Futbolin
Od jakiego wieku lonżować? Jakie macie doświadczenia z młodo lonżowanymi końmi, czy to wpłynęło jakoś negatywnie na ich kościec? Lub inne.
Czekam na opinie.
Ja nie lonzuje koni wogóle,nie jest mi to do niczego potrzebne(mam ponad 20).Ujezdzam konie na okrągłym wybiegu-wtedy poznają koło ale bez sznurka w reku.
Zapytaj siebie na co ci to? czy trenujesz konia do sportu i potrzebna mu jest praca z reki nad poprawieniem pewnych elementów,czy tez ma to byc tylko takie ganianie w koło.Jesli to ostatnie to lepiej go ganiac po wybiegu luzem-i miesnie wyrobi i nie bedziesz sie bac o obciazenie stawów:) itp.
JA też jestem za pracą z koniem bez liny na niedużym wybiegu, najlepiej roundpenie. Jeśli jednak nie ma takiej możliwości wtedy lina.
Kiedy zaczynać. Moim zdaniem koń od najmłodszych lat powinien być oswojony z liną. Choćby miał codziennie jako źrebię robić pół kółka.
Ze swoim wałachem pracuję na lonży od kiedy skonczył 2 rok życia. Najpierw było to 10-15 minut pracy, teraz jest to w okolicach pół godziny. Strasznie mu się nudzi na lonży więc nie przynosi to takich efektów jakich możnaby oczekiwać.
Mój koń to koń spacerowy, do sportu się nie nadaje.
Po co mi lonża? Bo ja wyznaję zasadę, że praca z ziemi jest najważniejszym zadaniem przed zajeżdżaniem, zresztą, jeśli robi się to dobrze, potem zajeżdżanie to już nie problem.
Także mój koń na lonży chodził będzie, nie mam do dyspozycji roundpena. Zwłaszcza, że chciałabym żeby w przyszłości konio coś na siebie dorobił, np przy rekreacji.
To już się robi nudne...
http://swiatkoni.pl/forum...ht=lon%BFowanie
paula;), chyba nie wiesz o co pytałam. Link podany przez Ciebie znam na pamięć, uwierz...
1) lonżować nie wcześniej niż po ukończeniu 3 lat lub krótko przed 3.
2) żadne lonżowanie nie przyniesie złych doświadczeń, jeśli będzie przeprowadzone z głową czyli krótko, prawidłowo i po jak największym kole [optymalne jest 20 m]
3) poza tym... konia trzeba najpierw nauczyć chodzić na lonży, żeby go później lonżować...
4) jest taka fajna książeczka, zwie się "Zasady Lonżowania"..... warto się zapoznać.
PS. praca z ziemi nie oznacza automatycznie lonży....ja pracuje duzo z ziemi a wiekszosc koni potrafi chodzic zarówno na wedzidle jak i bez ogłowia....a zajezdzane sa pow.3lat,nawet 4.
No, jakoś tego konia trzeba na tej lonży nauczyć chodzić
Z resztą, dla mnie praca z ziemi oznacza automatycznie lonżę, bo tylko na lonży jestem w stanie wypracować u konia coś, zazwyczaj konkretne mięśnie i sylwetkę. Inne rzeczy z ziemi to dla mnie zabawy z koniem typu jakieś naturalne rzeczy, oswajanie konia ze strasznymi rzeczami typu folie, "straszne" dźwięki typu szeleszczące rzeczy, drągi.... Nie popieram ganiania konia bez niczego po okręgu czy ujeżdżalni, ponieważ przybiera on postawę w jakiej jemu jest najwygodniej, co się niekoniecznie wiąże z tym, co ja od konia oczekuję np. koniowi młodemu czy źle ujezdżonemu z niewykształconymi bądź źle wykształconymi mięśniami grzbietu, szyi i zadu będzie łatwiej zadrzeć głowę i biec sobie "swobodnie" nie angażując tych mięśni w sposób, w jaki ja bym chciała a na lonży, wypinając konia w sensowny sposób, jestem w stanie narzucić mu o angażowanie mięśni w sposób, w jaki chciałabym = wzmocnienie tych mięśni.
Lonżowanie po 20metrowym kole w czasie najpierw bardzo krótkim nie obciąża stawów za specjalnie mocno, przeplatane później z jazdą...
Pytam was, ponieważ szukam "średniej" wieku takiego konia, który zaczyna przygode z czymkolwiek... Bo jak narazie leniuchuje. Pisałam meila do jednej z większych hodowli koni zimnokrwistych (o takiego właśnie mi chodzi) i dostałam odpowiedź, że u nich konie zaczynają lonże dość wcześnie, przed 2 rokiem życia, a w wieku 2,5 są zajeżdżane. Tłumaczyli mi to tym, że zimnuchy maja mocniejszy kościec... Nic nie twierdzę, bo nie kroiłam mojego konia i nie sprawdzałam kręgosłupa weterynarzem tez jeszcze nie jestem. Ale myślę o tym, żeby owego weterynarza przywołać i kręgosłupa stan sprawdzić, wtedy łatwiej będzie mi ocenić czy to aby "już". Zresztą, mówiąc praca na lonży, mam na myśli przyuczenie do lonży. Więc wyraziłam się hmmm nie dosłownie
Ganianie konia po kole odpada, jakoś mam wrażenie, że ciężko w ten sposób przyzwyczaić konia do czegokolwiek, prócz do uciekania przed człowiekiem na środku... ale to moje zdanie.
Koszmarna, Ty nie pytaj tylko myśl. Średnia wieku to 3 lata, a i tak: ilu trenerów, tyle odpowiedzi....
Ja wyznaję zasadę NIE SPIESZYĆ SIĘ, cierpliwość zawsze popłaca i owocuje w przyszłości kilkukrotnie.
Ja osobiście uważam, że koń do 3 lat powinien mieć błogie dzieciństwo, bez pracy, co jednak nie oznacza, że powinien biegać beztrosko po łące i widzieć człowieka tylko przy karmieniu. Jest masa różnych zabaw zaczynając od najbanalniejszego głaskania, spacerkowania po okolicy, uczenia konia prowadzenia z różnej "pozycji", poprzez wszystkie zabawy naturalne, oswajanie z czapraczkiem, ochraniaczami, jakimiś nausznikami, przyzwyczajanie do zabiegów ze strony kowal/wet.... i wszystkie te rzeczy nie są dla konia pracą!
