ďťż

Nauka Cheriby/Lwiątka

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Weszła na Piaszczyste Pole. Usiadła i machała nerwowo ogonem czekając na Shetani.


Weszła spokojnym krokiem, cicho ziewając. Usiadła nieopodal małej:
- CO chciałabyś potrenować na początku? Atak? Obrona?
Spojrzała na Shet i chwilę się zastanowiła.
- Chyba obronę, bo mama mi pokazywała atak i skradanie... - powiedziała nie wyrażając żadnych emocji.
Kiwnęła łbem. Uniosła na chwilę go, patrząc w ciemne niebo:
- No więc... Podstawy zapewne znasz... Ale może mi powiesz, jakie mamy sposoby obrony, hm? Jak CI się wydaje?
Chciała chwilę ją popytać. Potem mogły sie 'pobawić'.


- No cóż... Chodzą plotki, że najlepszą obroną jest atak, ale czy tak jest na pewno? Może lepiej zrobić unik, odskok w bok czy coś w tym stylu, albo porostu uciekać jak, niektórzy Lwioziemcy... - wiedziała, że na pewno jej się teraz oberwie, bo już na pierwszym pytaniu zagięła ją Shetani.
- Najlepszą obroną jest atak, gdy jesteś sam na sam z przeciwnikiem, na którego masz jasnego haka. - powiedziała spokojnym tonem. Trzymała łeb dośc wysoko, tak naprawde patrząc w dal, nie na małą:
- Ot, skoki. Bardzo przydatna umiejętność. Gdy wyrobisz odpowiednio siłę mięśni, będziesz potrafiła uniknąc ataku, oddalając się dośc szybko, co będzie skutkiem możliwości złapania oddechu. Tak samo jak blokada ciosów, za pomocą nawet i ogona. Wystarczy znaleźć dziurę w ofensywie przeciwnika i obrócić ją na Twą szalę. Co do ucieczki, to nie jest obrona. To tchórzostwo, za które powinno płacić się głową. - mruknęła ciszej.
- No wiem, że ucieczka u nas nie wchodzi w grę, dlatego zaznaczyłam że tak robią Lwioziemcy... - powiedziała i szurnęła ogonem po piasku.
- Nieważne. Ile razy jesteś zdolna uskoczyć przed atakami? - zapytała cicho, unosząc jedną brew w pytającym geście.
- Hm... To zależy jaką będę miała przestrzeń w okół siebie, jaki będzie przeciwnik i jak szybko będzie atakował. No i jeszcze dużo zależy od mojej formy, wytrzymałości, zwinności, bystrości, a także spostrzegawczości. Teraz z dorosłym lwem nie miałabym zbyt dużo szans. Jest większy, silniejszy i szybszy, ale ja za to jestem zwinniejsza. - miauknęła. Jej ślepka dziwnie błysnęły. Oblizała delikatnie, białe kiełki.
- Spróbuj wyobrazić sobie, iż atakuje Cie starsze o pół roku lwiątko. Pokaż mi uniki.
- Dobra... - mruknęła. Zniżyła tułów i wystawiła pazury. Obnażyła kły. Szybko zaczęła się przemieszczać w boki, lecz nie zmieniając postawy. Co jakiś czas skakała do przodu tak jakby chciała przeskoczyć przeciwnika i znaleźć się za jego plecami. Czasami się cofała, ale po chwili znów odskakiwała w bok lub prowadziła natarcie w prost na 'przeciwnika'. Oddychała spokojnie i była czujna. Po jakimś czasie skończyła ten pokaz i usiadła.
Patrzyła na lwiczkę krwistymi ślepiami bez jakiegokolwiek wyrazu. Szpetny pysk, poraniony bliznami, nie drgnął nawet o milimetr.
- Jesteś szybka i sprawna, mała. Przyda się tylko bardziej... hm... umiejscowić Twe ataki. - powiedziała spokojnie.
