Futbolin
Jaką wartośc terapeutyczna ma lewatywa wykonywana u koni w czasie kolki. Czy spotkaliscie sie z wykonywaniem jej przez lek. wet.? Czy powinno się ją wykonywać , jeśli tak to w jakich przypadkach i jakie niesie za soba 'powikłania'...
kupczak, ja spotkałam sie z wykonywaniem lewatywy u koni kolkujących, ale tylko w stajniach gdzie panowały, że tak powiem "stare zasady leczenia kolki"..
Czyli koń leżeć nie, biegać najlepiej kłusem na lonży dopuki kupy nie zrobi i czekać na weta.
Taką lewnatywę najczęsciej robiło się z roztworu wody i wódki..
Ale jak to się ma do zdrowia i leczenia konia to sama jestem ciekawa
Jeśli mamy do czynienia ze skrętem jelit, lub ostrym rozszerzeniem żołądka, to taka lewatywa może wysłać konia na pastwiska wiecznie zielone
juz starozytni rzymianie docenili wartosc lewatywy i ja namietnie stosowali. Podobnie wysoka wartość terapeutyczna na kolki i brodawki posiada krew z czarnego koguta o polnocy na rozdrozu zabitego, stęchły łój barani do wcierania w bolacy brzuch, smalec z bobra muchy w cieście . Bardziej szczegółowe instrukcje w watku o demonach dreczacych konie.
watpiacym polecam zagladnąć do jakiejkolwiek pozycji o anatomii konia- odpowiedz nasunie sie sama i bedzie prosta- takie dzialania nie maja jakiegokolwiek sensu.
Lewatywe wykonuje sie u zrebiat- wydalenie smółki, czasami przed operacjami w okolicy prostnicy ( przetoki itp).
pozdrawiam
hmmm widze ze dr temat potraktował dosc dowcipnie Ja myśle ze w przypadku np mojego zwierza wszystkie schorzenia to na pewno kwestia demonów , teraz tylko egzorcysta i bedzie po sprawie..ze ja wczesniej o tym nie pomyslalam chyba odwołam wizytę...
a jednak niektorzy lek.wet. stosują lewatywy gdyz jak twierdza masuje jelita , działa na tylną jego czesc i w niektorych przypadkach podobno pomaga... (?)
jeśli pacjent ma wole zyca, to medycyna jest bezsilna i ze wszystkiego sie wykaraska, nawet lewatywa mu pomoże;-)),
co do lewatywy, w zadnych podrecznikach wydanych od lat 60 o tej metodzie sie nie wspomina.
pozdrawiam
hmmm w książkach nie pisza a u nas ciemnogród bo 'niektorzy' lewatywy wykonuja namiętnie i upieraja sie przy ich wartości terapeutycznej ( jak przy wielu innych rzeczach nic tylko sie samemu w leki zaopatrzyc i jak nie pomaga wiezc konia do kliniki. Takie nasze szczecińskie realia ze ludzi kompetentnych u nas jak na lekarstwo albo i wcale.Tym smutnym akcentem...
Kupczak na mailu masz namiary na weterynarzy (nie mylić ze znachorami!). Co więcej Pan Andrzej jest u nas średnio raz w miesiącu, np. dziś
Co do lewatywy u źrebiąt miałam niestety konieczność wykonania u mojej sherry w 2 dobie życia .Mała est moim 4 źrebaczkiem a pierwszą klaczką jakoś tak się mówi że to częściej ogierki mają problem ze smółką a u mnie wręcz odwrotnie .Oczywiście po porodzie który miał miejsce ok 19 spędziliśmy czas w stajni do 2 w nocy (tu też 1 raz problem z łożyskiem) to mała zrobiła 2 smółkowe kupki -dla mnie już to znaczyło ok, ale niestety rano przed pracą byłam u koników było dobrze ,jednak późnym popołudniem już było źle .Mała to się kładła to wstawała ,tarzała się leżała na grzbiecie ewidentnie źle się działo .Więc tel.do weta nie mógł od rzazu być na miejscu ale potwierdził moje przypuszczenia że to jednak zatrzymanie smółki więc gumowy wężyk butelka, miska i woda z mydlinami po godz żrebak odżył po 2-3 pojawiła się wyczekiwana kupka .
Więc tylko chcę przestrzec że jedna ''smółka'' wiosny nie czyni .
A na przyszłość to małego od razu chyba wężykiem potraktuję