Futbolin
Koń Polski 5(240) 2004
Edyta Twaróg,której zdjęcia od lat zdobią nasze łamy,po ciężkim wypadku(koń kopnął ją w głowę) w krytycznym stanie, nieprzytomna od dłuższego czasu,leży w szpitalu.Trzymamy kciuki,aby walka o jej życie zakończyła się zwycięstwem.
ja również trzymam kciuki;
słabo mi się robi jak czytam cos takiego - konie potrafią byc tak niebezpieczne i mogą nam nieświadomie wyrządzić wielką krzywdę;
boicie się czasami?
tylko głupcy się nie boją.. owszem w momencie kiedy koń spoojnie przeżówa trawkę bądź idzie koło mnie nie mam powodu się bać..ale rzeczywiście są chwile, gdy zachowanie mego podopiecznego, podekscytowanie wszystkich koni i wogóle atmosfera udziela się także dla mnie...i jakiś taki wewnętrzny strach nie zawsze przed czymś konkretnym da się odczuć...
trzymam kciuki by wszystko było w porządku i by takich wypafdków było jak najmniej..
Strach ,czy obawa to raczej nie jest najwłaściwsze słowo.Osoba która czuje przed koniem lęk nie ma czego szukać w "końskim świecie".Jednak każdy z nas, nawet osoby dobrze znające psychikę koni jest narażony na swego rodzaju niebezpieczeństwo.Nie tak dawno natknąłem się na informację,iż koń w zaprzęgu zagryzł woźnicę.Z dawniejszych czasów pamiętam przypadek zabicia długoletniego hodowcy koni przez chowanego przez niego od źrebaka ogiera.Zatem najważniejszym wydaje się nie popadanie w rutynę i zachowanie choć minimum ostrożności w kontaktach z końmi.
Pozdrawiam.
Jak to mawial moj znajomy: "Przy 100%-wo pewnym koniu masz co najwyzej 96% pewnosci"
Dziadku ,masz 100% racje co do rutyny. Zbiera ona zniwo w kazdej dziedzinie ,nie tylko konskiej.A strach jest czasem potrzebny zeby zrozumiec w czym rzecz.Ja jestem szczesliwcem ktory jeszcze porzadnie nie oberwal od konisi ,moze dlatego ze nie prowokuje niebezpiecznych sytuacji.
A może dlatego,iż obchodzisz się z nimi w należyty sposób i mając takiego Gospodarza nie są narażane na niepotrzebne stresy.
Pozdrawiam
oczywiście sposób obchodzenia się z koniem ma tu znaczenie,ale nie zawsze - koń jak wszyscy wiemy jest strachliwy i niewiele trzeba,aby w uniesieniu zrobił komuś krzywdę
Skoro wiadomo ze konie sa plochliwe trzeba pracujac z nimi odczulac je.
Trzeba tez umiec przewidziec reakcje w danej sytuacji i zachowac odpowiednia rezerwe obserwujac zachowanie . Konie nie sa drapieznikami aby atakowac znienacka ,wiec zwykle ostrzegaja a jesli nie umiemy odczytac ich sygnalow otrzymujemy czasem nieszczesliwe razy.
Sa tez konie z "pokopana psychika" juz od urodzenia. W naturalnym srodowisku byly eliminowane ze stada (podobnie jak psy). Niestety ludzie zaburzyli ta rownowage i dlatego mozna czasami sie spotkac z konmi niebezpiecznymi z natury.
Trafiaja sie rowniez i przypadki gdzie kon jest agresywny wzgledem czlowieka bo ten je krzywdzil, wtedy trudno jest je odruznic od tych "niebezpiecznych z natury". Wiele jeset czynnikow, dlatego jest to temat rzeka.
To poplywajmy w tej rzece.Moze nie okaze sie bez dna i dojdziemy do ciekawych wnioskow.Tylko abysmy do morza jakiegos nie doplyneli .
Fragment z historii o Pani Krystynie Babireckiej,opisanej w Koniu Polskim 5(240) 2004
(...)jedna z klaczy miała kolkę.Chciałam przyłożyć ucho i osłuchać.W tym momencie drugi koń ją ugryzł.Klacz wywróciła sie na mnie i złamała mi kręgosłup.
sytuacja raczej niemożliwa do przewidzenia...