Praca zaczyna się w momencie, kiedy koń jest nam posłuszny, ma do nas szacunek i my zaczynamy pracować nad czymś zupełnie innym niż powyżej wymienione cechy.
Jest masa różnych zabaw zaczynając od najbanalniejszego głaskania, spacerkowania po okolicy, uczenia konia prowadzenia z różnej "pozycji", poprzez wszystkie zabawy naturalne, oswajanie z czapraczkiem, ochraniaczami, jakimiś nausznikami, przyzwyczajanie do zabiegów ze strony kowal/wet.... i wszystkie te rzeczy nie są dla konia pracą!
Wim o tym i Przerabialiśmy to już, mały jest naprawdę posłuszny Nie robiliśmy tylko naturala (z pewnych względów), ale mały zna i wykonuje wszystko to co jest min w 7 games.
I ja myślę Gdybym nie myślała, mały pewnie za namowa różnych doradców już by na lonży dawno chodził zastanawiam się tylko, jak to jest z tymi wszystkimi dwulatkami, które zaczynały pracę pod siodłem w wieku 2 lat - od folblutów zaczynając, przez wiele ras, aż po hucuły...
zastanawiam się tylko, jak to jest z tymi wszystkimi dwulatkami, które zaczynały pracę pod siodłem w wieku 2 lat - od folblutów zaczynając, przez wiele ras, aż po hucuły...
Jak to jest z nimi?
Trzeba je zobaczyć w wieku 10-15 lat i wtedy pewnie widać
To raz, a dwa:
folbluty to taka wesoła rasa. [z resztą, już o tym było...] Wczesne dojrzewanie fizyczne u folbluta to cecha rasowa, uzyskana drogą hodowli. Te konie w wieku lat 2 są na tyle rozwinięte fizycznie, że mogą zacząć biegać na wyścigach.... Nie wymaga się od nich ciężkiej pracy, wykorzystuje się tylko naturalną zdolność konia do biegania, dżokeje i siodełka wyścigowe są lekkie i taki koń, przy odpowiednio prowadzonym treningu wyścigowym jest w stanie po torach z powodzeniem chodzić w sporcie, rekreacji czy być wieloletnim towarzyszem jakiegoś prywatnego człowieka.[znam kilka takich koni - krótka kariera na Służewcu albo Partynicach, koń sprzedany do skoków zazwyczaj, folbluty ładnie skaczą i w końcu, koń dobija wieku 20-25 lat i przechodzi na emeryturę] Niestety, nie wszystko jest tak piękne jak się wydaje- folbluty psychicznie wcale a wcale wcześniej nie dojrzewają - większość wręcz przeciwnie - zachowuje się jak źrebaki w wieku lat 15 i trening w wieku lat dwóch to przede wszystkim ogromne obciążenie psychiczne.
I... jakie inne rasy? Inne rasy zajeżdżane zbyt szybko i jeżdżone "jak dorosłe" równie szybko odpowiedzą na takie postępowanie - w wieku lat 10-15 wyglądają jak 20-parolatki, wraki, konie na łączki...
Granica między "późno-" a "wczesno-" dojrzewającymi jest bardzo cienka... Zimnioki może i wyglądają na silne, masywne i duże w wieku 2 lat w przeciwieństwie do trakenów na przykład, ale zaręczam, że ich kościec wcale szybko się od tego nie zrasta [wręcz przeciwnie, ma dodatkowy "bagaż" w postaci takiej góry mięśni i tłuszczu, którą musi utrzymać]. Taki bezpieczny wiek na lonżowanie to jak mówiłam, moim zdaniem, 3 lata...
Choć słyszałam i opinie naprawdę mądrych głów "starej daty", że nie warto zaczynać nic z końmi poniżej 4 roku życia - dopiero po ukończeniu 4 lat ich umysł i ciało fizyczne jest na tyle dojrzałe by lepiej znosić obciążenia. Później to moim zdaniem trudniej -> konie zajeżdżane w wieku 5-10 lat im starsze, tym trudniej można je czegoś nauczyć, ich "umysły" nie chłoną tak zapalczywie a i nierzadko, takie konie częściej i mocniej buntują się, jeśli całe życie łaziły po pastwiskach i absolutnie nic nie robiły.
Hucuły, koniki polskie, fiordy i inne rasy prymitywne też wcale wcześniej nie dojrzewają - po zajeżdżeniu i sensowym treningu [oczywiście] są po prostu z racji uwarunkowania rasowego bardziej odporne na "środowisko" -> nie potrzebują owsa, chyba, że naprawdę ciężko pracują, nie potrzebują kucia "ochronnego", bo zazwyczaj mają mocne, twarde i zdrowe kopyta, dobrze radzą sobie w trudnym terenie, rzadko chorują, na zimę zarastają w futra i nawet najstraszniejsze mrozy nie są im straszne, a przy okazji są niebywale inteligentne i "kombinatorskie";).... ale wcale specjalnie szybko nie dojrzewają.
Koszmarna, to dobrze, że myślisz To Twój koń i wierz mi, żadna rada typu "lonżuj i zajeżdżaj JUŻ" mu w tym wieku narobi więcej szkody niż pożytku.
I... jakie inne rasy?
araby oczywiscie
...
Choć słyszałam i opinie naprawdę mądrych głów "starej daty", że nie warto zaczynać nic z końmi poniżej 4 roku życia - dopiero po ukończeniu 4 lat ich umysł i ciało fizyczne jest na tyle dojrzałe by lepiej znosić obciążenia. Później to moim zdaniem trudniej -> konie zajeżdżane w wieku 5-10 lat im starsze, tym trudniej można je czegoś nauczyć, ich "umysły" nie chłoną tak zapalczywie
W średniowiecznej Polsce młode konie zostawały odłączane od stad w wieku 3 lat i rozpoczynały dopiero wtedy kontakty z człowiekiem, ale nie z siodłem.
Pod siodłem zaczynały pracę dopiero w wieku lat 4 .
A warto pamiętać, że w tamtym okresie konie były jedynym środkiem lokomocji , w czasie wojen też pracowały.
Konie były cenione, więc o nie dbano.
