Futbolin
Słuchajcie ,ponieważ trąbią dziś w wiadomościach o takim wypadku:
zaprzężone konie w dorożkę poszkodowały nastolatki odpoczywające na murku...
Generalnie konie zostały spłoszone i rzuciły się w bok na murek...raniąc siedzące tam dziewczyny..
Co o tym myślicie?? To musiało być totalne zaskoczenie dla koni skoro rzuciły się wprost na przeszkodę a nie do przodu..? Trochę dziwna sprawa...
I czy w tym przypadku wina leży po stronie koni??czy ludzi którzy nie umieją się zachować w towarzystwie zwierząt.?
hmmm sądzę, że to wina koni, wrednych, strasznych, zabójczych i krwiopijnych cieszących się cierpieniem innych, koni, które głupie i wściekłe rzuciły się na niewinne dziewczyny....
taka historia była też niedawno na Gubałówce
ja jestem wredna, ale uważam, że skoro czlowiek uparł się być najinteligentniejszym stworem na tej planecie, to nie może zrzucać winy na nikogo i nic poza sobą.
1. obecnie ludzie praktycznie nie wiedzą jak sie zachować przy zwierzakach. Wychowani na landrynkowych filmikach nie biora pod uwagę, że zwierz to zwierz i zawsze może zrobić coś dziwacznego i niebezpiecznego (pamiętacie ten wypadek z niedźwiedziem w telewizji?), co nie znaczy ze złego wedle teologicznego pojmowania zła . Nikt im nie mówi, że przy koniach nie wolno z niczego strzelać, machac jakimis szmatami, czy wybiegac znienacka, nie mówiąc o trabieniu np. co zapewne każdy miał sznasę zauważyć przejeżdżając przez drogi. ludziom poprostu się wydaje, że zwierzak to robot, i potem dziwia się, że konie się spłoszyły (konie płoszyły się zawsze bywały z nimi wypadki), a pies pogryzł dziecko, które wlazło na jego teren. ludzka glupota i tyle.
2. konie też bywaja niedouczone (podobnie jak ich opiekunowie), znudzone lub przekarmione (a takiego zwierzaka tez zbytnio roznosi), co niezmienia podstawy rzeczy, że odpowiada za to czlowiek.
Za: Gazetą Wyborczą
Koń przygniótł dwie koszalinianki
gz, mpr2009-07-20, ostatnia aktualizacja 2009-07-20 20:19
Dwie kilkunastoletnie dziewczyny zostały przygniecione przez konia który przewrócił się na nie na Rynku Głównym w Krakowie
- Do wypadku doszło w poniedziałek około godz. 14.30 - mówi Anna Zbroja z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Z relacji świadków wynika, że jeden koń z zaprzęgu dorożki zaszedł drogę drugiemu i ten się przewrócił.
Koń przygniótł znajdujące się obok dziewczyny. 13-latka ma otwarte złamanie nogi, o rok starsza koleżanka skarży się na ból kręgosłupa. Obie odwieziono do szpitala w Prokocimiu.
Nastolatki przyjechały do Krakowa z wycieczką z Koszalina. Tuż przed wypadkiem wycieczka zatrzymała się naprzeciwko kościoła św. Wojciecha. Dziewczynki usiadły na murku.
- Siedziałam na tym samym murku co one, jak tylko usłyszałam co się dzieje, uciekłam za kościółek - relacjonuje pani Anna, świadek wydarzenia. - Pamiętam, co się stało niedawno na Rynku.
Niedawno, czyli 10 dni wcześniej, podczas Festiwalu Teatrów Ulicznych w Krakowie, spłoszony koń ranił cztery osoby.
- Natomiast jakieś trzy miesiące temu uderzony w zad koń także spowodował wypadek, w którym ucierpiała dorożkarka - mówi Zbroja.
Prawdopodobnie po prostu nieszczęśliwy wypadek. Jeśli potrąciłby je samochód, nad którym kierowca stracił panowanie - nie byłoby takiego szumu pewnikiem. A tak: koń to wszak krwiożercze zwierzę rzucające się na turystów z rządzą mordu... Dzieciaków szkoda, ale np. pijani kierowcy robią statystycznie więcej szkód, niż spłoszone konie...
Prawdopodobnie po prostu nieszczęśliwy wypadek. Jeśli potrąciłby je samochód, nad którym kierowca stracił panowanie - nie byłoby takiego szumu pewnikiem. A tak: koń to wszak krwiożercze zwierzę rzucające się na turystów z rządzą mordu... Dzieciaków szkoda, ale np. pijani kierowcy robią statystycznie więcej szkód, niż spłoszone konie...
Nic dodać, nic ująć
Przed chwilą był ten temat poruszany w TVN24 i generalnie sposób, w jaki reporterzy podeszli do sprawy bardzo mi się podobał. Pokazano wypowiedź kobiety, która ma swoje konie i która głośno i wyraźnie powiedziała, że koń nie jest świadomy swojej siły, jest z natury płochliwym zwierzęciem i sam z siebie na pewno nie spowodował wypadku. Powiedzieli, że jeśli ktoś może ponosić winę za ten wypadek, to tylko człowiek. Pokazywano wypowiedzi przypadkowych ludzi, z których większość powiedziała, że dużo koni dorożkarskich pracuje po 8-10 godzin,w pełnym słońcu oraz [choć tu nie wiem czy wierzyć, czy nie] - zdarzają się sytuacjie w których dorożkarze poją konie alkoholem przez który konie rzekomo lepiej znoszą upał. o_O
Generalnie, koń został pokazany nie jako niebezpieczne i nieobliczalne zwierzę, ale jako siła robocza, narzędzie człowieka, która nie jest w stanie ponosić winy za podobne wypadki..
to mi się podoba
Tak zawsze sobie myślałam, słuchając o tego typu wypadkach, że przecież nie można tak na 100% stwierdzić, co spłoszyło konie? No bo nawet szmata czy coś równie 'strasznego' nie musiało wcale być przyczyną spłoszenia się koni. Takiego konia mógł przestraszyć nawet liść spadający z drzewa Mi ostatnio koń przestraszył się motylka, który przeleciał mu przed głową
A to, że ludzie nie potrafią się zachować przy koniach to już inna sprawa... Każdy z nas miał zapewne do czynienia z takimi bezmózgowcami, którzy stwarzali bardzo niebezpieczne sytuacje, jak dla koni tak i dla samego człowieka, będącego obok koni...
Czy to niedoinformowanie czy może zwyczajna ludzka głupota, idiotyzm?
