ďťż

"Wymarzony" koń

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Czy zdarzyło się, ze spotkaliście w swoim życiu konia (nawet jeśli trwało to tylko ułamek sekundy) o którym do tej pory zdarza wam się myśleć i wiecie, że zawsze już tak będzie?



oj tak, mam 2 takie konie w mojej pamięci
a ja mam jednego, który z resztą jest w moim avatarze
M@rtynk@, ja niestety nie miałam takiego szczęścia jedna kobyłka niby 30 km od mojego miejsca zamieszkania, ale nie ma jak pojechać, widziałam ją ostatni raz 6 lat temu druga też ok. 30 km ją raz na rok jakoś się uda odwiedzić...


Jako ze to mój moze trochę dziecinny i błachy pomysł na temat... to jako pierwsza przeniosę się w kraine marzeń i opowiem o pewnej klaczy... moim drugim marzeniu...

Jakiś czas temu pojechałam z narzeczonym na weekend do miejscowości Ręczno. Zatrzymaliśmy się w gosp. agrotur. "Gajówka Pylica". Tam właśnie ja zobaczyłam. Piękna kara ślązaczka o wspaniałej budowie. Na imnie miała Arka . Jak wiecie mój koń nazywa się Arkan... pomyślałam że to chyba jakieś przeznaczenie. Zakochałam się od pierwszego spojrzenia. Cały weekend zamiast spędzać czas z Michałem, siedziałam w stajni albo na pastwisku. W niedziele wróciliśmy a mi pozostały tylko zdjęcia...


Arkan oczywiście jest dla mnie najważniejszy i nie zamieniłabym go na żadnego innego, ale wspomnienie Arki nawiedza mnie we śnie do dziś.
Mam takiego wyjątkowego konia, który już na zawsze będzie dla mnie najważniejszy. Po dłuższej znajomości został MÓJ. Teraz mam go dla siebie i już nigdy nie oddam.
konstancja88, zdjęcie samo w sobie jest bajowe a klacz faktycznie ma to coś

ja w zasadzie mam podobnie jak Paula. mimo wszystkich swoich wad i dziwactw to Sułek chyba zawsze będzie tym najbardziej wyjątkowym

a z takich "przelotnych romansów" to ostatnio oczarował mnie jeden ślązak na ZT w Książu. jak zawsze moje podejście do ślązaków było raczej chłodne to Emir całkowicie to zmienił. zjawiskowy koń

oto on Emir (Nomen x Epilog)

foto by Faraa z voltahorse

zdjęcie właściciela konia z ogłoszenia na Allegro
był taki, był. nieziemski przystojniak, uratowany z rzeźni. bez pochodzenia, wiadomo, że chodził 150 w Niemczech i trafił się... mnie. niestety nasza miłość (jak najbardziej obustronna) trwała krótko, aczkolwiek H. to był ten jedyny. po jego śmierci obiecałam sobie, że przynajmniej przez 10 lat nie będę mieć kolejnego konia. jeszcze 8.
Ja mam jednego konia, który na zawsze pozostanie w mojej pamięci, ponieważ wiele mnie nauczył i jest wspaniały
Prestiżu! <3
Niestety to były tylko wakacje ;(
A najważniejsza dla mnie na zawsze Basia u wujka!
A akutualnie Wiraż ;]
Moja nowa miłość
konstancja88, śliczne zdjęcie i koń na nim też

Ja mam dwa takie konie, pierwszym z nich był ogier arabofiord,Sopot:



Miał być mój,niestety w życiu nie zawsze mamy co chcemy,a stada ogierów nie mają sentymentów...

Drugi to mój huculski wariat,na szczęście 100%mój,więc w tym przypadku udało mi się "wywalczyć" przyjaciela,nie zabrakło iluś tam dni jak w przypadku wcześniejszym...