Kościec koński kostnieje w wieku 4-5 lat - przecież ogiery i wałachy późno kończą swój wzrost.
Natomiast psychicznie do pracy koń dojrzewa znacznie później- tak generalizując
Mój koń mając 9 lat znacznie szybciej teraz uczy się , niż 3 lata temu.
W jego przypadku , to dopiero stworzenie mu warunków , w których czuł się najpierw bezpiecznie, a teraz już pewnie, pobudziło jego rozwój umysłowy.
Później to moim zdaniem trudniej -> konie zajeżdżane w wieku 5-10 lat im starsze, tym trudniej można je czegoś nauczyć, ich "umysły" nie chłoną tak zapalczywie a i nierzadko, takie konie częściej i mocniej buntują się, jeśli całe życie łaziły po pastwiskach i absolutnie nic nie robiły.
Zgadzam się :/ miałam do czynienia z kobyłka, 7 lat w paszporcie (ale niewiadomo ile ma naprawdę ). Oporne, kombinujące stworzenie.
Postanowiłam, że dwa-trzy razy w mcu wezmę Młodego na lonże, z pomocnikiem (ja "lonżuje, pomocnik prowadzi konia po kole), żeby wiedział na przyszłość że ma chodzić w kółko. Oczywiście mówię tylko o stępowaniu. 10 minut takiego marszu nie zaszkodzi, a jak będzie starszy, to będzie kojarzył o co mi chodzi.
Chciałam też go przyuczyć do pasa do lonżowania. Jak myślicie - czy jeśli zapnę mu taki pas i pozwolę po prostu się wybiegać po wybiegu i oswoić z czymś co go opasa, to będzie ok? Bo nie chciałabym trzymać go na sznurku, przywiązanego, dodatkowy stres: "trzymają mnie i jeszcze coś mi grzbiet atakuje"
Jeśli chodzi o prowadzanie, przyuczanie młodego konia do koła, to nie jest to dobry pomysł.
To właśnie poruszanie się po kole, ma najgorszy wpływ na stawy, kręgosłup koński.
Młody koń ma największy problem ze zginaniem się , dlatego pracuje się z koniem na prostych, a nie na łukach.
A jeśli koniecznie musisz, to prowadź po kole o średnicy 30 m.
Koszmarna, nie puszczaj konia samego w pasie, nie wiadomo, czy sie nie polozy i czy nie zrobi sobie czegoś (np. nie zapopręży) wszystko małymi krokami, najpierw oprowadzanki, pozniej lonza ... poczekaj do momentu, aż koń bedzie miał w Tobie przyjaciela a zarazem przywódcę... Jak Ci zaufa, zapnij pas, pooprowadzaj w ręku (w bezpiecznej odległości!! ) później na stępa na długą lonżę, - nie obejdzie się bez bryków, ale nie można Ci pozostawić spanikowanego konia samemu sobie. Jeśli nie czujesz się na siłach, aby bez lęku i z cierpliwością podchodzic do młodziaka w kwestii lonżowania, to lepiej w ogóle sie za to nie bierz
Mam i cierpliwość i dużo czasu dla niego I dlatego chcę zrobić to jak najlepiej Dlatego zadaję mnóstwo pytań, czytam mnóstwo, rozmawiam z tysiącami ludzi i siedzę godzinami patrząc jak inni pracują z młodymi bo prócz mojego doświadczenia, warto przyjrzeć się też komuś innemu
guli, Niestety, nie mogę się z tym zgodzić. Najszybciej uczą się i chłoną wiedzę jak gąbka źrebaki. Wszystko dla nich jest nowe, fajne i dopiero później przekonują się, czego należy się wystrzegać, a co nie jest groźne, dlatego wszelkie zakładanie kantarków, lekkie podnoszenie nóżek to nie grzech w wieku źrebięcym pod warunkiem, że będzie to wszystko traktowane jak zabawę. Oczywiście, nie można dać źrebakowi wleźć sobie na głowę, jak z resztą każdemu koniowi.
Im koń starszy, to tak jak człowiek - nabiera doświadczenia, bywa ostrożny, "analizuje" sytuację i ja nie sądzę, że umysł 9 latka szybciej uczy się niż umysł 3 latka- 9 latek dopiero co zajeżdżany uczy się wolniej. Nauka trudniejszych elementów to inna bajka.
guli, Niestety, nie mogę się z tym zgodzić. Najszybciej uczą się i chłoną wiedzę jak gąbka źrebaki.
Przecież ja wcale temu nie przeczę - to zupełnie logiczne
Pod warunkiem, że źrebakowi, młodemu koniowi poświęca się sporo czasu.
A konie najlepiej i najszybciej uczą się poprzez zabawę , jak wszystkie gatunki.
Młody koń przed zajeżdżeniem powinien umieć chodzić na lonży.
To wcale nie jest warunek konieczny
W jeździe west nie szkoli się na konia na lonży, a przecież konie bywają znakomicie wyszkolone.
Mam również wrażenie , że szkoły tzw "natural", też nie lonzują koni.
A przecież te konie chodzą pod jeźdźcami.
Lonżowanie to tylko jeden ze sposobów pracy z ziemi
Ja mam konie ze stajni west z ''tradycjami'', i tam koni sie nie lonżuje.
Raz , jeden wzięłam go na lonżę, ale to tylko dlatego,że ''chłopak.. zaczął mi się stawiać, i musiałam zrobiłam parę kołeczek (no , może trochę więcej)i tyle
To wcale nie jest warunek konieczny
W jeździe west nie szkoli się na konia na lonży, a przecież konie bywają znakomicie wyszkolone.
Mam również wrażenie , że szkoły tzw "natural", też nie lonzują koni.
A przecież te konie chodzą pod jeźdźcami.
Lonżowanie to tylko jeden ze sposobów pracy z ziemi
W weście też pracują na kole
Ja wcale a wcale nie wygłosiłam jedynej prawdy objawionej, że każdy młody koń ma chodzić na lonży, powiedziałam tylko, że wg mnie, każdy młody koń powinien umieć chodzić na lonży, co wcale nie znaczy, że wszyscy na świecie mają swoje młode lonżować;)
W tzw "starej kawaleryjskiej szkole" młodych koni nie lonżowali, pisze o tym chociażby Jan Mickunas.
Owszem, lonża to jeden ze sposobów pracy z ziem.