Wiele rzeczy mogło spłoszyć konie.Jeszcze w takim miejscu jak rynek Krakowski.Ale jakoś dawniej nie było tylu wypadków z końmi w Krakowie czy teź Zakopanym.Cięzko zgadywać co było powodem takiego zachowania koni.Może faktycznie zmęczenie długą pracą,postojem w upale.A może ktoś próbował spłoszyć je specjalnie.Dla zabawy.Nie zdająć sobie sprawy jakie będą tego konsekwencje.Wszytskie opcje są możliwe.Może konie były młode i nie przyzwyczajone jeszcze do takiego miejsca.
Powiedzieli, że jeśli ktoś może ponosić winę za ten wypadek, to tylko człowiek.
Osoba która to powiedziała ma absolutną rację, bo jednak konie mogę spłoszyć się z jakiegokolwiek powodu, a osoba powożąca końmi powinna je na tyle ile może je przytrzymać i może wetdy nie było by tego wypadku.
To, że człowiek jest odpowiedzialny, nie znaczy że odpowiedzialny jest powożący. Martunia005, próbowałaś kiedykolwiek przytrzymać 1,2 t "przerażonych mięśni"? Najspokojniejszy koń potrafi przestraszyć się śmiertelnie - uciekając ratuje życie - bynajmniej w swoim mniemaniu. Uwierz, takie zwierzę nie zareaguje nawet na szarpanie za przysłowiowy łańcuch od roweru włożony do pyska... Ból jest mniej ważny od życia...
Moim zdaniem aby w przyszłosci unikać takich wypadków warto byłoby podjać próby zmiany mentalności społeczeństwa jako takiego. Uświadomić ludzi, że koń to zwierzak przyjazny otoczeniu, ale i płochliwy. Że to, iż odskoczy, poniesie - nie jest jego winą - a stanowi dla niego naturalny oddźwięk instynktu samozachowawczego. dlatego w pobliżu koni pod żadnym pozorem nie wolno zachowywać się głośno, gwałtownie, etc...
Osobiście doświadczyłam niestety skutków idiotycznych zachowań ludzi w lesie
Przykład 1: jadę na młodym, 3 letnim koniu - 2 konie w terenie. Na przeciwko idą "panie miłe inaczej" uprawiające tzw nordic walking (czyli takie, które robią dziury w ziemi kijkami). Z uprzejmym "dzieńdobry" proszę, aby przez moment nie machały kijkami, bo mój koń bardzo się boi - panie ostantacyjnie machając przebiegają prawie koło mnie, bo mi tu być podobno nie wolno ( ) - ląduję z koniem w krzakach, koń kaleczy porządnie nogi i boi się jeszcze bardziej... A wystarczyłoby stanąc dosłownie na minutkę i pozwolić nam spokojnie stępikiam przejechać obok...
Przykład 2: zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Jestem sobie w lesie na doświadczonym (na szczęście) koniu. Jakiś niezmiernie mądry człowiek zaczyna rzucać petardy pod nogi wierzchowca... Koszmarna panika, koń nie wie czy uciekać w górę, czy w dół, w końcu przewracamy się razem na śliskim podłożu :-/ szczęściem nic nam sie nie stało...
I kolejne: jadę na świeżo zajeżdżonej klaczy sama w lesie. Patatajek, luzik, koń zadowolony, ja też. Z podporządkowanej drogi za nami wyjeżdża na główną rozklekotana nyska leśników. Panowie uśmiechają sie i machają przyjaźnie, trzymajac isę cały czas ok 15 m za nami - koń przyspiesza przestraszony (pozwalam lekko dodać), oni również. Nie ma gdzie skręcić, aby przepuścić auto, a ja czuję, że tracę panowanie nad przestraszonym zwierzakiem - sterowność jest zachowana, ale nad prędkością nie mam kontroli... Po obu stronach zwarta ściana iglastych drzew... I tak okazało się, że mój koń może na prawde wiele kilometrów zapylać dobrze dodanym galopem - dopiero na jakiejś polanie udało się skręcić, zatrzymać konia i przepuścić miłych panów, którzy nie mieli najmniejszego pojęcia, że przyspieszając straszą konia do granic jego psychicznej wytrzymałości
Przykład 4: Jadę na kopiącym koniu, na przeciwko idzie sobei matka z dzieckiem w wózku. Proszę o zejście w bok, bo nie wiem czy zwierz nie machnie nogą i nie trafi dzieciaka... Pani ma w nosie, bo z boku jest nierówno i nie ustapi mi miejsca. Kierując się tym, że krew z kopyt źle się zmywa - wjeżdżam między drzewa aby przepuścić panią ostentacyjnie kroczącą powolnym stępem a koń nie wiedząc co siedzieje - kopie w drzewo uszkadzając sobie kopyto...
Kolejny: w lesie spacer na klaczy ze źrebakiem. Źrebak luzem. Z przeciwka zapyla samochód (tak w lesie samochód nie leśników). Wyskoczył na tyle nagle, że klacz odskoczyła przerażona w bok (było gdzie na szczęście), ale źrebak nie zdążył - wpadł pod auto. Skończyło się na kilku szwach o rozbitym samochodzie... Koszty leczenia konia pokrył kierowca nie chcąc z logicznych względów wzywać policji...
Wszystkich tych i wielu im podobnych sytuacji można by było uniknąć, gdyby ludzie, którzy je spodwodowali zdawali sobie sprawę z konsekwencji...
Gaga, współczuję 'doznań" .
Ale niestety, ludzie albo z czystej zlośliwości lub bezmyslności tak się zachowują, a nieraz - z zasady sa mili, kiedyś przejeżdżałam obok samochodu z otwartym wszystkim i uruchomionym silnikiem (nie pytajcie po co, stał na leśnym dukcie ), pan był bardzo mily, nawet wyłączył silnik jak mnie ujrzał, ja grzecznie podziękowałam, a on, gdy już go minełam, (ale tak metr, dwa) z hukiem zamknał bagażnik. I w mojej kobyle (wtedy jeszcze pięknej i mlodej ), zagrała krew arabskiego dziadka i oczywiście dała dyla. a przecież facet pewnie nie wiedział, że tak nie można robić przy koniach. Może program doszkalający, na podobieństwo tych o psach?
Martunia nie powoziłaś nigdy i stąd wynika Twoja niewiedza jak wyglądają przerażone konie w zaprzęgu.Uwierz, że nić zatrzymasz ciagnąc lejcami (w żadnym wypadku nie należy tego robić!) ani hamulcem.Tylko skracać i odawac lejce.Na przemian.Ja miałem taką przygodę z dwoma ogierami ślaskimi.I wóź był pełen gnoju.Konie poszły tak jakby nić nie ciągnęły.Dopiero kółka zataczane na zaoranym polu zniechęciły je do dalszego cwału.Duźe koła.Szczęście, że płotów nie było.A człowiek, który ze mną jechał znał się nieźle na pracy z końmi.I dzielił mi w tym momencie duźo cennych praktycznych rad.Hoduje je z sukcesami od 25 lat.I doświadczenie miał nieliche.