No, nie wiem. Osluchiwanie kolkujacego konia ,uchem, w bliskiej odleglosci od agresywnego konia? Coz ja bym to pewnie inaczej rozwiazal,ale to ja. Byc moze jestem ostrozny przesadnie.
koń ze względu na swoje rozmiary mże zrobić krzywdę - gdyby nie buciory z blachą nie miałabym prawdopodobnie teraz palca w jednym kawałku u nogi... niby uważa się a jednak się zdazyło, a taka niewinna spraw ajak nadepnięcie przez konia przy wyprowadzaniu z boxu....i dziadku masz rację, lęk czy strach to nie odpowiednie słowo, znam ludzi którzy się boją koni - tak jak mówisz, oni trzymają się od nich z daleka..wspomniałąm o takim uczuciu które w niektórych sytuacjach jedynie sie pojawia gdzieś tam w głębi w formie takiego jakiegoś niepokoju? nie wiem jak to nazwać..ale myślę że większość z wa s przynajmniej coś takiego czuła
Ja bym to nazwal instynktem.Sa momenty gdy jakas wewnetrzna sila powstrzymuje przed zrobieniem czegos lub ostrzega.Prawidlowe odruchy w chwilach zagrozenia tez sa bardzo wazne.
chyba trafnie to nazwałeś...ludzie którzy tego nie czują i nie respektują albo są szaleńcami albo głupcami
o boze !! edytka ...znalam ja osobiscie amatlea czy znasz moze jakies szczegoly? wiesz cos wiecej na temat e.twarog?
niestety-przytoczyłam tylko cytat z Konia Polskiego,i iec więcej na ten temat nie napisali
Nie jest moją pasją praca z końmi trudnymi.wręcz przeciwnie przyznaję się bez bicia,iż pod tym względem idę na łatwiznę.Mając możliwość wyboru konia przy jego zakupie zawsze decydowałem się na osobniki z natury łagodne i spokojne.Jakoś nie mam natury pogromcy ,czy też uzdolnień Montyego.Niemniej na podstawie własnych doświadczeń pozwolę sobie na stwierdzenie,iż nawet najspokojniejszy koń od czasu do czasu lubi sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa.I rzeczywiście może być wówczas nieprzewidywalny.Co do badania konia w chwili,gdy obok niego znajdują się inne osobniki to postępowanie takie wolę pozostawić bez jakiegokolwiek komentarza,gdyż wszelkie wnioski przychodzące mi do głowy mają podtekst niezbyt parlamentarny.
Pozdrawiam
Dowiadujemy sie zwykle o wypadkach spektakularnych,takich w ktorych biora udzial osoby godne aby o tym pisac ,ale wypadkow jest mnostwo.
Ostatnio kolega opisal mi sytuacje ktore zdarzyly sie na zawodach .
Np. ogier chcial pokryc klacz na ktorej jechala mlodziutka dziewczyna,
wchodzacy na parkur kon kopnal kiluletnie dziecko. Kurcze jak ktos mi takie rzeczy opowiada to zlosc mnie bierze ile nieodpowiedzialnosci jest w ludziach.
O podobnej przygodzie z ogierem (wtedy jeszcze) Pedro wspominała Met.A co do opieki nad dziećmi to szlag mnie trafia (właściwsze byłoby inne bardziej dosadne sformułowanie) kiedy popatrzę na mamusie i tatusiów ,którzy jeśli myślą to na pewno inną częścią ciała niż głową.Bo podobnie jak kiedyś u popełniającego samobójstwo zomowca kula ze tzry dni by mózgu szukała.
Pozdrawiam.
