Futbolin
Od pewnego zaczęłam się zastanawiać nad tym właśnie pytaniem. Czy nasze kochane zwierzaki są przekupne? Dzisiaj konik przed jazdą był zupełnie obojętnie nastawiony dla wszystkich. Jednym słowem miał wszystko gdzieś. Po jeździe za to, że tak ładnie pracował dałam mu kawałek jabłka. Ożywił się, że ho ho ;-']. Dał się pogłaskać po pyszczku, mimo, że jak wcześniej chciałam go dotknąć zachowywał się jakby mówił "mnie do tego nie mieszaj". Ta sytuacja powtórzyła się już drugi raz i strasznie mnie zastanawia. Zapraszam do dyskusji
Tak są przekupne...
A to co opisujesz to wołanie "daj mi jeszcze "
Skoro są przekupne, to jeśli dostaną coś dobrego do jedzenia, to czy są bardziej pozytywnie nastawione do człowieka? Nie chodzi mi tylko o moment, w którym dostaną smakołyk, ale o późniejsze relacje.
Ja musialabym byc marchewka, jablkiem a najlepiej owsem zeby moj kon dal sie przekupic
on ma swoje stanowcze zdanie.
na szczescie na jezdzie korzystamy z kompromisow.
a tak bardziej w temacie Taka_Jedna kon zapamietuje, ze jesli zrobi cos dobrze to dostanie jakis smakolyk. Po jakims czasie robi to(cokolwiek) z przyjemnoscia bo wie ze na koniec jest nagroda.
Moj kon dostaje marchewki, jablka lub buraki z owsem, poniewaz jesli dostanie cos dobrego za 'nic' np poprostu stanie w boksie, to tylko sie denerwuje bo czeka na wiecej. Ja osobiscie nie jestem za karmieniem koni 'slodyczami' jesli nie jest to potrzebne. Ale jak najbardziej to super pomysl jesli chcemy konia czegos nauczyc czy pochwalic.
Zgadam się z hannah.
Pracuje z ogierkiem który jak dostaje łakocie "za nic" albo "na dzień dobry" to robi się beszczelny, potrafi nawet rozerwać albo porwac ci torbe/plecak w którym trzymasz "łakocie" gorzej gdy jest to kieszeń, bo wtedy można boleśnie to odczuć, nielicząc zniszczonych bryczesów. Ogieras jest kochany i jeszcze młody, ale niemożna ulegac jego urokowi bo zaczyna włazić "na głowe'' człowiekowi. Ale jak dostanie po jeździe nagrode to jest grzeczny i nie "wymusza" smakołyków.
Ja tylko daję po jeździe, niech wie wałaszek, że zrobił coś dobrze .
Taka_Jedna, po jezdzie to "po ptokach" Tzn dla mnie dawanie smakolykow po jezdzie jest nieco bezsensowne bo nie przedstawia zadnej wartosci szkoleniowej, ale, "nieprzedawkowane" wydasje mi sie nieszkodliwe.
srebrna123456, to tyczy się zwłaszcza koni w szkółkach, gdzie koń dostaje smakołyki 'za nic', bo dziecko chce nakarmić rumaka. Nasze konie niestety tak skończyły, bo do dziś (mimo usilnych próźb) daje się tak koniom żarcie
Przyznam sie, ze często na 'dzień dobry' daje Barytowi jabłuszko itp., ale znów nie jest to za darmo. Robimy cofki przy dotknięciu klaty, obroty itp.
Tylko że w przypadku tego ogierka to koń prywatny:) i ma poprostu dominujący trudny charakter:) a nikt poza mna i jego właścicielami się nim nie zajmuje.
Pol biedy jak to jest szkolkowy rekreant, ktory na szeleszczenie worka zaczyna prosic. Gorzej, jesli tak "prowadzony" kon gryzie,grzebie i domaga sie w tak bezczelny sposob ze zaczyna byc niebezpieczny. Takiemu bym od razu odmowila wszelkich smakolykow.
W szkółce gdzie kiedys jeździłam jest klaczka, która jeździ pęcinami po betonie, bo "prosi"
nasza gromadka pod względem kopania i gryzienia jest pierwsza w kolejce. Konie, które stoja niżej w hierarchii stada nieraz musza obejść się smakiem.
W szkółkach (nie każdych oczywiście)czasami dzieją się takie rzeczy, że głowa mała. Jeśli koń zaczyna gryźć i kopać, bo zobaczył " coś dobrego" a tego nie dostał,to już naprawdę zaczyna się robić źle.