Niestety ludzie sa złośliw i potrafią nie tylko trąbić, ale machać czymś przez otwartą szybę samochodu.Niewiele czasami barkuje do tragedii.Na pewno ważne jest takźe to, żeby dobierac konie o sprawdzonych charakterach do zaprzęgu.Podobno to się da zrobić, ale metody nie są mi znane do końca.Machanie szmatami,trzaskanie pokrywami,szelszczenie workami.Do daje efekty podobno.Nie wiem.Nie sprawdzałem.Wiem, że z czasem koń się przyzwyzcaji.Ale tylko cierpliwości i praca da efekty.Czasmi dłuższa czasami krótsza.Zależy od konia.
stąd wynika Twoja niewiedza jak wyglądają przerażone konie w zaprzęgu.Uwierz, że nić zatrzymasz ani hamulcem.
Ja niestety miałam okazję zobaczyć
Nie wiedząc co zrobic z szetlandem postanowiłam przyuczyć go do zaprzęgania.
Fajnie szło z dwoma lonżami, oponą, nawet sankami.
Kupiłam więc sulki i szory.
Uprząż, pierwsze zaprzęganie - wszystko kuc znosił ze stoickim spokojem.
No to na uwiązie oprowadzanie w sulkach- tez spokój.
Nawet kłus szedł dobrze.
Zachciało się nam z córką wsiadać od razu i jechać , ale oczywiście ja prowadziłam go za uwiąz.
I przy zatrzymaniu dyszelek dźgnął go w łopatkę.
Kuc wyskoczył z czterech w górę, dyszelek znowu dźgnął, więc kucor ruszył w szalony galop kopiąc to , co mu siedziało na zadzie, czyli sulki ( oczywiście one nie maja hamulców).
Ogier nie lubi, jak mu siedzi się " na zadzie"
Smigał z tymi sulkami między drzewami , przewrócił się, podniósł i znowu biegł.
Koń najpierw zdumiony tylko patrzył , a potem dołączył się do biegu.
Jak nam wrócił ( albo opuścił ) rozum, to zagrodziłyśmy własnymi ciałami w poprzek wybieg , żeby go zwolnić.
Na szczęście to szetland z dużym instynktem samozachowawczym, więc nie wpadł w podłączonego pastucha , ani nie staranował bramy , tylko w końcu zatrzymał się pod nią.
A tak dobrze szło
Sulki teraz służą jak kwietnik
To i tak niexle poszło.Ja przy swopim koniu przy piewszym zaprzeganiu obejrzałem kopyta od dołu.Stał niby spokojnie.Uprząż przyjął juź parę razy i oprowadzany był w niej kilkakrotnie.Parwdopodbnie dyszelki go tak zdenerwowały.A był w nie zaprzegany piewszy raz.Dobrze, że nikomu nić się nie stało.Lepsze numery robił gdy jako 2 latek zaczynał być lonżowany.To było rodeo...
próbowałaś kiedykolwiek przytrzymać 1,2 t "przerażonych mięśni"?
Jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytaucji.
Martunia nie powoziłaś nigdy i stąd wynika Twoja niewiedza jak wyglądają przerażone konie w zaprzęgu.
A tu cię ździwię bo jak byłam parę lat na obozie to uczyłam się powozić zaprzęgiem. Lecz wtedy były zaprzegnięte dwa kuce szetlandzkie i są nad zwyczaj spokojne.
To zupełnie inna sprawa.Na obozie masz do czynienia z końmi sprawdzonymi.A i tak kuców teź byś nie utzrymała.Zdzwiony jestem bo nie trzyma się koni spłoszonych koni na siłę.To nić nie daje.A spłoszyć poza tym moga się takźe te najbardziej nawet spokojne.Kwestia okolicznośći.
Martunia nie powoziłaś nigdy i stąd wynika Twoja niewiedza jak wyglądają przerażone konie w zaprzęgu.
zgadzam się ze zdaniem MIchała
rok temu założyłam karego kf do maratonówki z hamulcami tarczowymi. Nadmienię,że kucem owym tydzień wcześniej odwoziłam TEŚCIOWĄ na dworzec.
Jadąc tysiączny raz tą samą drogą, wyskoczył na nas z piekielnym jazgotem kundel, który zwykł był wisieć na łańcuchu przy budzie. Kuc odpalił wrotki i oboje z mężem nie daliśmy rady gada zatrzymać, mając hamulce tarczowe do pomocy!!Wylądowaliśmy w rowie, ja dokładnie pomiędzy dyszelkami, wyłapałam kopa z dwóch po plecach, całe szczęście ślizgiem, lejc nie puściłam do końca.
Z szorów nie zostało słownie nic. maraton cały. Właściciel psa udawał,że nie ma go w domu. Brykę musieliśmy sami z rowu wytargać, niby nikogo nie było do pomocy, a wiocha 2 tygodnie opowiadała jak to Piekły w rowie siedzieli z koniem i to TAKIM MAŁYM!!!!
Mi przy wyprowadzaniu na lonżownik umiejscowiony koło łąki wyskoczyła za zarośli kuroptawa.Koń był młody,ogier miał trochę ponad 2 lata.Efektem tego zdarzenia było leczenie stopy i palców przez 2 miesiące.Wystarszył się nagłego łopatu skrzydeł,całego zdarzenia poszedł do góry i opadająć ,,nie zauważył" mojej nogi Tak bywa.Deba nie stanął, ale podniósł się na zadnich nogach.Generalnie nie miałem z nim juź później żadnych problemów.Tylko te wynikające z nowych dla niego rzeczy i młodości.No i pewnie faktu, że był ogierem do 2,5 roku.Do tego czasu jednak był juź oprzęgniety.Oczywiście nie tak, że codziennie chodził i ciągnął.Dawkę wysiłku zwiększałem mu stopniowo i pwooli.Nie tak, że ciagnął wóź od razu z dwiema tonami.W żadnym wypadku.Do czasu kastarcji chodził ze starszym koniem jak juź się przyzwyczaił do uprzęzy,okularów itp.Raz, dwa razy w tygodniu.Głównie po drogach polnych.
Probelm przy oprzeganiu był teź taki, że nie znosił ogłwia z okularami.Nie znał,bał się.Wymagało to zabiegów by go przyzwyczaić do nich.Miał łaskotki prawdopodobnie i się bał.Ale po miesiącu juź się przyzwyczaił.Codziennie miał wkładane i zdejmowane.No i drapanie za uszkami codzienne... Geberalnie dało to pozytywny efekt.
Wystarszył się nagłego łopatu skrzydeł,
Dlatego u nas w stajni mieszkają kury, a na pastwisku gęsi i krowy.Wiele strasznych rzeczy dla naszych koni jest całkowitą codziennością.
