ďťż

O wszystkim :)

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Szukałam i szukałam na forum odpowiedniego miejsca do zamieszczenia opisu mojego dzisiejszego dzionka i jakos nie znalazłam takiego, które by się nadawało... Postanowiłam założyć nowy temat, w którym można pisać o największych nawet bzdurkach, poprostu o wszystkim.

Byłam dzisiaj z met na przejażdżce Lubie jeździć do niej na stajnię, bo mają naprawde suuuuper tereny. Większość dzisiejszej jazdy to był kłusik, także troszke mnie wytrzepało, jeszcze Pedrula to taki niewielki kunik, który ma stosunkowo drobny kroczek... Ale nie powiem, fajnie było. Met mówi, że do siebie pasujemy sami oceńcie, bo porobili nam pare fotek. Nie mam talentu do opisywania, jakis przeżyć, więc może met jak będzie miała troszke czasu to napisze coś więcej

Ja z Pedrem






Widzę, że Pani Agnieszka zamiast kuć do egzaminu, to cały dzień w siodle . Chyba, że jest to nowy sposób przyswajania wiedzy.
Zdjęcia całkiem, całkiem
jakiego egzaminu czy ja o czymś nie wiem Dzisiaj się dużo ciekawych rzeczy dowiedziałam, ale o tym że met ma jakiś egzamin mi nie wspomniała wstydź się No dalej spowiadaj nam się tu teraz jak już Admin wygadulił
Ano pisz, bo kciuki bedzie mial kto za Ciebie trzymac ,a i gratulacje po zdanym byloby milo zlozyc.


strasznie małomówna sie ostatnio zrobiła
Z tego co wiem to kobitka zapracowana, ale napewno w niedługim czasie sie odezwie
tak, byłyśmy na spacerku:D dużo kłusa? czy ja wiem... pojechałyśmy spokojniusio, najspokojniej na świecie, bo konie podczas mojej niebytności w jastrzębiu tylko raz miały okazję chodzić pod siodłem:/ było przyjemnie, może trochę muchy dokuczały... ale załapałyśmy się na lody:D (sąsiad nas poczętował:)) Itaka szybko zauważyła, że nie mam palcata i co chwilę mi się potykała, więc troffe pokrzyczałam sobie. udało mi się genialnie wprowadzić nas na drogę w lesie, która nie istnieje, hehehe, ale jakoś dotarłyśmy do stajni:D

ale smutno mi było, jak popatrzyłam na konisie i okazało się, że schudły:((( jeszcze smutniej, jak Jukatanek i Kaja nie chciały się miziać:((( i jak mam zostawiać te moje sierotki na tak długo...?

tak, Itaka jest moją naukochańszą konicą (zaraz po Ibizie). bo mojego chłopaka (Jukatana) nie mogę przecież liczyć jak konia:P

egzamin z literatury staropolskiej:/ cienko to widzę...

też dorzucę coś z dzisiejszej sesji (fot. Marcin Gędłek vel. Psorek)

tutaj Karinka przymierza się do rozsiodłania Pedra, ale chyba nie do końca wie, z czym to się je:P


a na tym możecie popodziwiać mojego źrebolka - Jukatanek strasznie urósł przez te 1,5 tygodnia!!!:D


to pozostawię bez komentarza;)

