ďťż

Proszę o radę- agresywny anglik

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Witam wszystkich Użytkowników forum,
Mam problem- dość istotny dla mnie. Kilka miesięcy temu rozpocząłem przygodę z końmi. Doś późno, bo w wieku 25 lat. Zaczynałem od podstaw- zarówno w boksie, jaki na ujeżdżalni. Początkowo w boksach nie było problemu, gorzej w siodle. Wówczas się zwyczajnie bałem, natomiast czyszczenie i praca przy koniu była dla mnie frajdą po pracy na ujeżdżalni. Teraz jest dokładnie na odwrót. Boję się wejść do boksu konia na którym ćwiczę, nie mówiąc o założeniu kantara. Mój strach pojawił się, kiedy byłem sam w stajni i musiałem przygotować konia do jazdy (anglika). Kiedy wszedłem z kantarem do boksu, koń zaczął kłaść uszy i próbował mnie ugryźć. Na każde moje słowo do niego, ciche i spokojne „nie wolno”, kładł uszy. Kiedy podszedłem bliżej z kantarem podskoczył… Wystraszyłem się i skończyło się na tym, że kantar założył stajenny. Tego samego dnia, po zajęciach, w trakcie czyszczenia tylnego lewego kopyta uderzył mnie prawym w nogę. Po tym nie miałem odwagi go przetrzeć sianem w boksie. Dodam, że na początku nie było takiego problemu a teraz każdy kursant ma problem z tym koniem, chyba że jest w boksie z instruktorem (właścicielem konia).
Pytałem instruktora o radę, to mi powiedział, że trzeba „dać w pysk koniowi” jak kładzie uszy i próbuje gryźć, a w przypadku skakania lepiej opuścić boks dla własnego bezpieczeństwa…
Proszę o informacje, jak powinienem się zachować i co powinienem robić/ nie robić w takich sytuacjach?
Dodam, że na hali ten koń się zachowuje wzorowo i nie ma żadnych problemów z jego prowadzeniem. Jak dla mnie jest idealnym koniem do nauki jeżeli chodzi o ujeżdżanie. Gorzej jest potem w boksie… Nie mniej w przypadku mojej osoby żadne „danie w pysk” nie wchodzi w grę. Jedyne co mogę dać takiemu koniowi, to suchy chleb za dobre zachowanie.
Dodam również, że koń jest prawdopodobnie karcony przemocą za swoje niewłaściwe zachowanie.
Bardzo proszę o rade w tej sprawie doświadczonych Koniarzy.
Pozdrawiam


Witaj
Ja pomimo mojego młodego wieku pracowałam z wieloma młodymi końmi i także z tymi trudnymi, na dzień dzisiejszy mam kobyłkę kupioną od handlarza i mam ten sam problem. Zazwyczaj, gdy kładzie uszy a jestem u niej w boksie po prostu staje i patrzę jej głęboko w oczy. Jednak tutaj problem leży raczej w tym, że była źle traktowana. Gdy próbuje kopnąć po prostu mówię do niej donośnym głosem, że tak nie wolno. Ona raczej jest 'karna' i dalej tego nie próbuje. Także.. po pierwsze koń czuje na pewno Twój strach i wie że może nad Tobą panować także będzie wiedział, że może sobie z Tobą robić co chce. Po drugie .. jeśli ten koń jest źle taktowany będzie cały czas przejawiał swoją agresją. Pozatym jeśli boisz się cokolwiek przy nim robić to najlepiej kantar zostawić mu na głowie i przy czyszczeniu go wiązać. I jeśli jesteś raczej 'początkujący' poprostu się uczysz jeszcze rozpoznawać zachowania koni,a ten koń nie jest Twój tylko klubowy to ja radziłabym go zmienić na bardziej 'łagodnego'. Pamiętaj nie okazuj swojego strachu. Dominuj nad nim. Pokaż, że Ty tu rządzisz. Powodzenia i aby konik zaczął Cię słuchać
W tym co powiedziała Hania zmieniłabym "nie okazuj strachu" na "nie bój się", bo to, że będziesz stał prosto i udawał, że wszystko jest ok nic Ci nie da. Konia w konia nie zrobisz. Na razie będziesz miał problemy bo póki jesteś niedoświadczony strach i brak orientacji będzie Ci towarzyszył dlatego radzę wrócić do wspomnianego anglika za jakiś czas, a na razie prosić o pomoc zaawansowanych.
Sama mam pod opieką konia który w wakacje ledwo dawał się dotknąć. Dzisiaj po kilku MIESIĄCACH pracy jest o niebo lepiej.