I dobrze.Gratuluję zdrowego podejścia do sprawy.To w końcu normalna rzecz, że koń musi poznac wiele rzeczy.I przyzwyczaic się do tego.Jak dla mnie liczy się charakter konia.Bo temperament może mieć wesoły, ale musi mieć dobry charakter.Chętny do pracy,odwazmy.A jak jest młody ma prawo się bać czegoś nowego.A na szybko to sie konia nie zrobi.Na szybko to pierogi mozna odgrzać Kupne
Tam gdzie miałem konia kur juź nie było ani krów.Choć to piękna wioska jest Psy i owszem.Ale tych się slązaki jakoś nie bały.Zreszta małe konie sa bardziej wymagające pod względem przygotowania.Tak uważam.Choć pewnie nie jest to regułą.Znałem na ten przykłąd hucułka 5 letniego przyuczanego do parcy w zaprzęgu.Bardzo ambitny i dzielny.Chciał w zaprzegu pzreciagnąć slązaka
I niewiele mu brakowało do tego.Ale miał jeden minus.Nie umiał,nie chciał wykonać skrętu w lewo.Ani w pojedyńce, ani w parze.Za żadne skarby świata.Taki nie wiem uparty.Czy teź bał się tego.Nie wiem.Nie chciał po prostu.Długo to trwało zanim sie przekonał.Z powodzeniem kryje teraz w Kotlinie Kłodzkiej.
I dobrze.Gratuluję zdrwoego podejścia do sprawy.To w końcu normalna rzecz, że koń musi poznac wiele rzeczy.I przyzwyczaic się do tego.Jak dla mnie liczy się charakter konia.Bo temperament może mieć wesoły, ale musi mieć dobry charakter.Chętny do pracy,odwazmy.A jak jest młody ma prawo się bać czegoś nowego.A na szybko to sie konia nie zrobi.Na szybko to pierogi mozna odgrzać Kupne
no świete słowa
wyobraźcie sobie stado 10 sztuk białych gęsi zrywających się z łopotem skrzydeł bo "lotobiegu" przez pastwisko, bo orła zobaczyły. Potem byle białe reklamówka nie robi już wrażenia.
Kuce moim zdaniem uczą się szybciej niz duże, ambicji im duże mogą pozazdrościć, ale faktem jest,ze jak raz uda im się człowieka w "konia" zrobić to potem wiecznie próbują!
No własnie kiedyś były na wsiach gęsi,kaczki,krowy,owce i koń to widział i znał.Teraz co najwyżej można mu pokazać na zdjęciu te zwierzeta Dawno nie widziałem pasącej się krowy jadąć gdzieś przez wioski,a gdzie tu gęsi czy kaczki...Teraz koń lepiej zna tira,wywrotkę,dźwig,motory niż rasy bliższe mu w naturze Co ma teź swoje dobre strony.Z tym, że teraz mało kto powozi koniem po ulicach celach innych niź dorożkarskie.Wracając do meritum cięzko jednoznacznie okreslić co mogło być przyczyna takiego, a innego zachowania koni w Krakwoie.Poza tym to chyba juź drugi taki przypadek w tym miescie.Nie wspominająć tego w Zakopanym zimą.
Tak konie pracują bardzo długo i nie wiem czy mieliscie okazje widziec te konie po całym dniu pracy: kopyta podrapane kostka brukowa, siersc przepocona i na maksa zakurzona, czesto tez cierpia oczy konia no i oczywiscie upał czy mroz...
Moze to ma sens ?? Konie przemeczone praca staja sie drazliwsze??I łatwiej sie płoszą??
kopyta podrapane kostka brukowa,
nierozumiem..
upał potrafi byc zabujczy ostatnio moja włoska kuzynka miała wypadek z powodu upału i głupiego gza. Koń się wściekł na sam dźwięk muchy, odpalił tzw wrotki i zabrał się na ogrodzenie 150 cm, oczywiście było za wysoko skutkiem czego wyglebili, płot połamany, koń pozdzierany,a kuzynka na obserwacji w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu.
A jak jeszcze dojdzie do upału brak częstego pojenia to może być przyczyną padnięcia.A oto bardzo smutny przykład z nieodległego czasu.Niestety tak bywa często podobno w Zakopanym...
http://wiadomosci.gazeta....enia.htmltrofy.
http://wiadomosci.gazeta....zemeczenia.html
http://www.youtube.com/watch?v=50Xn6c3Z4uw
to jest przerażające. Własnie czytałam o tym w "metro". Ale mam jedno pytanie do tych turystów - czemu nie zsiedli w drodze i nie zareagowali widząć, zę koń się słania?
Czyzby klasyczne, zapłaciłem więc jadę? I dopiero jak zwierzak padnie, to prokuratura?
Ludzie, obejrzyjcie sobie film z tej sytuacji
Widać wyraźnie, że koń dobrze utrzymany - zobaczcie drugiego - nie sądzę, aby konie żyły w skrajnie różnych warunkach!! Powożący nie okłada konia lejcami - rozciera go i odpiera "ataki widzów", którzy każą konia poić - przecież Wy - koniarze doskonale powinniście wiedzieć, że spoconego konia napoić nie wolno pod żadnym względem... Koń ewidentnie dostał albo ataku serca, albo poważnego udaru, ale nie padł z wycieńczenia... Bynajmniej tyle mogę wnioskować z filmu... Zdaję sobie sprawę, że konie w turystyce ciężko pracują, ale szczerze pisząc w tzw rekreacji mają o wiele gorszą robotę a i często są źle utrzymane... Te konkretne konie z Zakopanego (czy okolic) wyglądają na prawdę dobrze.... A nagonka na górala to kolejna bezsensowna akcja mediów - czy to tzw. "zielonych", czy a propos ostatnich akcji z bryczkami... Otwórzcie oczy i postawcie się w sytuacji tego człowieka...
Na jakim portalu można obejrzeć film ?
Gaga, ja Cię w 100% popieram..
Ludzie to potrafią szukać zewsząd winnych.. a to raz, że woźninca winny, a to dwa, że ludzie z bryczki nie zsiadli..
Swoją drogą w telewizji był wywiad z kobietą z jakiegoś stowarzyszenia opieki nad zwierzętami w Zakopanym, która twierdziła, że koń może uciągnąć tylko tyle ile sam waży.
I tamte konie mogły uciągnąć 2x600kg(bo tyle mogą najwiecej ważyć).Czyli 1200kg, a były przeciążone bo:
-wóz 500kg(w życiu nie przypuszczała bym, że taki wóz tyle waży, bo skoro zwykły człowiek jest w stanie go przesunąć, to chyba powinien mniej.. ale nie znam sie)
- ludzie, szt. ok 20 razy 80kg czyli 1600kg.
Co wzchodzi razem 2100kg.