Nie no bez przesady rozsiodłać konia jeszcze potrafię... Na ty pierwszym zdjęciu chcialam go poprostu przytulic, ale Psorek jakoś tak z niespodziewajki pstryknął fotkę i temu tak dziwnie wyszło
Złośliwa ta Met, strasznie
Oj ,strasznie.Moze sport jej nie sluzy?
No i byłam znofu z naszą met kofaną w tereniku... kurka wodna padało, wróciłyśmy chyba w każdym miejscu przemoczone, ale suuuuper było mimo wszystko...
Najpierw pojechałyśmy do Łukasza, tak spokojniutko, tylko stęp i kłusik (met chce nofe zwierzątko ..::koze::.. i trza było się popytać czy nie zna koguś co by chciał cuś takiego sprzedać) odjężdżając od posiadłości Łukasza, Itace cuś odbiło i poniosła met przez pole kukurydzy, zahaczając o drzewka, które rosły nie opodal... tak się składa, że Agnieszka zawsze tego swojego kunia w nieoczekiwanym momencie zatrzymuje, i tym razem zrobiła to na środeczku polka a ja za nią gnałam, mokro jak cholera, więc strzemiona zgubiłam w zaraz po tym jak nam kuniki ponisły, do tego jechałam z zamkniętymi oczami, bo mnie konary drzew bo buzi trzaksały... otworzyłam je dopiero jak dostałam od Pedra z czachy, prosto w szczene, nie powiem... bolało... met powiedziała, że już myślała że spadne, takie rodeo Pedro odwalił żeby się zatrzymać <siuper było> potem jeszcze z 2 razy poniosła, a ja sobie tak za nią jeździłam... Skoro tak ciała się wyszaleć, to pojechałyśmy wzdłuż pola ze 2,5km prostej dróżki, w pierwszą stronę było tak laitowo galopkiem, za to jak żeśmy wracałay to normalnie cwał pełną gębą, w życiu nie przypuszczałam, że Pedrula to taki szybki jest skubany, aż w pewnym momencie to się chyciłam siodła, bo już myślałam, że mnie zwieje, najlepsze że w połowie tej dróżki był taki strumyczek gdzieś może metrowy, żeśmy klasycznie przeskoczyły i ja i Aga, szkoda że Magellan nas nie widział No jak przejechałyśmy ten ocinek to już reszta tereniku, tylko kłusik i galop, z przewagą kłusa, oraz kawałkami stępa... Wracając już do stajni spotkałysmy takie fajne drzewo, najadłyśmy się przepysznych czereśni i pojechałysmy do stajni
Ależ się rozpisałam, ciekawa jezdem komu się to będzie chciało czytać.... jeszcze ja to pisałam pod wpływem emocji, także sądze, że niewiele z tego zrozumiecie, ale życze powodzenia w trawieniu
oto kolejny dowód, jak wielką wyobraźnię ma nasza forumowa koleżanka.

że padało to fakt, że mokre wróciłyśmy to fakt i że było świetnie to też fakt, cała reszta... wiecie, rozumiecie...

ach, winna Wam jestem wytłumaczenie - nie ja chcę kozę tylko szef. doszedł do wniosku, że mleko krowie jest niezdrowe i przerzuca się na kozie, a że to jest dużo droższe, to postanowił sam zadbać o to, żeby mleka nie brakowało.

Itace nie cuś odbiło, tylko zachowała się standardowo:( niestety w momencie kiedy ja wybieram drogę (i nie prowadzi ona do stajni), to czasami konik nie zgadza się ze mną i szybko reaguje:( o drzewka nie zahaczyłyśmy - konica leciała po ścieżce brzegiem lasu, a ja ściągnęłam ją w kukurydzę, żeby zakończyć ten szaleńczy bieg. Pedro odstawił przepiękne widowisko a la western! zawróciłyśmy, a Itakuś jeszcze raz zerwała się do biegu... ech... ale i tak jest już coraz lepiej. mam nadzieję... ech... mam nadzieję, że kiedyś doprowadzimy się do stanu używalności.

tak 'lajtowo galopikiem' -> jak na mój gust to to był kłus;) przed rowkiem zagalopowałyśmy, żeby jak najszybciej przedostać się na drugą stronę wielkiego błękitu:)
'cwał pełną gębą' -> hahaha, tia... zagalopowałam. za chwilę trzeba było do kłusa przejść, bo błoto nas wessało. potem troszkę popuściłam wodze Itace, więc ona nieco przyspieszyła. żeby ułatwić sobie i konicy życie, jechałam w półsiadzie. jej się spodobało i jeszcze odrobinkę przyspieszyła. ale Pedro musiał przebierać nóżkami, żeby koleżance kroku dotrzymać:) ale że było ślisko, to usiadłam zaraz w siodło i spokojnie dotarłyśmy do końca łąki.
'metrowy strumyczek' -> taka troffe ruszająca się woda w rowku:) ale faktycznie szerokie toto było.
'tylko kłusik i galop' -> hahaha, tia... w galopie opowiedziałam karince 3 lata z życiorysu;)

fajnie było;)
Bo to jest tak, że jakbym nie przesadzała to kto by widział w tym terenie cusik szczególnego, trza było ukolorować, wtedy się dopiero oddaje rzeczywistosc, która nam się wydała wyolbrzymiona (bynajmniej mi)
Trza się troszku rozruszać