Podsumowując: po prostu jeśli się boisz, to nic nie zdziałasz. Poczekaj, ucz się

Ach, i za prośbą o pomoc do innych stoi jeszcze jeden argument. Koń, kiedy raz zobaczy, że może wystraszyć człowieka [właściwie precyzyjniej: że może zamienić się z człowiekiem rangą] może starać się częściej z tej "umiejętności" korzystać.
lennon, myślę że nikt Ci tu nie poda gotowego przepisu, nie znając konia. Może to osobnik lubiacy dominować, który wyczuł Twoją słabość i teraz skrzętnie to wykorzystuje? A może już taki jest, w swoim boksie jest sobie panem i nie znosi intruzów. Nie każdy koń lubi bliski kontakt z drapieżnikiem. Mam własnie takiego konia od kilku lat. Jak go kupiłem był wsciekłym 2 latkiem, ktorego hodowca sprzedał (mimo dobrego papieru) za grosze bo nie mógł, nikt do niego podejść. Pół roku trwało nim jakoś się dogadaliśmy, nastempne pół aby dał nogi. Zawsze bardzo spokojnie ,delikatnie zupełnie bez agresji. Pozniej przyszło siodło, jezdziec itd jednak co jakiś czas mnie sprawdzał, stawał dęba bijąc przodem, lub zupełnie bez powodu doskakiwał z zębami i próbował gryźć... ja nadal byłem miły dla niego.
W końcu mnie ugryzł i nie wytrzymałem dostał w tym momencie poważnie "w pysk" i nagle konik zrozumiał że tego się nie robi. Zupełnie zapomniał o walce ze mną, choć nadal nie jest u siebie w boksie zbyt gościnny to już nigdy nie spróbował walki ze mną. co nie znaczy że przestał "polować" na inne osoby, które uważa za słabsze.
Po wyprowadzeniu z boksu jest idealny zarówno na lonży jak i pod siodłem. To tyle masz oczy i rozum..... obserwuj analizuj i ucz się. Powodzenia


Wielkie dzięki za odpowiedź. Twój wiek Ciebie nie dyskwalifikuje w dyskusji. Co z tego, że jesteś 10 lat młodsza, skoro potrafisz mi pomóc w pewnym stopniu. Kantar to bym pewnie pozostawił, gdybym był w stanie w ogóle go założyć… Z tym moim strachem to jest tak, że nie boję się generalnie koni, tylko nie wiem jak one zareagują i czy sobie głupol nie zrobi krzywdy… Ja zawsze mogę odskoczyć, uciec- gorzej z tymi łobuziakami…. pozdrawiam
Proszę jeszcze o jedną, i zapewne dla większości początkujących jeźdźców, ważną informację, o której nigdy w szkółkach nie informują: co robić z agresywnym osobnikiem??? Uciekać, czy walczyć o swoją rację? (tzn dogadywać się z uparciuchem)?
lennon, dopóki nie masz doświadczenia.... moze nie uciekaj ale daj sobie spokój i delikatnie się wycofaj, szkoda zdrowia jak już bedziesz sie czuł pwewien, wtedy stawiaj na swoim, ale też nie zawsze i nie za wszelką cenę.
Dokładnie tak jak pisały dziewczyny u góry...
Musisz się przełamac i przestac się go bac ! , jak ten koń zobaczy ,że się go boisz
i "poddajesz" mu się , to będzie Cię dalej straszył i zapamięta sobie ,że to on "rządzi" nad tobą a nawet może zrobic się bardziej agresywny... , mów do niego łagodnym głosem , a jak go czyścisz no tak przywiąż go najlepiej , a jak z będzie robił coś "złego" to po prostu wyższym głosem powiedz mu ,że tak nie wolno ! a i również za to ,że grzecznie stoi itd to go chwał cały czas on musi po prostu nabrac do Ciebie zaufania.
Miałam wziąc w trening takiego konia , który nikogo w swoim otoczeniu nie tolerował poza właścicielem stajni... straszyła , gryzła , kopała ... na padoku ani mowy żeby ją złapac , na początku się jej bałam ,ale z czasem stwierdziłam ,że muszę się jej postawic !
i teraz dopiero po nie całym ROKU czasu jest w miarę ok... złapac ją na padoku mogę bo nabrała do mnie zaufania ,aczkolwiek w boksie dalej straszy ale po prostu pokazuje jej ,że się jej nie boję i ona odpuszcza , także musisz po prostu POKONAC SWÓJ LĘK ! przestac się bac ! , ale wiadomo uczysz się , życzę POWODZENIA ; )

