Futbolin
Na pierwszy weekend Sierpnia planujemy dłuższy wyjazd. Nie wiem czy można nazwać to rajdem ale chcemy pojechać do kolegi na działkę i jest to 60 km w jedną stronę. Czyli chcemy zrobić 120 km w 2 dni. Po wykładach Awek, aż boję się powiedzieć ale wybieramy się na konikach rekreacyjnych i nas samych też raczej można uznać za rekreantów. Konie są przeróżnych fasonów. Na chwilę obecną w różnej kondycji. Ale mamy jeszcze 2 miesiące na przygotowania. Trasa, zaplecze, sprzet wygodny dla konia i jeźdźca, to mamy przygotowane. Ale jak przygotować konie i siebie, żeby nie zakończyło się to masakrą? Nigdzie nam się nie będzie śpieszyło, mamy w planach mniej więcej w środku drogi dłuższy popas. Bardzo proszę o jakieś rady. Jestem jedyną osobą w tym towarzystwie, która spędzała cały dzień w siodle. Mój pierwszy wyjazd to nie było miłe doświadczenie, bo fizycznie byłam na to nie przygotowana. Jak ustrzec moich podopiecznych przed takim doświadczeniem? Moje konie szkólkowe chodzą w sezonie po mniej więcej 4 godziny dziennie (oprócz Poniedziałków, wtedy mamy Niedzielę). One będą w niezłej kondycji ale jak przygotowywać koniki prywatne, które nie wysilają się specjalnie? Z góry dziękuję za wszelką pomoc. Pozdrawiam
napisze to troche schematycznie bo taka forma najlepiej mi wychodzi
1. Przygotowanie koni
a) Musza sie znac na wzajem, tak aby nie bylo problemow ze ktorys kopnie innego. Najlepiej dlatego wszystkie konie ktore maja isc niech przez pare dni zostana wypuszczone razem. Pokopia sie, pogryza, ale chierarchia zostanie ustalona i juz nie beda chcialy jej ustalac podczas jazdy.
b) Niech wlasciciele zaczna jezdzic przez rzeki, kaluze, niedaleko ulicy, przez jezdnie, oraz w roznych dziwnych miejscach, tak abykonie uodpornily sie na dziwactwa i zaczely ufac czlowiekowi na tyle ze przejda przez jakis trudnieszy teren
c) Jezdzic, jezdzic i jeszcze raz jezdzic. Nie chodzi tutaj o jazde godzine ostrego galopu. lepsze wyniki daja 3h stepa. Zabierajcie na wyjazdy sakwy juz czyms obciazone. Bo to pozwoli wam zauwazyc gdzie kon jest wrazliwszy na obtarcia i czy w ogole nadaje sie w taki teren.
d) Zrobcie koniom jednodniowa wprawke min raz aby ocenic ile dacie rady i jak konie to zniosa
e) Znowu jazda: Posluze sie przykladem ktory gdziej juz zamiescilam: Jezeli damy kulturyscie ktory cwiczy godzine dziennie na silowni tone wegla do przezucenia, to przezuci 100kg expresowo i bez wysilku, ale potem zrobia sie pecherze na rekach i slily nagle zabraknie. Teraz ta sama tone wegla damy czlowiekowi ktory codziennie pracuje na roli, to zacznie on to powoli przezucac, a po przezuceniu calej tony, otrzepie rece i pojdzie dalej. Tak samo jest z konmi. Jezeli pracuja godzine dziennie intensywnie to gdy kazemy im cos robic lzejszego ale za to dluzej ich nieprzyzwyczajona skora (obtarcia), miesnie (zmeczenie) i psychika (nastawione byly tylko na 1h pracy) poprostu beda mialy problemy.
Narazie to tyle co do przygotowan koni, jak sobie cos jeszcze przypomne to napisze.
2. Przygotowanie jezdzcow
a) jezdziec jakos przezyje spotkanie z siodlem ale najlepiej niech kazdy z uczestnikow przynajmniej raz spedzi caly dzien w siodle, aby wiedzial w co sie pakuje
b) w taka pogode przydatne sa rekawiczki rowerowe bez palcow, szczegolnie przydatne jezeli robicie taki dystans
c) niech sie nastawia psychicznie na obolale zadki
d) nawet jesli pogoda jest piekna wezcie cos od deszczu
3. Rajd
a) konie
-nie jedzce w samych czaprakach, najlepiej wluzcie pod nie koce zlozone na 4 czesci (albo jak kto woli 2 razy)
-najlepsze siodla to kulbaki, a jesli ich nie ma to ogolno uzytkowe tylko ze strzemionami dluzszymi o pare dziurek niz zazwyczaj
-jesli byscie mieli napiersniki to estra, a do ogolnourzytkowych to jeszcze podogonia byly by super (ale to juz zalezy od tego czy teren jest pagurkowaty)
-oglowie bez nachrapnika zakladane na kantar/oglowie rajdowe/kantaro-oglowie/ rouphalter+oglowie
-uwiazy sa zwiniente w szubienice i przytroczone do siodla. NIE wolno robic petli w okol szyji i przyczepiac do kantara.
-no i oczywiscie jesli kon strychuje to strychulce
b) jezdzcy
-zero bizuteri: obraczki, pierscionki, kolczyki, wisiorki itp
-zero plecakow: wszystko idzie do sakw, nawet takich prowizorycznych. Najlepszym rozwiazaniem jest samochod ktory przezuca zeczy w umowione miejsce, wtedy mozna ograniczyc ilosc zabrancy rzeczy.
