ďťż

Jeżdżenie 'na parówkę'

Baza znalezionych fraz

Futbolin

A tak apropos takich wyjazdow w "parowke", to co sadzicie zeby wsiasc na ogiera i wziasc klacz na uwiaz?? Troche mam stracha tak z tymi dwoma glupolami jechac, ale na ruda nie wsiade bo zrebna a w tym sniegu troche strach ja katowac, a Erbet woli w tereniki chodzic z nia(o taka, milosc platoniczna).
Co sadzicie na ten temat???


Wydzieliłam temat który się u 'Arabów' pojawił i chciałabym go rozwinąć.
Jakie macie doświadczenia ?
Na co trzeba zwrócić uwagę przy pierwszych próbach ?
Jak bezpiecznie podejść do tematu ?

Mile widziane foto relacje
Billi, ja tak często jeżdze ,mam sporo koników nie ujezdzonych lub np po chorobie. Wsiadam na Kasię i biore sobie luzaczka. Nigdy z tym nie miałam problemó. Hultaj (teraz ma 2lata i 6 miesięcy) uwielbiam tak z nami jezdzic. Jest bardzo grzeczny, wszystko go interesuje.
Ostatnio jak pojechalismy sankami (ciagnęła Kasia) to z tyłu za saniami biegł Luncio i Hultaj.To fajna możliwosc wybiegania dzieciaków , lonza odpada bo sniegu po pas a samo chodzenie po padoku to nie ruch, więc robię co mogę aby im te minimum ruchu zapewnic.
Bill zależy jakie stosunki panują pomiędzy końmi i od ich charakteru. Jeśli ogier nie nakręca się bez potrzeby na nie grzejącą się kobyłkę to nie powinno być problemów... Na początek jednak spróbowałabym sparować je na podwórku przy udziale pomocnika, który z ziemi szybko odciągnąłby klacz / łogra...


No charakterek to one obydwoje maja Ale relacje miedzy nimi sa bardz przyjacielskie, miziaja sie przez ogrodzenie a ogier nawet nie probuje na nia skakac, wiec chyba az ta zle nie jest. Z checia bym wlasnie w parowke pojezdzil bo ja jednak troche za ciezki jestem jak na zrebna klacz a tym bardziej arabke a w wyzej wymieniony sposob zepewnil bym jej odpowiedni ruch bez szkoy dla jej zdrowia

Moze macie jakies zdjecia jak sobie jezdzicie w parowke?? Bo fajnie to wyglada jak ktos jedzie w siodle a obok niego galopuje inny kon tylko na uwiazie albo nawet bez, bo takie przypadki tez juz widzialem

pozdrawiam
Ja się właśnie przymierzam do tego może w weekend się uda - zależy od podłoża. Może uda się fotografa przywołać na tę okazję.
Jak miałem w stajence tylko swoje 2 kobyłki to często korzystałem z takiego"patentu",bo jedna bez drugiej gupawki dostaje...Przygody niezapomniane i te dzikie galopy....ja używałem zwykłego uwiązu dla drugiego konia.Jeśli kobyłka toleruje tego łogra i dasz rade z kontrolą nad nimi to Polecam...
Rade z nim sobie dam bez mniejszych problemow, aprzynajmniej tak mi sie wydaje
Bardziej boje sie o to ze jak kobylka bedzie na uwiazie to nie dam jej zady zatrzymac w czasie jezdzy i pujdzie w las a ja bede jej szukal jak taki idiota;/

Kermit, czekamy na zdjecia ;D
to moje kobyłki w trasie







Jeżdziłam kiedys na klaczy z ogierem przy boku ( ale kucem )
Konie muszą sie znać i być zdyscyplinowane
Zdarzały mi sie takie sytuacje, ze trzeba było przejechać trase z koniem w reku,
treningowo/rekreacyjnie z niezajeżdżoną młodzieżą jeszcze nie stosowałam, ale przymierzam sie do tego
Mało zdjęć i mało widać ale robiło się już ciemno i głęboki mokry śnieg nie zachęcił fotografa do dalszej wyprawy poza domem



Ale w gruncie rzeczy udało się !
15 minutowy pierwsze spacerek młodego poza domem. Trzymałam go dość blisko i czasem na siebie wpadali ratując się z głębokich dziur więc nie było jakoś wzorowo ale było fajnie
kermit, na kantarze?
Gruby się sprawdził w roli profesora
nie paula, na ogłowiu, troszkę bałam się szaleństw młodego - a tak naprawdę tego, że na nas wskoczy
kermit, tak myślałam. Ja nigdy na parówkę nie jeździłam (chyba, że na kucyku z kucykiem na uwiązie, ale to było dawno temu), ale też raczej bałabym się, żeby mnie ten luźny nie szarpnął i z siodła nie wyciągnął.
od zadu - bo to ich ulubiona zabawa na pastwisku
To ja jeździłam z klaczą i ze źrebakiem, źrebak raczej biegał luzem ,ale zdarzały się momenty ,kidy trzeba było kawałek przejśc ulica lub poboczem i brałam młodego na kantarku obok a żeby mnie nie szarpnął i nie zrzucił, to miałam linę 4 metrową , była ona przywiązana do szyji klaczy ... gdy młody szedł koło nas lina była luźna , gdy zostawał z tyłu (co na początku dość często się zdarzało, bo choć był nauczony chodzenia na linie z ziemi w stajni, to w terenie zawsze było coś ciekawszego do robty ) to lina napinała się na piersi klaczy. inie bło zagrożenia ,że ja spadnę do tyłu.
Klacz najczęsciej zwalniała lub nawet się zatrzymywał, źrebol dobiegał i ruszaliśmy dalej

jeszcze stosowałam taki system jeźdzenia w pracy z mniejszymi dziećmi, kótóre jeszcze nie potrafiły dobrze odziaływac na konia, mogliśmy jechac sobie na spacerek do lasu niedaleko stajni (takie urozmaicenie połkoloni jakie organizowaliśmy) a miałam pewnośc ,że nic się nie stanie, koniki były spokojne ,ale różnie to bywa
każde dziecko miało swojego opiekuna (jeździliśmy np w 6 koników)