W weście też pracują na kole
No tak - na kole, a nie na lonży.
Niewielka różnica, ale znacząca .
W jeździe west nie szkoli się na konia na lonży, a przecież konie bywają znakomicie wyszkolone.
Mam również wrażenie , że szkoły tzw "natural", też nie lonzują koni.
A przecież te konie chodzą pod jeźdźcami.
Lonżowanie to tylko jeden ze sposobów pracy z ziemi
Guli, ale przeciez roundpen to tez metoda lonzowania, tyle ze bez lonzy... a w wiekszosci osrodkow, takze i west taka "zabawka" stoi...
O, nie zauwazylem Twojej odpowiedzi
Jest roznica, pewnie ... wiadomo, ze wygodniej na kole i dla konia i dla opiekuna, ale kon na lonzy tez powinien potrafic chodzic
Jest roznica, pewnie ... wiadomo, ze wygodniej na kole i dla konia i dla opiekuna, ale kon na lonzy tez powinien potrafic chodzic
Tu nie chodzi o wygodę - głównie
Roundpen , jesli to masz na myśli , ma oczywiście podobne zastosowanie, choc więcej możliwości.
Główna różnica między pracą młodego konia , źrebaka w Rp . a na lonży jest przypięcie konia .
Bo przypięcie jednej lonży wymusza na młodym organiźmie wygięcie, którego ten koń jeszcze nie potrafi zrobić prawidłowo.
Skąd biorą się urazy i skrzywienia koni.
W RP młody koń porusza się w sposób, który jest dla niego wygodny , nie powodujący obciążeń, o których pisałam.
masz niby rację, ale koń w RP też idzie w zgięciu, tak jak koń nauczony pracy na lonży. Początki faktycznie sa zaburzeniem równowagi, bo koń opiera się na kantarze/wędzidle, przekrzywia, ale jak już załapie o co chodzi, wyszuka środek cięzkości, nie napinając sie i nie opierając na ramieniu lonżującego, to nie jest to uszczerbkiem na jego zdrowiu. Fakt że pierwsze kroki są dość ciężkie i koń sie usztywnia, ale nauczony idzie w naturalnym wygięciu.
Nie widze nic złego w prawidlowej pracy na lonży, choć RP jest wygodniejszy i daje większą swobode.
. Początki faktycznie sa zaburzeniem równowagi, bo koń opiera się na kantarze/wędzidle, przekrzywia, ale jak już załapie o co chodzi, wyszuka środek cięzkości, nie napinając sie i nie opierając na ramieniu lonżującego, to nie jest to uszczerbkiem na jego zdrowiu. Fakt że pierwsze kroki są dość ciężkie i koń sie usztywnia,
.
Widzisz, rzecz w tym, ze cały wątek jest o początku lonżowania
Zgadzam się z Tomkiem, w całej rozciągłości.
Nie ciagna sie w nieskonczonosc, choc czasem dosyc długo.
Rzecz w tym, żeby nie zapominac , że to spore obciażenie dla młodego konia, bo o tym ten watek.
Poza tym w RP kon biega w dowolnym ustawieniu i to jest akurat dobre, bo lonża zawsze wymusza ustawinie, które może prowadzic do skrzywienia , bo kon fizycznie nie jest przygotowany.
Niech porusza się nawet w odwrotnym ustawieniu.
I RT naprawdę nie jest miejscem do bezsensownego ganiania konia
Ani do lonżowania .
Natomiast łatwiej koniowi przychodzi łapać równowagę po kole na lonzy, jesli najpierw nauczy się poruszac w równowadze bez wiązania .
I szkoły tzw naturalne, które nie lonzują, a konie tez są wygimnastykowane- najpierw z ziemi.
Chyba juz napisałam wszystko w tym temacie.
Lonżownika nie mam, więc konia nie wezmę.
Tak jak pisałam parę minut, 2-3 razy w mcu z pomocnikiem w stępie po kole - stawów mu nie obciąży, nie wygnie się aż tak źle (nie będzie możliwości - koń będzie prowadzony!), a się nauczy. Finito.
Od kiedy lonża zawsze wymusza ustawienie? Lonżownik z racji swojej budowy TEŻ wymusza ustawienie! No, halo, trochę wyobraźni!
I to nie jest dobre, kiedy koń idzie w odwrotnym ustawieniu w momencie kiedy chcemy od niego wymagać jakiegoś zaangażowania poszczególnych mięśni! A skoro lonżownik czy RP to też praca z ziemi to dlaczego koń ma iść w odwrotnym ustawieniu? Na lonży też ma iść w odwrotnym ustawieniu by przy okazji lonża czegoś nie wymuszała?
Poza tym, dlaczego mój post został kompletnie pominięty? Guli, zabrakło Ci argumentów? Czuję się niewidoczna. o_O
Poza tym, zawsze na samym początku jakiejkolwiek pracy jest trudno! Przy zaaplikowaniu jakiegokolwiek wypięcia, jakiejkolwiek pracy z koniem, pierwszego wsiadania, uczenia dalszych elementów takich jak zagalopowanie, poruszanie się po dwóch-trzech śladach, chody boczne, aż do zebrania na początku [b ]JEST[/b] trudno! Zawsze i wszędzie! Koń najpierw zazwyczaj usztywnia się, nie idzie "w ustawieniu", nie reaguje idealnie, ale to tylko dlatego by nauczyć się jak reagować idealnie, także, żaden koń na lonży czy bez niej, nie będzie od początku ustawiał się prawidłoqo.
Powiem tyle, mam młodziaka (2,5 roku) ze względu na to, aby czasem popracować biorę go raz w miesiącu na lonżę, czasem czesciej, jak to bylo ostatnio... czyli chlopaczyna popracowal 4 razy we wrześniu.
Praca z nim to 10 min. stepa, 10 minut pracy kłus i po jednym zagalopowaniu na jedna i drugą stronę (wprowadziłem ten element na ostatnich 2-ch lekcjach, aby po prostu utrwalić zabawę z dnia poprzedniego) i 10 minut stepa.
Łącznie koń był z 10 razy na lonży. Pierwsze dwie lekcje były "na sztywno", czyli odwrotne odchylenie, buntowanie sie itp. ale przejść ten etap musieliśmy. Wtedy nie wymagałem niczego więcej jak stęp i przejścia do kłusa i z kłusa do stępa i stój.