Powycierany jak prawdziwy mustang ,bo przecież on prawdziwie dziki jest i zawsze musi być na pierwszym miejscy i pierwszym planie

Takie są moje wymarzone konie,Sopot idealny nie był,przez to,że ideału było w nim niewiele i zwali go "nieużytecznym i nieobliczalnym"dziś już go nie ma...a i Oberek swoje za uszami ma, i bynajmniej nie tylko gęstą grzywę ale właśnie takie typy lubię najbardziej, takie u których przyjaźń trzeba sobie wypracować,ale i za razem takie,które kiedy się przyjacielem staniesz pamiętają i ufają...
Ale Sopot ładny

Bandola-która najwięcej mnie nauczyła. Niestety już jej nigdy nie zobacze, ale na pewno nie zapomnę.
Buszla- moja nowa miłość Mało kto lubi na niej jeździć bo to trochę specyficzny konik. Ja tam ją kocham i jak dla mnie jest najwspanialsza na świecie

A na dużo dalszym planie, ale jednak.
Knieja- konik z obozu. Przeżyłam na niej najświetniejszy teren w życiu i chyba długo takich przygód nie będę miała.
Ech.... wspomnienia.

Pierwszym koniem o którym myślę do dzisiaj, jest starszy, skarogniady jegomość angloarabski, prawdziwy profesor... Dalej wierzę, że przyjdzie do mnie na emeryturę.
Drugim koniem, do którego powracam jest inny skarogniady "koń, którego nikt nie rozumiał".
Trzeci i czwarty to konie, z którymi nie łączyło mnie absolutnie nic oprócz ogłoszenia w internecie i zgromadzenia kilku informacji przez internet.
Kary ślązako-traken, z czterema skarpetami, był na sprzedaż i ja bardzo chciałam go kupić. W oczach miał to "coś"... Nie wiem, gdzie teraz jest i co się z nim stało.
Czekoladowa klacz, notabene jedyna klacz, która mi tak mocno zapadła w pamięć. Dowiedziałam się gdzie stoi i co się z nią dzieje, może kiedyś pozbieram się by pojechać ją przynajmniej obejrzeć...
Dlaczego ja nie mam kilkudziesięcio-hektarowej działki i fury kasy? Wszystkie cztery konie, które bardzo mocno zapadły mi w pamięć były w pewnym momencie swojego życia na sprzedaż, niektóre nadal są, a ja nie mogłabym w tej chwili zapewnić im porządnego domu.
Ostatnim, takim "zapadniętym w pamięć" jest mój własny koń, który mi w tej pamięci rok siedział, aż w końcu zdecydowałam się go kupić. Z każdym dniem przekonuję się, że był to zdecydowanie strzał w dziesiątkę.
wega, Bandola? Czy to klacz zimnokrwista?
konstancja88, chyba mówisz o Bandoli którą ja znam

konstancja88, chyba mówisz o Bandoli którą ja znam
chyba tak ona teraz stoi w Marance. Zaczynałąm przygodę z jeździectwem na grzbiecie tej babci.
a ja mam takiego jednego kochasia :***

ja mam na stajni kropciatego Zawsze jak mnie widzi to przychodzi do mnie.

Pamiętam jeszcze klaczke o imieniu Brenda. Kon po przejściach i czasem gryzła. Skonczyła jako czyjś obiad. Przypomina mi się jeszcze śliczna kobyłka Erna. Niby od ślązaczki, ale odziedziczyła co najlepsze po Eksporcie x. Była 3 dni odemnie młodsza No i jeszcze nie zapomne pierwszego upadku z Cytrynki. Zadziorny kucyk - szetland.
"wymarzony" kon..genialny temat..
mialam i nadal mam kilka takich koni..jak tylko wroce do domu postaram sie wrzucuc ich zdjecia na forum..nie ujely mnie ich wyglady..tylko charaktery..kochane kobylki.. jak tylko moge tak czesto o nich mysle...
Prestiżowa, długa historia która byłby nie na temat,więc nie warto nawet tu zaczynać...
wega, Bandolina!
A czemu już jej nie zobaczysz? Nie ma jej już w Oleńce?
A Buszla to też z Oleńki tak? Bo coś kojarzę właśnie ...
tak. wymarzona kobyłka. Grecja.
około roku pracy z kobyłką, idealna w budowie i charakterze jak dla mnie.
nie była moja, dzierżawiłam.
pewnego dnia weszłam do stajni i zobaczyłam pusty boks... a jej nigdy więcej.