Wstała, a jej potężne cielsko znów rzuciło cień na ziemię. Zniżyła się na umięśnionych łapach. Rozstawiła je szerzej.
- Gdy skaczesz, musisz zablokować przód, by być cały czas przodem do przeciwnika. Gdy będziesz jeździła bądź ślizgała się... - Tu demonica skoczyła, pozwalając łapą się ślizgać, co wyglądało dośc komicznie. - Wylądujesz bokiem bądź nawet stracisz równowagę.
- Aha... - powiedziała trochę zafascynowana słowami Shetani.
Stanęła, już wyprostowana:
- Spróbuj Ty. Pamiętaj, że zawsze blokujesz przód, tył pozostawiając mobilny.
Skinęła łbem, co miało oznaczać, że zaczyn. Skoczyła do przodu. W powietrzu miała tylne łapy dosyć wiotkie, ale przednie napięte i sztywne. Gdy wylądowała odwróciła się do Shet.
- O to chodzi...? - spytała.
- Całkiem nieźle. Jednakże nie bądź aż tak sztywna podczas lotu. próbuj napinać mięśnie tuż przed uderzeniem o ziemię. W tym momencie, jesteś gotowa zmienić kierunek w ostatniej chwili, gdyby przeciwnik spróbował brudnych sztuczek. - powiedziała spokojnie, w sumie zadowolona z małej.
- Dobrze... - powiedziała na znam że rozumie.
- A co jeśli ktoś skoczy mi do gardła...? - spytała patrząc na Shet.
- W takim wypadku najprostrzym rozwiązaniem jest poderwać pysk, cofając łeb w tył. Prawą bądź lewą łapę ustawiasz w pozycji obronnej, próbując odepchnąc przeciwnika w jakikolwiek sposób. - Ułożyła łape pionowo przed sobą. Rozszczepiła palce. Powoli wyrzucała łapę w przód, lekko odginając ją w tył i prowadząc w górę.
-[i] W ten sposób pysk przeciwnika powinien zmienić tor lotu. [/o]
- No, ale jakie ja jako lwiątko mam szanse np. z tą wredną Tenko...? - spytała. Jej najbardziej się obawiała. Cher jak miała powody by się mścić na lwicy, ale Tenko miała powody by zabić Cher zaporwanie córki itd.
- Pamiętaj, ze jesteś Złym, księżniczką Tych ziem... W dodatku jesteś wampirem i masz coś, czego oni nie posiadają... Spryt. - powiedziała pewnym, jednakże nadal spokojnym głosem.
- DLa takiej Tenko zapewne liczy sie siła. By przy3,14erdolić i odejść. Jednakże, dlaczego Ty nie masz unieść się sprytem? W przykładzie... Będzie chciała uderzyć łapą? Bierze zamach. Na co Ty robisz zgrabny unik, a dodatkowo możesz gdzieś ją charaktnąć Swymi zebami. A gdy dorośniesz, dokończysz dzieła. - zamilkła, mrużąc oczy.
- To jest plan... - powiedziała z dziwnym uśmieszkiem.
- Aha i mama kazała, abyś Ty, Omen, Victoria i Emmett przygotowali SZZ do wojny, bo ona musi jakś ważną sprawę załatwić... - powiedziała nie wyrażając żadnych emocji.
Kiwnęła głową:
- Proponuję zrobić niedługo zebranie. Bynajmniej razem coś wymyslimy. - powiedziała spokojnie, siadając.
- Jak mniemam to już SLZ i reszta wiedzą o zbliżającej się wojnie. Da się to wyczuć w powietrzu. Chodzą plotki, że jakś tam Jasmine czy jakoś tak wróciła na tereny Lwioziemców. Nie wiem dlaczego, ale źli mówią trochę wkurzeni tą wiadomością, a dobrzy między sobą się z tego bardzo cieszą... Nie wiesz dla czego? - spytała owijając ogon w okół przednich łapek.
- Jasmine? - powtórzyla imię po Cheribie. Nie była tu długo...