Sex jest jak Nokia (Connecting people)<łączy ludzi>
Sex jest jak Nike (Just do it!)<poprostu to zrób>
Sex jest jak Coca-Cola (Enjoy!)<przyłącz się>
Sex jest jak Coca-Cola (To jest to!)
Sex jest jak Pepsi (Ask for more!)<proś o więcej>
Sex jest jak Samsung (Everybody is invited)<wszyscy są zaproszeni>
Sex jest jak Peugeot (Zaprojektowany by cieszyć)
Sex jest jak TP S.A. (Łączy nas coraz więcej)
Sex jest jak Philips (Let's make thing's better)<zróbmy to lepiej>
Sex jest jak Plus (Zmieniamy świat na plus)
Sex jest jak Idea (Ciągle nowe pomysły)
Sex jest jak Era (taaaak, taaaaakkk......)
Sex jest jak Jogobella (Rozkosz extra duzego...)
Sex jest jak Prusakolep (kusi, wabi, neci)
Sex jest jak O.B. (OK!)
Sex jest jak Redbull (Dodaje skrzydel)
Sex jest jak Milka (Daj sie skusic)
Sex jest jak Mars (Krzepi)
Sex jest jak Snickers (Na co czekasz?)
Sex jest jak guma Orbit (Zmniejsza ph w ustach )
Sex jest jak Margaryna Kasia (Pieczenie to tyle radosci
Sex jest jak BMW (Radość z jazdy)
Sex jest jak Chupa Chups (Musisz je lizac!)
Sex jest jak kurs nurkowania jednego z poznanskich klubów nurkowych (Wejdź glębiej)
Sex jest jak Kitekat (Są powody do mruczenia)
Sex jest jak L'Oreal (Jesteś tego warta)
Sex jest jak Hyundai (Juz go chcesz!)
Sex jest jak Hellmans (Satysfakcja gwarantowana!)
Sex jest jak Sprite (Usłuchaj pragnienia)
Sex jest jak Tyskie (Pełny smak! Pełna satysfakcja!)
Sex jest jak TAFT (Na każdą pogodę)
Sex jest jak Citroen (Uwolnij wyobraźnię)
Sex jest jak Winiary (Dobre pomysły, dobry smak)
Sex jest jak Simplus (mówisz za ile chcesz
Sex jest jak Hochland (To jest pyszne!)
Sex jest jak Fiat (Tworzymy z pasją)
Sex jest jak Tchibo (Podaj to co najlepsze)
Sex jest jak Prince (Another reality)
Sex jest jak Max Factor (Polecany przez profesjonalistów)
Sex jest jak Renault (To pełnia życia)
Sex jest jak Daewoo (Czas by cieszyć się życiem)
Sex jest jak RMF FM (Inwazja mocy)
Sex jest jak Danone (Oddaje tobie co kryje w sobie)
Sex jest jak WEST (Test it!)<spróbuj go>
Sex jest jak Geriavit Pharmacon (By dłużej cieszyć się życiem
Sex jest jak Nowe Caro (By przyjemnosc trwala dluzej..)
Sex jest jak Coca Cola (eee...ekstra!!!)
Sex jest jak Cadbury Mi-Cho-Co (slodkie chwile relaksu)
Sex jest jak Skoda Octavia (Z pasja do perfekcji)
Sex jest jak Era (Możesz więcej)
No tak... Kleszczów