to było 5 lat temu.

nie mam niestety nawet zdjęcia pamiątkowego... dysk na którym miałam fotki zepsuł się i utraciłam wszystkie dane....
konstancja88, a ja w Marance stacjonuję
Ja mam dwa takie koniki .
Pierwszy to MOJA kobyłka kanada kturą kocham nadżycie choć jest trochę trudna...
A druga to Jurajska Woda ,poznałam ją na wakacjach na obozie..Zakochałam się w niej , na niej zdałam odznake .Kiedy w chodziłam do stajni i wołałam Woda! Ona rżała ....
Niestety jest klaczą walewicką po ogierze CORDE i świetnie chodzi pod siodłem ( jest w treningu sportowym).Więc jej cena to 10 000 zł.
No więc tak nas los rożdzielił...
Wiem że to głupie i dziecinne ..Obcięłam jej kosmyk grzywy i teraz co wieczór wyjmuje go spod poduszki...
Teraz jak to pisze leca mi łzy .Trudno mi się dotego przyznawać ale w końcu muszę bo bez tego konia naprawdę żyć nie mogę...
To linki do zdjęć Kanady i Wody:
http://www.walewice.pl/ Tam wejdźcie w zakładkę stadnina koni i Młode konie po og. Corde
a Kanady
http://www.swiatkoni.pl/f...=asc&start=5430
Prestiżowa - Nom Bandolina pojechała. Podobno źrebaki będzie rodzić Okulała strasznie dodatkowo jeszcze miała problemy z kręgosłupem, tak więc się już do jazdy nie nadawała
Buszla oczywiście z Oleńki Taki żółty mały gryzoń Może znasz.
Wymarzony? To nie na moją kieszeń ...
Niezapomniany koń... Na pewno klacz z mojej pierwszej stajni,miała na imię Czekanka,jedyne co było do końca o niej wiadomo to że była stara.Koń na pilota,na niej miałam pierwsze jazdy,galopy,tereny.Niestety kiedy przestała nadawać się do pracy skończyła jako czyjś obiad.
Drugi - dereszowaty ślązak Baton,stoi u mnie w stajni,przez pewien czas się nim zajmowałam i na nim jeździłam i po prostu się zakochałam.Do dziś "pozostajemy w przyjaźni"
Trzeci - Hucuł Hermes,jest u mnie w stajni,to kon prywatny,nie dzierżawię go,ale jego właścicielka poprosiła mnie żebym na nim jeździła.Na początku się go bałam,ale po kilku kontaktach po prostu się zakochałam i tak mnie trzyma xD
Wymarzony koń którego spotkałam w swoim życiu to starsza folblutka o imieniu Dolina. Poznałam ją rok temu we wakacje jeździłam tam przez kilka dni, później zaczeła się jesień i poszukiwanie nowej stajni. Po ponad pół rocznej przerwie nadal z nią przebywam a to zasługa właściciela stajni który zaproponował pracę mojej trenerce. Dolina to koń profesor, bardzo dużo mnie nauczyła przez ostatnie miesiące. To dzięki niej zadebiutowałam na swoich pierwszych zawodach w życiu. Dolina to klacz której bez granicznie ufam. Teraz rzadko na niej jeżdżę bo odpoczywa sobie na zasłużonej emeryturce. A tak mniej więcej w czerwcu pojawi się źrebak na którego oby dwie bardzo wyczekujemy.

