Futbolin
Dno długiego i głębokiego wąwozu. Panuje tu spiekota, jedynie skały stanowią źródło cienia. Drzew tu mało, może czasem trafi się jakieś uschłe, ale w paru miejscach są te zielone. Trawy rosną tu kępkami, lecz nie jest tu dużo. Często wąwozem biegną stada zwierząt kopytnych, a więc nie jest to miejsce do końca bezpieczne.
Wszedł do wąwozu, znudzony kopnął kamień.
Książę wszedł na teren wąwozu. Wciąż rozmyślał o swojej przybranej matce... no i oczywiście rodzeństwie. Omen na pewno zostanie królem...
Ciekawe jak by było Zkazie, wraz z jego prawdziwymi rodzicami? A może oni też byli dowódcami jakiegoś stada? Gdy Zkaza był mały, jeszcze zanim zaczął się nim opiekować przybrany ojciec, wraz z bratem Axelem, często wyobrażali sobie, że są królami, dwóch sprzymierzonych stad. Może i były to dziecięce marzenia, lecz Zkaza, wciąż pragnie cofnąć się w czasie i znowu poznać swoich rodziców...
Nagle obrócił się w stronę Vader'a.
-Witaj!- krzyknął uradowany, tak jak by dawno nikogo nie widział.
Witaj - powiedział, usiadł. Zaczął się zastanawiać
-Nad czym się tak zastanawiasz. - rzekł, jednocześnie bawiąc się jakimś kamieniem. Może i jest dorosły, lecz nadal zachowuje się jak małe dziecko. W pewnym momencie obrócił się, jak by coś usłyszał. Chwile później, ponownie zaczął bawić się kamieniem.
Mhm, gorąco - powiedział, położył się w cieniu.
-Wolę jak jest gorąco niż jak jest zimno. - powiedział z lekkim uśmieszkiem.
-Jak myślisz... jak będzie Złej Ziemi, kiedy Omen zostanie królem? - dodał po chwili zastanowienia. Szczerze mówiąc trochę go to martwiło. Oczywiście Zkaza, nawet nie liczył na ten tytuł.
Nie wiem, ale pewno też dobrze.- Powiedział zamykając oczy.
-Możliwe. - powiedział, po czym usiadł. Powoli zaczynało robić się ciemno. Było już późno, lecz słońce nadal świeciło...
Będzie dobrze - powiedział. Przeczuwał coś, ale nie wiedział co.
-Coś mi tu nie pasuje...- powiedział z lekkim zamyśleniem. Sprawiał wrażenie, zamyślonego, a zarazem zdziwionego.
Niby co? - zapytał ze zdziwieniem w głosie.
-Nie, nic.- rzekł po czym, wstał.
-Żegnam.- dodał po chwili i ruszył w stronę terenów ZZ.