Futbolin
Jak w temacie-proszę o wpisy ze swoimi doswiadczeniami,metodami i radami też się chętnię czegoś nauczę(bo mam w stajni taką jedna )
a co konkretnie "cuduje" ta taka jedna ?
1. Zastosować imprinting - działa na całe życie
2. Podejść do zadniej nogi i spokojnie, acz stanowczo ją podnieść - najpierw na sekundę, później dwie i tak coraz dłużej
3. Z końmi kopiącymi, histerykami itd: zdobyć zaufanie i robić jak w pkt. 2
Gaga, zaraz się będą pytać jak ją podnieść
metody od najłagodniejszej to najmniej przyjemnej:
- oprzeć się łopatką o łopatkę konia i napierać jeśli koń napiera na nogę którą chcemy podnieść
- uciskać ścięgna żeby koń podniósł nogę
- jak nie działa kopnąć konia w pęcinę, poderwie nogę, wtedy ją złapać, potrzymać pochwalić
- patenty z linką (nie znam ich ale kiedyś widziałam jak facet przeciągnął linkę wokół pęcin, pociągał na wysokości przedniej łopatki a linka była tak sprytnie przeciągnięta że podnosiła zadnią nogę)
Jeszcze był jakiś jeden sposób ale w tej chwili nie pamiętam.
Na moją kobyłę musiałam użyć sposobu z kopnięciem w pęcinę. Ale wystarczyło to zrobić raz pierwszego dnia i raz drugiego dnia. I konik się nauczył że jeśli zjeżdżam ręką po nodze i naciskam na ścięgna to sygnał że nogę należy podnieść. w tej chwili wie, że po czyszczyniu fiterka jest czas kopyt i sama podaje nogi w odpowiedniej kolejności.
W sumie nic nie cuduje-po prostu nie daje-moge złapać za nogę ale nie mogę jej podnieść
Jak zdołam podnieść to się wyrywa-zaznaczam że nie jest to chęć kopnięcia mnie-kobyłka ma do mnie pełne zaufanie...u poprzedniego właściciela wiem ze jakiś wioskowy pijany kowal ją strugał i ją "zepsuł" ... Przednie daje bez problemu,na komendę sama trzyma nogę... próbowałam
Gaga, zaraz się będą pytać jak ją podnieść
metody od najłagodniejszej to najmniej przyjemnej:
- oprzeć się łopatką o łopatkę konia i napierać jeśli koń napiera na nogę którą chcemy podnieść
- uciskać ścięgna żeby koń podniósł nogę
- jak nie działa kopnąć konia w pęcinę, poderwie nogę, wtedy ją złapać, potrzymać pochwalić
- patenty z linką (nie znam ich ale kiedyś widziałam jak facet przeciągnął linkę wokół pęcin, pociągał na wysokości przedniej łopatki a linka była tak sprytnie przeciągnięta że podnosiła zadnią nogę)
Jeszcze był jakiś jeden sposób ale w tej chwili nie pamiętam.
Na moją kobyłę musiałam użyć sposobu z kopnięciem w pęcinę. Ale wystarczyło to zrobić raz pierwszego dnia i raz drugiego dnia. I konik się nauczył że jeśli zjeżdżam ręką po nodze i naciskam na ścięgna to sygnał że nogę należy podnieść. w tej chwili wie, że po czyszczyniu fiterka jest czas kopyt i sama podaje nogi w odpowiedniej kolejności.
Gangrena chodzi o nogi zadnie
- jak nie działa kopnąć konia w pęcinę,
tego jeszcze w życiu nie stosowałam, zawsze jakoś z koniem do kompromisu można dojść liczy się cierpliwość. Jeśli się bedzie po kilka razy dziennie próbować podnosić nogę to koń w końcu zrozumie o co biega i że to nic strasznego.
Z kopaniem się nie spotkałam,ale z uderzeniem batem właśnie w pęcinę owszem i co więcej są sytuacje w których to przynosi pozytywne efekty.
Opcja z liną też nie głupia,ale w naszym przypadku się to w ogóle nie sprawdzało...
