ďťż

gdy koń się wspina

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Witam wszystkich:)
Zajmuję się roczną klaczką, w sumie to już od chwili gdy przyszła na ten świat; czas najwyższy, żeby nauczyła się chodzić na lince obok człowieka by móc zacząc chodzić na spacery; na początku nie było problemu, chodzi w stronę, w którą ją kieruje, zatrzymuje się gdy ją o to poprosze; pomijając fakt, że gryzie line jak najęta i rzuca głową, wykonuje każde polecenie; podjęłam próby nauki cofania i przyznam, że na początku szło całkiem nieźle; w sumie to mogę powiedzieć, że dalej tak jest, lecz gdy cofnie się dwa kroki, o które ją poprosze młoda zrywa się w góre i pokazuje swoje oblicze; dzieję się tak za każdym razem po cofaniu; właśnie z tym mam problem... proszę piszcie jak ją tego oduczyć!!! ;(


Poprosić o pomoc kogoś nieco bardziej doświadczonego.
Klacz się buntuje, kwestionuje twoją "pozycje przywodcy", ktorej w tym zwiazku najprawdopodobniej nie ma w ogole. Pytanie co robisz, kiedy ona zaczyna sie wspinac... bo jesli cofasz sie, dajesz sie przestraszyc i jestes niepewna to klacz wygrala te "potyczke" i mozesz byc w tym momencie pewna, ze w przyszlosci nadal bedzie sie buntowac....
No i pytanie: jak dlugo z nia pracujesz i po co uczysz ja cofania tak szybko? Cofanie jest dla koni chodem niewygodnym, zaden kon nie cofa sie sam z siebie, chyba ze ustepuje miejsca wyzszemu w hierarchii stada... zrebakom w wieku twojej klaczy takie zachowania jak nieustapienie miejsca koniowi wyzej postawionemu w stadzie uchodza na sucho, bo ona jest jeszcze dzieckiem i nie rozumie jeszcze "zasad" wewtatrzstadnych, a tych zasad bedzie uczona jak podrosnie...
jeśli chodzi o naukę chodzenia na lince, to trwa to niecały miesiąc... na początku nie było żadnych problemów,gdy się wspina nie ustępuje jej, staram się trzymać od początku w takiej odległości by nic przykrego sie nie stało...
wyznaję zasadę, że im prędzej stopniowo wprowadza się jakieś nowości, po trochu, to później jest o wiele łatwiej...i zasada ta się sprawdza
chcę jeszcze dodać, że względem innych członków stada nie skąpi ugryzień i wspinania się na nich... robi to też gdy jest puszczona luzem i ktoś ją złapie na chwile za kantar a ona nie ma mozliwości ugryzienia tej osoby... takie zachowania sa u niej obecne od ok. 2tygodni


a jak sie zachowuja inni członkowie stada? pobłażają jej czy zaczynają wychowywać? i czy ona ustepuje od nacisku?

to zależy, jedna ją całkowicie olewa, matka karci czasem... może faktycznie przesadziłam z tym cofaniem ale owszem zanim skończy 2 lata będzie już chodzić na lonży...ale tylko na góra 5 minut, takie mam zasady...ale ucze tego dlatego, że chodze z końmi na spacery w teren żeby poznały okolice bo nie mam możliwości za bardzo jazdy w ogrodzeniu... i zawsze przebiegną sobie kilka okrążeń na lonży w 1 i 2 strone...
i mała ustępuje od nacisku
holonowna, Sedhir poruszyła ważną kwestię. Chodzenie na lince (chodzi Ci o coś w rodzaju uwiązu?) powinno być praktykowane już wcześniej niż kiedy koń ma rok. To jedna z podstawowych czynności, które się przydają... Trochę za późno się za to zabrałaś
Madziadur zabrałabym się za to o wiele wczesniej ale warunku atmosferyczne były niekorzystne- zima
Holonowna ja tam zgadzam sie z Sethir i Madziadur mimo ze warunki byly nie korzystne to jezeli masz stajnie to chociaz moglas przejsc sie z klaczka po korytarzu... a jakie temperatury wtedy byly, bo chyba nie takie ze dzien w dzien przez cala zime bylo tak ze nie mozna bylo wychodzic... ale trudno co bylo to bylo. zeby zapobiedz wspinaniu sie tej klaczki to przez jakis czas nie cwicz z nia tego cofania a zacznij znowu kiedy bedzie super swietnie reagowac na inne polecenia a lonzowanie proponowalabym zaczac pozniej a nie tak wczesnie.. kon najpierw musi sie przyzwyczaic do chodzenia na uwiazie i respektowania cie, uwazania cie za swojego przewodnika pod ktorego opieka nic zlego mu sie dziac nie bedzie i ze nic zlego nie chcesz jej zrobic... takie jest moje zdanie i uwazam tez ze nierozwaznie bedzie jezeli cofanie i lonzowanie (chodzby i kilka minut)zaczniesz wczesnie
Ostatnio miałam przyjemnośc posłuchac trochę o niemeickiej myśli hodowlanej, jak to u nich wyglada i jak doszli do tego co teraz od absolutnego zera. Jednym z postulatów jest, ze koń do 2 roku życia ma nie byc absolutnie ruszany, tylko chodzić w stadzie na łąkach. Żadna lonża, nic, łąka i stado mają same konisko wychować. Były i inne, bardzo ciekawe(i uargumentowane) sprawy, ale to już byłoby wyjscie poza ten temat. Tyle ode mnie, do zastanowienia

