Futbolin
Chciałam się Was zapytać czy bicie konia ściągaczką do wody kiedy ten się odsadza w stajni jest OK ? Pewna kobieta tak zrobiła i nie jestem pewna czy to jest wporządku, gdyż koń po tej sytuacji strasznie drżał i nie wiedział co się dzieje :/ . Trząsł się jak galareta!
Druga zrobiła tak, że odcięła uwiązy, na których był przywiązany koń, ale czy to nie grozi wypadkiem?? Koń upadnie, coś sobie może zrobić, uderzyć głową czy cos ? ;/ Jakie są Wasze opinie ?
Nie jestem wybitnym specjalistą, więc mędrszych proszę o więcej, ale wydaje mi się, że bicie odsadzającego się konia, nie jest zbyt sensowne, bo koń często odsadza się ze strachu, bicie ów strach spotęguje. Co do odcinania uwązów, to może to być jedyne wyjście, jesli koń wpadł w panikę. lepiej żeby klapnął na tyłek, niż żeby skręcił sobie kark (do czego konie są zdolne, niestety).
Wydaje mi się, że postępiwanie zalezne jest od powodu odsadzania.
W jednej ze stajni był kon, który odsadzał się, bo zauważył, że tak łatwo osiągnąć trochę wolności ( bezpieczne karabińczyki bardzo ładnie się wypinały ). Bardzo ładnie dał się opanować na halterku. W momencie odsadzania jedno krótkie szarpniecie haltera powoli zaczęło mu uswiadamiać, że to jest mocno ... Niewygodne . Ale jak wspomniałam był to stary zlośliwec, co do innych przyczyn odsadzania, nie wiem, czy by pomogło.
Niemniej najwazniejsze jest uczenie konia od źrebaka, by stał na uwiązach. I to najlepiej zaradza takim problemom.
Podejrzałam pewien sposób. Uwiązuję uwiąz nie bezpośrednio do kółka a za pośrednictwem zwykłego sznurka od snopka. Jeśli koń się szarpnie, zerwie się sznurek, a nie kantar, czy końska szyja. Koń który kilkakrotnie uwolni się w ten sposób zauważa, że stanie na uwiązie w niczym mu nie zagraża.
O metodzie z uwiązaniem w ogóle, sznurkiem szybko się drącym, nie uwiązem też słyszałam, dało się w ten sposób "wytłumaczyć" koniowi,że nic się nie dzieje. Bicie konia ściągaczką [o_O] czy jakimkolwiek innym przedmiotem świadczy o braku kultury i szacunku dla zwierzęcia.... Można konia uderzyć otwartą dłonią jak już naprawdę zasłuży np. kręci się i kręci zapamiętale, ma nas w nosie, próbuje nas przestawiać, ale ściągaczką do wody i to jeszcze konia, który się boi? o_O Już ta odcinająca była mądrzejsza.
Ale jeszcze pytanie czy uderzała go od przodu czy w zad żeby sobie głowy nie urwał.
Jeśłi koń się wystraszył czegoś i się odsadził to też probowała bym go nastawić spowrotem żeby sobie krzywdy nie zrobił.
W takich sytuacjach dobrze wiedzieć co koń chciał zrobić czy się wystraszył czy chciał sobie pobiegać.
Jeździłam na koniu, który też się odsadzał. Na początku zdarzało się to sporadycznie, natomiast później coraz częściej. Wiązany był coraz krócej, ale nic to nie dawało, a moim zdaniem bardziej potęgowało ten nawyk.
Kiedy zaczęłam go dzierżawić czyściłam go w boksie, gdzie mógł się swobodnie poruszać. Później prosiłam kogoś, żeby trzymał mi go w trakcie czyszczenia. Kolejny etap to tylko obwiązywanie uwiązem rurki, gdzie czyściłam konia. na koniec można było go już przywiązać i stał spokojnie.
