Futbolin
Piękne jeziorko wypełnione wodą z wodospadu.Woda jest niezwykle zimna.Wokół tego jeziorka jest mnóstwo przedziwnych i zachwycających kwiatów ,roślin i drzew.
Zakia pojawiła się nad Małym Jeziorkiem. Zaczęła powoli chłeptać z niego wodę, gotowa do obrony. Rozglądała się, czy nie zagraża jej żadne niebezpieczeństwo.
[ Dodano: 2009-02-28, 11:57 ]
Tristesse przyszła nad jeziorko. Było tu pusto, co jej odpowiadało. Położyła się przy jakiejś skale i rozmyślała w spokoju o różnych sprawach.
Wszedł powoli, zdziwił się.
Nie sądził, że zawędruje do takiego pięknego miejsca.
Uśmiechnął się pod nosem, podszedł do jeziora i schylił się pijąc wodę.
Przyszła powoli, a ogon lekko kołysał się na boki. Wędrówki i wędrówki, ale teraz przynajmniej dotarła do jakiegoś w miarę normalnego miejsca. Rozejrzała się, a na jej pysk wpłynął lekki uśmiech. Potrzasnęłą głową, by odsunąć grzywkę od oczu.
Kiedy przestał, rozłożył się wygodnie.
Wszedł
Lwa dostrzegła dopiero po chwili. Odwróciła jednak po chwili spojrzenie i ruszyła w stronę brzegu. Przysiadłą przy nim, końcówkę ogona mocząc w wodzie.
Podszedł do wody, napił się
Zerknął na lwa, którego już widział.
Jednak jego wzrok przykuła inna osoba, zwrócił go w kierunku lwicy.
Oblizał pysk.
- Witaj.
Uśmiechnął się.
Popatrzyła na wszystkie lwy z lekkim niepokojem
Kolejny wariat, że się do niej odzywa ? Bynajmniej, ten był przeciwieństwem tego pierwszego. - Witaj. - rzekła.
Na lwiczę spojrzał, uśmiechnął się do niej spokojnie.
- Szrama.
Przedstawił się dorosłej lwicy.
Wszedł, warcząc
- Lirael. - przedstawiła się. Zmierzyła lwa wzrokiem, acz dyskretnie.
Usiadł
- Miło Mi poznać.
Machnął spokojnie ogonem.
Wyszedł
- Mi również. - odwróciła spojrzenie ponownie na tafle wody, jednakże kątem oka wciąż obserwując towarzysza. Wyraźnie się nad czymś zastanawiała.
- Od dawna już tu jesteś?
Spytał, chciał jakoś zacząć rozmowę.
- Nie. Choć jak dla mnie to i tak spory odcinek czasu. - stwierdziła przechylając lekko głowę na bok. - 3 dni, mówiąc prościej.
- A to, rzeczywiście nie długo.
Uśmiechnął się.
Przestała zwracać uwagę na inne lwy, i podeszła do wody. Napiła się.
- Lepiej się nie przyzwyczajać do miejsc. Do osób...tak szczerze, lepiej nie przyzwyczajać się do niczego. - uśmiechnęła się lekko.
- Ale przyjaciół zawsze lepiej mieć wszędzie.
- Po cóż ? Żeby potem trudniej było ci odejść ? Nie, ja w tym sensu nie widzę. - pochyliła się lekko nad wodą i zamoczyła w niej jedną łapę.
- Raczej po to, żeby było po co wracać.
- Najczęściej nie wracam. - mruknęła jakby rozbawiona tym stwierdzeniem.
Zakia znowu pojawiła się przy Małym Jeziorku. Widząc bezstronnych samotników, skinęła im głową na powitanie, po czym podeszła do zbiornika, z którego zaczęła chłeptać wodę.
- Tak sobie wędrujesz?
Przewrócił się na grzbiet, podkulił łapy i spojrzał w niebo.
- Można tak powiedzieć. - wyjęła łapę z wody i otrzepała ją wprost na niego. - Choć czasami wcale nie chce, bo mi się podoba okolica.
- Ej.
Wytarł łapą pysk, od wody.
- No nie odchodź, proste.
Skinął do przybyłej.
Skinęła przybyłej lwicy i opuściła łapę na ziemię. - Chyba pierwszy raz w życiu słyszę od kogoś, że mam nie odchodzić. - zawsze jednak wszyscy chcieli by się wynosiła.
- Serio?
Odsunął pysk do tyłu, patrząc na nią nieco do góry nogami.