Dopiero jak koń zgiął się w moją stronę, wyluzował, nie napinał lonży przeszliśmy do pracy, z większą ilością kłusa. Teraz po tych 10 lekcjach koń idzie z głową w dole, luźno wszystkimi odcinkami ciała, mocno zadkiem. Zagalopowania są jeszcze nie wyuczone, na razie reaguje na moją postawę ciała i poprawnie wychodzi z odpowiedniej nogi, ale usztywnia grzbiet i szyje.
Tak więc będziemy czasem próbować zagalopować, ale ponieważ usztywnia się w tym chodzie, to porzucę ten element na jakiś czas, wiedząc już, że przynajmniej załapał na którą nogę powinno się zagalopowywać.
Galopujemy sobie na łące, na wolnej przestrzeni, dla zabawy... wtedy podczas wygłupów idzie i z odwrotnym grzbietem czasem i z odwrotnym ustawieniem, czasem jednak tak się zegnie do środka, ze zastanawiam się kiedy się przewróci
W naszym przypadku, więcej pozytku jest w lonży (koń skupia się na pracy i rozluźnia) niż podczas zwyklej łąkowej poganianki i zabawy, podczas której w trakcie wygłupów robi wszystkie błędy w ustawieniu, jakie koń tylko może wykombinować.
To tak, jakby mi mówił "Popatrz Pan, byłes zadowolony z pracy w niewoli, to ja Ci teraz pokarze jak potrafie Cię przedrzeźniać" !!
Ogólnie, chłopak jest bardzo mądry, pojętny, karny ... jestem bardzo zadowolony z pracy z nim... no i u nas początki, te trudne prawie już za nami... nie uważam, aby mój koń stracił coś na zdrowiu przez te kilka lonż. Poza tym, w tym koniu widać chęć pracy, idzie na plac wiedząc, że nie będzie się nudził, że w końcu ktoś coś z nim porobi... Niestety czasem też na lonży zaczyna sie nudzić, tak więc wprowadzam jakieś dodatkowe elementy, które przyjmuje z ogromnym zainteresowaniem. (drążek na drodze, pachołki do slalomu, częste zmiany kierunku pracy, częste zmiany komend np. podczas stępu bardzo często mamy komendę stój, zwrot, podchodzenie konia do mnie, lub ja podchodzę do konia itp.)
Lonżownika nie mam, więc konia nie wezmę.
Tak jak pisałam parę minut, 2-3 razy w mcu z pomocnikiem w stępie po kole - stawów mu nie obciąży, nie wygnie się aż tak źle (nie będzie możliwości - koń będzie prowadzony!), a się nauczy. Finito.
To oczywiście Twoja decyzja.
Ja tylko przypomnę, że dla młodego konia praca na kole to obciążenia kości , stawów chrząstek, które nie sa w pełni rozwinięte.
Zwłaszcza staw skokowy , który na łuku zostaje lekko skręcany ( bo inaczej jeszcze nie potrafi)
To może skutkować szpatem w późniejszym wieku , zwłaszcza, że okazuje się, że zwyrodnienie to wcale nie jest dziedziczne, tylko spowodowane zbyt dużymi wymaganiami stawianemu młodemu koniowi.
Dlatego dużo zdrowszy jest ruch na prostych niż po kołach.
A te "bunty" końskie to znak , że koń nie potrafi tego wykonać, bo jest dla niego zbyt trudne.
p.s.
O obciążeniu stawu skokowego wyczytałam i powtarzam cudze słowa.
Ciągłe bunty zapewne tak, ale chcwilowe nie są czymś niepokojącym.
Ciągłe bunty zapewne tak, ale chcwilowe nie są czymś niepokojącym.
Skąd masz tę pewność ?
Konie z natury swojej poddają się silniejszym ( przynajmniej przeważająca ich część).
Nie przypuszczam też, że zdają sobie sprawę z ewentualnych skutków zdrowotnych.
To ludzie winni być za to odpowiedzialni.
Problemy zdrowotne u koni w ogromnej większości przypadków powstają na skutek pracy u ludzi.
Głównie problemy dotyczące stawów, kopyt, grzbietowych , ale i pokarmowych itp.
Tylko, że to wszystko uwidacznia się trochę później niż w wieku 2- 3 lat.
Sama mam konia zajeżdżonego bardzo wcześnie , bardzo nieudolnie,
W rezultacie ten koń nie miał mięśni grzbietu , które pozwalały dźwigać jeźdźca .
Był sztywny jak "kołek" , poruszanie się w lewo było ogromnym problemem.
Na lonży chodził tylko w prawo , bo było mu łatwiej.
Musiałam traktować go jak młodego konia, mimo, że miał 5-6 lat jak go kupiłam.
p.s
Mam uwagę dla wszystkich, którzy chcą wdrożyć do pracy konia młodziutkiego, 1,5 czy 2-letniego ( lonża to też praca !)
Czy pamiętacie, że koń ma zaprogramowane życie do ok 30 lat ?
W związku z tym, czy winien pracować 28 lat swojego życia, czy chcecie z konia zrobić rencistę w wieku lat 15?
Guli, praca a praca to różnica...
Nie pozwalam moim koniom na to, aby były przepracowane w młodym wieku, co innego trening u koni, które są już rozwinięte i fizycznie i mentalnie.
Praca przez zabawę to też praca, nie widze nic złego w tym, że krąże z młodziakiem pomiędzy słupkami slalomem, ćwicząc jego elastyczność ... widze jednak problem np. w tym, że młode konie chodzą na wypinaczach, że nie mają odpuszczane, kiedy faktycznie czegoś nie załapują (widocznie nie dorosły jeszcze np. psychicznie do tych ćwiczeń).
Poza tym, wszystkie ćwiczenia dobieram indywidualnie, jak koń chętnie wspólpracuje, znaczy ze jest juz do tego gotów, oczywiście wszystko z umiarem i dostosowane do wieku i możliwości konia.
Wątek nie jest o wadliwie prowadzonych lekcjach, tylko o mozliwościach jakie można wprowadzać w początki pracy z koniem.
I nikt tu nie daje wskazówek, że trzeba lub nie wolno pracować z młodym koniem.