- Nie wiem, czy to miłośc jakiegoś Itan'a... Jedyne, co słyszałam, to to, iż lwica jest cholernie cięta. By się nie podcięła... - prychnęła wyraźnie rozbawiona.
- Masz zdolnośc telepatii... Możesz ogłosić, by Omen, Emmet i Victoria zebrali się gdzies w jednym miejscu?
- Wiem, że to Królowa SLZ czy była Królowa wszystko jedno... - mruknęła.
- Jasne, że mogę... Z rodziną mogę porozumiewać się na bardzo duże odległości... - powiedziała i zamknęła ślepia. Stała tak przez jakiś czas, ale po chwili wróciła na Ziemię.
- Powinni przyjść na Cmentarzysko Słoni. - powiedziała i cicho westchnęła.
- Dzięki. Co do tej lwicy, g*wno mnie obchodzi, kim jest. I tak zginie. - odparła mało współczująco.
- O... Jak będziesz zabijać tą Jasmine to zabijesz przy okazji Omena, Zkaze, Vicorię i Essme? Wtedy ja bym została następczynią tronu a nie Zkaza albo Omen. Ja rządze władzy mam we krwii i nikt tego nie zmieni... - powiedziała i oblizała kły.
- Nie zajmuj się tym narazie, chociaż widać, ze chcesz włądać... Rób tak dalej, a nie będziesz musiała sie obawiac o rodzeństwo... W końcu wygrywa najlepszy, czyż nie? - zjechała na brzuch, patrząc na małą:
- A wtedy oni będą służyc Tobie.
- Taa... Tylko tatuś się wtrąci, a on mnie nie trawi i któryś z jego synalków zostanie Przywódcą. Bo przecież lwice są słabsze, głupsze i łatwiej ulegają. Można je wykorzystać do czego tylko dusza zapragnie, bo do czego innego się nadają? - Tak właśnie uważa każdy samiec. - powiedziała trzepnęła gniewnie ogonem.
- Niezbyt mnie obchodzi, co będzie sądził Król. Następca to nie zabawka typu: Kobieta, mężczyzna. Wstawie się za najlepszym.
- Nie wiem czy dla niego liczy się słowo kogoś innego niż tylko jego... Lepiej było jak był sobie w tym Piekle, czy gdzieś tam gdzie odchodzą źli po śmierci. - powiedziała cicho.
- Hmm... Ciekawe kto trenuję naszą nową księżniczkę Lamantę...? - spytała samej siemie
- Piekło? Całkiem fajna miejscówka. I spoko istoty. - odparła dośc pogodnym tonem.
- Ta nową? Nie mam pojęcia.
- A skąd wiesz...? Przecież żyjesz. - powiedziała unosząc jedną brew.
- Powiedzmy, że żyję będąc martwą. Ot, paradoks. Ironia Losu, tego starego dziada. - odparła rozbawiona.
Owszem, chodziła, piła krew, oddychała, jednak była martwa. Można to nazwać stylem zombie. Ciało jest martwe, krew czarna, serce nie bije, jedynie transportuje krew to mięśni. Ot, to bylo dziwne. Krew zasilała mięśnie. Minus. Duży.
Poza tym, bycie stygmatykiem z 5 ranami oznaczało śmierć.
- E... I tak nie rozumiem jak można żyć i być za razem martwą? Dobra, szczegóły. - mruknęła marszcząc brwi.
- No, ale jak potrzebujesz krwii to zapytaj mamy czy cię w wampira nie zamieni. Wtedy byś mogła normalnie pić krew innych lwów... - powiedziała dosyć obojętnie.
- Trudno to wytłumaczyć... Przyszłam na świat jako dziecko odwrotności boga, Siewcy Wiatru. Matka była królowa dz*wek. Mieszkałam w Pandemonium, ostatnim kręgu piekieł. Odeszłam. A w trakcie tej podróży zostałam zabita przez Samaela. Anioła śmierci. Odrodziłam sie na nowo, za jego sprawą. Od tej pory jestem martwym ciałem, jednakże dzięki duszą we mnie, moge funkcjonować. Stąd stygmaty. Przez ojca. - odparła, pocierając łapa kark. Pogmatwana to była historia.