Ja zadnie nogi u koni które ich normalnie nie dają zawsze biorę "na siebie", tzn. nie podnoszę i nie trzymam nogi standardowo ręką, a jedynie noga opiera się na moim przedramieniu dzięki czemu koń sam sobie tą nogę opiera, ja mu jej uporczywie na chama nie trzymam,kiedy ten chce ją wyrwać,jak czuję,że będzie wyrywał sama odpuszczam i podnoszę kolejny raz...Z podnoszeniem nóg niestety się namęczyłam na początku z moim małym upartym, potrzeba do tego czasu i cierpliwości...ale potem widać efekty
Kopanie w nogę co to za metody nauki Najlepiej by było gdyby takiemu delikwentowi koń też sprzedał kopa
a jeśli chodzi o naukę podawania nóg to najlepiej zacząć od początku. Żebysmy mogli podnieść, którakolwiek z nóg konia musi on ją najpierw odciążyć, przenieść ciężar z tej nogi na 3 pozostałe i umieć trzymać tak równowagę.
Jeśli mam konia z takim problemem to zaczynam właśnie od tego, uczę go żeby choć na sekundę odciążył nogę i za to jest chwalony i dostaje nagrodę, aby mu się dobrze kojarzyła moja praca przy nogach. Później karzę nogę odciążyć na dłużej - kilka sekund. dopiero następnie przechodzę do nauki podnoszenia nogi. liczy się cierpliwość, nie sztuka na siłę wymusić podnoszenie nóg w sekundę...
Mi się udało nauczyć konia podnoszenia kopyta tylnego, jednego bo za nic nie dawał, który opierał cały ciężar na tej nodze. Jak lekko tylko podnosił zaraz był nagradzany i chwalony co w efekcie "dało mi konia", który gdy tylko podchodziłam do tylnych nóg, sam je podnosił Przednie z resztą też
ja stosowałam opieranie sie o tą nogę, dotykanie i głównie mówienie do konia.
Podziałało idealnie
Monika01, Oczywiście,że liczy się cierpliwość i poświęcony czas, ale są konie (nie twierdzę,że tak jest w tym przypadku,raczej wątpię) które tej nogi nie podadzą bo nie, od tak "nie bo nie" i są przy tym złośliwe. Opisywałam dawno temu sytuacje mojego konia, kochany hucułek,który przy struganiu odwalał takie numery,że ja bym podziękowała za struganie takiego konia...Wtedy sobie tłumaczyłam to tym,że nie jego wina w sumie, nie nauczony, nie przyzwyczajony i po części tak było,ale po części on po prostu czysto złośliwie udowadniał,że nie da bo... bo po prostu nie da. Stawał dęba i celował kopytami w osobe, która stała przed nim, całym sobą przygniatał kowala do ściany, na szczęście ten miał duuużo cierpliwości i podejścia i wystrugał mojego złośnika do końca. I tu zachowanie konia nie wynikało z tego,że krzywda mu siędziała,albo pierwszy raz ktos mu nogi brał, po prostu czysta złośliwość...Potem bawiłam się z tymi jego nogami codziennie, robiłam cokolwiek byleby jak najdłużej to trwało (myłam,smarowałam,biegałam z tarnikiem i nożami...), ja oczywiście chciałam wszystko na spokojnie, ale w końcu doszło do mnie,że on po prostu przesadza i dostał kilka razy batem w pęcinę-w szoku wtedy był nie małym, ale jaki sens ma koń który bez powodu mnie przygniata, "tańczy" czy nie podnosi w końcu tej nogi bo nie... Oczywiście nagradzany też był W końcu po dłuuugich godzinach spędzonych na podnoszeniu i trzymaniu coraz to dłużej problem znikł, teraz koń stoi jak zaczarowany i mogę przy nim zrobić WSZYSTKO ale co się namęczyłam,żeby do tego dojść to moje...