Jakoś nie da się tego wyplenić. Zawsze były chytre i tak dalej będzie. Ludzie dalej cieszą się, jak całe stadko podchodzi do ogrodzenia i kopie sie z radosci, że jest coś do jedzenia
U mnie w stajni dziewczynka (13 lat) wziela garsc owsa i dala konikowi tak po prostu bo to jej kochany konik.. Wyobrazcie sobie reakcje innych koni.
Hannah, ja to bardzo często widze. Moja mama też tak karmi konie na pastwisku i w stajni
Moja mama też tak karmi konie na pastwisku
to ją jakoś uświadom, bo to mało bezpieczne również dla niej. Każdy koń bedzie chciał dostać smakołyka i może wyjść z tego jakaś "walka" między końmi, z której akurat Twoja mama może nie wyjść cało
Kazdy jej to uswiadamiał, ale ona i tak to olewa Konie sa jakie są, a moja mama uparta
Olewa, olewa, aż sie stanie cos niebezpiecznego... Na twoim miejscu bym z nia rownie uparcie rozmiawiala by zaprzestala takich dzialan.
Osobiscie mowiac "prosi" mialam na mysli konie podciagajace ktoras z przednich nog do gory, wyciagajace pyszczki do "buziaka", rzace a nawet tlukace w sciany boksow. To tluczenie nie jest bardzo niebezpieczne, zdrowy psychicznie kon nie bedzie tlukl do krwi i do obrzekow. Jest to uciazliwe ale ze tak powiem "mniej niebezpieczne, niz rzucanie sie na czlowieka. No ale wszedzie sa wyjatki i nie jest ich malo- w znajomej stajni klacz zdzierala sobie przednia sciane kopyta, grzebiac za kazdym razem jak widziala czlowieka przechodzacego obok boksu i to tez bylo to proszenie. Smakolyki mozna dawac, a jakze, ale tak, by kon nie skojarzyl tego z jakims niepozadanym zachowaniem. Chcesz dac? A daj, byle nie za czesto i nie za kazdym razem jak jestes, bez powodu, by kon nie zdazyl poprosic, a jak juz go ktos madry nauczyl prosic, w momencie proszenia - niech nie dostaje.
Moja klacz Delta kiedy prosi o smakołyk kiwa głową, albo ogólnie jeśli czegoś bardzo chce, niekoniecznie musi być to smakołyk, ale np woda itp czasem zdarza jej się bardzo mocno kiwać głową w górę i w dół aż do ziemi i jak najwyżej do góry ;] i czasami jeszcze popycha i szturcha głową kiedy "prosi"
Niestety, właściciele szkółek jeździeckich często popełniają ten błąd, że pozwalają swoim "uczniom" karmić konie do woli. :/
W ogóle co to za zwyczaj karmienia nie swojego konia? To trochę tak, jakby wziąć cudze dziecko i je zacząć karmić. A jak ma alergię? Przecież możemy zrobić mu krzywdę. A z końmi jest jak z dziećmi.
Jak dla mnie tylko właściciel konia może mu dawać smakołyki, a jeśli ktoś chce bardzo go wyręczyć to tylko za jego zgodą.
Co do mnie, raz tylko miałam okazję dawać smakołyki koniom i muszę powiedzieć, że jest to bardzo przyjemne uczucie ^^
Konie na pewno są przekupne, inaczej trudno by było stosować system kar i nagród przy szkoleniu.
hmmm... a ja czasem jak chodże na pastwisko też biorę z sobą np chleb i mimo,że mamy ponad 30 koni nigdy nie zdarzyło mi się,żeby coś z agresją walczyło pomiędzy sobą... po prostu te które mają ochote podchodzą i czekają na swoją kolej, nie rzucają się wszystkie na smakołyk, jakby nigdy go nie widziały, większość stada mało interesuje to,że inne konie coś właśnie dostają, skubią sobie dalej trawkę, a te zainteresowane czekają na swoją kolej...
ale co mi się nie podoba to dawanie koniowi smakołyków za nic, tzn. przed jazdą,żęby sobie zjadł,bo chce, po jezdzie, mimo,że w ogóle nie współpracował, w stajni tylko jednemu-bo ulubiony, a reszta niech się patrzy...bez sensu...
a podoba mi się nagradzanie konie smakołykami, w przypadku mojego sprawdza się to idealnie, pogłębia więź między nami