ale owszem zanim skończy 2 lata będzie już chodzić na lonży...ale tylko na góra 5 minut, takie mam zasady...
Jezusie kochany..... boj sie Boga! Droga Holonowna, powinnaś zmienić zasady! Myslisz, ze po co zaczyna sie prace z koniem po ukonczeniu 3 lat? Zeby kon mial dziecinstwo, by jego stawy, kosci, caly konik zdazyl sie na tyle rozwinac, by mozna bylo z nim zaczac prace.... Lonzowanie konia w wieku mniej niz 2 lata jest :
1) zupelnym bezsensem, bo wtedy wlasnie kon najbardziej sie buntuje i moze zapamietac niemile "wrazenia" z takich lonz i pozniej czlowiek moze miec niemale problemy by konia zlych rzeczy oduczyc
2) wtedy kon nie jest jeszcze na tyle rozwiniety by przyjac obciazenie zadawane mu przez lonze. Poza tym.... moim zdaniem, wtedy kon zapomni czego go uczono, jest za smarkaty, zeby psychicznie byc przygotowanym do jakiejkolwiek pracy a lonza, nawet 5 minutowa albo az 5 minutowa jest PRACA.

Dochodzi ejszcze jedna kwestia: czy umiesz nauczyc konia chodzenia na lonzy i czy umiesz lonzowac. Nie umniejszam twoich doswiadczen, ale sadzac po tym, ze masz takie piekne "zasady" co do pracy z konmi, nie wiem czy dasz sobie rade z nauczeniem konia chodzenia na lonzy.... jeszcze tak mlodziutkiego konia...
Deya, do mnie to akurat nie przemawia. Widziałam już konie, z którymi nic nie było robione i była to kompletna katastrofa. Samo nauczenie 2latka, że czyszczenie nie boli, a uwiąz nie służy do zabijania to już schodki. Poza tym jest różnica pomiędzy łąkami i późniejszą robotą z koniem kiedy ma się już doswiadczenie w TEJ dziedzinie, a robieniem konia, który jako tako na łąkach nie był, a bierze się za pracę nad nim osoba, która nie wie co ma tak do końca robić.
nie chce tu z nikim dyskutować ani się kłócić, to nie jest koń ze stadniny tylko u prywatnego właściciela, który ma malutką stajnie i nie ma tam mozliwości chodzenia z koniem, jedynie w boksie, gdzie i tak nie stoi samodzielnie...
realia wychowywania koni w całej polsce sa inne niż u pojedynczych właścicieli... już nie jeden koń przeszedł przez moje ręcę i żaden z późniejszych właścicieli nie narzekał, wręcz przeciwnie...
wiem jedno (z doświadczenia), że osoba, która jeździła w stadninie nie dała sobie rady z koniem trzymanym u prywatnego właściciela, wystarczyło że w galopie podskoczyła sobie ta osoba znalazła się na ziemii...
Sedhir- pytanie: pracowałaś kiedyś ze ślązakami??? Deya- gdybym zaczęła pracować dopiero z nią gdyby skończyła 2 lata nie wiem czy bym długo pochodziła po tej ziemii

