ďťż

Enigmatyczny spacer.

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Był wieczór. Delikatny wiatr tańczył wśród drzew i szumiał dosyć przyjemnie. Większość istot powoli poczęła iść w stronę swych domostw aby wreszcie odpocząć od pracy, którą to zajmowali się całym dniem. Większość z nich, zwykli mieszkańcy, rolnicy, kupcy i wielu innych myśleli tylko i wyłącznie o odpoczynku. Inni zaś dopiero co rozpoczynali swoją pracę jednak o tym marginesie społeczeństwa nie jest przyjemnie mówić.
Była jednak jeszcze jedna osoba. Za dnia skrywająca się wśród ścian swej kryjówki, a nocą zaś dopiero co budziła się ''do życia''. Tak tez było tej nocy.
Mroczna elfka odziana w wygodne skórzane buty i ubrania podróżne, skryta pod sporym ciemnofioletowym płaszczem jechała dosyć szybko konno. Dla innych widok ten mógł być jednoznaczny - postać najwyraźniej gdzieś się bardzo spieszyła. Dziwnym było iż podróżowała sama. Była na tyle głupia aby to zrobić, czy może w całej tej sytuacji skryty był gdzieś dosyć cwany plan. To wiedziała tylko i wyłącznie owa kobieta.
Kobieta co jakiś czas rozglądała się w poszukiwaniu jakiejś małej rzeczki i mostka, który mógłby ją w spokoju przeprowadzić na drugą stronę. Nie było dziwnym iż w miarę upływu czasu drowka była coraz bardziej poirytowana. Naciągnięty mocno kaptur na głowę również nie ułatwiał jej poszukiwania owych charakterystycznych elementów w okolicy, które zaprowadziły by ją do celu.
Nareszcie dosyć poirytowana drowka mogła sobie pogratulować. W oddali ujrzała upragniony mostek. Gdy tylko przekroczyła rzekę do jej głowy wpełzła kolejna nieprzyjemna myśl... Musi teraz odnaleźć ów domek, który to w liście był jej opisany jako miejsce spotkania. Ruszyła zatem na kolejne ''poszukiwania''.
Można by rzec iż nieco straciła czasu na tym małym spacerze, ale w końcu udało jej się dostrzec ów domek.


*I rzeczywiście. Domek stał w otoczeniu innych zabudowań gospodarczych oraz dużej stodoły, która od strony frontu gospodarstwa zasłaniała podwórze oraz stajnię. Zasadniczo nie było widać zbyt wielkich oznak życia w tym miejscu - toteż i można było odnieść wrażenie że "komitet powitalny" (o ile w ogóle miał się tu zjawić) raczej zaspał albo gdzieś się skrył. Oczywiście równie dobrze owym komitetem mogła być jedna osoba będąca w którymś z budynków. Cholera wie... W każdym bądź razie droga z głównego traktu odchodząca i wiodąca do gospodarstwa nie kończyła się na nim. Nie. Do gospodarstwa był jedynie z niej zjazd a ona sama wiodła gdzieś dalej - lecz trudno było z tego miejsca orzec gdzie...*
Kobieta rozejrzała się jeszcze uważnie dookoła siebie po czym powoli poczęła się konno przybliżać do budynku. Nie była na tyle głupia, żeby od razu do niego podjechać. Nigdzie nie było żywej duszy toteż podejrzewała, że równie dobrze może być to pułapka, albo tylko i wyłącznie jej ogromne podejrzenia. Jako, że była z tej sławnej dosyć nieufnej i niebezpiecznej rasy nigdy nie lekceważyła takich sytuacji, a raczej starała się tego nie robić, bo niekiedy los tak zechce, że nic się na to nie da poradzić. Z naciągniętym na głowę kapturem powoli zbliżała się już do owego domku. Cały czas starała się zachować czujność aby nie zostać zaskoczoną przez niemiły i niebezpieczny komitet powitalny, który to być może miałby wielką ochotę pozbawić jej głowy.