Ja np. robię sobie podkładkę do tego, aby wiosną wziąć się już za pracę z młodym, czyli praca z ziemi przez kilka miesięcy dla wyrobienia mięśni grzbietu, tak aby przygotować go do wsiadania w wakacje. (co też nie znaczy, że na 3-3,5 latku będę już jeździł, a tylko wprowadzę kolejny element, tak aby później mieć łatwiejszy start np. w przygotowaniu go do MPMK.)
Ja tylko przypomnę, że dla młodego konia praca na kole to obciążenia kości , stawów chrząstek, które nie sa w pełni rozwinięte.
Ale kto mówi o pracy? Przecież koń na wybiegu też porusza się stępem i wygina kiedy skręca. Nikt nie mówi o wypinaczach, chambonie, jakiś wspomagaczach! Powiedz mi guli, czy kiedy prowadzę mojego konia na uwiazie i muszę nagle skręcić (bo tak prowadzi droga, albo coś) to czy wyrządzam mu krzywdę?? Bo jeśli tak to ok, nie będę go prowadzić w takim młodym wieku. Ale przez to koń ani na pastwiska nie wyjdzie, ani wogóle. Bo bez wyprowadzania i 2 zakrętów się nie da.. Jeśli coś źle zrozumiałam, przepraszam. Ale tak wnioskuje, skoro obciążeniem stawów jest chodzenie kilku minut po kole stępem z prowadzącym i druga osoba, która w owym kole stoi i trzyma konia na luźniej lonży! Nikt nie mówi o pracy! ja mówię o NAUCE CHODZENIA PO KOLE. I to nie w szaleńczym galopie czyt kłusie. KILKA MINUT W STĘPIE! Litości...
Jeszcze mi powiedzcie, że to, że mój koń jest nauczony, że ogłowie to nic złego i od czasu do czasu ma je zakładane, dodatkowo wędzidło bierze od ręki to też źle, bo...! Bez przesady. Teraz się tym wędzidłem chwilę pobawi, pozuje i wygląda na zadowolonego! W przyszłości też będzie wiedział, że to jest ok źle źle?
Koszmarna, w jakim wieku jest Twoj mlodziak?
Tomek74, półtora roku.
Przecież koń na wybiegu też porusza się stępem i wygina kiedy skręca.
Właśnie nie wygina ,- czy wiesz co oznacza wygięcie konia????
1,5 roku ???
Przecież to źrebak
Czy naprawdę nic nie dociera z tego co piszę?
Szkoda
Ok,
to na razie oprowadzaj młodego, tak aby w razie potrzeby potrafił chodzić przy Tobie i się nie wyrywał. Możesz go też przyzwyczaić do dłuższego sznurka/lonży. To jest pomocne, gdy np. koń kolkuje i trzeba z nim dłuższy czas pochodzić (rozchodzić dolegliwość, bądź oprowadzać do przyjazdu weta) ale tylko naucz, i pozostaw go samego sobie, możesz raz na m-c przypomnieć mu tę "zabawę"
Nie masz co wymagać teraz więcej od młodego, bo może Cie nie zrozumieć i albo Ty będziesz sie złosciła na niego, ze niepojętny, albo on na Ciebie, bo nie zrozumie przekazu.
Mlody jest, więc tylko konieczne nauki musisz wprowadzić, czyli chodzenie przy Tobie, podawanie nóg kowalowi, czyszczenie kopyt... za dużo nie możesz wprowadzać, bo to jeszcze końskie dziecko łatwiej Ci będzie i jemu, jak zaczniesz wprowadzać więcej pracy jak skończy ze 2,5 roku, wtedy wszystko wydaje się prostrze
Moje mlodziaki takie nauki mają we wcześniejszym okresie (uczone np. chodzenia na uwiązie jak są jeszcze przy matce) później w razie potrzeby, nie ma z nimi problemu.
Powodzenia! (i wiele cierpliwości Ci życzę)
to na razie oprowadzaj młodego, tak aby w razie potrzeby potrafił chodzić przy Tobie i się nie wyrywał. Możesz go też przyzwyczaić do dłuższego sznurka/lonży. To jest pomocne, gdy np. koń kolkuje i trzeba z nim dłuższy czas pochodzić (rozchodzić dolegliwość, bądź oprowadzać do przyjazdu weta) ale tylko naucz, i pozostaw go samego sobie, możesz raz na m-c przypomnieć mu tę "zabawę"
O tym mówię od początku Mój koń opanował podawanie wszystkich nóg, chodzi przy "nodze" tempem jakim chce (reaguje na głos), nawet galopujemy czasem razem po lesie na luźnym uwiazie! (Zdjęcia w "metamorfozy"). Bez problemu daje sobie wkładać palce w nos, w uszy - jest przyzwyczajony do wszystkiego co tylko przyszło mi do głowy. Dodatkowo został odczulony na wszystko co znalazłam i co przyniosłam i co spotkaliśmy - worki, parasole, samochody, autobusy, tiry, szeleszczące butelki, czapraki, baciki, kurtki, szmatki, wodę - na wszelakie pierdoły "koniożerne". Nie chce mu zrobić krzywdy - chcę po prostu pokazać mu lonże jako coś, przed czym uciekać nie trzeba - a nie pracować z nim niewiadomo ile i niewiadomo jak!
Właśnie nie wygina ,- czy wiesz co oznacza wygięcie konia????
Ni mówię o WYGIĘCIU jakie chce uzyskać człowiek, ale o naturalnym wygięciu o którym pisała Vesna.
1,5 roku ???
Przecież to źrebak
Czy naprawdę nic nie dociera z tego co piszę?
Szkoda
Dociera. Ale najwidoczniej źle zostałam zrozumiana! Nie mam zamiaru wyginać konia, jak już mówiłam!! chcę tylko żeby na przyszłość wiedział, że lonża nie robi mu krzywdy!
Nie róbcie ze mnie jakiegoś końskiego tyrana tylko dlatego, że zapytałam o kilka rzeczy w momencie kiedy mój koń ma 18 mcy! I że chciałabym go do tego przyzwyczaić! Odczulanie robi się na kilkugodzinnych źrebakach! Mój koń poznał odczulanie jako 8 miesięczny i nie wygląda na skrzywionego - wręcz przeciwnie nabrał zaufania do mnie, a ja do niego! Czy to naprawdę takie złe, że chce mu pokazać teraz że lonża nie gryzie??