w każdym bądź razie dziękuje za informacje na temat wspinania się
LuLussi- co do zimy, to mała biegała regularnie, z tym że za matką podczas spacerów w terenie
i jeszcze ostatnia rzecz o której chciałam wspomnieć, czy nie lepiej wprowadzać coś powoli, czy czekać aż skończy te 3 lata i stresować go wszystkimi rzeczami: lonżą, wędzidłem, siodłem itd. itd. czy to nie stresuje go jeszcze bardziej?? ja nie robie żadnych treningów, koń uczy się przez zabawe i jak nie chce to nic na siłe...bo mam czas

ktos w Ameryce to chyba nazwal impritingiem
...a w Polsce nazywane jest to wpojeniem lub wdrukowaniem lub reakcją piętna. W przypadku koni ma się na to 24h, potem mija tzw. okres krytyczny.

realia wychowywania koni w całej polsce sa inne niż u pojedynczych właścicieli
No, nie sadze. Chyba ze masz na mysli hodowcow, pseudohodowcow i rolnikow, ktorzy zaprzegaja roczniaki. ;/


wiem jedno (z doświadczenia), że osoba, która jeździła w stadninie nie dała sobie rady z koniem trzymanym u prywatnego właściciela, wystarczyło że w galopie podskoczyła sobie ta osoba znalazła się na ziemii...
Przepraszam moglabys wytlumaczyc to zdanie? bo ja tego nie rozumiem. ze jak w stadninie na koniach hodowlanych? ze u prywatnego wlasciciela na jego koniach? a co ma do rzeczy gdzie kon stoi, jesli jest prawidlowo ujezdzony?


Sedhir- pytanie: pracowałaś kiedyś ze ślązakami???
hmm a co ma rasa do rzeczy? ja rozumiem, kazda rasa ma pewien wzorzec, i pokroju i charakteru, ale "schemat" pracy z koniem jest ten sam, dostosowany odpowiednio do kazdego konia bo kazdy kon jest inny. Jden "zaczai" szybko, drugi zaczai wolno, trzeci bedzie kombinowal, a czwarty bal sie wlasnego cienia.


i jeszcze ostatnia rzecz o której chciałam wspomnieć, czy nie lepiej wprowadzać coś powoli, czy czekać aż skończy te 3 lata i stresować go wszystkimi rzeczami: lonżą, wędzidłem, siodłem itd. itd. czy to nie stresuje go jeszcze bardziej?? ja nie robie żadnych treningów, koń uczy się przez zabawe i jak nie chce to nic na siłe...bo mam czas
cos mi sie widzi, ze wcale tego czasu nie masz. I jak stresowac? czym stresowac? Przeciez to nie jest tak, ze odliczamy co do daty kiedy kon skonczyl 3 lata, wrzucamy na niego siodlo, lonza, czlowieka, heja w teren i po tygodniu kon jest ujezdzony. Alez! przeciez to wszystko sie robi powoli!


...a w Polsce nazywane jest to wpojeniem lub wdrukowaniem lub reakcją piętna. W przypadku koni ma się na to 24h, potem mija tzw. okres krytyczny.
Bardzo mozliwe. Fachowych nazw nie znam, w stajniach hodowlanych nie pracowalam "profesjonalnie", wiedzialam tylko samym tym procesie
Chociaż wiecie, co... Jak tak głębiej się zastanawiam, to czy faktycznie tak bardzo jest złe zachowanie typu:
Koń ma ten rok, nie pracuje (!), ale wie do czego służy lonża? Że idzie wtedy po kole? Przecież to, że zapnie się tego konia na lonżę i zrobi on kółeczko stępem, nie zniszczy jego stawów ani niczego? Bo to naprawdę nie jest męczarnia dla tego konia, a będzie już wiedział co to znaczy chodzić po kole na lonży. Nie mówię tu jak już zaznaczyłam o czystym lonżowaniu konia, tylko o to, że jak weźmie się lonżę to koń wyjdzie na koło i przejdzie to kółeczko stępem bez szarpaniny. Czy to takie złe? Według mnie nie
Sedhir odnosze wrażenie, że wiesz wszystko najlepiej i że z góry uważasz mnie za kogoś o wiele gorszego od siebie... chciałam się tylko poradzić, tymczasem całkiem zeszliśmy z tematu... nikogo nie krytykuje za jego metody i jego zdanie na jakiś temat, czego nie moge powiedzieć o Tobie, pozdrawiam
madziadur, nie, ale.... ten kon sie najpierw musi nauczyc chodzic po kole.;) Jak umie chodzic po kole to to jedno kolko stepem mu nic zlego nie zrobi, ale zanim sie nauczy chodzic po kole....
Sedhir, czy ja wiem czy to aż tak długo trwa i czy to od razu zniszczy stawy konia Zależy od danego przypadku. Raz jest łatwiej, raz ciężej