*I gdyby chciał to czemu jednak nie uderzał? A stronę kobiety ani jej konie nie poleciała żadna strzała ukrytego łucznika bądź kusznika, z zabudowań nagle nie wychylił się żaden zbrojny by zaatakować nieznajomą a z drogi wijącej się dalej nie nadciągnęła też szarża kawaleryjska mająca zajść kobietę od tyłu. Nie... Nic z tych rzeczy... Jedyny ruch to kilka gawrónów, które przeleciały nad stodołą - a jeden nawet znalazł sobie upodobanie w jej dachu i zasiadłszy na nim powiedział* KRAAAAAAAAA! *Co mogło być pewną formą "dzień dobry" - albo i nie. Gospodarstwo ogrodzone było drewnianym płotem, którego brama znajdowała się przy drodze rzecz jasna. Brama była uchylona leciutko.*


Szczerze powiedziawszy cała ta sytuacja wprawiała kobietę w lekkie można by rzec zakłopotanie. Na dobrą sprawę w takich chwilach można by się spodziewać dosłownie wszystkiego jak i niczego. Zero jakiegokolwiek życia tez było dla drowki bardzo podejrzane. Zdawała sobie doskonale sprawę ze są takie sytuacje gdzie wszystko idzie łatwo i przyjemnie, ale cechą takowych wydarzeń było to iż są one bardzo, ale to bardzo rzadko spotykane.
Kobieta ruszyła nieco pewniej przed siebie. Nie zsiadała na razie ze swego wierzchowca. Rozglądała się dosyć uważnie w okół. Nie chciała przecież zostać zaatakowana. Mimo iż wszystko wyglądało spokojnie ona nadal była bardzo podejrzliwa. Cóż poradzić. Stare nawyki z przeszłości.
Gdy tylko kobieta była blisko bramy zsiadła zgrabnie z konia i trzymając go za wodze przeszła przez bramę i kroki swe skierowała do domostwa.
*A przypatrywał jej się cały czas nad wyraz towarzyski gawron. Ptaszysko widać było zaciekawione drowką bo przedreptała sobie z nóżki na nóżkę by znaleźć się się na skraju spadzistego dachu i oglądać idącą kobietę. Przechylił sobie łepek by lepiej widzieć i znów coś zakrakał do siebie... A może do niej? W samej chacie zaś nastąpiło jakieś poruszenie... Co prawda nie za wiele dało się dostrzec przez porę i ciemność jaka powoli ogarniała całe otoczenie. Jednak drzwi do chatynki otworzyły się i jakaś postać stała na przedsionku - nie przestąpiła progu. Szczupła niewielkiego wzrostu i jakby więcej nie dało się odczytać z tej odległości. Tym bardziej, że wewnątrz domostwa nie paliło się żadne światło - dlatego też, był widoczny jedynie zarys - ciemniejszy cień w miejscy w którym otworzyły się drzwi. Nic ponadto. Ze stodole zaś na której siedział gawron, a którą drowka mijała po swojej lewej stronie nadal nie dało się wychwycić żadnego dźwięku czy też zaobserwować jakiegoś ruchu. Oprócz ptaszyska na dachu rzecz jasna.*
Kobieta spoglądała na ptaszysko dosyć krytycznym wzrokiem. Nie było jej w smak aby jakieś zwierzątko małe robiło szum w okół miejsca gdzie ona akurat się znajduje. Oczywistym przecież było to iż mogłoby to czyjąś uwagę przykuć skoro ów gawron był na tylko rozmowny coby, zdawać by się mogło, miał właśnie ochotę na wykrakanie całego swego dnia istotom, które to akurat napotka na swej drodze.
Kobieta spojrzała w stronę chatki i przyjrzała się istocie, która to otworzyła drzwi. Zakląć chciała gdyż niestety nie było jej teraz dane ujrzeć tożsamości istoty. Podeszła nieco bliżej do chatki i odruchowo jedną dłoń, skrytą pod płaszczem przyłożyła do różdżki, którą to przy pasie miała.
*Na pewno pewnym zaskoczeniem mogło być to, że kobieta przybyła na umówione miejsce sama... Być może i sam gawron był tym faktem zdumiony. Jednak to akurat nie było najistotniejsze. Ważniejsze było raczej to, że osobnik w sieni chatki rzucił parę słów w kierunku drowki. No i właśnie dzięki temu, że przemówił dało się określić jego wiek po brzmieniu głosu. Użył mowy wspólnej, być może dlatego że sam dokładnie nie wiedział jeszcze z kim ma do czynienia.* Kim jesteś i czego chcesz? *Padło jakże rzeczowe pytanie.*
Kobieta zmrużyła delikatnie swe rubinowe oczy i nadal kryjąc swoją uzbrojoną w różdżkę dłoń przemówiła w mowie wspólnej do osobnika. Nie wiedziała kim on jest i najbezpieczniej było wypowiadać się jak na razie właśnie w tym języku.