czy sobie głupol nie zrobi krzywdy

jeśli sam sobie tą krzywdę zrobi bo np. będzie chciał się na Ciebie rzucić a wpadnie na ścianę to.. że tak powiem "nic Ci do tego". Uwierz, że jak konie są w stadzie, to atakowany ma w głębokim poważaniu co się stanie z atakującym. Ważne, żeby przeżyć.

oj...jak ja sie balam Lunara to moje ale my balismy sie razem, tzn Lunar mnie i ja Jego.Wchodzilam do boksu a On stal bokiem cały spiety,eh duzo by o tym pisac i jesli chodzi o Luncia uderzenie go nie wchodziło w rachube tu długo pracowalismy ba pracujemy nad wzajemnym zaufaniem ale w Twoim przypadku tj z koniem z ktorym wczesniej było ok a kon nie jest po przejsciach to kon zobaczyl i juz wie ,ze jest silniejszy i ,ze moźe Tobą i innymi rządzic.Co teraz?Przede wszystkim obsługuj go poza boksem,musisz udawac ,źe sie go nie boisz a gdy Cie ugryzie -uderz mocno otwartą ręką najlepiej w łopatkę w zadnym wypadku nie bij po pysku.Konia to nie bedzie tak bolało tu chodzi o dzwięk uderzenia otwartą ręką jak i o Twoją reakcję.Pamietaj ,źe kara musi nastąpic natychmiast ,pozniej nie ma sensu bo zwierzę nie "zajarzy" za co dostało.Pamiętaj aby byc konsekwentny i "twardym" ja nie piszę o znęcaniu ale o normalnym zachowaniu jakie panuje w swiecie koni.Zobacz jak klacz karci niegrzeczne źrebie a jak przywodca stada karci członka stada.Niestety choc jestes słabszy musisz pozowac na silniejszego.Partnerstwo z koniem?Tak ale na zasadzie ja jestem "prezesem" a On "wickiem"
Dzięki Faza- o to mi chodziło. Potrzebowałem rady, żeby ocenić co jest karceniem konia, a co biciem, bo to ostanie nie wchodziło w grę. Poza tym nie byłem pewny co taki „skurczybyk” może mi zrobić w boksie. W każdym bądź razie pokażę delikatnie mu „kto tu rządzi”. Tylko pozostaje jeszcze jedna kwestia- gdy dogadam się z koniem i da sobie spokój z atakowaniem , to czy w przypadku kontaktu konia z właścicielem i wyegzekwowaniem przez niego posłuszeństwa przemocą- czy konik uzna moją pokojową umowę z nim za aktualną???
napewno tak ,kon uzna to za zupełnie naturalne, moze jednak z czasem znow sprobowac a nuź mu się uda?Niestety zawsze musisz byc na to przygotowany ,badz zawsze konsekwentny ,poglaszcz nagradzaj ale i karc a z czasem kon uzna swoja podleglosc względem Ciebie -powodzenia
Najgorszy jest strach. To dzięki niemu koń staje się bardziej odważny wobec Ciebie. Staraj się Dominować. Wiadomo.. do wszystkiego trzeba pracy. Ja swoją kobyłkę mam od miesiąca i już widać poprawę. Postawiłam się i pokazałam kto tu rządzi. Na padoku okej.. w boksie jeszcze straszy zębami, ale nie ugryzie. Nie uderzyłam jej nigdy. Wystarczy, ze podniosę rękę a ona wie, ze może dostać. Na lonży się już uspokoiła, pod siodłem również. Czyli przypadek podobny do Twojego. Staram się dużo do niej mówić, delikatnym głosem. Jednak, gdy już kobyłka pozwala sobie za dużo to poprostu mówię do niej donośnym tonem. Także praca...praca...praca. Staraj się też dużo z nim przebywać w boksie, bo to mu pomoże nabrać zaufania Na pewno dacie sobie radę