Dlatego czas, cierpliwość, czas i cierpliwośc
Z kopaniem się nie spotkałam,ale z uderzeniem batem właśnie w pęcinę owszem i co więcej są sytuacje w których to przynosi pozytywne efekty. U mnie t6o także nie przejdzie-kobyłka kompletnie nie toleruje bata-ani na zadzie ani nigdzie indziej
stajnia.admiral, Nie uderzyłabym batem konia który po prostu nie podaje nóg, złośliwość a zwykłe niepodawanie to zupełnie co innego Spróbuj jak było napisane wcześniej z opieraniem się o nogę czy uciskaniem ścięgna
Uciskanie ścięgna nic nie daje...kobyła kiedy łapię za nogę "kamienieje" i "wrasta" za chorere nie da się jej ruszyć-opieram się opieram-jej nie przeszkadza że się coś do niej "przyczepiło
stajnia.admiral, Ja podnoszę tak:jadę ręką od samej góry od wewnątrz nogi i jakby biorę ciężar nogi/konia na siebie zjeżdżając coraz niżej ale właściwie nie biorąc kopyta/nogi dłonią tylko cały czas koń opiera się na ramieniu po czym na przedramieniu, nie potrafię tego tak logicznie opisać ale biorę w taki sposób nogi od większości koni, które ich dać nie chcą...I w sumie wszystkie dają w taki sposób, nie mówię,że wszystkie odrazu, ale po którymś tam podejściu owszem
W każdym razie próbuję-narazie skutków nie ma no może z tym że już się nie ogląda tak nerwowo(mnie się wydaje że to przez tego "fachowca" )
stajnia.admiral, no i właśnie w takich sytuacjach kopnięcie w pęcinę, z wyczuciem ale tak żeby koń poczuł. Poderwie nogę zdziwiony. Łapiemy, trzymamy 2-3 sekundy, odstawiamy. Chwalimy bydlątko.
sprobuj delikatnie uderzyc kopystka (metalowa czescia) w pietke, kon od razu podniesie noge i wtedy ja zlapiesz.
ja tak robie z moja kobyla, ktora jak sie grzeje w ogole nie odpowiada na uciskanie sciegna w tylnich nogach. pukam pietke az do skutku. ale w twoim przypadku pewnie juz pierwsze pukniecie w ta delikatna czesc poskutkuje.
powodzenia, napisz czy sie sprawdzilo
Ekwan, Metalową częścią w piętkę? Ja bym nie była przekonana, czy to taki dobry sposób, przecież to wąski metal a piętki są raczej delikatne...
kopnąć konia w pęcinę
sprobuj delikatnie uderzyc kopystka (metalowa czescia) w pietke, Nie trzeba kopystką, wystarczy nacisnąć kciukiem, to działa bardziej delikatnie. Jeśli konik jest niespokojny, uderzenie czym kolwiek czy kopniak może go więcej zrazić
Monika01, Oczywiście,że liczy się cierpliwość i poświęcony czas, ale są konie (nie twierdzę,że tak jest w tym przypadku,raczej wątpię) które tej nogi nie podadzą bo nie, od tak "nie bo nie" i są przy tym złośliwe.
Tak masz racje ale to jest tylko w przypadku gdy koń normalnie daje nogi, został tego nauczony, a buntuje się bo ma taki kaprys. Wtedy oczywiście trzeba postawić na swoim i przywołać konia do porządku, po czym nagrodzić za wykonanie polecenia.
Ja pisałam o koniu, który nie umie dawać nóg lub był nauczony podawać nogi w sposób brutalny i po prostu ma opory lub się boi, broni...
Ekwan napisał/a:
sprobuj delikatnie uderzyc kopystka (metalowa czescia) w pietke,
Nie trzeba kopystką, wystarczy nacisnąć kciukiem, to działa bardziej delikatnie. Jeśli konik jest niespokojny, uderzenie czym kolwiek czy kopniak może go więcej zrazić
_________________
Żadne pukanie nie wchodzi chwilowo w grę-pisałam wcześniej że u poprzedniego właściciela strugał ja jakiś wioskowy "kowal" po pół litra zajeżdżający jak dwa litry-kobyła jak przyjechała miała też problem z podawaniem przednich nóg ale teraz się przekonała
i podaje bez problemu.