- oczywiście. - odparła z całkowitą powagą. - Zazwyczaj było, że mam się wynosić. - jej barki uniosły się, a następnie opadły. - Jakaś miłą odmiana w końcu nastąpiła.
- Zawsze muszę być inny.
Stwierdził i roześmiał się.
Lwica podeszła powoli do rozmawiających samotników.
- Witam na Dzikiej Sawannie - powitała samca, którego wcześniej tutaj nie widziała - Jestem Zakia.
Ton głosu Królowej był przyjazny. Używała go tylko w rozmowie ze Złoziemcami, Płonącymi bądź Samotnikami. Lwioziemcy i Rzeczni musieli "podzielić się" jej chłodnymi docinkami.
- Co masz na myśli mówiąc 'inny' ? Na zielonego ufoludka mi nie wyglądasz. - ach, zielony ufoludek trzymał się jej od wczoraj i nie miał zamiaru sobie pójść. W końcu jednak musiała kogoś ochrzcić tym mieniem.
Podniósł się do siadu, otrzepał grzywy.
- Dziękuje.
Uśmiechnął się delikatnie do Zakii.
- Mnie zwą Szrama.
Również się przedstawił, skierował wzrok na Lir.
- Ufoludkiem nie jestem, raczej dość nienormalnym lwem.
Podrapał się łapą po grzywie z lekko głupkowatą miną.
Dźgnęła go łapą w brak, jakby sprawdzając czy się jej tu zaraz nie przemieni w jakiś dziwne stworzenie. - A mogła bym cię pomalować zieloną farbą ? - wyszczerzyła kły w uśmiechu.
Wzdrygnął się pod jej dotykiem.
- O nie, przemiana się zaczyna.
Wyjąkał.
Tak, niema to jak zabawa.
Udała przestraszoną. - O nie. Co teraz będzie ? Zamienisz się w psychopatycznego kosmitę z rządzą mordu ? - gdyby tylko mogła się wycofać parę kroków w tył. Chciała jednak udawać sparaliżowaną ze strachu.
Założył jakieś gacie na łeb i pelerynę.
- Nie!
Jestem superdog!
Siedziała chwilę w milczeniu, ale jednak nie wytrzymałą i wybuchnęła śmiechem. Gdyby tylko dało się opisać, jak on w tej chwili wyglądał.
- Nie bójcie się!
Ja was uratuje!
Potknął się o pelerynę i fiknął koziołka, wpadając do jeziora.
Wpadła teraz w atak niepohamowany śmiechu. Odsunęła się jedynie kiedy wpadł do jeziora, by woda nie zmoczyła jej futra.
Wylazł a gacie przysłoniły mu widok.
- Kto zgasił światło?
Rąbnął w drzewo.
Jednym z plusów jej pochodzenia było to, że nie musiała brał głębszych oddechów. Jej śmiech nie ustawał, a co gorsza nasilił się jeszcze bardziej.
- To bolało.
Siadł i zaczął masował nos.
- Niewątpliwie... - wymamrotała miedzy salwami śmiechu. opanowała się po chwili, jednak cały czach chichocząc.
- To przez Ciebie!
Skierował w jej stronę łapę z wyrzutem.
- Ależ oczywiście. - mruknęła, choć rozbawienia w głosie nie mogła zatuszować. - Wszystko przez jedną, małą Lir. - westchnęła rozżalona.
- Właśnie.
Podniósł się i podlazł wolno do niej, padł pyskiem na ziemię. xD
- Ciężki mój los. - padła teatralnie na ziemie i zakryła pysk łapami.
- Skazałaś się na tortury!
Podniół się i otrzepał.
Odsłoniła jedno oko. - A będą to niemiłosierne i strasznie długie tortury ? - spytała, układając przy okazji w głowie plan ucieczki.
- Raczej tak.
Był poważny.
- Na mnie już czas. - stwierdziła i zerwała się z ziemi. Cofnęła się parę kroków w tył, nie spuszczając niego wzroku.
- O nie, nie.
Stanął jej na drodze.
- Gdzie sie tak śpieszysz?
Uśmiechnął się cwanie.
- Gdzieś daleko. - mogła by bez problemu znaleźć się w odpowiedniej odległości od niego, jednakże wolała jak na razie nie ryzykować. Jeśli trzeba, po prostu zwieje.
- No chyba się nei boisz?
Zaśmiał się cicho.
Powstrzymała się od kolejnego ataku śmiechu. - To ty powinieneś. - zmrużyła lekko ślepia.
- Tak, tak!