Z czego wynika, że konie o 900kg ciągneły za dużo..
Ale ja pierwszy raz słyszę, że koń jest w stanie uciągnąć tylko tyle ile waży..
Czekam na opinie bardziej doświadczonych, bo ja woziłam w podobnym wozie po 20 osób mniejszymi końmi i nic im się nie działo złego..
kermit, film był na youtube, ale jest juz skasowany przez uzytkownika, który sprzedał matweriał tv
Koń może uciagnąć tyle ile sam waży? To dziwne, ciekawe co na to konie pociągowe.
Natomiast co do owego wypadku - niestety, tylko czytałam o nim, filmu nie da się obejrzeć. Z czytania wypada makabrycznie.
I jednak mam pytanie - czy jesli koń się słania ( z udaru, zasłabniecia, ataku serca), to turyści nie powinni wysiąść z bryczki? Woźnica nie powinien ich o to poprosić? jesli zwierzak zachoruje nagle - nikt nie pisze, ze był głodzony czy katowany - to nie potrzeba reagować?
.
Ludzie to potrafią szukać zewsząd winnych.. a to raz, że woźninca winny, a to dwa, że ludzie z bryczki nie zsiadli..
Tzn- winien był koń?
Bo jednak padł na górze - na złość woźnicy umierał przez 2 godziny na rozpalonym asfalcie.
Trzeba zobaczyć jak wygląda ten podjazd pod Morskie Oko.
To 9 km w górę, serpentynami, często strome podjazdy.
No i wysokosc ok 1390 m n.p.m .
Czy wiesz ile jest tlenu w takim powietrzu?
Jak cięzko pracują płuca i serce?
Uważasz, że ciągnać wóz przeznaczony na 14-15 osób jest lekko ?
A do tego wozu woźnica upchnął 20, czy 21 osób.
Nie porównuj ciagnięcia takiej samej ilości osób po płaskim terenie z tamtymi warunkami.
I jeszcze upalny dzień, czyli doskonałe warunki dla udaru słonecznego luc cieplnego.
Nawet jesienią konie pracując tak ok 2 godzin pod górę( jeden kurs ) są spocone,
A w upały???
Wożnica tłumaczył, że nie przemęczył konia tylko.. koń był poważnie chory
Ale dutki najważniejsze
kermit, film był na youtube, ale jest juz skasowany przez uzytkownika, który sprzedał matweriał tv
Słyszałam na własne uszy wypowiedź tego chłopaka , tłumaczącą usunięcie swojego filmiku.
Mówił, że zaczął dostawać pogróżki od górali- co akurat wcale mnie nie dziwi.
Literówki
guli, jak zwykle rozumiesz tylko to co chcesz zrozumieć, albo rozumiesz źle..
guli, jak zwykle rozumiesz tylko to co chcesz zrozumieć, albo rozumiesz źle..
Przede wszystkim źle , bo tak niektórym wygodnie
Wystarczająco najeździłam się konno po górach, znacznie niższych, bo w Bieszczadach, żeby poznać taką pracę koni , choć pod siodłem.
A nad Morskie Oko zabrałam się raz końmi.
I nigdy więcej.
Powinna być tam kontrola weterynaryjna na każdym kroku.
I odpowiednich służb , żeby ukrócić to upychanie ludzi ponad normę.
Ktos pisał, że biedni górale wnoszą spore opłaty za tą działalność.
A ile kosztuje miejsce na wozie jednej osoby?
Ja zapłaciłam 40 zł za wjazd na górę.
Nawet jeśli konie traktuje się jak narzędzie, to należy o te narzędzia dbać, nawet we własnym interesie.
Nie mówić o tym, że są odpowiednie ustawy, tylko ludzie milczą , bo tak wygodniej.
I kto zechciałby zadzierać z góralskim lobby.
Nawet jeśli konie traktuje się jak narzędzie, to należy o te narzędzia dbać, nawet we własnym interesie.
to jest jedna z największych bolączek naszego kraiku. Ludzie nie traktują niczego porządnie. Tylko jeśli rozleci się lopata czy traktor (bo nikt nie reperuje, nie przetrzymuje w odpowiednim miejscu), to nie da się porównać z cierpieniami tak samo traktowanego zwierzaka.
i niech nikt nie mówi o biednych goralach. biedni to byli zanim zaczął się bum na Tatry.
po co zapłaciłaś 40 pln ... przecież żal ci tych koni to trzeba było iść pieszo ...
popyt równa się podaż ... nie ma chętnych koń odpoczywa
ale najłatwiej wepchnać tłuste dupsko na wóz i narzekac jak to straszny baca do konia krzyknął wioooo ....
a jak padł koń ( nie wygladął na zamożonego ) to wspaniali turyści robią sobie fotki i filmiki przy konającym koniu ...
to było znecanie się nad zwierzciem zbiorowe ...
lub zwykły traf losu bo koń który miał końskie zdrowie po prostu zszedł na zielone pastwiska ... tak też bywa ..... ( napewno nie z przemęczenia )
Wystarczająco najeździłam się konno po górach,
Gratuluje znajomości geografii.. Widze, że doskonale wiesz gdzie leży Bielsko-Biała.. jeśli TYLKO TY sie po górach najeździłaś..
Zgodnie z ustawę, która obowiązuje jeszcze z lat 60 o masie ciągnietego wozu/ciężaru
przez konia z ładunkiem.Obowiązuje przelicznik .Koń waga 500 kg może ciągnąć ciężar o wadze 1500 kg.Jesli waży więcej ciężar wzrasta.Oczywiście mowa o wozie na gumowych kołach co znacznie obniżyło opór toczenia.Oczywiście chodzi o obciążenie na równym terenie.Bez wzniosów.
tak sobie mozemy gdybać i gdybać.. i nic..
możemy gdybać i nic, a może uda ruszyć się sumieniem choć kilku osób. A potem kilkunastu.
artanis to idz do prosektorium tam też wiele się dzieje co nie ogląda światła dziennego ...
skoro profanację zwłok konia uważasz za sukces obrońców zwierząt to ci gratuluję ...
zamiast dac jabłko , wodę , wezwać weta to maniacy filmiki kręcili i zdjecia rodzinne sobie pstrykali ....
zatem zrobię sobie fotke przy flakach świni wujka heńka .... bo gdyby nie ta fotka to nikt by nie słyszał o świni wujka heńka ....
idż się lecz obrońco dramatycznych scen ...
u nas pojawiła sie taka moda trendy żeby jak najwiecej nagrać , nakręcić , naskarżyć , podkręcić lub uprzejmie donieść ... takie zachowanie godne polaczka katola ...
Amba znieczulica nie jest obecna w tym społeczeństwie od wczoraj.To juź trwa długo.Wszysycy boją się podjęcia decyzji i odpowiedzialności.