Staraj się też dużo z nim przebywać w boksie, bo to mu pomoże nabrać zaufania

Raczej będzie Mu ciężko biorąc pod uwagę fakt, że ledwo do boksu wchodzi, a co dopiero mówić o dłuższym przebywaniu w nim razem z wojującym zwierzęciem. Jeżeli ucieknie parę razy dając do zrozumienia folblutowi (choć podejrzewam, że tamten już dawno to wyczuł), że się go boi, jeszcze bardziej utwierdzi konia w przekonaniu, że tak jest dobrze, tak mu wolno. Dlatego - moim skromnym zdaniem - nie ma się co pchać na siłę do klatki.

lennon, pisałeś, że koń poza stajnią zachowuje się wzorowo. Może więc "zaprzyjaźniaj" się z nim daleko od boksu? Przywiąż go gdzieś np. do ogrodzenia ujeżdżalni i tam wyczyść, wypieść. I wtedy dopiero, gdy poczujesz się pewnie, a ogoniasty przestanie reagować agresywnie, zacznij działać coś w boksie
Poza tym koń to nie porcelanowy słonik i - nie mówię tu o znęcaniu się - czasem może dostać za karę. Tak żeby poczuł, że gryzienie, straszenie człowieka jest złe, ale bez popadania ze skrajności w skrajność - nie chodzi przecież o to, żeby bał się ludzi a każde uniesienie ręki kojarzyło mu się z biciem i katorgą. Jeżeli on Cię kopnie a ty powiesz sobie tak jakbyś mówił o marchewce "tak jest fe" i czmychniesz czym prędzej, to wierz mi - na koniu nie zrobi to większego wrażenia Tak samo jak nagrodę, koń powinien dostać również karę... choć wiem, że nieraz jest ciężko, szczególnie jeżeli jest się bardzo emocjonalnie związanym ze zwierzakiem - ja na przykład nie wyobrażam sobie sytuacji, w której karcę ukochaną kobyłkę w inny sposób niż podniesieniem głosu, musiałaby bardzo mnie czymś skrzywdzić
Ale tak jak radzono Ci wyżej, może zacznij od jakiegoś bardziej opanowanego emocjonalnie i przyjaźniejszego w stosunku do ludzi wierzchowca, żeby nie zrazić nie tylko siebie ale też i konia, który szybko uczy się, no co może sobie pozwolić - a w tym wypadku to już chyba za wiele...

Ale ponieważ moje doświadczenie w tym temacie jest praktycznie żadne, a w większości są to tylko moje domysły jak próbować poradzić sobie z takim problemem, więc potraktuj moją wypowiedź nieco z przymrużeniem oka na zasadzie "co by było gdyby..". Trzymam za Was kciuki