Mruknął lekceważąco.
Westchnęła, i pokręciła łbem z dezaprobatą. - Potem nie mów, że nie ostrzegałam.
- Dobra.
Poruszył uszami. oO
Wszedł
Zerknął na Zkazę.
- Hej xD
Weszła
-Hej.- Odpowiedział
Uśmiechnął się do niego, skinął do przybyłej.
- Ziemia do Lir.
Pomachał łapą przed jej pyskiem.
Palnęła łapą w jego łapę. - Zamyśliłam się. - odrzekła krótko.
No jakby go kamień palną w łapę. T_T xD
- Zauważyłem.
Położył łapę na ziemi.
Popatrzyła na lwy
Spojrzał na Szramę spuścił łeb i wyszedł
- Więcej mi nie machaj łapą przed nosem. - dodała cierpko. Następnym razem uderzenie wcale nie musiało być aż tak lekkie.
Spojrzał za kumplem, lekko cofnął uszy.
- Co zrobiłem?
Spytał się w myślach, skrzywił się lekko.
Nie widząc nic ciekawego wyszła
Chyba zapomniała o zamknięciu umysłu, bo jego myśl usłyszała dość wyraźnie. - Świetnie. - przeleciało jej jedynie przez myśl.
- Jesteś jego dziewczyną?
Spytał ją, patrząc na nią dziwnie.
- Że co ?! - miało to zabrzmieć mniej głośno, aczkolwiek już za późno. - Wytłumaczmy sobie jedno: Nie jestem raczej odpowiednią lwicą dla nikogo kto jest normalny.
- To ciekawe co go ugryzło.
Usiadł.
- Cokolwiek to było, na pewno nie ma związku ze mną. - odparła, aż za bardzo pewna swego zdania.
- Heh.
Szurnął ogonem.
- Wiem. - wydawała się zadowolona z tego co wymyśliła. - To twoja wina!
Z Doliny Mgły przybyła lwica. Widząc lwy przywitała się:
-Witajcie.- po czym usiadła troche dalej niż pozostali.
- Co? co moja?
Wydał się zdezorientowany w sytuacji, najwyrażniej teraz on się zamyślił.
- Wina! To twoja wina, że se poszedł! - machnęła ogonem.
- Aa.. no ja wiem, że moja.
wyszczerzył się lekko, zerknął na przybyłą.
Skinął jej pyskiem.
- Hejo.
Dostrzegła lwa, który teraz się przywitał. Spoglądała na niego przez chwilę, ale potem jej wzrok zatrzymał się na lwicy. Przyglądała się jej. " Zapewne samotniczka..." pomyślała.
- Nie szczerz się, bo ci ktoś te ząbki powybija. - stwierdziła z rozbawieniem w głosie.
- Jakoś się tego nie obawiam.
Pokręciła łbem tak by lwy tego nie dostrzegły.
- Tak ? A może ja tak niechcący....- przymierzyła się, by pozbawić go uzębienia.
- Nie zrobisz tego.
Odrzekł spokojnie.
Oczywiście, że by nie zrobiła! - Tia, to by było za proste. - stwierdziła. Pozbawiła by się całej zabawy.
Dźgnął ją patykiem w nochala, którego wcześniej podniósł.
Lwica chciała jakoś zagadać... nie wiedziała jak.
-Czy mogę poznać wasze imiona?-zapytała, chociaż za chwilę tego pożałowała. Mogła powiedzieć coś mądrzejszego.
- Dałam ci pozwolenie na tykanie mojej osoby ? - odsunęła lekko głowę do tyłu.
- Alez oczywiście.
Uśmiechnął się miło do lwicy.
- Szrama.
-Miło mi. Jestem Azula. Czasem mówią na mnie Uru. Jestem samotniczką, a ty z jakiego stada pochodzisz?
- Nie potrzebuje takowego.
Dźgnął ją jeszcze raz.
- Samotnik, również.
Kiwneła głową.
- Długo już tu ses?
Spytał lwicy, machnął spokojnie ogonem.
- Dość długo.-opowiedziała posyłając uśmiech.
-A ty? Nigdy cię tu nie widziałam.
- Od dzisiaj, w zasadzie jakieś hm, 5 godzin?
Przeciągnął się i podniósł.
- wybacz, ale zmęczony jestem.
Skinął jej pyskiem oraz Lir.
- Bywajcie.
Oddalił się w swoją stronę.
-Bywaj.-odpowiedziała. Ona także udała się w swoją stronę.