EDIT
co by nie było nieścisłości. Nie piszę o typowym lonżowaniu. I nie musi to być od razu perfekcyjne chodzenie po kole. To nie ma być PRACA, tylko luźne dreptanie tak jakby koń szedł na uwiązie tyle, że człowiek jest trochę dalej. Żebym nie wyszła na jakąś znęcającą się nad koniem babę
Wszystko pięknie, ale zastanówmy się czy to chodzenie po kole w wieku roku ma jakiś głębszy sens. To jakby 3letnie dziecko uczyć chodzenia z plecakiem. Może i się nauczy do czego to służy, ale po co... To tylko dla naszej satysfakcji a nie konia. Roczniak to dzieciak, który zaczyna się dopiero uczyć zasad życia, może mieć problemy ze skupieniem się na tym, co się od niego chce, i będzie miał jeszcze bardzo mocny instynkt stadny, taki rówieśniczy. Niech da się przeprowadzić na wybieg i spowrotem, a najlepiej aby cały czas chodził na dworze, a człowiek wychodził do tych koni parę razy dziennie dla obglądu, najlepszy wychów, i to koni wcale nie jakichś dzikawych.

Uważam, że zaczynanie jakiejkolwiek pracy wcześniej niż potrzeba, jest dla spełnienia ludzkiego egoizmu, ambicji a nie dobrem dla konia i oszczędzeniem mu stresów. I tym samym wracajac do tematu - wspinanie się moze być objawem rozpoczęcia stosowania wymagań nieodpowiednich do wieku i/lub nieumiejętnie. Wybacz, ale ja tego konia zwyczajnie bym trzepnęła jak próbuje się stawiać, a nie pytała na forum co zrobić oraz o radzeniu sobei z końmi prywatnymi i państwowymi (także nie pojmuję różnicy, szczególnie w kwestii spadania jak koń fiknie) i o rasie śląskiej (która tutaj mało ma do gadania, bo to jednak normalne zwierzęta). Konie miedzy sobą tak załatwiają, to i ty tak możesz. Palcatem proponuję, aby nei zbliżać się w pierwszym momencie nadmiernie do kopyt. Albo prowadzić na łańcuszku przewiązanym wokól pyska, który ściąga się mocno przy jakichkolwiek buntach.
holonowna, wypraszam to sobie. Odpowiedzialam ci wyraznie, spokojnie i dokladnie a ty mnie tu zaczynasz wyzywac, bo najwyrazniej zabraklo ci jakichs nie wiadomo skad argumentow i nie potrafgisz mi odpowiedziec na moje pytania. to juz w tym kraju nie mozna mowic, co sie mysli bo zaraz czlowiekowi dopowiedza, ze uwaza sie za lepszego od kogos? Ludzie! Mam prawo skrytykowac twoje jak i kogokolwiek innego metody skoro one mi sie nie podobaja, ale jestem ugodowym czlowiekiem i daje sie przekonac do nowych rozwiazan, nowych metod jesli strona je oferujaca poda mi dobre i mocne argumenty.