Przed karzdym koniem trzeba czuć respekt. Z mojego doświadczenia wiem że niektórym konikom bardziej ufam i jestem ich odrobine pewniejszy (ale nigdy pewny) a nie którym niestety nie da się nawet troche zaufać i naprzykład trzeba je pilnować przed ludźmi( mimo iż nie zrobiły nikomu nic, ale są np. nerwowe). Często jak ludzie u nas chcą pogłaskać konie nie pytają się, podchodzą poprostu do koni trzymając dzieci na rękach, mówiąc pogłaskaj nie byj się- Na jakiej podstawie sądzą że ten koń jest niegroźny?? Naszczęście mamy spokojne konie ale.. wiemy chyba jakie są "końskie pieszczoty" i tak na jednego ieodpowiedzialnego człowieka musiał by przypadać jeden pracownik. Lepiej napoczątku powiedzieć "prosze nie podchodzić do koni i ich nie dotykać". Czuje respekt przed końmi ale jeszcze większy lęk przed ludzką głupotą.
Jeden pracownik to chyba za mało.Proponowałbym dwóch.Jeden pilnowałby konia a drugi ludzkiego amatora pieszczot.
Pozdrawiam.
http://www.fwz.jawsieci.pl/okrutnezdjecia/
nie wiem czy dobrze ze to umiescilas... mna to wstrzasnelo okroponie
sama mówiłaś, że nie należy chować głowy w piasek... to jest tylko rzeczywistość...
masz racje nie nalezy... ale to jest ludzka bezmyslnosc, glupota, barbazynstwo - ja nie wiem jak to okreslic... nie ma gorszego gatunku od czlowieka !!
Czyżby Tebo
Np. Leonardo da Vinci, Michał Anioł, Mozart i wielu, wielu innych ........
Nie popadaj w tak krańcowe egzaltacje.
Pozdrawiam
dobrze magellanie, zgadzam sie. ale zauwaz ze są to tylko nieliczni z tak wielu.
nie, to jest tylko 'druga strona człowieczeństwa'. nie zgadzam się, że tylko jednostki potrafią tworzyć piękno, uczulić się na cierpienie, zamiast bólu nieść radość. demonizujesz, Asiu:)
te zdjącia pokazują straszne sceny, ale po drugiej stronie stoi wiele organizacji i maluczkich, którzy się sprzeciwiają takiemu traktowaniu zwierząt.
ja nie demonizuje, moj tok myslenia jest taki:
ze ja juz sama nie wiem co mam myslec . co raz gorzej sie dzieje - gdyby nie bylo barbazynstwa nie byloby tez potrzeby stwarzania takich organizacji... ludziom malo ze jeden czlowiek drugiemu krzywde robi to jeszcze na zwierzetach sie wyrzywaja
z tąd moje podejscie do gatunku ludzkiego - nie wielu ich przedstawicieli wzbudza moja sympatie
nie... dzieje się coraz lepiej! los zwierząt niegdyś był jeszcze gorszy, tylko się o tym nie mówiło, bo nikogo to nie interesowało. nie było gazet, radia, telewizji, internetu - każdy żył w swojej wsi i wykorzystywał do granic możliwości swoje zwierzęta. byli i dobrzy gospodarze, ok, ale to był takich tam procent.
dziś zaczyna wzrastać świadomość, ludzie stają się wrażliwi na cierpienie innych (w tym zwierząt), więc zaczyna się coś dziać, zaczynają działać - żeby polepszyć ich los.
wg mnie to jest piękne i należy się zaangażować w pomoc choć jednej istocie - w ten sposób naprawia się świat!
owszem wzrasta zainteresowanie niedola zwierzat, ale w raz ztym wzrasta zainteresowanie np walkami psow czy innymi brutalnymi sportami z udzialem zwierzat...
ale mysle ze nie ma co sie rozpisywac, trzeba miec poprostu nadzieje ze "nas" - tych ktorzy kochaja zwierzeta i chcą im pomagac bedzie wiecej niz tych ktorzy robia im krzywde.
tak mysle...
chce mocno w to wierzyć
Chciałoby sie zapytać dlaczego tak długo trzeba było czekać
Nasze działanie napewno jest piękne i płynie z niego dobro, dwie siły, które pomagają Nam w to brnąc. Możliwe, że Nas to osłabia( na wieki), przyglądanie sie temu daje Nam jednak moc, która nie pozwala przymykać oczu
Miłośnicy życia wieczorami zajadaja się
mięsem chyba
nie
możliwe
But I can't feed on the powerless