Michał, o tym to ja wiem. I co? Mam nic z tym nie robić? To jest w porządku? wszyscy strasznie tchórzliwi się zrobili.
a ja ysle, niestety, ze przede wszystkim g... ich wszystko obchodzi, a jeszcze bardziej lubią oglądać dramaty. Konającego konia, pokiereszewone dziecko. Żeby było o czym gadać przy piwie
znieczulica nie jest obecna w tym społeczeństwie od wczoraj.To juź trwa długo.Wszysycy boją się podjęcia decyzji i odpowiedzialności.
dokładnie
20 lat temu, w niedzielę, pod nieobecność opijanego stróża w pewnej akademickiej stajni wytrzewiła się podczas porodu klacz. Klacz konała w mękach bo nie było komu podjąć decyzji o uśpieniu klaczy.
artanis to idz do prosektorium tam też wiele się dzieje co nie ogląda światła dziennego ...
w prosektorium też troche czasu spedziłam.. czy twoim zdaniem prosektorium jest złe?
Czy sekcja jest profanacją ciała zwierzęcia?
Czyli w tym przypadku sekcja jest zła?
prosektorium nie jest złe ale pozwolić konac konikowi dwie godziny to z lekka przegięcie pały ... na co się patrzyli grube dupska z kamerami i aparatami ... chcieli wszystko nagrać żeby było jak donieść na górala .... winny góral bo jego kon padł przez grubych leniwych turystów ... ale jedno turystom trzeba przyznać jak zapłącili za atrakcję to ją mieli w pełnej krasie ...
aratnis a ciebie tam nie było ?
Przepraszam,że napiszę tu,ale nie mogę znaleźć.
Istnieje wątek o poszukiwanych koniach ?
prosektorium nie jest złe ale pozwolić konac konikowi dwie godziny to z lekka przegięcie pały
a co ma prosektorium do opisywanej sytuacji.. oświeć mnie..
http://wiadomosci.gazeta....szczesliwy.html
http://wiadomosci.gazeta....zczepienia.html
Zgadza się, Artanis. Niestety górole tłuką kasę ile wlezie, nawet kosztem koni, bo jak zauważyłaś, biedy raczej nie cierpią i spokojnie wystarczyłoby im zrobić dwa, trzy kursy dziennie, zwłaszcza że sezon w górach, w przeciwieństwie do morza trwa cały rok.
I wtedy oszczędzili by sobie takiej... "reklamy".
Acha, fajnie, ze koń był szczepiony i dobrze utrzymany, zdaje się nikt nie twierdził, że był głodzony i zaniedbany. Zamęczyć mozna istotę nawet doskonale odzywioną i w dobrej kondycji. Proszę przegonić zdrowego, odzywionego człowieka piećdziesiąt kilometrów w pełnym słońcu, z plecakiem. Ciekawe, jak się będzie po tym czuł.
Oczywiście, koń mógł paść na kolkę, to się zdarza w najlepszej rodzinie, ale pozostaje jednak pytanie, czy objawów kolki nie było widac wcześniej? Bo zazwyczaj widać. I czy jednak TOZ nie powinien wpłynąć na woźniców, by konie miały jakiś limit godzin pracy i nie zasuwały na okragło od rana do wieczora...
to za jeden kurs ma ok 500zł. za 500zł utrzyma konia przez miesiąc..
No a dom i całą rodzinę ? Przecież to jego 'wykonywany zawód' a nie tylko przygoda z koniem.
500 zł na jeden kurs, kursów trzy, czyli dziennie 1500, czyli w miesiącu liczmy, że 1500 razy 20 (odpuszczam dwa wolne dni w tygodniu, jak normalnie)... to daje 30 000. Eee... Czyli miesiecznie tyle, co sporo ludzi na rok nie zarabia. Kiepski utarg?
kurczę, że też człowiek się urodził Górolkom
Artanis, może się zastanów nad byciem "tym woźnicom", zwłaszcza, że konie miałyby u ciebie pewnie milej
gdyby tyle zarabiali powozili by najlepszymi slazakami , perseronami lub shairami ...
wozy by były na poduszkach powietrznych a baca sam napewno by nie powoził tylko kozacy z ukrainy ... do tego zaraz jakieś TESCO by wykupiło drogę nad morskie oko i koniec z naszym produktem krajowym górali ....
także troszkę więcej ekonomii należy postudiować ... amba policzyłas wszystko od ręki i same kwoty brutto ... a co konia dostał gratis , a wóż , a licencja , a pozwolenie , a stroje ludowe , a utrzymanie konia i rodziny , a inwestycje , a podatki a zus .....
jak to mówią górale ....pppprrrrrryyyy bo się zagalopowaliście ....
gdyby tyle zarabiali powozili by najlepszymi slazakami , perseronami lub shairami ...
mam wątpliwości
sądząc z tego co widać w Świnoujściu, gdzie są porwane uprzęże, rozpadające się "dorożki" z obskurnymi plandekami, wozacy w strojach i manierach o pomstę do Boga proszącymi i konie najgorszego gatunku, duży zarobek niekoniecznie pociąga za sobą chęć do wydatków. Całe szczęście ,że jest już kolejka, to całe to "dorożkarstwo" umiera śmiercią naturalną.
Wystarczy przejść na druga stronę granicy, aby zobaczyć inny koński świat.
Eleganckie bryki, wagonetki z hamulcami zaprzężone w pary grubasów. Eh...
http://www.gs24.pl/apps/p...JSCIE/977185452
http://www.eswinoujscie.p...m-nadzorem.html
http://forum.gazeta.pl/fo...ami_ciagna.html
arkady66, alez przeciez zarabia się po to, żeby utrzymać rodzinę, zapłacić zus, zainwestować. Nie mówię, że baca ma 30 000 na piwo. Ale ja chciałabym zarabiać 30 tysiaków, nawet jesli za to trzeba by było utrzymac konie, opłacić licencję itp. Myślę, że sporo by mi jeszcze "ostało".
Czyżby ini, którzy zarabiają 30 000 na rok nie musieli utrzymywać rodziny? Nie musieli opłacać ZUS-ów? szczegolnie, że nie wiem jak to się ma, ale czy bacowie przypadkiem nie jadą na KRUSie? Nie wiem, moze nie, ale wcale bym się zdziwiła.