Wszedł z głową dumnie uniesioną do góry, spojrzał na Lirael.
Lwica wstała i wyszła.
Również wstała i pobiegła na inne tereny.
Wyszedł
Powoli weszła i rozejrzała się. Podeszła do źródełka i patrzała na swoje odbicie, mając nadzieję spotkać coś ciekawego
edit:
Po chwili wyszła
Młody lampart pojawił się nocą nad Małym Jeziorkiem. Pochylił się nad lśniącą taflą wody, aby po chwili chłeptać ją swym językiem. Zielone oczy samca iskrzały jakby z gniewem - ich właściciel był jednak spokojny i opanowany. Gdy już zaspokoił pragnienie, uniósł dumnie swój czarny jak smoła łeb, rozglądając się po opuszczonej okolicy.
Przyszła tutaj powolnym krokiem i rozejrzała się czujnie. Po chwili podeszła do jeziorka i zaczęła pić wodę.
Chociaż noc była ciemna, samiec od razu zauważył przybyłą lwicę. Postanowił zaryzykować, podchodząc bliżej niej.
- Witaj - przywitał ją tylko.
Warknęła cicho, ale zaraz rozpoznała zapach medyka.
- Witaj Sey. - odpowiedziała beznamiętnie.
Wszedł, podszedł do jeziorka, usiadł
- Cóż to za piękna noc - rzekł "z innej beczki", nie mogąc znaleźć innego tematu.
Na jednym z drzew ,które rosło tuż obok Małego Jeziorka pojawiła się chuda postać.Można rzec ,że wręcz wychudzona.Jej puszysty ogon delikatnie uderzał o gałąź na ,której siedziała Nihil.Jej bursztynowe oko obserwowały każdy ruch każdej postaci w dole.
- Taka sobie. - mruknęła, patrząc na niego chłodno, po chwili położyła się, patrząc na wodę.
Królowa najwyraźniej nie miała ochoty na rozmowę. Seyboth oddalił się trochę od niej, spoglądając w blady księżyc.
Gepardzica jak na razie nie została zauważona.Odwróciła wzrok na lwa ,a może to lampart ... nieważne o dosyć nietypowym wyglądzie.Uderzyła delikatnie ogonem o swój grzbiet.Nagle gałąź na ,której stała niebezpiecznie trzasnęła.Nihil szybko zeskoczyła i zdradziła swą obecność.Stała nieruchomo.
Wstała i podeszła do nieznajomej samotniczki.
- Świeża krew... - warknęła, szczerząc się wrednie. - Ave ślicznotko. Jakże się zwiesz? - spytała, przyglądając jej się.
Niestety Nihil nie została obdarzona potężną budową więc o ataku nawet nie było mowy.Zjeżyła jasną sierść na grzbiecie i spojrzała prosto w oczy lwicy.
-Nihil ... - odpowiedziała pewnie kątem oka obserwując mieszańca czy on też się do niej zbliża.
Zaczął okrążać samotniczkę, oglądając ją dokładnie.
- Nihil? - zaśmiał się wrednie - Idotyczne imię. Wiesz przynajmniej, co ono oznacza? Znaczy po łacinie to samo co "Nic" - prychnął.
//Na historii była mowa o Nihil Novi, co znaczyło "Nic Nowego".
Lwica była gotowa rzucić się na mieszańca i wydrapać mu oczy jak to kiedyś jej zrobiono.Warknęła i syknęła na niego.
-Skoro mówisz że me imię jest idiotyczne więc jak brzmi twoje ,że gardzisz mym ? - spytała mierząc go wrogim spojrzeniem.
//Wiem mój dziadek zna (co jest bardzo dziwne xD) trochę łacinę ...
Zaczął okrążać lwicę - Nie widziałem cię tu - warknął
- Seyboth Ingonyama, oznaczające w moim języku Głęboką Purpurę - wyjaśnił.
//xD Przetłumaczyłam na polski Deep Purple, nazwę zespołu, który ostatnio mi w ucho wpadł xD
Lwica warknęła dosyć głośno.Coraz więcej ich tu było.
-O naprawdę bystry jesteś - odpowiedziała mu wrednie i przeskoczyła lwy.Stanęła z gracją i obróciła się do nich.Teraz była prosta droga w razie ucieczki.Już mogła uciec bezpiecznie kiedy spojrzała jakby zaniepokojona słowami mieszańca.
Seyboth Ingonyama - powtórzyła i spojrzała na niego od dołu do góry.Te dwa słowa tworzące imię cały czas krążyły jej w głowie.