LITOŚCI!!!
Spokojnie, końskim katem nie jesteś ale jeśli prowadzasz konia na uwiązie, to lonża nie robi różnicy. Chodzi o to, aby nie miał "treningu" w tak młodym wieku, a wszystko będzie dobrze
Tomek74, ja nigdzie nie użyłam słowa "trening" i nawet nie miałam tego na myśli....
Nie mówię, że używasz, mówię tylko do ogółu, aby w młodym wieku nie starali się więcej wymagać od konia, niż koń 'może" (na danym etapie życia)
Twoja praca nie wydaje mi się być szkodliwą... ot, to wszystko.
pozdrawiam
Tomek74, dziękuję za jedyne słowa poparcia w tym temacie
Pozdrawiam
Konie z natury swojej poddają się silniejszym ( przynajmniej przeważająca ich część).
Ta. To wyjaśnia, dlaczego tak mało koni buntuje się, kiedy ich właściciele spuszczają im solidne manto - w końcu próba siły, nie?
Guli, wybacz, ale pierdolisz farmazony [może mnie w końcu zauważysz].
Chwilowe bunty na jakąś nową dla młodego konia rzecz są czymś zupełnie normalnym! Oczywiście nie za każdym razem i nie zawsze, ale np. bunt na jakiekolwiek wypięcie, na lonżę czy wędzidło jest czymś zupełnie normalnym! to jest dla konia nowość. Bunt na siodło i jeźdźca byłby dla mnie czymś mówiącym "aha, to chyba jeszcze nie jest moment, by wsiadać". Nie widzisz zupełnej różnicy pomiędzy Pracą a "pracą" ---> półgodzinne lonżowanie mające na celu wykształcenie mięśni to tak, to już jest PRACA, ale kilkuminutowy stęp na lonży w przyjemnej dla konia atmosferze to jeszcze nie katastrofa.
Koszmarna, słuchaj Tomka, daje dobre rady Kilka minut w stępie na lonży to nic złego, grunt, by to było kilka minut.:) Łatwo "przedobrzyć", bo konie błyskawicznie się uczą a im dłużej poczekasz - tym lepiej.
Vesna, tak właśnie mam zamiar zrobić
Vesna - mam wrażliwe uszy.
Jak przestaniesz pokrzykiwać, to ja zacznę słyszeć.
Koszmarna ( co za nick ) do późniejszego lonżowania przydaje się nie tylko prowadzenie konia za sobą, ale obok siebie i za koniem.
Bo koń nauczony podążania za człowiek bardzo trudno załapuje , że ma iść na lonży sam do przodu.
Ja przynajmniej miałam spore trudności , żeby surowy koń ruszył do przodu, jak stałam na środku- a pomocnika żadnego nie miałam.
Bardzo przydaje się zabawa tzw jo-jo , było już o tym na forum.
To nauczenie konia przychodzenia i odsyłania właśnie na koło i kierowania go w pożądanym kierunku.
guli, Mój koń chodzi prowadzony w każda stronę - o czym już pisałam - i potrafi się też na głos cofać ;]
Koszmarna ( co za nick )
Koszmarna, od Koszmar, od Koszmary - od piosenki Pidżamy Porno - tak dla wyjaśnienia
Guli, czy moglabyś opisać w jaki sposób uczyłas swojego konia chodzenia przed Tobą? Chciałbym dodać ten element do zabawy, nie wiem tylko, czy nie byłbym zbyt wymagający dla swojego mlodziaka przy tym ćwiczeniu.
guli, ja nie krzyczę, tylko łagodnie podnoszę głos. W momencie, kiedy uargumentuję jakąkolwiek swoją wypowiedź niezgadzającą się z Twoim pojęciem jeździectwa - jestem niewidoczna. Ale, cóż, bywa.
Tomek, to hmm, zabawa-ćwiczenie, polegające na utrzymaniu hierarchii i... prowadzeniu. Prowadząc konia będąc przy łopatce przybiera się "postawę" konia "równego", przed głową konia postawę "przewodnika", za którym koń bezpiecznie idzie, a od tyłu.... to postawa, którą przybiera np. zazwyczaj ogier albo koń postawiony wyżej w hierarchii, chcąc popędzić jakiegoś marudera albo takiegoż przestawić.;) Koń prowadzony w ten sposób, po warunkiem oczywiście, jeśli uznaje pozycję konia "prowadzącego", raczej nie pomyśli o kopaniu, uciekaniu czy denerwowaniu się na prowadzącego.;) I nie idzie się za koniem, ale na wysokości jego biodra, trącając go lekko ramieniem, by koń wiedział, że ma iść naprzód. Przy koniu, gdzie nie jesteśmy pewni "swojej pozycji" oraz przy źrebaku na tyle małym, że w stadzie sa mu jeszcze wybaczane drobne przewinienia, bunty i podskoki, bym nie radziła od razu się w coś podobnego bawić, bo ryzykuje się odbiegnięciem konia i kopniakiem na do widzenia.;) Z resztą, wstęp jest w tej książce: Kerstin Diacont "Praca z końmi od podstaw"
ok, dzięki ... poczytam książkę, pewnie mam ją w swoim księgozbiorze, chyba, ze jak zwykle ktoś pożyczył i nie oddał
... no i chyba trochę poczekam, aż młody spoważnieje, bo niby hierarchie ustaloną mamy, ale jeszcze nie mam do konia takiego zaufania, aby koło zadu chodzić (choć przy obsłudze nie mam najmniejszych problemów, mogę pomiędzy nogamu mu się prześliznąć,- ale mój młody jeszcze rozdziela zabawę od obsługi ) no i to ogierek, więc musze wziąć poprawkę na jego samcze zachowania...
Powiem tylko, ze mialem np. problem z kłusem w ręku, tzn. z nauką... wtedy pomocny okzał sie pomocnik, który lonżował nas 2-ch w kłusie i zatrzymywał, (wszystko trwało może 10 minut, ale i tak sie nieźle zziajalem ) - teraz mogę kłusować z koniem i zatrzymywać się nawet bez komend głosowych. Dlatego też zastanawiałem sie nad techniką nauki chodzenia za koniem, ale jak to już napisalem, uważam, że jeszcze nie przyszedł na to czas (dla bezpieczeństwa)
Chodzenie przed czlowiekiem nie jest łatwe dla konia i wymaga respektu dla człowieka, a jednoczęśnie kon nie może poczuć się zagrożonym , zwłaszcza ogier.