Nie zmienia to podstawy rzeczy, że w ciągu trzech dni mogą zarobić ok.4500 z palcem w nosie. Nawet jesli brutto, to niezła kasa. A co do tego, że nie mają super koni - edzia napisała powyżej. Inwestuja w swoje samochody, a nie w konie.
nie chcę się kłócić ale kazdy z nas chyba najbardziej dba o to z czego zyje ....
przecież jak mu się bryka rozsypie lub padnie koń to straci żródło utrzymania ...
myslicie że są tak krótkowzroczni ?
to tak jakby spojrzec na taksówkarzy ... jeżdzili dużymi fiatami ale kiedy zarobili kase szybko się pojawiły nowinki właśnie na postojach taxi ... nowe modele aut , CB tradio , najnowsze modele tel komórkowych ... a u górali jakos tego nie widać ... owszem jakos to wyglada ale do super poziomu im daleko ...
edzia69 nawet w linku widać że te konie w świnoujściu wygladają żałośnie ... to co z tą kasą robią ?
edzia69 nawet w linku widać że te konie w świnoujściu wygladają żałośnie ... to co z tą kasą robią ?
no właśnie, mają po kilka "zaprzęgów" ale ot takich, a jak przyjechała raz elegancka bryka z Zakopca to mu batem konie na mieście płoszyli....
nie mówiąc o tym ,że 2 razy spłonęły stajnie razem z końmi.
nie chcę się kłócić ale kazdy z nas chyba najbardziej dba o to z czego zyje ....
przecież jak mu się bryka rozsypie lub padnie koń to straci żródło utrzymania ...
myslicie że są tak krótkowzroczni ?
powinno się tak mysleć, ale sorry, sporo górali (nie mówmy, że wszyscy, bo to na pewno nieprawda) ma mentalność "pegieerowsko-polską" - byle było. Zainwestować w konie? Po co? Można kupić plazmę. zatrudnić kogoś? Po co? A jeszcze okradnie. Koń nie samochód, nie zaszpanujesz nim w pobliskiej dyskotece. Po co więc kupować drogie.
Góralskie bryczki i tak nieżle wyglądają (np. w porównaniu z tymi ze świnoujścia ), ale sądzę, że wielu baców nie pozbyło się owej krótkowzroczności. I, może, wbrew pozorom przydaby się inwestor, który byłby ZMUSZONY dbac o czasy pracy, warunki ogólne, badania weterynaryjne i tym podobne duperele, ktore godzą w "góralska wolność".
co do taxi - każdy woli jechac fajnym samochodem, łatwo to zauważyć i zrozumiec, więc taksiarze poszli po rozum do glowy, by ich nie wygnali z rynku ci lepsi.
a na Morskim Oku? kto robi konkurenję góralom? Turyści i tak pojadą.
.
Acha, fajnie, ze koń był szczepiony i dobrze utrzymany, zdaje się nikt nie twierdził, że był głodzony i zaniedbany. Zamęczyć mozna istotę nawet doskonale odzywioną i w dobrej kondycji. Proszę przegonić zdrowego, odzywionego człowieka piećdziesiąt kilometrów w pełnym słońcu, z plecakiem. Ciekawe, jak się będzie po tym czuł.
Oczywiście, koń mógł paść na kolkę, to się zdarza w najlepszej rodzinie, ale pozostaje jednak pytanie, czy objawów kolki nie było widac wcześniej? ...
O przyczynach zgonu można sobie gdybać , bo nie było lekarza ani sekcji zwłok.
Ale z całą pewnością można wykluczyc zdarzenie losowe, czyli wypadek.
Zdrowy koń, przyzwyczajony do takiej pracy przeżyje- co zresztą zrobił jego współtowarzysz z zaprzęgu.
Ale ja mocno wątpię, żeby koń był zdrowy , zwłaszcza, że woźnica w pierwszych słowach ( jak wynika z filmiku puszczonego kawałkiem w TVN) uznał, że to był zawał.
Czyli musiał wiedzieć, że koń ten miał problemy z krążeniem, czego skutkiem mógł być zawał , udar , czy kolka.
Mając konia z takim schorzeniem, nie zaprzęga go się do ciężkiej pracy w upale.
Turysta filmujący twierdził, że koń już w czasie jazdy "robił bokami" i przykro było na niego patrzeć.
Sprawa reagowania turystów.
W pierwszym odruchu byłam oburzona, a potem zastanowiłam się.
Dla ludzi niezwiązanych z końmi, koń to stworzenie kompletnie obce , śmierdzące, stworzone do każdej pracy.
Przecież dzieci na wsi szukając fioletowych krów w białe łaty
Taki ktoś nie ma pojęcia ile koń może ciągnać, jak wygląda zmęczony , czy chory.
Nawet gdyby chciał wezwać pomoc weterynaryjną- to w jaki sposób?
Nie ma wywieszonych telefonów alarmowych nigdy po trasie.
Jak udzielić nawet pierwszej pomocy?
Ja dowiedziałam się z lipcowego KIR , gdzie akurat są omówione zagrożenia wysokimi temperaturami , udzielenia pierwszej pomocy.
Na całej tej trasie nie ma wody , którą można schłodzić konia.
Choć oczywiście można wyprząc i odprowadzić w cień schładzając nawet mokrym ręcznikiem.
No ,ale trzeba przerwac kurs i zwrócić pieniądze.
Nie wierzę, że ktoś mający do czynienia z końmi przez całe życie, trzymający je obok domu , nie rozpozna złego samopoczucia konia.
Moim zdaniem konie pracujące w takich warunkach powinny mieć robione obowiązkowe badania co pewien czas- to byłoby warunkiem udzielenia licencji.
Winny być traktowane jak pracownicy , bo przecież nimi są.
Administracja, która czerpie niezły grosz z tego interesu winna kontrolować ilość osób jadących tymi wozami .
Kontrola weterynaryjna powinna co jakiś czas sprawdzać kondycję i zdrowie tych koni.
Już nie mówiąc o dyżurnych weterynarzach, po których można dzwonić w razie potrzeby.
rzecz jasna numery powinny być wywieszone w widocznych miejscach na całej trasie.
Nie jest to aż taki koszt.
Uff- upisałam się.
zatem zgadzam się z waszą opinią ...
stosowne służby powinny sprawdzać stan techniczny i stan weterynaryjny koni ...
tak jak na rajdach bramki weterynaryjne co kilka km ... hahaha
albo sami pójdą po rozum do głowy albo wkrótce zwalą im się ludzie z rozumem na głowę i będzie i gorzej i drożej ....
Ale ja mocno wątpię, żeby koń był zdrowy , zwłaszcza, że woźnica w pierwszych słowach ( jak wynika z filmiku puszczonego kawałkiem w TVN) uznał, że to był zawał.
Czyli musiał wiedzieć, że koń ten miał problemy z krążeniem, czego skutkiem mógł być zawał , udar , czy kolka.
wybacz, ale kto w Polsce może sobie pozwolić na badanie stanu naczyń wieńcowych konia. Ludzie na koronagrafię czekają miesiącami!