13 lipca 2004 wybrałam się z met i jej stajniową kuleżanką na koński targ do Kleszczowa...
Cel: rozdać 1 bezpłatny egzemplarz Świata Koni. Mimo iż wychodzi już czwarty numer, pierwszy nadal cieszył się zainteresowaniem, a może to ja i met tak czarowałyśmy, że w krótkim czasie poszło nam 25 egzemplarzy. Wtedy spotkałyśmy Nikla (handlarz koni, ale bardzo bardzo fajny człowieczek) stał przy takim ogierze zimnokrwistym, od razu się zakofałam, podeszłam do niego i zaczęłam się miziać tzn. przytulać, buziakować.... nie chciałam odejść więc właśnie Nikiel sprowadził właściciela tego konika i zaproponował, żebym na niego wsiadła... achhh z początku myślałam, że żartują, ale met mi krzyczy "Siadaj bo się rozmyślą" więc siadłam... chyba nie wiedzieli co robią, bo jak ja już siadłam, to wcale nie miałam ochoty schodzić Wtedy Nikiel, czy jakiś inny koniarz rzucił hasłem, żeby mnie kawałek przewiózł, no i przewiózł Nawet nie wiecie, jakie to wspaniałe uczucie mieć pod sobą taką potęgę, na której widok wszyscy się odsuwają i podziwiają Zrobiliśmy rundkę przez tłum i wróciliśmy, ale ja nadal nie miałam ochoty schodzić, niestety met mi już kazała, a jej się jeszcze słucham trochę, więc zeszłam. Potem jak szłam przez targ to słyszałam komentarze typu "chciałbym być tym koniem", "a może mnie by pani tak ujeździła", jeden był nawet miły "pięknie pani wyglądała na tym koniu"..... no cóż koniarze, ten typ......
Pochodziłyśmy jeszcze troszkę po targu i met również znalazła swoją miłość taki kucyk bodajże szetlandzki jej się spodobał, zaraz zaczęła się do niego kleić i oczywiście kazała se fotaska cyknąć Pierwszy raz widziałam ją w stanie wielkiego zauroczenia... no może drugi, pierwszy to jak mi opowiadała o francuziku z Bolixu W każdym razie tym razem mi było ciężko ją odciągnąć.... Był jeszcze jeden rumak który skradł nam serca, Elvis go ochrzciłyśmy, bo fryza miał rzeczywiście nieziemskiego Zresztą obadajcie fotki to się sami przekonacie

Oto mój gniadosz


Tu ze mną i Niklem


Przejażdżka


Kucyk Met


A to nasz Elvis... Prawda, że uroczy



"Cel: rozdać 1 bezpłatny egzemplarz Świata Koni"
a ja myślałam, że na targ jeżdżę, bo to nasze święto... i na zakupy... ale możliwe, że się pomyliłam.

"spotkałyśmy Nikla (handlarz koni, ale bardzo bardzo fajny człowieczek) stał przy takim ogierze zimnokrwistym"
no tak... rozmowa zaczęła się z J. N., ale ogier był własnością Jacka z żywca (również handlarza)

"podeszłam do niego i zaczęłam się miziać tzn. przytulać, buziakować.... "
do ogiera, nie Jerzego

"o francuziku z Bolixu"
grrrr!!! wcale nie byłam taka zauroczona... chociaż facet niczego sobie... ale odczuwałam gwałtowniejsze porywy serca (Sexicola, Tofik - to moje najbardziej znane skoki w bok )

"Elvis go ochrzciłyśmy"
Elwis Elwisem - ten to Fryz i już! nie mylić pojęć! Elwis miał diadem na głowie

"spotkałyśmy Nikla (handlarz koni, ale bardzo bardzo fajny człowieczek) stał przy takim ogierze zimnokrwistym"
no tak... rozmowa zaczęła się z J. N., ale ogier był własnością Jacka z żywca (również handlarza)


Przeca napisałam

ha fryza to i ja przyłapałam na dniu konia na podlasiu którego w tym roku była już druga edycja oto te maleństwo


a na grubasku miałyśmy ze znajomą okazję jeździć same, nie tylko być oprowadzane...tylko paskuda na łydkę reagowała próbami odgryzienia nam palców trzeba było mieć choć cienką małą witkę...wtedy szła i kłusem i galopem....problem tylko w tym że czasem zamist ruszyc był łeb między nogi i barany a takie maleństwo nie łatwo zatrzymać bo na dosiad nie zareaguje a w pysiaku tak zaciągniete że oho... ale co się dziwić.. chłop nijak inaczej nie zatrzymuje jak na siłę....zaprze się jeszcze nogami w furze i prrrrrta.....a potem jak takie delikwentki jak my wsiądą to mają przeboje


A ja "grubasy" znam od podszewki, bo moja przygoda z końmi zaczęła się właśnie od nich. W stadzie - gdzie zaczęłam się uczyć jazdy konnej - a które już nie istnieje - były same takowe ogiery. Przez wiele lat na nich jeździłam, ba! a nawet skakałam na nich. Teraz często podziwiam je na kętrzyńskich pokazach i bacznie śledzę kolejne pokolenia. Wiedzcie, że to konie z charakterem.