lennon, pisałeś, że koń poza stajnią zachowuje się wzorowo. Może więc "zaprzyjaźniaj" się z nim daleko od boksu? Przywiąż go gdzieś np. do ogrodzenia ujeżdżalni i tam wyczyść, wypieść. I wtedy dopiero, gdy poczujesz się pewnie, a ogoniasty przestanie reagować agresywnie, zacznij działać coś w boksie można spróbować, ale myslę że to nic nie da.... moj na padoku jest kochany, potrafi się ładnie bawic ze mną a boks jest jego i już. Toleruje mnie tam ale bez oznak zadowolenia
Dajecie koledze bardzo fajne rady. I zaprzyjaznianie się z konikiem lub budowanie relacji ze spokojnym konikiem mogą i powinny odbywac się wszędzie włącznie z boksem. Tu jednak mamy do czynienia z koniem który zdecydowanie zdominował naszego kolegę. Teraz jego zadanie jest - zdobycie swojej pozycji z powrotem. Nie mówię i nie piszę o biciu konia o maltretowaniu zwierzaka. Jestem temu zdecydowanie przeciwna. Ale sorki moja odpowiedia na ugryzienie przez rocznego zrebaka było.. mocne kopnięcie go. Inne osobniki w stadzie tez zaczęły go ustawiac i jest to zupełnie normalne. Ja dla tego zrebaka też jestem członkiem stada a do tego mam byc ta najwazniejsza.
Tu mamy problem ,że kon juz gryzie , kopie a nie tylko kładzie uszy i straszy. I przemawianie i błaganie konika pt "kochany badz grzeczny" jest zwyczajnie smieszne.
Przyjrzyjcie się życiu stada, przyjrzyjcie się klaczy wychowującej zrebię i ustawiającej go w stadzie. Zrozumcie ,że jesli kon gryzie musi wiedziec ,że robi zle , musi spotkac go za to kara. I nie piszę przecież o laniu tylko o jednym solidnym klapsie bądz jednym kopniaku w nogę, jednym szturchancu łokciem. Jak kto woli, tylko nie w pysk bo potem nie ma bardziej przykrego widoku jak konik który ucieka z pyskiem gdy chcemy go pogłaskac, założyc kantar itp itd.
Gdy kon nie daje sobie założyc kantara to wcale sie z nami nie bawi tylko powoli zdobywa nad nami przewagę i musimy to zrozumiec i byc konsekwentni. Skoro chcemy założyc kantar i kon to widział musimy mu go złożyc. Możemy go "przekupowac" możemy być stanowczy - wolny wybór ale kantar trzeba założyc.
I to dotyczy kazdej czynnosci jaką się podjelismy zrobic i jakiej kon się preciwstawia. Wiem ,że trudno jest ukryc lęk przed koniem który jest agresywny, koniem który nas już kopnął lub ugryzł, który nas zdominował ale musimy lub dajmy sobie zpokój z tym konkretnym koniem.'
O jezdzie konnej mogę powiedziec baaaardzo mało bo jestem w tej dziedzinie leserem ,nie uczę się a ze sowimi konikami p[oprostu "cżłapiemy" na spacerki. O tyle o nich samych mogę godzinami opowiadac bo.. uwielbiam je, sama się nimi zajmuję,sama oporządzam, sama czeszę,daje zastrzyki itp itd. Miałam i mam wzloty i upadki ale przede wszystkim próbuję zrozumiec psychikę koni.
I moja rada tu w tym konkretnym przypadku- to przede wszystkim obsługiwac (przynajmniej przez jakis czas) tego konia na zewnątrz, bo w boskie On czuje się bezpieczny i to On tam króluje. Jesli tylko wyczujesz i będziesz pewny ,że kon Cię ugryzie krzyknij skarc słownie a jesli pomimo tego ugrzie oddaj i to z glosnym poklaskeim (żeby było smieszniej Ciebie zaboli bardziej niż konia). Gdy będzie chciał powtórzyc znów uderz, szturchnij łokciem ale zawsze przy tym krzyknij. Bo po czasie wystarczy sam krzyk, samo Twoje ostrzezenie i kon się uspokoi. No i najważniejsze nie okazuj mu strachu.
Ja bym poradziła coś innego. Skoro kolega boi się obsługi konia w boksie, to najlepiej, by ktoś mu pomógł założyć kantar. Wyprowadzić konia z boksu, uwiązać na dwóch koniowioązach, by nie mógł za bardzo kombinować z zębami. A co do bycia niemiłym - czasami szybka reakcja słowna wystarcza, by konia do pionu ustawić. Fajne jest przytulanie do konisia, ale czasami trzeba być stanowczym. I ta stanowczość musi wynikać z naszej psychiki, bo fizycznie... to sobie możemy przy takiej masie i sile co najwyżej w nosie podłubać.
Ale jeśli nasza reakcja na złe zachowanie konia - krzyk/uderzenie/itp. przyniesie porządany skutek, to wtedy trzeba natychmiast konia pochwalić słownie lub poklepując. W żadnym wypadku cukier do gęby, bo będzie wstrętnie i namolnie żebrać.
Alexandra M., zgadzam się z Tobą. Po pierwsze koń po za boksem będzie nie na swoim terenie (nie w swoim domu), więc z założenia powinien mniej kombinować. A jak będzie trzeba to wyprowadź gryzonia na zewnątrz stajni i czyść przy koniowiązie (jak pogoda pozwoli ). Chwal za każdym razem jak będzie spokojny, jak zacznie kombinować to możesz klasnąć w dłonie, głośno tupnąć jednocześnie mówiąc głośno "nie wolno!" lub szarpnąć za uwiąz, ale raczej nie bij i nie podnoś rąk. Poczekaj na jego reakcję, jak się uspokoi to go pochwal, poklep, ale nie dawaj smakołyków, bo nauczy się wyciągać siłą żarcie od kursantów.

