ďťż

Wielka Czaszka

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Jedna wielka czaszka słonia, znajduje się ona w głębi Cmentarzyska, można powiedzieć, że wchodzi na tereny Złej Ziemi. Tu najczęściej można spotkać hieny.


Wszedł nie myśląc nawet o hienach, nie bał się.
- Mroczna ziemia... kolejne marzenie nie do spełnienia... - Powiedział do siebie
-... Tak jak sojusz z Axelem... - Dodał po chwili i usiadł

[ Dodano: 2009-03-15, 14:18 ]
Przybiegł i wdrapał się na czaszkę,ogon rzucił w dół.Zamknął oczy i czekał na siostrę.
Weszła do tego miejsca tuż za bratem.
Dostanie nam się-powiedziała i roześmiała się


- Jesteś wolna... Za wolna... - Mruknął po chwili.Pokiwał lekko głową.
A czy ty wiesz że będziemy mieć ze strony ojca jak i matki-powiedziała poważnym aczkolwiek oschłym tonem
- Sama chciałaś iść... - Warknął.- I żadnych hien?... - Zmrużył ślepia i rozejrzał sie.
Eh..nieważne nam obojgu się dostanie-powiedziała już spokojniej.
Zmarszczył brwi i lekko odwrócił łeb.Nie miał ochoty na kłótnie.
Pojawił się nagle za lwiątkami.
Zmrużył swoje szkarłatne ślepia.
Pysk nie okazywał żadnych emocji.
Wszedł, spojrzał na lwiątka
Spojrzał na Emmetta,nie znał go jeszcze.Miał ten sam wyraz pyska,skrzywił się.
No to już mamy przechlapane-powiedziała gdy wyczuła czyjąś obecność.
- Czy matka wam nie mówiła, że macie się nie oddalać?
Wychrypiał oschłym i zimnym tonem.
Zniżył pysk do maluchów i ukazał lekko kły.
Nie koniecznie - powiedział
Mruknął coś pod nosem,wyprostował grzbiet.Milczał.
Wszedł za ojcem.
- A co z Esseme ?- Zapytał
Warknął coś, usiadł
- Zostawiłeś ją nad rzeką?
Warknął do najstarszego syna, przeklął pod nosem.
- Macie jakie sensowną wymówkę swojego braku dyscypliny?
Przygniótł Omena i Victorię łapami do ziemi.
Nic nie powiedziała.Patrzyła na ziemię do której została przygnieciona.
Wstał, poszedł gdzieś
- Oczekuje od was więcej rozumu.
Mruknął, przyglądając się do jednemu to drugiemu.
Weszła cicho, nie wiedziona potrzebą. Poprostu szła, cicho stawiając ogromne łapska. Była tu krótko. Kilka dni? Nawet nie.
Wtem do jej nozdrzy wpadł zapach Złych. Taa. Napewno źli.
Ujrzała dorosłego samca. Zmrużyła niebezpiecznie krwawe ślepia. Nic nie powiedziała. Minęła ich i usiadła oddalona kilka metrów.
Wrócił, usiadł
Prychnęła cicho na słowa Emmetta
- Nie Prychaj Mi tu!
Warknął na nią gniewnie, jeszcze mu smarkula będzie podskakiwać.
Wbił w jej skórę pazury lekko.
Puścił jednak oba lwiątka prostując się.
Popatrzyła wrogo na Emmetta i gdy tylko ją wypuścił wybiegła
Wstał, wyszedł
- Nie mam zamiaru pilnować Esseme co ja, opiekunka do dzieci ?- Zapytał obojętnie
Złapał Omen'a w pysk i wyszedł z nim.
Uniosła brwi, patrząc na zachowanie młodej. Buntowniczka, hę...?
Złączyła przednie łapy.
-No i się dogadaliśmy ja nie pilnuje Esseme, a ty Victori.- Powiedział do siebie
Pokręciła łbem:
- Aluve... - mruknęła do nieznajomego lwa.
Ta, nie ma to jak jej wygadaność i chęci do poznania innych. Brawo, żołnierzu. Pięknie.
Weszła ponownie rozglądają się czy przypadkiem z jakiegoś miejsca nie wyskocz Emmett albo Omen.
-Ta... - Mrukną zamyślony
Odwróciła się lekko w lewo, patrząc znów na lwicę. Wchodzą i wychodzą. Kiwnęła prawie niezauważalnie łbem i znów zwróciła łeb w druga stronę. Milczała.
Nie ma ich-zapytała lwów.
- Nie. - odezwał się chrapliwy głos Shetani.
- Wyszli.
Nie patrzyła na oba lwy. Jakoś... Stare przyzwyczajenia.
To dobrze-powiedziała i odetchnęła z ulgą.
Pacną w ziemię ogonem, chciał jakiś wrażeń.~ Może bójka. Pomyślał
~Jak mam odbudować MZ skoro nawet nie mam odwagi zapytać Axela.- Powiedział se w duchu.

//~ Myślenie - Mówienie, wiadomo //
- Kim oni są...? - mruknęła, nie obijając w bawełnę. Nie będzie robić jakiś cholernych podchodów.
Tamten mały to mój brat a tamten wielki lew to prawdopodobnie ojciec-powiedziała
Spojrzał ze zdziwieniem na lwicę.- A ja ?- Zapytał zadziornie
No proszę, całkiem przypadkiem poznała tych, których miała ochraniać. Zwróciła się do lwicy:
- Jestem Amarth Shetani, acz starczy Shetani. Mam ponoc ochraniać władców. - odparła cicho, jak zwykle obojętnym głosem.
Jestem Victoria-przedstawiła się
-Ja jestem Książę Zkaza.- Powiedział
- I mnie też masz ochraniać.- Dodał po chwili
Taa przybrany brat-powiedziała zadziornie
- Sporo Was. - westchnęła cicho, uśmiechając się kątem pyska.
- Co możecie mi powiedzieć o Złych...?
Bycie nowym ochraniarzem było strasznie irytujące.
- Ta przybranym... nie wiem co się stało z tymi z rodziny, którzy przeżyli... - Powiedział cicho
Ja niestety jestem tu tylko jeden dzień-powiedziała smutno
Zmrużyła ślepia, słuchając lwów:
- Nie przejmuj się, ja jestem pierwszy raz. - mruknęła z westchnieniem, zerkając na Zkazę.
-Siostrzyczko zaprowadzić się do legowiska ?- Zapytał
Nie nie mam zamiaru wracać wiem że będą na mnie wściekli-powiedziała smutno.
- Musisz. - Powiedział
- To, że nie będę opiekował się Esseme to nie znaczy, że tobą też. - Dodał
- Niby za co mają? - mruknęła, unosząc brew w górę.
- Bodajże jesteś drosoła.
- Nie ma co się wahać. - Powiedział z uśmieszkiem
- Brać w pysk i iść.- Stwierdził
Na razie i tak nie trzeba-powiedziała z uśmiechem do Zkazy
-Trzeba, bo będą cię potem szukać .- Powiedział i wziął Victorie w pysk
Wyszli

//Idziemy do ustronia mściwych//
Spojrzała za nimi. Bez słowa wyszła.