- Właśnie. Skąd klan wampirów na tych ziemiach?
- Wiesz co... Jestem wampirem, ale nie znam odpowiedzi na Twoje pytanie. Może moja matka była jakąś wybranką i urodziła się jako pierwsza wampirzyca, a zarazem Królowa Wampirów, albo jacyś jej przodkowie także byli wampirami i odziedziczyła tron, a wampiryzm genetycznie. Matka powinna znać odpowiedź na to pytanie. - powiedziała trochę przybita tym, że nie znała odpowiedzi na pytanie o jej rodową krew.
- Ojej... Mam siostrę, która została poczęta podczas brutalnego gwałtu. Masakra... - powiedziała mrużąc swe czerwone ślepia.
- Gwałty nie są takie złe... Sama dzięki temu jestem martwa. - prychnęła, z cynicznym uśmiechem na pysku.
- Jednakże... Wampiry muszą się mieć całkiem nieźle w tej krainie. - dopowiedziała po chwili.
- Gwałty są fajne...? Osobiście nie chciałabym zostać zgwałcona... - mruknęła.
- No nawet, nawet. Bycie wampirem ułatwia życie na Ziemi jak i po śmierci... - powiedziała ziewając.
- Puf, czasem nie ma wyboru. - mruknęła czarna, potrząsając pyskiem.
- Nigdy, szczerze mówiąc, nie spotkałam wampirów. - powiedziała z lekkim uśmiechem na mordzie.
- No to teraz już spotkałaś. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Praktycznie dzieci się ma tylko po to by mieć następców... - miauknęła.
- Cóz, mnie to nie spotka... Chociaż jest w tym ziarno prawdy. W takim świecie żyjemy. - westchnęła, krzywiąc sie lekko.
- A gdyby tak przeciągnąć na swoją stronę, nie których Samotników...? by były większe szanse że wygramy wojnę... - powiedziała zadumana.
- Stara, ale i skuteczna metoda. Jednakże, nie widuję tutaj za wielu samotników. - odparła demonica, zamyślając się na moment.
- No, a Verdammt, Fatum...? - spytała patrzac na lwicę.
- Słyszałam o nich, ale nie spotkałam. Czekaj moment... Ten samiec to Czarny Samotnik? - zapytała cicho.
- Tak. Ten gwałciciel, którego córką jest Lamanta i ta jak jej tam...? Leira czy coś w tym stylu... - powiedziała a jej oczy jakby błysnęły.
- Ten gośc musi byc całkiem ciekawą osobowością...
- Ciekawą osobą...? Jeszcze bardziej wydajesz się dziwna. Może oberwe za to, ale zadam Ci pytanie: czy Ciebie kręcą brutalne gwałty? - spytała. Zniżyła pysk prawie do ziemi i tylko się modliła i była przygotowana na to, że zaraz do stanie w morde za takie pytanie.
Wręcz przeciwnie. Demonica roześmiała się, swym charakterystycznym, chrapliwym głosem:
- Zadaj lepiej pytanie, czy dz*wke można zgwałcić. Nie, nie kręcą. Jednakże, osoby o twardym charaketrze, brutalne i gwłtowane, są o wiele ciekawsze, niż miękki, rozmantyczne duszyczki. - powiedziała już spokojnie.
- Jestem Złoziemką. W mojej krwi płynie zło, ale gwałty i kochane lewki to 2 najgorsze rzeczy moim zdaniem... Takie osoby bym powybijała. Na lwach nie bardzo to się da sprawdzić, ale gdyby teraz też ktoś samców zaczął gwałcić? Ciekawe czy im byłoby miło. Jak później rodzą się z tego dzieci to są owoce właśnie tego. Wedy odechciewa się patrzeć na swoje dziecko, bo przypomina się tamta cała sytuacja... - powiedziała obojętnie.