-Przybywam na umówione miejsce. - wypowiedz krótka i mało szczegółowa, bo w końcu nie wiedziała kim jest jej rozmówca. Podeszła nieco bliżej, ale nadal nie za blisko. Nie zdejmowała na razie kaptura i nie okazywała swej tożsamości.
*Słysząc zaś odpowiedź mężczyzna również zrobił krok do przodu... Teraz już jego postać była bardziej widoczna i okazał się być to drowi mężczyzna - w pełnym rynsztunku w postaci skórzni na piersi oraz przypiętego do niej płaszcza puszczonego z tyłu na plecy. Skórzane spodnie z nogawkami wpuszczonymi w buty. Przy pasie broń - długi miecz w pochwie.* Z czyjego zaproszenia? *Padło kolejne pytanie wraz ze zmniejszeniem się dystansu między drowim żołnierzem a nieznajomą.*
Kobieta podniosła nieco głowę i spod jej kaptura błysnęły czerwone niczym rubiny oczęta. Spoglądała na drowa w sposób beznamiętny. Zacisnęła mocniej dłoń na różdżce gdy zaczął się zbliżać. Zapytana o zaproszenie kobieta chwile zastanowiła się po czym szybkim ruchem puściła swoją broń i zza dekoltu wyjęła jakąś karteczkę, którą to na lekko wyprostowanej dłoni podała mężczyźnie.
*Widząc, że kobieta wyciąga w jego stronę jakiś papier zbliżył się jeszcze bardziej - na odległość około jednego metra - z tej odległości dało się już widzieć jego twarz, która nie była niestety najpiękniejsza. Typowe dla drowów ostre rysy twarzy były naruszone przez zbyt krótką brodę - co sprawiało, że osobnik sprawiał wrażenie jakby mu ktoś podbródek kiedyś wbił w twarz. Ale najwidoczniej tak go po prostu natura stworzyła. Wyciągnął swą własną dłoń by odebrać przekazany mu papier i po chwili łypiąc jeszcze co jakiś czas na niewiastę rozpoczął czytanie. I podczas tego procesu nie dało się na jego twarzy dostrzec jakiegokolwiek zaskoczenia. Gawron zaś postanowił o sobie przypomnieć i wydarł się do drowki* Krrrraaaaa krrrrraaaaaa KRRRRRAAAAAA !!!!!!!
Spoglądała na drowa z uwagą. Nie miała zamiaru zostać nagle zaatakowana przez samca. Spoglądając na twarz wojownika, bo sądziła iż nim jest, nie miała żadnych pochlebnych myśli w swej głowie jednak wyraz jej twarzy nie zdradzał co akurat teraz kobieta sobie myśli.
Hałas jaki wywoływał wredne i irytujące ptaszysko działało kobiecie na nerwy jednak wolała teraz nie tworzyć żadnych niebezpiecznych sytuacji i nie zużywać zaklęcia aby sfajczyć zwierzątko.
*Zwierzątko najwidoczniej sobie niewiele robiło z tego co drowka sobie robiła bo znów przekrzywił łepek i mrugając oczkami patrzył. Drow zaś doszedł najwidoczniej do końca pisma i skinął głową zwijając je w rulon. Podniósł na chwilę wzrok i rzucił komendę* To ona! *Czego efektem było pojawienie się w progu chatki kolejnej postaci - podobnej do tej która stała prze kobietą. Jeszcze jedno poruszenie nastąpiło w stodole gdy wrota uchyliły się i pojawił się na widoku jeszcze jeden żołnierz. Ten jednak stojący najbliżej wzrok swój teraz przeniósł na kobietę i powiedział* Witaj więc Pani. Pojedziesz z nami. *Formalne przywitanie i kolejne stwierdzenie, choć teraz miało się okazać jak wielkie trudności będą miały miejsce.*
Dyskretnie spojrzała po całej świcie powitalnej i po raz ostatni, bo taką miała nadzieję, zerknęła w stronę irytującego ptaszyska. Poprawiła delikatnie swój kaptur i teraz nieco bardziej widocznie rozejrzała się po zebranych w okół niej drowach. Widać, że szans tak czy siak nie miałaby teraz za bardzo zabicia większości i wydobycia informacji od jednego z nich się czegoś więcej od jednego z nich. Skinęła głową do drowa i poczęła dosiadać swego wierzchowca.