- Macie ochotę się z nią trochę...zabawić? - spytała z drańskim uśmiechem patrząc na Seya i Vadera.
Rzucił się od razu na lwicę. Wbił w nią swoje pazury, przygważdżając ją do ziemi. Chwycił zębami jej kark, zaciskając na nim szczęki.
- Możeby ktoś ją związał, co?! - wymamrotał niewyraźnie.
Lwica warknęła z bólu czując jak zęby mieszańca wbijają się w jej kark.Wysunęła pazury i zaczęła go drapać po pysku.Jej ostre jak brzytwa szpony raniły pysk lwa niestety Nihil była zbyt słaba by zrzucić go z siebie.
Podeszła spokojnym krokiem i zarzuciła na Nihil trzy grube łańcuchy. Spętała ją nimi, a następnie wręczyła koniec Seyowi.
- Dawno nie miałeś lwicy mój zacny medyku. Przetentegoć ją troszkę. - puściła mu oczko.
Podszedł do związanej - I co? - prychnął
Lwica warczała i rzucała się jak opętana.Słyszała jedynie słowa lwicy.Zrobiła ogromne oczy i położyła pysk na ziemi.Poczuła się jakby miała zaraz umrzeć z łap jakiegoś mieszańca.
- Wybacz, Sheranii, ale cnoty szamanowskiej dochowuję - odrzekł zgodnie z prawdą - Vaderze, Twoja kolej.
Lwica podniosła pysk i spojrzała na Vadera z przerażeniem czekała tylko na jego odpowiedź.
Drasnął pazurami w bark lwicy
//Masz ją zgwałcić, Vadziu xD
Szturchnął lekko ramieniem wojownika.
- Dawaj, brachu. Ona tylko na to czeka - zachichotał złośliwie, mierząc samicę swym chłodnym spojrzeniem.
Lwica o dziwo podniosła się lecz zaraz upadła uderzając pyskiem o ziemię.Syknęła na mieszańca.
-Zamknij się ! - krzyknęła przez zaciśnięte zęby.
Ja tego nie robię XDD
Teraz twoja kolej - odpowiedział
Wymierzył mocny cios w pyszczek Nihil, który spowodował, że wcisnął lwicę w ziemię.
- Nie będziesz tak do mnie mówić, żmijo!
//Wiem, ale zrób xDD Ja już Verdammt'em się nagwałciłam oo''
Ale jak?
Walnął w pysk lwicę
//Wyślę Ci przykład na PW.
Uśmiechnął się wrednie.
- Jesteś słaba... i głupia. Czemu się tu pakowałaś?
Lwica miała cały czas wysunięte pazury i zjeżoną sierść na grzbiecie.Nagle uspokoiła się i uśmiechnęła się wrednie.
-Spójrz na siebie - powiedziała cicho - Nie wiadomo czym ty właściwie jesteś.Lwem czy lampartem - zaśmiała się z pogardą.
- Żeby umrzeć - zaśmiał się
Szybkim ruchem przybił obie łapy lwicy do ziemi swymi długimi pazurami, a jej pysk spętał łańcuchem.
- Upokorz ją, dawaj - spojrzał wymownie na Vadera.
- Nie wymęczcie ją za bardzo. Zostawcie trochę dla mnie. - zachichotała złośliwie. - Najlepsze atrakcje czekają na ciebie w naszych katakumbach droga Nihil. - powiedziała.
Skinął głową na znak zrozumienia. Patrzył wciąż na czarnogrzywego wojownika.
Szarpnęła za łańcuch i uniosła zad lwicy wyżej.
- No już! Naskocz na nią! - ponagliła Vadera.
Robi się - powiedział, wszedł na nią (cenzura)
Lwica obróciła pysk z trudem bo łapa mieszańca była na nim.Spojrzała na Vadera.
Stanął z boku, przyglądając się pracy lwa.
- Ciekawe, czy ma ruję - zaśmiał się złośliwie.
Wbił pazury głębiej, zszedł. - Gotowe - powiedział
- To nieistotne. Jej małe i tak na nic by się nam nie przydały. Zabierzcie ją do sali tortur! - rozkazała.
Prychnął.
- Jeszcze jest łatwa - stwierdził fakt, ciągnąc lwicę za liny i łańcuchy w stronę Złej Ziemi.
//Mya, odpisałam.
Lepiej się nie sprzeciwiaj królowej - powiedział
//Lece//
Powoli poszła za lwami i wkrótce wszyscy opuścili to miejsce.