Carenzo ja również szczęścia nie miałam. Klacz o której wspominałam stoi jakieś 10 km ode mnie a mimo to nie widziałam jej od jakiś 2 lat. Nie mogę zdobyć się na odwagę żeby do tej stajni i pojechać i popatrzeć na nią choć chwilę. Boję się, że znowu coś tam w serduchu zacznie boleć tak jak przy rozstaniu. Niestety nasza historia jest długa i bardzo smutna. To była moja pierwsza końska prawdziwa miłość.Tylko czasami jak patrzę na jej zdjęcia to przypominam sobie najlepsze chwile z nią.

Na pewno w mojej pamięci zostanie koń, który mnie wszystkiego nauczył, ale o nim to mogłabym książkę napisać.

Kolejnym koniem, do którego się przywiązałam i, którego kochałam (ale nie tak bardzo jak kobyłkę) był Apollo, małopolak. Niestety historia też dość smutna. Nadal stoi koło 15 km ode mnie ale też boję się tego co zrobię gdy go zobaczę. Po rozstaniu z nim nie mogłam się pozbierać przez rok.

Teraz mam dwa konie pod opieką, ale nie czuję do nich miłości i to mnie boli. Może kiedyś się przekonam, ale to chyba strach przed rozstaniem powoduje, że nie chcę się w tą stajnie angażować uczuciowo . Mimo to, moje dwa Rudzielce uwielbiam i myślę, że przyjdzie czas, że i te pokocham.

Jak tylko znajdę wrzucę foty wszystkich opisanych koni.
Mój wymarzony koń ma na imię Tarka.
Dwunastoletnia Wielkopolanka.
Obecnie przeze mnie jeżdżona.
Choć ma bardzo trudny charakter to i tak ją lubię.

Wega Buszle to nawet i ja znam

moje dwie miłości z dawnych lat:
Tarsis (stoi w Grotnikach,kiedys sie nim zajmowalam)


no i Oskar, konik z Lubiszyna(za Poznaniem) tydzien pracy z tym koniskiem..ach cudo,tu miał dwa lata,teraz to wielki bysior na zdjęciu z właścicielem P. Zbyszkiem,który uratował go od rzeźni



ale naj naj koniorem jest oczywiscie Dubel



Teraz mam dwa konie pod opieką, ale nie czuję do nich miłości i to mnie boli. Może kiedyś się przekonam, ale to chyba strach przed rozstaniem powoduje, że nie chcę się w tą stajnie angażować uczuciowo . Mimo to, moje dwa Rudzielce uwielbiam i myślę, że przyjdzie czas, że i te pokocham.

Bo tak to niestety jest, że dopóki koń nie jest twój to nie masz pewności że bedzie przy tobie zawsze. Ale z drugiej strony nie da sie ukryć ze posiadanie konia to ogromny obowiązek, który czasem potrafi przerosnąć.

posiadanie konia to ogromny obowiązek, który czasem potrafi przerosnąć

dlatego nie decyduję się teraz na kupno konia. Ale jak już uda mi się pokończyć szkoły to pierwsze co zrobię to pójdę zapytać właścicielkę klaczki (tej pierwszej) czy nie chce jej sprzedać.

Wymarzony? To nie na moją kieszeń ... no własnie.
mam kilka -
Europejczyk... co mam zrobic, podoba mi się.
kary czeski teplokrevnik o wdziecznym imieniu Pasa chodzacy klasę C w ujeżdżeniu
...
oraz konik na którego byloby mnie stac, ale już miałam swoją, takoz wymarzoną
kara kobyłcia, pogrubiona o skomplikowanym imieniu Kara. Widziałam ją na zdjęciu w ŚK i tak, jakoś ujęła mnie
Mam jedną taką którą kocham!Ale została sprzedana... Elbarka,wspaniała.Zawsze nazywałam ją dużym dzieckiem i ziemniaczkiem.
Proponowali mi kilka dni temu jej dzierżawę lub kupno niestety z powodu finansów rodzice nie chcieli się zgodzić...
Ma 5 latek i obiecałam sobie,że dopóki nie umrze lub nie będzie moja to nie chcę mieć innego konia niż Elbara(lub Jodełka-pierwszy koń w którym się zakochałam,ale jedyne co mnie z nią łączyło to siodło na jeździe... nie łączyło mnie z nią to co z Elbarą)

Zresztą kogo obchodzi wygląd?Najważniejsze jest to,żeby tego konia kochać,być z nim zgranym i szczęśliwym.
Ten kogo obchodzi wygląd,rasa i kondycja koni nie jest ich prawdziwym miłośnikiem.
Pozdrowienia.