Akurat mój to ogier, a zaczynałam z nim jak miał 4 lata i był kompletnie surowy , tyle , że kuc, więc mały
Nie znałam wtedy żadnych technik , żadnych metod.
Zaczęłam więc od lonzowania , a nie prowadzania.
Namęczyłam sie okropnie, żeby chciał ruszyć sam po kole , bo on odwracał się do mnie i czekał.
Zaczęłam więc z nim zabawę w chowanego- tzn najpierw on biegł za mną, bardzo ładnie zresztą, kłusem też.
Potem odwracałam sie i zaczynałam iśc za nim, z potem biec- trochę bałam się, że strzeli mi z kopyt, ale on respektował mnie od samego początku.
Mozna odczulic na dotyk liny na zadzie i próbowac chodzić na dwóch lonżach, tak jak przy nauce powożenia.
To fajna sprawa, bo kon reaguje na ruch ciała człowieka, a jednocześnie uczy się , że mozna być za zadem.
Teraz mogę isc po prostu za nim, czy jest na linie, czy bez niej.
Mogę sie opierac o zad i tez jest spokój.
Ale to może wyjątkowy koń
Konie bardzo łatwo naśladują ruchy człowieka, dlatego faktycznie można kłusowac obok konia ( ale to kondycyjnie nie dla mnie ) zatrzymywac się.
zagalopowanie tez wychodzi fajnie, bo robiłam to - ale juz bez galopu mojego
No, cóż, nie dziwota, że jak zapięłaś niedoświadczonego konia od razu na lonży i kazałaś biec po kole, on odwracał się i czekał.;)
Tomek, ja też miałam problem z kłusem w ręku Tzn, mój koń w ręku nie kłusuje, za to bez uwiązu czy lonży w ręce to tak, zakłusuje za mną i potrafi tak kłusować dopuki biegnę. W ręku w końcu nie nauczyłam go kłusować bo mi to do szczęścia niepotrzebne.
on biegł za mną, bardzo ładnie zresztą, kłusem też.
Potem odwracałam sie i zaczynałam iśc za nim, z potem biec.
Wybaczcie, ale mam wrażenie że taka zabawa w gonionego, to z hierarchia nie ma nic wspólnego... Jeśli się mylę, czekam na wyjaśnienia
Mój mały załapał kłus w ręku, w sumie za drugim razem. Zaczynaliśmy w lesie na spacerach, a teraz nawet po wybiegu możemy. No i zagalopowania w ręku
Koszmarna, zależy jak cała sytuacja wyglądała. Ja się ze swoim kilka raz bawiłam zupełnie spontanicznie, najpierw ja biegłam "na niego", później odbiegałam, zatrzymywałam się, podskakiwałam, koń to biegł za mną, to niby brykał i niby nie był zadowolony z tego, że go ktoś przegania, [uszy po sobie, bryk, ale posłuszne odbiegnięcie] ale po chwili, kiedy przestałam się nim interesować - stawał i nadstawiał uszu z miną "hej! gdzie jesteś? co dalej?" i nigdy nie przyszedł bez wyraźnego pozwolenia, że tak, możesz do mnie przyjść. Starałam się robić tak by nie wpaść w zasięg kopyt u wesoło brykającego konia i wiedząc, co wypracowałam razem z tym konkretnym koniem, wiedziałam, że mogę sobie na takie dywagacje pozwolić. Nie próbowałabym w ten sposób przeganiać źrebaka czy nieznajomego mi konia. Hierarchia... to praktycznie wszystko. Czasem starczy obejrzeć ludzi w stajniach przy swoich koniach w trakcie codziennych czynności czy na dowolnej jeździe - od razu widać, kto poświęca czas koniowi, kto ma do niego szacunek, poświęcił czas na wychowanie zwierzęcia i w której relacji koń nawet nie pomyśli o kwestionowaniu pozycji człowieka "nad nim", ponieważ... wybitnie mu to nie na rękę bo ten konkretny człowiek daje bezpieczeństwo, jest fajny, ciekawy, można się za nim schować nie męczy nudą...
Vesna, teraz rozumiem Ja z Vikim bawię się w coś podobnego. Odwracam sie tyłem i odchodzę (nie mogę się cofać, bo mój koń to totalny dominator), Gruby czeka aż zawołam i przychodzi. Potem cofam go, staję przed nim, robię krok w przód i mówię "coooofnij". Chyba o to chodzi
on biegł za mną, bardzo ładnie zresztą, kłusem też.
Potem odwracałam sie i zaczynałam iśc za nim, z potem biec.
Wybaczcie, ale mam wrażenie że taka zabawa w gonionego, to z hierarchia nie ma nic wspólnego... Jeśli się mylę, czekam na wyjaśnienia
Jak najbardziej ma
Ten , kto stoi wyżej w hierarchii ten kontroluje ruch konia.
Poza tym, to gonienie z tyłu jest typową pozycją ogiera .
To nie ogier prowadzi stado, tylko pogania z tyłu maruderów.
Ja w swoim zaprzyjaźnionym stadzie widze, że szef-ogier przewaznie prowadzi ( bo nie ma klaczy) ale często pogania z tyłu podgryzając wałacha.
Oczywiście ja nie podgryzam ale tez w ten sposób kontroluję ruch.
Nie używałam wtedy bata, nie wywierałam presji, dawałam do zrozumienia, ze nie jestem groźna, tylko proponuje taka zabawę.
I kuc przyjął taka konwencję , bo była przyjazna , ze śmiechem.
Przy okazji nauczył się, że nie zawsze muszę być z przodu .
I nigdy mi nawet nie zagroził kopytami.
Ale jeśli ktoś nie ma pewności dobrego kontaktu, to nie powinien tego robić.
Znalazłam zdjęcie z tamtych zabaw
Nawet z jednej nogi kłusujemy
Niespodzianka , czyli chowany
Ale miałam kiedyś kondycję
Nie wiem, gdzie ją zgubiłam
Guli, z tego co widzę, to kuc raczej za reklamówką gania
Wygląda na żarłoka