Zgadzam sie z Deya w calej jej wypowiedzi. I jeszcze od siebie dodam kilka slow. Madziadur, alez owszem mozna z koniem rocznym czy poltorej rocznym pojsc np. na spacerek, wyjsc na trawke, poczyscic, pojsc nawet i do lasu, spedzac z konikiem-odsadkiem tez jakas ilosc czasu jasne, ale..... zaczynanie uczenia chodzenia na lonzy to juz przeciez jest praca. Dla mnie przynajmniej nie ma roznicy "typowa" i "nietypowa" lonza.
Lonza to lonza, konia uczymy, czasem z mozolem, czasem nie z mozolem, zeby lazil po tym kole, nie wchodzil do srodka, nie probowal wyciagac lonzy, nie odwracal sie zadkiem i reagowal na komendy glosowe czy nawet i nieglosowe. Tyle. Kon sam z siebie nie oddali sie od czlowieka na odleglosc linki 5-7 metrowej, jeszcze taki kon ktory jest przywiazany do czlowieka, bedzie lazil albo za tym czlowiekiem albo z nosem przy ramieniu czlowieka, tego swojego czlowieka, bo przy tym czlowieku koniowi jest bezpiecznie, wygodnie, milo, wiec z jakiej paki mialby sie sam z siebie oddalac na 7 metrow i jeszcze krecic sie w kolko.

Uważam, że zaczynanie jakiejkolwiek pracy wcześniej niż potrzeba, jest dla spełnienia ludzkiego egoizmu, ambicji a nie dobrem dla konia i oszczędzeniem mu stresów.
Pracy to owszem. I nie twierdzę, że każdego młodziaka trzeba brać na koło po to, aby było, tylko czy to jest aż tak złe, żeby robić wielkie halo? Kiedy w grę wchodzi jedynie fakt, że koń sobie drepta w kółko nie pracując, a jednocześnie wiedząc już, że jak jest lonża to idziemy po kole. Jak ktoś tak robi to nie uważam, że to powód do tego, aby wytykać mu głupotę, bo krzywdy koniowi nie zrobi tym, że pójdzie sobie przez kilka marnych minut po kole stępem, bo w sumie czasem tak samo w kółko sobie chodzi kiedy jest wypuszczony na padoku.


Wszystko pięknie, ale zastanówmy się czy to chodzenie po kole w wieku roku ma jakiś głębszy sens. To jakby 3letnie dziecko uczyć chodzenia z plecakiem. Może i się nauczy do czego to służy, ale po co... To tylko dla naszej satysfakcji a nie konia. .

Zgadzam się absolutnie - nie widzę w tym najmniejszego sensu.

Chodzenie źrabaka po kole owszem niszczy stawy ( musi je mocno uginać po kole ), a to odbija się w wieku późniejszym, ale przeważnie to ludzi już nie obchodzi- bo końskie małe dziecko musi być lonżowane.

Do czego tak spieszycie się ?
Czy koń żyje 15 lat?
Dlatego musi tak wcześnie zacząć pracować???

Młody , rosnący organizm znacznie łatwiej znosi ruch po prostej niż na kole - spróbuj sama jak łatwiej chodzić , nawet dorosłemu.
I co ma wspinanie do lonżowania?

Roczny źrebak to pora na tego rodzaju zabawy , wspinania, zaczepki.

Lonża ma zastąpić wychowanie konia?
Sedhir nie chciałam Cie obrazić ani nic w tym stylu- przepraszam... doceniam to, że jako pierwsza odpisałaś i wygląda na to że masz racje, mała chce rządzić a przy okazji sprowokowałam ją by mogła się sprawdzić... potrzebowałam głosu z zewnątrz i dziękuje Ci
widząc ją od małego jak się rozwija i że szybko łapie postawiłam jej za wysoko poprzeczke...unikam cofania, staram się utrwalać to co już umie
ostatnio mała stanęła dęba na inną klacz i w końcu dostała za to kopniaka, długo wyczekiwanego przeze mnie i moją koleżanke, więc mam nadzieję że problem za niedługo się skończy bez mojego ingerowania
Guli wspinanie do lonżowania nic nie ma, bo ten koń wcale nie jest lonżowany tylko uczony chodzenia na uwiązie
zgadzam si z Madziadur nie zawsze lonżowanie jest pracą, dla mnie konie chodzą na lonży dla rozluźnienia np. przed jazdą bądź dla chwili brykania, przyznam że te z którymi mam doczynienia są tak leniwe, że same od siebie w ogrodzeniu nie biegają dopiero na lonży na spacerku się rozkręcają
guli, nie wkładaj mi do ust słów, których nie wypowiedziałam!