*Drowi żołnierz uśmiechnął się lekko widząc, że kobieta nie robiąc problemów zgadza się na podróż. CO prawda przeszła mu przez myśl by ją "poprosić" o oddanie broni wszelakiej - ale to nie teraz. Na to przyjdzie jeszcze czas. Dlatego też drow zerknął do tyłu na swego kompana z chaty i polecił mu przyprowadzić konie. A czas jaki tamtemu to zajęło wykorzystał do schowania zrulowanego pergaminu do jednej z sakw przy swoim pasie.
Gawron zaś zatrzepotał skrzydłami. Wzbił się do lotu zakreślając teraz kółko w powietrzu nad zebranymi na dole, nie omieszkał też powiedzieć co myśli* KRAAAA!
Kobieta problemów większych nie robiła bo w owej zaistniałej sytuacji byłoby to nadzwyczaj idiotyczne posunięcie z jej strony. Mogłaby z nimi powalczyć jednak po cóż miałaby marnować siły na i tak przegraną już góry walkę. Gdy dosiadła swego wierzchowca spojrzała z góry na samców, a w jej oczach można było dostrzec jeszcze ten stary majestat wyznawczyń Pajęczej Królowej jaki to bił z oczu co to prawdziwej drowki. Odwróciła na dosłownie chwileczkę swój wzrok coby spojrzeć wściekle na wydzierające się ptaszysko po czym znów swym rubinowym spojrzeniem raczyła drowy.
*Konie przyprowadzono i żołnierze zamknąwszy uprzednio chatynkę dosiedli swych rumaków. Poszło im to dość sprawnie co znaczyło, że albo znali te konie albo byli na tyle dobrymi jeźdźcami by sobie pozwolić na rutynę. Trzymając pewnie wodze do drowki podjechał ten, z którym już rozmawiała i rzekł* Będę prowadził... Trzymaj się blisko i nie zbaczaj z drogi. *Brzmieć to miało jak rada albo ostrzeżenie... Cholera wie tak naprawdę. Mroczny nim ruszył czekał jeszcze na ewentualne pytania.
Gawron zaś nadal krążył raz zwiększając a raz zniżając pułap. Ptaszysko było żywo zainteresowane wydarzeniami na ziemi i nie miało zamiaru niczego przegapić. A kto wie? Może trafi mu się jakaś padlinka?*
Kobieta spoglądała na przygotowania do drogi. Do głowy wpadła jej myśl iż ta cała samcza zgraja musi być już tutaj dosyć długo skoro wszystko przebiega bez zarzutu i dosyć szybko. Gdy tylko drow podjechał do niej i rzekł swoją kwestię, którą drowka jednak uznała za rade ta skinęła delikatnie głową i postanowiła się trzymać tego co powiedział. W końcu nadal znajdowała się na lekko przegranej pozycji.
*I rzeczywiście wszystko szło gładko... Aż za gładko. Prawda była taka, że żołnierze spodziewali się właśnie tej kobiety. Dostali wyraźne rozkazy co zrobić w sytuacji gdy się pojawi i co tu dużo mówić. Właśnie to teraz robili. Mężczyzna więc odwzajemnił skinięcie i ruszył mając nadzieję, że kobieta będzie się trzymała postanowień i nie zrobi niczego głupiego. Czy jego nadzieje okażą się zasadne czy może niezwykle płynne najbliższa przyszłość okaże.*
Kobieta nie była żadnym wytrzymałym, odzianym w zbroje wojownikiem, ani jakimś rozszalałym barbarzyńcą aby móc się mocować z grupą przedstawicieli tejże samej rasy co ona. Głupim przecież byłoby zrobić teraz coś dosyć podejrzanego. Była sama i szczerze powiedziawszy intrygowała ją ta cała sytuacja. Ostatnimi czasy mało spotykała swych pobratymców i teraz być może będzie miała okazje to nadrobić.. albo szybko zginąć. W takich przypadkach nigdy nic nie wiadomo. W zasadzie jak na razie nie miała zamiaru robić niczego co byłoby na tyle głupia aby stracić życie zanim dowie się czegokolwiek.
*I ruszyli... Opuścili gospodarstwo szybko i sprawnie. Prowadził drow, który rozmawiał z kobietą - ona jechała jako druga a za nią konwój zamykało dwóch jadących obok siebie samców. A, że tego było mało za eskortę powietrzną służyło czarne ptaszysko, które postanowiło lecieć za swą ulubioną drowką*

//Oki, proszę o rejestrację i ciąg dalszy sesji w części wewnętrznej. //