Na razie przyzwyczajam ją do dotyku na nogach(na pęcinie i koronce ) miała problem z tym ze ogólnie uciekała z nogami
stajnia.admiral, No to wydaje mi się masz sama odpowiedź , przyzwyczajaj ją do dotyku, tak jak w przypadku przednich nóg, cierpliwie, niech ona wie,że nic złego się nie dzieje a będą efekty
jak walenie kopystka nie pomaga, to biore toporek albo mlotek i wale do skutku. troche krwi jest przy tym, ale wazne ze dziala..
do gagi i innych obroncow: czy wy zawsze musicie lapac za slowa i wycinac z kontekstu?? moze poprostu to wam poprawiam samopoczucie i punktuje wlasne ego. chyba tak. reszta to poprostu oprawcy bez serca.
Ekwan, a nie pomyśałaś, że jeśli konia kopnie się w pęcinę - może oddać??!!
Pół biedy, jak trafi w nogę - a jeśli zahaczy twarz przy uderzeniu kopystką??!!
Jeśli chcesz się kopać z koniem - powodzenia życzę
kopystką bym nie uderzała konia zwłaszcza metalową częścią bo o skaleczenie łatwo.
Ja delikatnie kopałam (takie pukanie) w przednią częśc pęciny. Jak wspomniałam na mojej kobyle momentalnie to zadziałało. Ale ona nie chciała dać nogi bo uparta bestiai chciała pokazać kto tu rządzi.
Na drugą kobyłkę która ma zwyczaj obciążać nogę którą akurat się chce podnieść, wystarczy tylko oprzeć się i dac sygnał do przesunięcia - wtedy odciąża nogę.
Trzecia kobyła daje nogi ale na 2 sekundy a potem próbuje zabrać. Tu trzeba po prostu przytrzymać i jest ok.
Co koń to obyczaj.
Metod jest wiele. Wychodzę z założenia że najpierw próbuję najdelikatniejszy sposób. Jesli nie działa próbuję bardziej zdecydowanie.
Fakt, że są konie którym brakuje równowagi przy dawaniu nóg i wtedy jeśli koń podniesie już nogę na chwilę, to trzymamy 2-3 sekundy i odstawiamy. I po chwili znowu próbujemy. Złapie równowagę i jesteśmy w domu
mam w stajni konia, który jako jedyny nie przeszedł imprintingu i pojawiły się problemy z dawaniem nóg. Przód jest już ok, tył też nie najgorzej, ale tylko jeśli ja zabieram się za czyszczenie jej nóg. Na widok kowala od razu tylne nogi latają na wysokości lamperii i to nie dlatego, że kowal ma złe podejście czy coś takiego, bo mamy kowala naprawdę z wielka cierpliwością... Kobyła nie dawała mu się nawet dotknąć w brzuch, nie mówię już nawet o tylnej nodze. Po długich próbach użyliśmy lonży. lonżą łapiesz nogę konia w pęcinie, (przekładając lonżę przez jej rączkę). Jedna osoba staje za koniem w takiej odległości aby być poza zasięgiem kopyt i pociąga za lonżę aż koń nie podniesie nogi. W tym czasie mówi jednocześnie "noga". Kiedy koń przestaje kopać delikatnie popuszcza się lonzę, ale nadal noga ma być podniesiona na niej do tyłu. Kowal łapie nogę i jedzie z koksem.