przecież wiadomo, że nikt młodego konia nie lonżuje tak jak starszego chyba, że się mylę
Nie no , znajdą się jednostki, które nawet już jeżdżą na młodym koniu, ale to tacy, którzy mają troszkę nierówno pod kopułką, że to tak ujmę...
moja znajoma zaczęła siadać na 2,5roczną klacz, z częstotliwością raz na 2 tygodnie, pracując w stępie góra kłus (nawet nie), potem po 15 jazdach miała niecałe pół roku przerwy
pewien pan, który ma dwu letniego ogierka siada raz na tydzień czy kilka dni na samym kantarku po 2 min Stępuje, koń do ciężaru jeźdzca jest przyzwyczajony. podobno duzo ludzi tak robi U nas raz na pól roku lonżuje się podrostki (2-3 lata)
bo to wszystko zależy o jakim lonżowaniu i zajeżdżaniu mowa...od tego,że ktoś wsiądzie na chwilę na 2latka nic się nie stanie,albo od tego,że ktoś na 2.5latka będzie wsiadał na trochę co jakiś czas...problem się zaczyna jak ludzie chcą pracować z końmi młodymi tak jak z tymi już dorosłymi-dojrzałymi. Uczyłam z kol. chodzić na lonży 1.5 roczne klaczki, w większości jedna osoba prowadziła konia po kole, a jak koń sam szedł,to nie zawsze przypominało to koło, i nie widzę w tym nic złego, to było przed czempionatem małopolaków, klaczki były uczone chodzić w ręce i przy okazji uczyłyśmy chodzić je po kole, ale to było sporadyczne, stopniowe i nie wydaje mi się,żeby jakoś im zaszkodziło
guli, nie wkładaj mi do ust słów, których nie wypowiedziałam!

U nas konie siedzą na pastwisku całymi dniami. Dzikie galopy, zrywy, sliddingi dały po sobie znać podrostkom, które najbardziej szaleją. Są juz drobne uszkodzenia w stawach Ale liczy się jakosc nie długosć życia
NieznanyRumak, koń szczęśliwy to koń wolny i brudny , jakby tak zwracać uwagę na wszystko, to naprawdę musielibyśmy swoje zwierzaki wypuścić i w ogołe ich nie udomawiać... po prostu wszystko co "wymyślono" na użytek jezdziectwa ma swoje sensowne zastosowanie i jest dobrze dopóki robimy to z wyobraźnią i umiarem... i mnie osobiście sie nie wydaje,żeby wielka krzywda się działa powiedzmy 1.5roczniakowi, jak raz w tygodniu idzie na 5-10 minut "ala" lonży, tzn nie mówię o pracy na lonży jako takiej tylko taki zapoznaniu, przyuczeniu... pytanie "po co"? to już inna kwestia, ogólnie w tym wieku raczej niepotrzebnie,a już napewno nie jest to konieczne, ale szkód dla zdrowia konia moim zdaniem w takich małych ilościach nie zrobi...

Chodzenie konia po kole z liną, lonżą przypiętą do głowy, to wlasnie lonzowanie.

Nawet jesli nazywasz to dreptaniem - dla malucha to jest praca!

Nie wiem czy dwa kółka stępem po kole to taka praca, która da ogromne zniszczenia dla zdrowia młodziaka Takie same dwa kółeczka pokonuje czasem w galopie- różnica taka, że lonża nie jest przypięta.

holonowna, w porzadku, troche pomyslunku i mysle ze dasz sobie z klaczka rade wszystko jest fajne i dobre, byle nie za szybko, bez wyobrazni i za bardzo. Sama widzisz, juz ja konie zaczely wychowywac. Daj im ją wychowac, a mysle ze obejdzie sie bez szwanku
Aaa odnosnie 2,5 letniej klaczy Twojej znajomej: patrz, koniowi 2,5 rocznemu wsiadanie raz na dwa tygodnie nic zlego nie zrobi, ale gdyby to wsiadanie bylo codziennie, a wraz z nim godzinna jazda, to by juz bylo szkodliwe. Tak samo, wsiadanie raz na dwa tygodnie na konia 2,5 roku nie jest wielkim zlem, ale wsiadanie raz na dwa tygodnie na konia 1,5 rocznego byloby juz katastrofa. O to mi tu generalnie chodzilo:) Owszem, nic sie nie stanie nawet jesli 1,5 rocznemu koniowi zalozysz siodlo na 5 sekund, tylko pytanie, po co? Warto chwile poczekac tak czy siak, zycze powodzenia w pracy z klaczka!