Ten kogo obchodzi wygląd,rasa i kondycja koni nie jest ich prawdziwym miłośnikiem.

no bez przesady kondycja konia powinna nas obchodzić dla jego dobra a przecież często ludzie są miłośnikami właśnie danej rasy

Ten kogo obchodzi wygląd,rasa i kondycja koni nie jest ich prawdziwym miłośnikiem. to nie tak bo my jesteśmy miłośnikami ale tego jednego jedynego kochamy najbardziej
Ja mam to szczescie ze kupiłam konia który jest dla mnie idealny :> nie musze na niej jeździc moge tylko siedziec i patrzec na nia godzinami i jeszcze nie spotakłam konia na która mogłabym ja zamienic nawet jakby skakał 160 czy chodzil najwyższe kalsy w ujeżdzeniu
HorseForever, chyba przesadziłaś...nie znam osoby,której wszystkie konie podobałyby się tak samo, awykonalne,jednemu się podobają bardziej araby innemu koniki polskie i jest to jak dla mnie normalne i nie chodzi tu o pochodzenie w kwestii papierka tylko np.o wygląd... Jeśli uważasz,że to źle,to wytłumacz mi pod jakim względem Twój ulubiony koń jest nadzwyczajny?Bo dla mnie składa się na to właśnie wygląd,usposobienie zwierzaka itd...Każdy koń jest inny i nie sposób wszystkich lubić jednakowo....

Ten kogo obchodzi wygląd,rasa i kondycja koni nie jest ich prawdziwym miłośnikiem.
Taa... taką bzdurę mogła wymyślić tylko trzynastoletnia kuniorka.
Przecież z jakiegoś powodu kupuje się konia. Żeby jeździć na zawody, żeby mieć przyjaciela, żeby pojeździć dla przyjemności.... Kupujemy konia dla siebie więc powinna nas obchodzić przede wszystkim jego KONDYCJA a później reszta. Od kondycji przecież zależy wygląd, ras jest tyle, że każdy znajdzie coś dla siebie, a każdy jeździec ma inne potrzeby - jeden chce konia do ujeżdżenia, drugi do skoków, trzeci klasa CC, czwarty konia-profesora dla juniora, piąty konia do kochania, ale np. niskiego, bo sam jest bardzo niskiego wzrostu....
Co innego w sytuacji, kiedy kupujemy konia z sentymentu.... Nigdy nie wiadomo co się może w życiu zdarzyć.
Na "konia marzeń" od jakiegos czasu odkładam po 100 euro/mies. Uznałam, że to kwota dla mnie bezbolesna i jak znów będe mieć czas na zajmowanie się koniem to sobie zainwestuję. Może do emerytury dam radę
A ogólnie cieszą mnie taki obrazki i uważam, że pomarzyć sobie można:

A na tym pierwszysm zdjeciu to co za cudo ??
gacek ,cudo jest amerykańskiej 'friend' ... Sara ma fajne konie i świetnie nawiązuje z nimi kontakt, podobają mi się takie relacje ... a już w wydaniu z potężnym Clydesdale'm od razu robią wrażenie
a czy one duzo jedza?
mhhmmm .. no niestety .. stosownie do swojej masy - porównywanej do VW Bettle .. "Depending on their age and the amount of work they might be doing, and adult Clydesdale may eat 25 to 50 pounds of hay and 2 to 10 pounds of grain or other supplements.,,"[ ale fajne z nich Miśki
herma, PIĘKNY
herma- wow, świetny

Mój wymarzony, najkochańszy, najwredniejszy kochasiek wyratowany spod noża. Jest jaki jest ale zostaniemy na zawsze razem pomimo wszystko;)