Dla koni, ktore nie kopią, ale nie chcą podnieść nogi, a potrzebna jest pilna interwencja, można zaczepić lonże tak samo za pęcinę tylko nie wyciągać jej do tyłu, tylko stanąć za końską łopatką i podciągać nogę najpierw pod brzuch.
co do koni, które wprawdzie potrafią dać nogę, ale czasem zdarza im się przycwaniakować, to tak jak obiś uważam, że trzeba od razu skarcić konia ( nie mówię o spuszczaniu mu łomotu), ale jak trzymam końską nogę i nagle koń mi ją wyrywa i jeszcze próbuje nią we mnie machnąć to dostaje za to strzala. Może nie jest to "natural" ale ostatnio przy zajeżdżaniu kobyły zauważyłam, że są o wiele lepsze rezultaty i koń o wiele lepiej przyjmuje zasłużoną karę od razu, niż miałoby się z nim cackać, pokazując mu, że może sobie pozwalać.
moze kopnac?? naprawde??
chyba, jest jasne ze bodziec sie dozuje do momentu reakcji. jak pisalam w poscie - w dalszej czesci - PUKANIE w pietke. byc moze slowo uderzenie w pierwszym zdaniu nie jest najbardziej udane, ale jesli piszac posty mam sie zastanawiac na kazdym slowem-co ktos sobie moze pomyslec i sie przyczepic, to juz wole ich nie pisac i nie dzielic sie doswiadczeniem. mysle ze kolezanka co pisala o pecinach rowniez miala na mysli takie pukanie, a nie kopanie/znecanie/itd.
wystarczy czytac CALOSC postu, zeby zrozumiec ze nie chodzi o walenie/uderzanie kopystka, tylko delikatne pukanie do momentu zamierzonej reakcji. moj kon nie ma najmniejszych sladow po takim pukaniu. przeciez konie to zwierzeta, nie maja skory niemowlaka, nawet na pietkach. wiec nie przesadzajmy.
no i teraz juz sie wylaczam z tej dyskusji.
ja stanę w obronie koleżanki, ja tez czasem pukam kopystką w pęcinę,łącząc to z jakąś komendą np" noga!" to nie jest mocne uderzenie, ale konie wtedy na chwile podnoszą nogę ... tak samo jak na niej usiądzie mucha, czy jak ścieka woda, nie musicie od razu wieszać na kimś psów....
jak sie uczy konia podnoscić nogę do stępa hiszpańskiego ,to też się puka palcatem, czy to aż taka zbrodnia???
kopania nie popieram.
Ludzie no co ja tu czytam to aż włos się na głowie jeży..
Powiedźcie mi jedno, co chcecie osiągnąć "pukaniem" czymkolwiek w konia? Bo raczej nic dobrego nie może z tego wyniknąć.. Ja myślę, że to po prostu z lenistwa.. bo tak łatwiej? Bo ciężko jest oprzeć się o konia? Bo za długo by trzeba było dochodzić do efektu?
No na prawdę nie wierzę w to co widzę.. nie jestem jakąś zwolenniczką "głaskania" się z koniem, ale jak można budować zaufanie u konia stukając go? A może komuś pomyliła się zabawa w jeża? Moim zdaniem to nie na miejscu, w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła, pomijając fakt, że jest to niebezpieczne.
Co do podciągania na linach/lonżach.. to tak, spotkałam się z tym u kilku kowali.. tylko nie z lonżą, a dokładniej z czymś w rodzaju pęta ze specjalnym paskiem na pęcinę i róznymi sposobami podciągania (ale już nie pamietam dokładnie jak, bo dawno nie widziałam, bo znam kowala, a raczej jego pomocnika, który "ręcznie" podniesie nogi koni nie dających lub kopiących )
a ja uważam ,że przesadzasz...
Tak to jest z tymi konikami jak się od małego nie nauczy podawać nóg. Ja mam klacz która ma 16 lat i nie podaje w ogóle nóg, no może czasem przednie. Pewnie jak bym się zawzieła to bym ją nauczyła, ale stwierdziłam że póki co nie mam ją po co męczyć i nie ma takiej potrzeby.Ona nie jest podkuta i nie ma żadnych problemów z kopytami. Kiedyś jak wbiła sobie coś w strzałkę dała mi nogę bez żadnego problemu, ale gdy wyzdrowiała to już nie chciała dać. Możecie mi ie wierzyć ale naprawdę ma piękne kopyta (okaz zdrowia) i żadnych problemów. Nie mówię tu oczywiście że nie ma sensu czyszczenie kopyt ich pielęgnacja, ale są konie których pewnych rzeczy bardzo trudno nauczyć.