Nie wiem czy dwa kółka stępem po kole to taka praca, która da ogromne zniszczenia dla zdrowia młodziaka Takie same dwa kółeczka pokonuje czasem w galopie- różnica taka, że lonża nie jest przypięta.



I tu jest właśnie sedno sprawy.
Młodziutki koń owszem ,galopuje po nawet małym kole , ale w takim ustawieniu ciała jak mu wygodniej i jak potrafi.
Natomiast przypinając lonżę do głowy ustawiasz go , konik musi być wygięty, a to dla młodego kośca zbyt duże obciążenie.
Koń kostnieje nawet do 5-6 lat.

Przepraszam, za pomyłkę odnośnie założenia tematu.
Faktycznie kto inny, ale Ty pisałaś o lonżowaniu źrebaka i na tym skoncentrowałam się.

Dopisuję.

Można uznać, że kilka kółek stępem na lonży źrebakowi nie zaszkodzi.
Tylko, że żaden koń nie rodzi się z umiejętnością chodzenia na lonży.

Tego trzeba nauczyć, a początki są raczej trudne.
Koń ucieka, szarpnie, często galopuje - to wszystko jest dla niego szkodliwe- niestety.

Na dodatek, jak każda nauka , wymaga od konia koncentracji, czyli pracy.
A źrebak psychicznie i fizycznie nie jest to niej przygotowany.

A gdzie czas na beztroskie dzieciństwo, dojrzewanie fizyczne i psychiczne?

Tego trzeba nauczyć, a początki są raczej trudne.
Koń ucieka, szarpnie, często galopuje - to wszystko jest dla niego szkodliwe- niestety.

Na dodatek, jak każda nauka , wymaga od konia koncentracji, czyli pracy.
A źrebak psychicznie i fizycznie nie jest to niej przygotowany.

A gdzie czas na beztroskie dzieciństwo, dojrzewanie fizyczne i psychiczne?

Podpisuje sie pod tymi madrymi slowami!
Zasada pracy z mlodymi konmi ktorej nauczyla mnie pewnia sedzina ujezdzenia: NIE TRENUJ Z MLODYMI KONMI COFANIA!!COFANIE U MLODYCH CZESTO POWODUJE WSPINANIE SIE KONIA!!Nauka cofania powinna byc wdrazana w momencie kiedy kon psychicznie troche dojrzeje i najlepiej to trenowac pod siodlem.Praca z koniem ponizej trzeciego roku zycia nie powinna trwac dluzej niz 10 do max 15 minut.Z takimi "mlodziakami" najlepiej pracowac przez zabawe oraz oswajac konia z podstawowymi czynnosciami jakimi sa czyszczenie i spacerowanie.Jezeli kon nie bedzie sie po prostu bal czlowieka i bedzie go szanowal cala dalsza wspolpraca powinna sie ukladac pomyslnie:D
Capriolla mądre słowa:) posłuchałam rad i młoda się uspokoiła, zdarza się mi się że karze jej się cofnąć ale to w całkiem innych sytuacjach np. gdy wychodzimy z ogrodzenia, najpierw ja potem ona... nie ma żadnego buntu... pozdrawiam wszystkich:) życie małej i moje idzie w dobrą stronę, robi postępy:) tj. doskonali to co już umie:) i wprowadziłam nowy element- gdy jadę wierzchem na spacer mała idzie obok matki prowadzona na lince a gdy jesteśmy na bezpiecznych terenach biega sobie swobodnie luzem:)
Jak zapobiec stawaniu dęba ?
Mam kobyłke, która przy każdej próbie wyjazdu w teren (samej) staje dęba, odskakuje i próbuje pozbyć się mnie co robić ?
Dodam, że klacz świetnie się spisuje w terenie gdy jest przed nią koń.

