Futbolin
Udaję się gdzieś na sawannę.
Do okoła nie widzisz a ni nie słyszysz nic, jednak coś w oddali przykuło twoją uwagę.
Idę powoli i ostrożnie w stronę tamtego "czegoś". Przy okazji rozglądam się za potencjalnym niebezpieczeństwem.
Kiedy doszłaś bliżej, dostrzegłaś, ze to ..coś" to nic innego, jak młody bawół.
W pobliżu niema nikogo z jego stada ani rodziny.
Przylegam do ziemi, skradam się od niewidocznej dla bawoła strony, kryję się wśród traw, uważam na śmieci pod łapami. Zachowuję się cicho. Idę pod wiatr, oddycham płytko, stąpam cicho, kontroluje ruchy potencjalnej ofiary. Ogon trzymam nisko, jednak nie na tyle, aby nie szurać nim po ziemi. Kiedy jestem blisko "cielaka", przerzucam ciężar ciała na tylne łapy i skaczę na niego. Jeśli będzie chciał uciekać, wbijam zęby i pazury w jego zad, przy okazji starając się przeciąć tętnice. W międzyczasie łapię go za gardło szczękami, które ciasno zaciskam, aby go udusić.
Mały jest zbyt wystraszony, żeby jakoś zareagować, kiedy udało CI się zacisnąć kły na jego gardle, dopiero zaczął się rzucać.
Zabijam go, trzmając mocno zaciśnięte szczęki. Pazury wbijam głęboko w jego brzuch, aby przestał się rzucać.
Cielak ruszał się jeszcze przez dłuższą chwilę, po czym jego oddech stanął.
+60 PD *odjąłem 10 bo to był mały bawół xD(
//Ale później byłby duży! xD
Uszczęśliwiona, że udało mi się coś złapać, zjadam zwierzaka. Odpoczywam przez dłuższą chwilę, po czym ruszam na przód.
//dalej chcesz polowanie?
Dostrzegłaś surykatkę stojąca do Ciebie tyłem na kamieniu.
//Tak. Trochę zwierzyny na czarną godzinę by się przydało.
Przylegam do ziemi, skradam się od niewidocznej dla surykatki strony, kryję się wśród traw, uważam na śmieci pod łapami. Zachowuję się cicho. Idę pod wiatr, oddycham płytko, stąpam cicho, kontroluje ruchy potencjalnej ofiary. Kiedy jestem blisko zwierzaka, przerzucam ciężar ciała na tylne łapy i skaczę na niego. Wbijam zęby w jego kark i zaciskam szczęki, wbijam w międzyczasie w niego pazury i rozrywam go.
Dopadłaś ją, jednak zanim zginęła wczeła alarm.
Teraz w ogół Ciebie biegało pełno surykatek uciekających do sowich kryjówek.
A w między czasie kłapnę jakąś szybko szczękami czy przycisnę łapą do ziemi i ją dobiję, zagryzając.
Za obie. +60 PD
Idąc dalej doszłaś do wodopoju, gdzie pływa parę ryb.
Skradam się idąc pod słońce, aby mój cień nie padał na taflę wody. Przypadłam do ziemi. Zaczęłam obserwować, czy płynie jakaś ryba. Kiedy zauważyłam jedną, energicznym i szybkim ruchem łapy wyrzuciłam ją na brzeg. Wbiłam w nią swe zęby i pazury. Zaczęłam ją dusić, a w międzyczasie rozrywałam ją powoli na strzępy.
Powtarzam tą czynność wielokorotnie w razie potrzeby.
+25 PD
Kątem oka mogłaś dostrzec samotną antylopę.
Przylegam do ziemi, skradam się od niewidocznej dla antylopy strony, kryję się wśród traw, uważam na śmieci pod łapami. Zachowuję się cicho. Idę pod wiatr, oddycham płytko, stąpam cicho, kontroluje ruchy potencjalnej ofiary. Ogon trzymam nisko, jednak nie na tyle, aby nie szurać nim po ziemi. Kiedy jestem blisko antylopy, przerzucam ciężar ciała na tylne łapy i skaczę na nią. Jeśli będzie chciała uciekać, wbijam zęby i pazury w jej zad, przy okazji starając się przeciąć tętnice. W międzyczasie łapię ją za gardło szczękami, które ciasno zaciskam, aby ją udusić.
Antylopa rwie się i wierzga. Dusi się... Po chwili obezwładniona, w agonii umiera...
+ 60 PD
Do Spiżarni z nią, tak samo jak z resztą zwierzyny. Potem dalej na polowanie.
//Przy okazji proszę o wylosowanie, ile mam dodać do Statów - przeszłam na 2 poziom.