W ciągu roku, kiedy był pod moją opieką zerwał się dwa razy. Ale tylko i wyłącznie dlatego, że na prawdę miał się czego przestraszyć i każdy koń zrobiłby tak samo.
Jak więc widać, nawet jeśli koń nie umie stać spokojnie, trzeba go powoli i cierpliwie nauczyć, że uwiąz nie zrobi mu krzywdy i że nawet przywiązany może się rozejrzeć, czy wszystko wokół jest ok a wtedy na pewno nie będzie już więcej problemu z odsadzaniem się
PaulaK, no tak ale z drugiej strony koń którego dzierżawiłaś wygląda z opisu na niegryzącego kopiącego itd a co jeśli koń ma narowy i niebezpiecznie jest go nie wiązać nie ma Ci go kto przytrzymać ?
ja zaplątuje tak uwiąz by jak koń lekko pociągnie sie nie odwiazał i widział ze ma uwiąz, ale jak zacznie się odsadzać i mocniej pociągnie to się odplacze.
Tj zawijam na raz np na palu.. a z kółkiem to robie bezpieczny węzeł i jak sie odsadza to odwiązuje po prostu..
DO PUMCI - Uderzała go po zadzie, żeby "stanął na równe nogi"... ;/ Niczego się raczej nie wystraszył, stał na korytarzu stajni i był czyszczony, właścicielka chwilkę odeszła po coś tam, nie pamiętam. Koń nagle ni z gruszki ni z pietruszki zaczął panicznie się odsadzać. To chyba był jeden jedyny raz kiedy się odsadził, przynajmniej przy mojej obecności.
No to musze niektórych rozczarować bo gdy ja bym była w takiej sytuacji to też uderzyła bym po zadzie zeby stanał na nogi. Wolałabym to niż miałby sobie skręcić kark
Pumcia mój koń potrafił zamachnąć się z zębami przy czyszczeniu ale wystarczyło krzyknąć, bądź klepnąć go dłonią i strasznie nie lubił czyszczenia między przednimi nogami a tam najczęściej robiły mu się straszne "sklejki". Tak więc nie był taki przytulak i trzeba było przy nim uważać, ale i tak wiem, że się opłacało
Ciekawska, nie rozumiem zwiąsku z tematem
Chodziło mi o wypowiedź PauliK i odniesienie się do tego Pumci.
Robiłam podobnie jak PaulaK, chociaż mój koń nie był aniołkiem i przyniosło to podobny rezultat
Mój też do najgrzeczniejszych nie należał i też potrafił ugryźć kiedy coś mu nie pasowało, więc nawet jeśli się nie ma "aniołka" można go nauczyć spokojnego stania
No dobra ale załózmy że amazonka zna konia i wie że krzyk nie pomoże to co ma dopuścić do tego żeby się wywalił?
Owszem można krzyknąć ale nie znamy sytuacji.
W skrajnym przypadku wolałabym na prawde czymś przywalić niż stać krzyczeć i czekac az koń kark skręci
a co z tym odwiazywaniem konia? myslicie ze w takim przypadku moze sie nauczyc odsadzac?
ja tam za głupie wybryki walę od razu w pusty łeb ... a potem zgłaszam się do straży dla zwierząt i uprzejmie sam na siebie donoszę ...
wiecie co ...czy wy naprawdę nie macie czym się zajmować ?
konik piardnął ...czyja to wina ? chyba moja bo mam wyrzuty sumienia ...
widziałam jak koń się potknął ... może ma wrzody albo jest potomkiem stewa woondera ....poradzcie co robić ....?
mam konia a nikt mi nie daje kasy ...czy myślicie że to społeczna ozięblość ?
mój koń jest podobny do mnie ...myślicie że jestem jego bratem ?
i takich bzdur można tu mnozyć na pęczki ...
arkady66, ciekawy ten Twój post
aczkolwiek ja myśle, że warto podyskutować o tym co zrobić w takich sytuacjach.. co jest lepszym rozwiązaniem..