A do nie których rzeczy wręcz konia lepiej nie zmuszać. Bo jeśli koń nie lubi jak się go dotyka za uszami (lub w innych miejscach) to po co robić coś w brew jemu. Dzieki temu koń choć trochę pozostaje dziki (wolny). Nie wiem ale ja nie lubię koni z którymi można robić dosłownie wszystko a ten ani drgnie bo to już nie ten sam wolny koń w którym płynie dzika krew a wytresowane zwierze(jak koń na biegunach) Sorry trochę zboczyłam z tematu
jak masz konia kóry nie potzrebuje korygowania kopyt bo sobie sam je ściera na padoku i nie pracuje,to możesz sobie na to pozwolić, jednak koń do pracy powinien mieć kopyta nienaganne...
no zrozumiałe i dlatego jeśli mam w stajni jakiegoś źrebaka to go uczę podawania nóg A moja 16 letnia babcia już pewnie zostanie ze mną do końca swojego życia więc nie mam obawy że trafi gdzieś gdzie będą od niej wymagać podawania nóg
nie wyobrażam sobie konia, który w ogóle nie daje nóg... dla mnie to jest podstawa, żeby koń akceptował wszędzie dotyk i dawał nogi, a gadanie o pozostawaniu wolnym to jest usprawiedliwianie się
już pomijając, że dając nogi koń siłą rzeczy musi ufać człowiekowi, bo pokłada w nim swoją jedyną metodę obrony.
Zawsze mogą się stać różne rzeczy i jak jest bieda, jakaś ekstremalna sytuacja, nagła kontuzja czy inne rzeczy się dzieją to wtedy jest za późno uczyć konia PODSTAWOWYCH zachowań.
To, że klacz ma 16 nie znaczy że jest głupia i nie załapie dawania nóg.
Sułtan też teraz ma 16 lat, przez ok 8 lat był tragicznie traktowany u poprzednich właścicieli. gryzł, kopał nie pozwalał wchodzić na pastwisko, jeszcze do tego doszedł jego dominujący charakter, przez co się zachowywał strasznie agresywnie. Teraz jest spokojnym, statecznym, i wyrozumiałym koniem. I idąc za twoim tokiem myślenia Kala, jego wolność jest tak samo śladowa jak i twoja kobyły. Z tym, że jakby (tfu, tfu) coś się stało to my będziemy mogli udzielić błyskawicznej pomocy bez tracenia czasu na uczenie go w sytuacji awaryjnej podstawowych rzeczy.
Mówienie o ograniczaniu końskiej wolności mnie w zasadzie bawi. Skoro konie są udomowione od wieków to znaczy że od wieków nie są wolne i głupim jest teraz wmawianie, że przez jakieś zachowania nieporządane zwraca się im namiastkę wolności.
Tak to jest z tymi konikami jak się od małego nie nauczy podawać nóg. Moja kobyłka dawała nogi podobno...druga daje tylko przód i to tylko do wystrugania o czyszczeniu mogę zapomniec
Powiedźcie mi jedno, co chcecie osiągnąć "pukaniem" czymkolwiek w konia? Bo raczej nic dobrego nie może z tego wyniknąć.. Ja myślę, że to po prostu z lenistwa.. bo tak łatwiej? Bo ciężko jest oprzeć się o konia? Bo za długo by trzeba było dochodzić do efektu?
Dokładnie - nie ma to jak droga na skróty
Przeszło mi przez łapki "kilka" koni - jeśli nawet na początku nie chciały dawać nóg - przed wizytą kowala musiały stać jak trusia... Kowal ma tylko jedne plecy i nijak części zamiennych do niego nie produkują... O ile moje konie to moja sprawa, o tyle moje konie to nie sprawa kowala (dokładnie ich ogłada)... nie wyobrażam sobie mieć konia który nie podaje nóg...