//W tym celu do Shetani...//
Wiatr niesie zapach zwierzyny, królików dokładniej.
Idę za zapachem.
Widzisz dużego królika, który właśnie je trawę
Przylegam do ziemi, skradam się od niewidocznej dla królika strony, kryję się wśród traw, uważam na śmieci pod łapami. Zachowuję się cicho. Idę pod wiatr, oddycham płytko, stąpam cicho, kontroluje ruchy potencjalnej ofiary. Kiedy jestem blisko zwierzaka, przerzucam ciężar ciała na tylne łapy i skaczę na niego. Wbijam zęby w jego kark i zaciskam szczęki, wbijam w międzyczasie w niego pazury i rozrywam go.
Królik zdechł zanieś go do spiżarni i wróć
//A ile PD za niego?
Do Spiżarni z nim i wracam.
//oj przepraszam//
Dostajesz 30 PD
Dzięki. Wracam na polowanie.
Zaczął padać deszcz, który utrudnia znalezienie czegokolwiek
Prycham cicho ze złości. Idę jednak dalej na przód.
Wpadasz na kamień
Syczę ze wściekłością, że potknęłam się o jakieś głupstwo. Idę dalej, tym razem ostrożniej.
Tym razem natrafiasz na małą rzeczkę, w której pływają rybki labiryntowe.
Skradam się idąc pod słońce, aby mój cień nie padał na taflę wody. Przypadłam do ziemi. Zaczęłam obserwować, czy płynie jakaś ryba. Kiedy zauważyłam jedną, energicznym i szybkim ruchem łapy wyrzuciłam ją na brzeg. Wbiłam w nią swe zęby i pazury. Zaczęłam ją dusić, a w międzyczasie rozrywałam ją powoli na strzępy.
Powtarzam tą czynność wielokorotnie w razie potrzeby.
Udało ci się w sumie w ten sposób wyłowić aż 12 rybek! Dostajesz za nie od razu aż 240 PD!
Nieźle! Idę z nimi do Obozu, potem wracam.
//Polowanie podliczone.
Słyszysz w pobliżu śpiew jakiegoś pawiana.
Pawian - rzecz święta. Nie zamierzam go zabić, jednak idę w tamtym kierunku. A nuż widelec Marfiki ma mi do przepowiedzenia przyszłe losy?
To jednak nie Marfiki, tylko jakiś zupełnie obcy pawian. Siedzi na zwalonym pniu i śpiewa cośtam sobie głośno, nie widzi cię.
Przylegam do ziemi, skradam się od niewidocznej dla pawiana strony, kryję się wśród traw, uważam na śmieci pod łapami. Zachowuję się cicho. Idę pod wiatr, oddycham płytko, stąpam cicho, kontroluje ruchy potencjalnej ofiary. Kiedy jestem blisko zwierzaka, przerzucam ciężar ciała na tylne łapy i skaczę na niego. Wbijam zęby w jego kark i zaciskam szczęki, wbijam w międzyczasie w niego pazury i rozrywam go.
Pawian wydał z siebie wrzask trwogi i już było po nim. + 40 PD
Tym razem zjadam go. Potem zakopuję szczątki i idę dalej.
Pawian okazał się niestety dosyć ciężkostrawny i rozbolał cię brzuch, ale to nic poważnego i wiesz, że wkrótce przejdzie. Zauważyłaś, że na ścieżce leży jakieś dziwne coś, wyglądające trochę jak zdarta ze zwierzęcia skóra, to coś dziwnie i niezbyt ładnie pachnie.
(jakby co jest to płaszcz z jakiś syntestycznych włókien czy cuś, no coś takiego, co zwykle noszą ludzie na jesieni)
Wolę nie wiedzieć, co to jest. Omijam to szerokim łukiem. Kto wie, czy to nie pułapka?
To coś nie ruszyło się z miejsca. Idziesz dalej i nagle wyczuwasz woń ludzi.
Niefajnie. Uciekam.
Po pewnym czasie zapach ludzi zniknął.
To świetnie. Oglądam się za jakąś "lekką" zwierzyną. Jestem w ciąży, ale polować nadal muszę.
Nieduża kuropatwa siedzi sobie na kamieniu, czyszcząc piórka.
Przylegam do ziemi, skradam się od niewidocznej dla kuropatwy strony, kryję się wśród traw, uważam na śmieci pod łapami. Zachowuję się cicho. Idę pod wiatr, oddycham płytko, stąpam cicho, kontroluje ruchy potencjalnej ofiary. Kiedy jestem blisko ptaka, przerzucam ciężar ciała na tylne łapy i skaczę na niego. Wbijam zęby w jego kark i zaciskam szczęki, wbijam w międzyczasie w niego pazury i rozrywam go.