- Wierz mi, znam takiego, co i faceta zgwałci... I tu jest duży plus za bycie bezpłodną. - powiedziała spokojnie, krzyżując łapy.
- No, ale nie o gwałtach przyszłysmy tu gadac... Ile razy już walczyłaś?
- No nie wiem czy rzucenie się na Tenko można uznać za walkę. Ale z leirą to chyba walczyłam... - powiedziała machnęła ogonem.
- Co czułaś? - standardowe pytanie, które w końcu musiało się pojawić.
- Gniew, rządzę krwi i zemsty... - powiedziała
Kiwnęła głową, zadowolona z wyników:
- Młoda, masz talent i samozaparcie. Bylebys szybko podrosła, byś mogła już zatopić kły w śmiertelnym ciosie na Tenko.
Uśmiechnęła się i dumnie uniosła pysk.
- Ojj. Tak... - powiedziała.
- To prawda, co do twego ojca...? - zapytała cicha, niepewna szeptów dusz wkoło niej, Mogły coś pokręcić. Patrzyła uwaznie na małą.
- To, że był wkurzający, wredny itd.? Tak to prawda. Czasami nie sprawiedliwy... A dla tego był, bo dowiedziałam się, że odszedł na zawsze do Krainy potępionych Dusz... Więc są większe szanse, iż tron wywalczę sobie ja... - powiedziała i zamyśliła się. Szurnęła ogonem po ziemi. Mrużąc ślepia cicho westchnęła.
- Wstawię się z aTobą, bo wiem, ze jesteś godna bycia Następcą. Jednakze, nie można bagatelizowac faktu, iż Emmet odszedł. Był silnym lwem, dobrym wojownikiem. Teraz musisz pokazac, że jesteś taka sama jak on. Tak samo potęzna. To klucz do Twego sukcesu.
- Dziękuję. Postaram się... - powiedziała obnażając delikatnie kły. Wbiła pazurki delikatnie w ziemię.
Demonica wstała i przewróciła małą na ziemie:
- Złap mnie. - odparła zadziornie, odskakując dwa metry dalej.
Podniosła się i zaczęła gonić lwicę.
Uskoczyła znów metr, po chwili znajdując się na głazie. Mały trening szybkości każdemu się przyda. Patrzyła zachęcająco na lwiczkę.
Rozpędziła się i wskoczyła na głaz, na którym znajdowała się Shetani. Uśmiechnęła się zadziornie.
Przeskoczyła nad lwiczką, lądując na ziemi. Odbiła się trzy razy, stając na najwyższej skałce. Patrzyła z usmiechem na Cheribę.
Rzuciła się w pogoń z lwicą. Próbowała wdrapać się na skałę, ale jakoś jej to nie wychodziło. Cały czas zjeżdżała w dół, a jej pazurki wydawały dziwny nieprzyjemny dźwięk. Po wielu próbach udało jej się ledwo wdrapać na skałkę.
Pokiwała łbem, z uśmiechem. Mała była zdeterminowana. Jednakże... Cierpliwość i wytrzymałośc musiały być jej chlubą. Łapą zsunęła Cheribę z głazu:
- Jeszcze raz.
Zniżyła się do ziemi i mocno wybiła się z tylnych łap wskakując na głaz. Było jej łatwiej, ale i tak trochę musiała się pomęczyć, żeby znów wejść na górę.
Shet kiwnęła łbem. Zeskoczyła po chwili na samą ziemią, nakazując małej to samo.
Zeskoczyła za lwicą. Lekko się uśmiechnęła.
- To może ja już pójdę... - powiedziała i wybiegła.

//Już chce być dorosła... Praktycznie wszystkiego mnie nauczyłaś co powinnam mieć jako Adept. Cher jest inteligentna i już wszystko wie. Mam już tam ok 12 księżycy - powiedzmy xd//
Demonica wyszła, bez słowa czy nuty smutku.