Ważne, abyś reagował zawsze tak samą na jego zachowanie, aby zaczaił, za co go karcisz i za co go chwalisz. Potrzeba Ci dużo cierpliwości i odwagi

Powodzenia!!
Na wstępie dziękuję wszystkim za pomoc. Tutaj nie chodzi o to, że się boję wejść do boksu. Nie sprawia mi to większego problemu. Problem jest w tym, że nie wiem, czego mogę się spodziewać ze strony konia. Jak napisałem na wstępie, z końmi mam styczność od kilku miesięcy. Do tej pory mój kontakt z tymi zwierzętami ograniczał się do ich podziwiania przez szybę samochodu, kiedy przejeżdżałem akurat obok jakiegoś wybiegu. Tak jak pisałem wcześniej, nauka jazdy idzie mi nieźle- szybko załapałem anglezowanie, używanie pomocy, galop, teraz zaczynam skakać. Jeżdżę w teren, ścigam się cwałem z moim trenerem… ale co z tego, że rozwijam się na koniu, kiedy cofam się „na ziemi” ? Ale wracając do tematu, to jestem w stanie wejść do boksu, skarcić klapsem za złe zachowanie, lecz cóż z tego, skoro koń ma mnie gdzieś… Zresztą podobnie jest z jego koleżanką ze stajni. Choć w stajni jest więcej koni, to te dwa jakby się ze sobą zgadały i dają popalić nowicjuszom. Niemal identycznie się zachowują. Dwa razy szanowna panienka ugryzła mnie w tyłek!
Nie mniej mam do Was pytanie, czy w tym przypadku mógłbym skorzystać z pomocy w boksie w postaci palcata i przyłożyć delikwentowi jak będzie się rzucał? Oczywiście tak, żeby było bardziej słychać niż czuć. Nie chce mu ulegnąć tylko dlatego, że jest większy i silniejszy- mówią, że mądrzejszy wygrywa a w tym przypadku za takiego się uważam.
Drugie pytanie dotyczy hipotetycznych niebezpiecznych zachowań konia w boksie. Jak one wyglądają, co może koń zrobić człowiekowi i jak człowiek powinien zareagować (naprawdę nie mam żadnego pojęcia na ten temat). Swoją drogą, to można by założyć osobny wątek, dotyczący tej kwestii, gdyż ciężko jest znaleźć, zarówno w Internecie, jaki w literaturze, odpowiednich porad na ten temat.
Dziękuję koleżankom za poradę na temat obsługi poza boksem. Je jestem na tyle nowicjuszem, że nie wiedziałem nawet, że można je czyść w boksie, czy poza stajnią. Nikt mi zwyczajnie nie powiedział o tym a zasadą było w stajni, że bierze się konia na kantar, wyprowadza przed boks i się nim zajmuje, czy przygotowuje do jazdy i po prostu stosowałem się do tego. Natomiast, gdy zgłosiłem agresywne zachowanie poradzono mi, żebym w takich sytuacjach wycofywał się z boksu. I jak tu się nauczyć obcowania z koniem…?
A próbowałeś czyścić go poza boksem? Niektóre takie "cwaniaczki" są już mniej odważne jak nie są na swoim terenie
Co do palcata. Nie polecam. Miałam kiedyś kuca. Jak dostał palcatem w boksie to potrafił odmachnąć się zadem ;P Groziło to wypadkiem. Tym bardziej, że Twój koń to folblut. Są to konie z ''charakterkiem'' i mogło by się źle skończyć.
Lennon, nie przejmuj się, nigdy nie jest za późno na naukę jazdy konnej! Nie masz 80 lat, 25 to jeszcze nie problem.;) Będąc starszym, możesz uniknąć głupich i dziecinnych "zagrań" z udziałem koni, które czasem kończą się tragicznie, masz większą wyobraźnię i możesz przewidzieć bieg zdarzeń.

Ale...

Nie mniej mam do Was pytanie, czy w tym przypadku mógłbym skorzystać z pomocy w boksie w postaci palcata i przyłożyć delikwentowi jak będzie się rzucał?
Zdecydowanie Nie
Agresja rodzi agresję. Jak zamachniesz się na konia z palcatem, to on może oddać Ci z nawiązką - odwrócić się "na pięcie" i przywalić kopniakiem, ma tego nikt nie chce i Tobie nie życzy. W boksie koń nie może uciec od czegoś niepokojącego, więc stosuje fortel zachowań obronnych w które jednak go natura zaopatrzyła - kopyta i zęby.

