy ta go łaskotała
- Mamo, przestań.... - zachichotał
Po chwili uśmiechnęła się.
Setei-powiedziała do syna i mocno przytuliła.
Zamruczał cicho i wtulił się w jej futro
Co tam u ciebie-zapytała synka.
- Nic specjalnego... - powiedział cicho
Aha...-westchnęła
Lwiątko uśmiechnęło się niemrawo
- Muszę iść... - powiedział cicho i odsunął się od matki
Ja także-powiedziała i wyszła
podniusł sie i szybko zniknął wśród drzew