A dzięki imprintingowi mój Darco podaje nogi tak, że nie muszę nawet ich dotykać.. z resztą u mnie wszystkie grzeczne pod tym względem... ani pukaniem ani linami ani kopaniem/bacikiem/itp nie skłoniłabym ich do takiego zaufania....
imprintingowi
Proszę o bardziej szczegółowe wyjaśnienie tego terminu
Gaga napisał/a:
imprintingowi
Proszę o bardziej szczegółowe wyjaśnienie tego terminu
gdzieś na forum był już poruszany tutaj temat imprintingu. W największym skrócie, chodzi o to, że tuż po samym urodzeniu, odczulasz źrebaka na dotyk w różne części ciała, w zasadzie na co tylko zechcesz, torebki butelki, ale najważniejsze jest odczulenie grzbietu, nóg, nozdrzy, uszu, odbytu.... to naprawdę działa i o wiele ułatwia późniejszą pracą. Mam kobyłę wymacaną wszędzie tuż po urodzeniu, obecnie w trakcie zajeżdżania, tylko raz przytrafiło się miękkie lądowanie z niej, w zasadzie bardziej z winy naszej niż klaczy.
To, że klacz ma 16 nie znaczy że jest głupia i nie załapie dawania nóg.
A czy ja powiedziałam że moja klacz jest głupia no sory Cię bardzo ale nie wiem skąd to wytrzasnełaś
I jak już wczesniej opisałam przykład moja klacz ma do mnie zaufanie i jeśli jest z nią coś nie tak to podaje nogi. A i nie mówie tu o wolności fizycznej bo to juz człowiek faktycznie na zawsze odebrał koniom ale o ich dzikości czego człowiek nigdy nie zdoła poskromić.
Kala, a ja tak tylko z czystej ciekawości pytam ( nie ze złośliwości czy po to, żeby się kogoś uczepić ), jak kowal robi jej kopyta? moje konie stoją całymi dniami na pastwisku, mają zapewniony ciągły ruch, ale gdyby im kowal kopyt nie zrobił wyglądałyby jak w płetwach. Z kolei konie sąsiada kowala na oczy nie widziały już dobre parę lat i jakoś żyją, tylko większość z nich ma sztorcowe kopyta i ten stan się pogłębia..
Chciałam sie pochwalic sukcesem-kobylka po dwoch tygodniach nie ucieka juz z tylnimi nogami ba nawet udaje mi sie ja ruszyc-co prawda podnosi noge na kilka sekund ale jest juz postep w kazdym razie teraz wyglada to tak ze "jadę" od nog przednich mowie noga podnosi czyszcze mowie postaw i przechodze do tylniej mowie noga podnosi na kilka sekund(nie czyszcze bo za krotko trzyma) mowie postaw i przechodze do powyzszych czynnosci od nowa z tym ze po drugiej stronie mam nadzieje ze za dwa trzy tygodnie bedzie jak trzeba i kobylka sie przekona ze dawanie nog zadnich nie boli
Chciałam sie pochwalic sukcesem-kobylka po dwoch tygodniach nie ucieka juz z tylnimi nogami ba nawet udaje mi sie ja ruszyc-co prawda podnosi noge na kilka sekund ale jest juz postep w kazdym razie teraz wyglada to tak ze "jadę" od nog przednich mowie noga podnosi czyszcze mowie postaw i przechodze do tylniej mowie noga podnosi na kilka sekund(nie czyszcze bo za krotko trzyma) mowie postaw i przechodze do powyzszych czynnosci od nowa z tym ze po drugiej stronie mam nadzieje ze za dwa trzy tygodnie bedzie jak trzeba i kobylka sie przekona ze dawanie nog zadnich nie boli
Super, gratulacje a tak z ciekawości jaki sposób nauki wybrałeś??
No i kolejny sukces! Kobyłka wczoraj po raz pierwszy odkąd ja mam podniosła zadnie nogi i dała sobie na spokojnie wyczyścić wszystkie cztery kopyta no to się udało co mnie bardzo cieszy -nabrała zaufania i teraz juz wie ze jej krzywdy nie robię-co prawda kosztowało mnie to sporo czasu ale sie opłaciło :mrgreen:Huurraaaa