Koń z zaburzeniami krążenia ma zawszepopuchnięte nogi, tego,że koń choruje na serce ten Góral wiedzieć raczej nie mógł.Nie popadajmy w przesadę. Kiedyś rolnikowi padł ogier zakupiony za dotacje, więc koniecznie trzeba było sekcji, inaczej zwrot pieniędzy. Okazało się,że koniowi pękła aorta. Pech! robal zrobił sobie w parszywym miejscu cystę. tu tez tak mogło być. Nic na to nie poradzisz, wszytskie konie mają robaki, niestety. Sekcja pewnie by wykazała,że Góral niewinny.Zresztą, jak padł Autorytet to tez od razu do piachu poszedł, ale tam wyniki sekcji mogłyby być bardzo ciekawe.
v
wybacz, ale kto w Polsce może sobie pozwolić na badanie stanu naczyń wieńcowych konia. Ludzie na koronagrafię czekają miesiącami!
Koń z zaburzeniami krążenia ma zawszepopuchnięte nogi, tego,że koń choruje na serce ten Góral wiedzieć raczej nie mógł.Nie popadajmy w przesadę.
Naprawdę nie ma żadnych objawów zaburzenia krążenia , czy słabej kondycji konia?
trzeba robić koronografię?
To faktycznie przesada.
Zaburzenia krążenia, to zawsze szybsze męczenie się, przyspieszony oddech , szybkie tętno.
Tu nie trzeba specjalistycznych badań, żeby podejrzewać słabszą kondycję konia.
Nie na taką pracę.
Pewnie woźnica niewinny, jasne.
Nie wiedział pewnie jakie są dopuszczalne i bezpieczne normy załadunku
Zwłaszcza dla swoich koni.
Poobserwuj trochę, jak tam konie pracują , jak odpoczywają.
W dół kłus, żeby złapać następny kurs.
A w górę nie ruszą jak mają 10 osób- tylko czekają aż upcha się maksymalnie.
Łatwo narzekać na znieczulicę turystów - laików - niczego nie można o wymagać od właściciela koni ?
guli, ja nikogo nie bronię, tylko teraz jak się zło stało,to można gdybać i napadać.
W jedno jednak nie wierzę,że Góral chciał zabić konia.
Faktycznie Edziu zdjęcie ekstremalne wyglądu tych koni.Ciężko powiedzieć czy zawinił czy nie fiakr.Nie wiemy w końcu w jakiej kondycji koń był zanim poszedł do pracy.Zresztą dzisiejsza prasa juź podjęła kilka zaniedbań ze strony tatrzańskiego parku narodowego.Brak dostępu do wody,przygotowanych miejsc postojowych itp.A swoją droga.Koń może pić wodę podczas wykonywanej pracy.Pod warunkiem jednak, że po napojeniu dalej pracuje.
I - za mediami - wieszacie psy na góralach, nie znając dokładnie tego konkretnego przypadku. Koń nie konał 2 godziny na asfalcie, a został zwieziony samochodem na dół. Tam był od opieką weterynaryjną, a bezpośrednią przyczyną zgonu była najprawdopodobniej kolka.... ale że zamęczył, może jeszcze - za mediami - że bił lejcami? Ludziska opanujcie się. Pomijając etykę - to źródło utrzymania tych ludzi - nie kalkuluje się takiego źródła stracić, bo zakup nowego do tanich nie należy...
Nie przypominam sobie bym wieszał psy na góralach Łowiecka to i owszem widziałem jak baca czy juhas niósł na ramionach.Ale psa...
popieram gaga ...
krzykaczy i tych co niosą dobre słowo mamy nadmiar ...
wyluzujcie i idżcie posprzątać u waszych koni ...
Słusznie.Biciem piany żadne z nas nie pomoże temu przypadkowi.Wśród górali jak w każdej grupie społecznej znajdą się ludzie tacy co będą szanować i dbać o konie.I tacy co tego nie będą robili, a koń będzie stanowaił dla nich jedynie środek do zdobycia okreslonych korzyści materialnych.
I - za mediami - wieszacie psy na góralach, nie znając dokładnie tego konkretnego przypadku. Koń nie konał 2 godziny na asfalcie, a został zwieziony samochodem na dół. Tam był od opieką weterynaryjną, a bezpośrednią przyczyną zgonu była najprawdopodobniej kolka.... .
To ciekawe co piszesz- znaczy jest następna wersja wydarzeń.
Ja zostanę przy pierwszej , bo pierwsze relację są najbardziej autentyczne.
Każda następna wersja jest już poprawioną.
Zwieźli konia samochodem na dół- ciekawe?
Rozumiem, że na górę wjechał i dźwig.
Arkady największym krzykaczem jesteś niestety Ty - jak na każdym zresztą forum.
Dziwię się również , że moderatorzy nie reagują na Twoje prostackie teksty typu : grube dupska.
Owszem turyści i nie tylko bywają otyli.
I tacy tez mają prawo wybierać się nad Morskie Oko
Z podwiezienia korzystają też dzieci i ludzsie, którzy chodzą po Tatrach.
Szlaków znad Morskiego Oka jest całkiem sporo , a przejście każdego nich wymaga wielu godzin - min 7-8 .
Już nie mówiąc o wysiłku , dlatego wielu turystów oszczędzając nogi i czas korzysta z podwiezienia.
Przez dolinę Chochołowską, tez długą , bo 8-km , choć bez stromizn, raczej płaskiej , jeździ tramwaj ciągnięty przez traktor.
Wchodzi się na szlaki też bardzo długie , mając możliwość skrócenia czasu .
Ciekawe, że nad Morskie Oko nie można pojechać takim tramwajem, tylko musi być wóz ciągnięty przez konie.
guli, Gaga, wczesniej wkleiła 2 linki, myśle, że powinnas sie zainteresowac, a nie wymyslac kolejne dziwactwa:
guli a dlaczego uważasz że jak napisałem ,, grube dupska ,, to jest to prostackie i powinni mnie zbanować ?
a jak pada posadzenie o korupcję chamskich bezdusznych górali to twoje łaskawe oko tego nie zauważyło ....
myślę że oprócz tego że jestem na forach końskich to działam na nerwy opiniom tendencyjnym ... i bez mojego skromnego udziału szanowna guli przeważały tu osoby z kółka różańcowego .... a tak przynajmniej coś się dzieje ...
i co do grubych i otyłych turystów to mam takie przesłanie ,, kto je ten tyje ,, a kto tyje ten krótko zyje .....
arkady66, tyć można z różnych powodów, nie tylko z obżarstwa
a tak wracając do tematu to wczoraj jechałam taxówką i za dużo nie usłyszałam, ale wiem, że ktoś się zajął sprawdzeniem stanu koni zakopiańskich.
M@rtynk@, w Krakowie przedsięwzięli nowe środki bezpieczeństwa i wyznaczyli zasady poruszania się dorożkami. Dokładnie nie wiem jakie, ale w necie powinno być coś na temat.