Nie uważaj się za bardziej inteligentnego od konia, pojęcie inteligencji jest względne. Nie można lekceważyć koni, bo one czasami są tak przebiegłe i inteligentne, że ma się wrażenie, jakby naprawdę myślały tak jak człowiek,a to jest nieprawdą. Konie są bardzo spostrzegawcze i czytają w ludzkich emocjach jak w książkach.

Czy ten koń jest naprawdę agresywny? W sensie, zrobił komuś faktyczną krzywdę? Staje dęba w boskie, rzuca się z zębami i kopytami, są straty w ludziach, stajenni wyprowadzają go na długim kiju ? Z tego co napisałeś - nie.

Znałam konia, któremu paszę podawano na raz-dwa-trzy -> raz: otwieramy szybciorem drzwi, dwa-wrzucamy szybciorem paszę, nie patrząc nawet czy nam się nie wysypało trochę i trzy- spierdzielamy gdzie się da i nie przeszkadzamy koniowi.;) Koń przy zdawaniu paszy potrafił faktycznie chwycić zębami za szyję, rękę, ramię, głowę....cokolwiek, bo to jest JEGO żarcie, JEGO żłób i bez ostrzeżenia ugryzł, zacisnął zęby i szarpnął. Był koniem z ciężką przeszłością, koniem prywatnym w lepszych rękach, akceptował kilka osób wokół siebie, a innych potrafił skutecznie przegonić. Mnie wygonił kiedyś z pastwiska, kiedy przyszłam zdjęcia koniom porobić. Kiedy zbliża się do człowieka szarżujące 170cm w kłębie z zębami na wierzchu to można tylko uciekać.;) Nie wiem czy doprowadzono tego konia do "stanu używalności", nowa właścicielka na nim normalnie jeździła, startowała i była przez niego akceptowana.
Innego agresora poznałam w kolejnej stajni. Cholernik rzucał się na ściany, wspinał się, walił w ścianę przedziałową, wejście z widłami, by posprzątać w ogóle nie wchodziło w grę, konia trzabyło wyprowadzić i przywiązać. Przestawili go ze stanowiska, bo wypalał z "dwururuki". Stajenni byli w stanie go nakarmić, wyprowadzić i sprowadzić, uszczerbku na zdrowiu nikt nie uświadczył, ale nikt nowy i postronny "z ulicy" zajrzeć do konia nie mógł, bo momentalnie człowiek widział tylne kopyta w swoją stronę. Ktoś tam na tym koniu ponoć jeździł, ale niestety, ja osobiście właściciela tego konia nie widziałam.

Wracając do tego folbluta:
On, podejrzewam, że straszy. I kiedy widzi, że Ty się boisz - tryumfuje i straszy bardziej, nie omieszka również capnąc zębami czy szturchnąć kopytem, bo.... on tak w zasadzie jeszcze nic faktycznie złego i groźnego Ci nie zrobił.
Musisz być po prostu bardziej pewny siebie, odetchnij z ulgą i.... zaoferuj koniowi coś, czego nie oferują mu inni - spokój i dobre zachowanie, przyjaźń.;)
Jeśli koń jest za każdym razem karcony i to mocno, bo "ręką w pysk" to nie dziwota, że utrwala złe zachowania, bo 1) jest przekonany, że od tego człowieka, który wchodzi do boksu może się spodziewać tylko czegoś nieprzyjemnego 2) wie, że człowiek się go boi, więc sobie poczyna.
Rekreanty są naprawdę przebiegłe, bardzo wiele z nich straszy zębami i niestety, niewiele z tym zazwyczaj można zrobić, bo dzień w dzień spotykają się z innymi ludźmi, którzy różnie się zachowują.

Pewność siebie przy koniach zdobywa się z czasem, więc nie zdziw się, jeśli raz, drugi, paskud błyskawicznie ustawiał się zadem do wchodzącego i zamierzał do kopania. Raz kopa dostałam, zagapiłam się, na szczęście lekko, miałam tylko siniaka, ale powtarzałam sobie, że jak wypowiem koniowi wojnę, trzaskając go co rusz, to nigdy nie pozwoli mi wejść do boksu, schowałam dumę do kieszeni, jeździłam na tym koniu chyba przez kilka tygodni, miałam go na wyłączność w zasadzie i... łał, udało się. Po jakimś czasie, nie uciekał już przede mną tak "ochoczo" i dał się wyczyścić bez kantara i przywiązania. To taki przykład "na szybko" z życia wzięty.;)