Mam kobyłke, która przy każdej próbie wyjazdu w teren (samej) staje dęba, odskakuje i próbuje pozbyć się mnie co robić ?
Nie jeździć.
vesna Rzeczywiście bardzo dobra rada.. długo nad tym myślałaś ?
sluchaj nie da sie tak latwo okreslic co robic. Niektore konie sa takie ze trzeba z nimi stoczyc walke i wygrac a niektore sa takie ze po prostu nie prowokowac i bedzie dobrze. Jednym pomaga jak na nie krzykniesz innym pomaga jak je klepniesz dlugim batem w tylek zeby zamiast do gory to szedl do przodu a niektore trzeba klepnac miedzy uszy jak sie wspinaja. Sa tez konie ktopre trzeba uspokoic bo robia to z nerwow poklepac powiedziec cos na spokojnie. Czasami pomaga jak sie je da komus innemu bo nauczyly sie wykorzystywac ta jedna osobe i trzeba na jakis czas zmienic jezdzca. Spotkalam sie z wieloma przypadkami gdy kon sie wspinal i w wiekszosci udalo sie ta zwalczyc do konca. Najwazniesze to zrozumienie dlaczego kon to robi a potam sprobowanie kilku metod moze ktoras pomoze ale tak z miejsca na forum nikt ci nie da 100 % metody bo to nie mozliwe.
Belle, ja proponuje sprobować 7 gier Pata Parelliego. Wzmocnisz zaufanie Twojego konia do Ciebie i sprawisz, ze zacznie traktowac Cię jak przewodnika waszego dwuosobowego "stada". Ja na razie poczekałabym z terenami do momentu kiedy nie wzmocnisz swojej pozycji u Twojego kopytnego, a poźniej zaczełabym od krotkich spacerkow w ręku i stopniowo pod siodlem Powodzenia
Belle, całą noc.
Po prostu rozwalają mnie takie pytania na forum, jeszcze zadawane najczęściej przez nastolatki. Ja nie wiem, śmierci się nie boicie, czy co, ale ja osobiście bym się bała na takim koniu samotnie w teren jechać, ba, na pewno nie wybierałabym się ot, tak, nonszalancko sama w teren wiedząc, że dany koń najwidoczniej nie ma dla mnie za grosz zaufania, skoro staje dęba i próbuje mnie z siebie zwalić. Stawanie dęba jest po prostu niebezpieczne, bardziej niebezpieczne niż bryknięcia z zadu czy krzyża; koń wywróci się z człowiekiem, przygniecie człowieka, złamie kości, siodło i co - człowiek, w najgorszym przypadku kaleka do końca życia. Ta, sposób z walnięciem konia palcatem w łeb przy dębie może i poskutkowałby ale miej tu człowieku tyle równowagi i taki refleks, żeby na tym koniu się utrzymać i jeszcze go trzepnąć w tym momencie, w którym trzeba. Słyszałam o wypadku oduczenia konia stawania dęba poprzez.... nauczenie go stawania dęba na komendę, ale tobie tego nie radzę...
Belle, najprostszym rozwiązaniem jest nie jeździć samotnie w teren .

A czy koń wspina się też w innych sytuacjach? Bo jeśli tego nie robi, może to znaczyć, że nie robi tego ze złośliwości, czy jakiejś tam chęci dominacji, ale zwyczajnie z przerażenia. Bo to dla konia raczej stresujące oddalać się samotnie od stajni...
Vesna, a czy nie dziwi Cię to, że jeśli koń jest prowadzony na łopatce ( nie wiem czy dobrze sformułowałam określenie ) jest wszystko ok a z siodła staje dęba gdy tylko chce wyjechać do lasu? To 8 letnia klacz, która chodziła wcześniej wielokrotnie w tereny, ale z innymi końmi..A jeśli chodzi o nastolatki to chyba one też mają prawo do zadawania nawet najgłupszych pytań, w końcu od tego jest forum..(bynajmniej tak mi się wydaje ) a najprostszym rozwiązaniem wielu "forumowiczów" jest albo odesłanie tudzież "nastolatki" do przeczytania paru książek lub tak jak w Twoim przypadku rada nie wsiadania na konia..:) No i co do przewidywania wypadków.. to nie tylko w takich okolicznościach można sobie zrobić krzywdę, każdy z nas wśród jeźdźców jest świadomy swoich czynów i zdaje sobie sprawę z konsekwencji jakie mogą nastąpić np. nawet najspokojniejszy koń może zrzucić
Kajotek, po dzisiejszej dyskusji z trenerką doszłyśmy do tego samego wniosku bo sposoby siłowe tylko pogarszają sprawę
No i super Ja sama niedawno zaczełam bawic sie z moimi konmi w 7 gier i juz widzę efekty Więc życzę powodzenia i 3mam kciuki.