A może lepiej to przemilczeć i nastepnym razem jak koń sie odsadzi stać i nic nie robić?
Są przypadki, że dla bezpieczeństwa konia trzeba schować zasady bezstresowego wychowania w buty. A tak z czystej ciekawości, co robicie, kiedy koń podczas tarzania zaklinuję się w boksie?
My łapiemy za tylną nogę i odwracamy na drugą stronę.
za ogon wzdłuż lini obsadzenia ogona lub batem do skutku ...
Za ogon jest bardzo skutecznie tak jak pisze arkady66.
Batem nigdy nie musiałam
a mozecie z tym ogonem dokładniej opisac?
Podejrzałam pewien sposób. Uwiązuję uwiąz nie bezpośrednio do kółka a za pośrednictwem zwykłego sznurka od snopka. Jeśli koń się szarpnie, zerwie się sznurek, a nie kantar, czy końska szyja. .
nawet nie tyle co zerwie kantar, co np nie bedzie biegał z koniowiązem po terenie przywiązanym na sztywno do uwiązu ;/
u nas niestety kilka razy sie zdarzyło ze kobyła biegała z koniowiązem lub ze stołem (sic!) po podwórku. gdyby byla przywiązana do sznurka i na bezpieczny węzeł nic by sie nie stało.
powerpuff, oj racja racja, nam kiedyś koń wyszarpnął belkę od koniowiązu, jakim cudem nie połamał nóg do tej pory nie wiem. Od tego czasu sama mam uraz do wiązania konia do czegoś na stałe.
no wlasnie, są to niezwylke niebezpieczne sytuacje, ja jestem na to mega uczulona i staram sie uczulac innych, widziałam juz co-nieco na szczescie wygladało to tylko tragicznie, nic sie nigdy odpukac nie stało.
np kiedys społoszony kon wpadł galopem do stajni i wyrwał przy okazji drzwi do boksu bo byly otwarte na oscierz, deski fruwały po stajni, a z metalowej ramy stała sie harmonijka, bo kon zaplątał sie o to, przy okazji siodło spadło mu na brzuch... na szczescie lekko poharatał sobie nogę tylko.
od tamtej pory zawsze jak przechodze przez stajnie to zamykam wszystki drzwi, wieszaki na siodła....
powerpuff, masakra jakaś!
heh, brzmi to teraz jakbym byla z jakiejs stajni gdzie są same wypadki i same bezmyslne bezmózgi co to przywiązują konie do stołów to są sytuacje które zdarzyły sie na przestrzeni 10 lat, az takich złych statystyk nie mamy
uff.
ja widziałam taką sytuacje:
ogier nie wiadomo jak otworzył drzwi od boksu i wybiegł galopem ze stajni nikt nie mógł go złapać przeskoczył przez ogrodzenie gdzie pasły się dwie klacze jedna go skopała a druga zaczęła uciekać.Biegła prosto na ogrodzenie, po drodze zaplątała się w jakiś drut i z rospędem wpadła w ogrodzenie na szczęście nie było pod prądem,klacz szybko się podniosła krew lała się strumieniami ogier w międzyczasie został złąpany.Na szczęście nic poważnego się nie stało tylko miała jedno zszywanie na klatce piersiowej,przez dwa tygodnie miała spuchnięte tylne nogi.
Też kiedyś widziałam cos podobnego... Klacz się nie lubiła z pewnym wałachem. A, że on nie pamietam czy z matki czy z ojca był w połowie zimnokrwisty to pary miał, zreszta wystarczyło na niego spojrzeć kiedy się denerwował, bo takto to taki misiek Obydwa konie znalazły się na padoku, jak dotąd każdy się trzymał swojej strony nic się nie działo, aż tego dnia wałach tak pogonił klacz, że wpadła w ogrodzenie, stratowała deski (aż fruwały) i wbiegła do stajni. Naszczęscie byli tam ludzie i zapanowli nad końmi...