No i klaczka, która kiedys przez kilka dobrych lat dzierżawiłam ;( Super kobyłka, zaczęłam na niej jeździć jak miałam może z 9 lat....sreducho miała wielgaśne...;)



Ps. Nienawidziłam siwków i mówiłam że nigy nie będe ich posiadać i bach...
nie żałuję ani trochę...
Niedozdarcia, Hehehehe... czasem to tak jest w życiu.
Mój Arkan kiedyś też mi sie nie podobał wizualnie ale miał w sobie to coś, czym mnie zaczarował Obecnie jest dla mnie najpiękniejszy na świecie i najwspanialszym prezentem od losu!!!

Takiego go poznałam (miał 1,5 roku)


Teraz wygląda tak (w maju skończy 5 lat)


Twój siwy koniś jest naprawdę urodziwy! I na pewno wdzięczny, za uratowanie życia!
Dziękuję;)
ładna z was parka, fajnie się rozbudował:)
konstancja88, na pierwszym zdjęciu taki bidulek, a na drugim przyjaciel całym sercem kochający życie:) super:)
aniaagre, myślę ze jak pryszedł do mnie to jego życie dużo zmieniło sie na lepsze! U poprzedniego właściciela nie miał za dobrze.
konstancja88, pięknie się rozbudował. Nie ten sam koń.

herma, masz więcej zdjęć?
konstancja88, ogromna różnica

Nienawidziłam siwków i mówiłam że nigy nie będe ich posiadać i bach...
nie żałuję ani trochę...

Skąd ja to kurczę znam ... ?
Zawsze się zarzekałam, że nigdy przenigdy siwego konia ! Aż tu nagle się dowiaduję, że właśnie zostałam właścicielką pewnej siwej kobyłki

To, co z tą siwą kobyłką ja przeszłam to nigdy nie zapomne... Na każdym treningu ze skokami (miałam raz w tygodniu) zaliczałam z niej glebę . Była dla mnie strasznie masakrycznie trudna do jazdy i nie umiałam na niej wgl jeździć. Nie dogadywałam się z nią kompletnie .
Ile razy wtedy mówiłam rodzicom żeby ja sprzedali, ile razy mowiłam, że jej nie cierpie, ze jej nienawidze (teraz nie moge sobie nawet wyobrazic, ze mialabym tak do niej powiedziec...). Mialam jej dosc i nawet nie mialam ochoty jejwidziec, ale nie umialam siedziec w domu wiec sila rzeczy chodzilam do stajni.

Dzieki cierpliwosci trenera (i mojej, ktorej siwa mnie nauczyla) w koncu kon zmienil się nie do poznania .
Kiedys na padoku nie dawala do siebie podejsc blizej niz na 10m . kiedy bylo sie blizaj zaczynala brykac i ze stulonymi uszami uciekala. O zlapaniu jej nawet nie bylo mowy . Dzisiaj kiedy jestem na padoku i wcale nie chce jej zlapac to sama do mnie przychodzi.
Kiedys gdy byla w stajni zawsze odwrocona tylem i majaca wszstko gdzies. Teraz za kazdym razem jak wchodzi sie do stajni to ona pierwsza rzy wychyla głowę i domaga sie uwagi .
Koń zminił się nie do poznania ! Teraz za nic bym jej nie oddała ! Strasznie ją kocham i nie sądzę żeby gdziekolwiek się z mojej stajni wybierała

ale się kurcze rozpisałam ...

Trzeci - Hucuł Hermes,jest u mnie w stajni,to kon prywatny,nie dzierżawię go,ale jego właścicielka poprosiła mnie żebym na nim jeździła.Na początku się go bałam,ale po kilku kontaktach po prostu się zakochałam i tak mnie trzyma xD

Czy nie jest to przypadkiem hucek hodowli państwa Mikołajewiczów? (po Fancie?)
Amazonka950, ja z siwą na której obecnie jeżdżę miałam prawie identycznie