-jakiekolwiek aparaty lornetki itp nie moga wisiec na szyji, lepiej aby byly przytroczone do siodla lub w sakwach
- bielizna najlepiej bawelniana, aby uniknac odparzen i przetarc zadkow
-co do ubrania to chyba nie musze juz dalej pisac, bo to raczej oczywiste aby nie ubierac sie w szpilki i min
c) ogolne
-sakwy: wpakujcie do nich przedewszystkim apteczke konska i ludzka (to co powinny zawierac napisze w innym poscie). Cos do jedzenia energetycznego (zadne kielbaski, owoce lub wazywa!!). Picie nie gazowane, nejlepiej H2O
-to ze telefony komorkowe (NALADOWANE) trzeba wziasc to raczej tez nie musze pisac.
-niech tylko tkos sprobuje zapomniec kompasu lub mapy najlepsze sa te sztabowe, gdyz te zwykle turystyczne posiadaja tyle przeklaman ze po paru godzinach jazdy wdg mapy zwatpilibyscie czy nadal jestescie w PL
-Osoba prowadzaca musi miec najlepszego i najspokojniejszego konia, za nia jada osobykolejno: od najslabszegod do najlepszego na koncu.
-trzeba pamietac ze przejezdzajac nawet przez najspokojniejsza ulice nie wolno jechac rzedem (jeden kon za drugim):!: nalezy to wykonac jak zmiane kierunku ruchu przez srodek ujezdzalni, tak aby przez jednie pszeszly wszystkie konie mniejwiecej w czasie rownym przejsciu jednego konia.
-przemyslcie wszystkie mozliwe zdazenia i uluzcie na kazdy z nich plan awaryjny
A to dodemnie: 60km to duzo jak na jeden dzien. W takim wypadku jak nie bedziecie wiedzieli dokladnie ile wam to zajmnie to lepiej wyjechac zaraz o swicie i sie nie martwic ze wrocicie w nocy. Nie forsujcie koni, lepiej jest jechac duuuzo stepem, unikajcie szybszych chodow, a szczegolnie klusa. Zycze powodzenia i mam nadzieje ze sie wam uda
Acha! Zapomnialam dodac:
-ktos musi byc przeszkolony z pierwszej pomocy :!::!::!::!::!:
-nakrycia glowy najlepiej z duzym radem i krem do opalania ze sporym filtrem
Bardzo dziękuję Ci za obszerną odpowiedź. Podam kilka szczegółów. Konie znają się ze sobą, są z jednej stajni. Chodzimy razem w tereny (takie do 3 godzin). Więc problem ustalania porządku w stadzie nie istnieje. Wszstkie są obznajomione z ruchem ulicznym, przekraczaniem przeszkód, wody itp. Większość z nich to konie westowe, grzeczne i dobrze wychowane. Prowadzić będę na Ciapku, który wykonuje wszelkie moje polecenia i nie boi się absolutnie niczego. Większość z nas ( poza 2 zatwardziałych klasyków ) będzie jechała w kulbakach westowych, które wraz z padami, popręgami i napierśnikami są dopasowane do każdego konia indywidualnie. Sprawdzone przez cały zeszły rok. Nawet w upalne dni nie miałam żadnych obtarć czy odparzeń (u koni oczywiście). Sakwy są potrzebne tylko na najbardziej niezbędne drobiazgi (apteczka, kopystka, woda itp) gdyż kilka osób wybiera się z nami samochodami i będą, że się tak wyrażę do naszej dyspozycji. Również mój tata będzie pod telefonem aby w razie nagłej potrzeby przyjechać samochodem z trailerem (tfu, tfu na psa urok). Co do plecaków, to ja raz wybrałam się z takim wynalazkiem na 5 godzinny spacerek, nigdy więcej!!!!!!!!!!!!!! Tak więc i moi podopieczni są już o tym poinformowani. Haltery nie zajmują dużo miejsca i można je śmiało włóżyć do kieszeni. Uwiązy da się przytroczyć do kulbaki i tak zamierzałam zrobić. Mapę mamy bardzo dokładną a całą trasę najpierw zwiedzimy na motocyklach. Poza tym dysponujemy GPSem. Wyjazd o świcie a popas w południe to się rozumie samo przez się. Jest to mazowsze, teren zasadniczo płaski a jechać będziemy w większości drogami polnymi, łąkami i obrzeżem lasu.
To są sprawy, o których wiem i jak pisałam zaplecze jest zapewnione. Ale jak przygotowywać koniki prywatne? Jak muszą chodzić, żeby były w odpowiedniej kondycji? Ile razy w tygodniu i po ile czasu? Poza tym napisałaś żeby unikać kłusa, czy mogłabyś to wyjaśnić. Rozmawiałam z osobą, która jeździła zawodniczo rajdy długodystansowe i on zalecił przede wszystkim kłus. Moje wszystkie dluższe wypady również opierały się głównie na kłusie. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Ponieważ właśnie zauważyłam Twój 2 post to dodaje, w grupie będzie 2 lekarzy. Kapelusze westowe sprawdzają się super a niepełnoletni i mniej pewni swoich umiejętności pojadą w kaskach.
No to zaplecze macie naprawde porzadne
Jedyne co moge powiedziec o trenowaniu konia do rajdu turystycznego to to aby minimum raz w tygodniu poszedl na taki 5-6h wypad do lasu, a tak pozatym to zeby chodzil jak najczesciej. To nie sa zawody tak wiec glownie chodzi o przyzwyczajenie konia do dlugiego jednolitego wysilku. Dlaeczego polecam unikanie klusa? A wzielo to sie z westu akurat, a dokladniej z obserwacji koni. Jak mozesz zauwazyc tabun porusza sie albo stepem albo galopem, klus jest uzywany czasami wewnatrz stada na przejscie z punktu a do punktu b. Konie ogolnie wola uzywac klusu na krotkim dystansie gdyz jest on bardziej meczacy i wymagajacy skupienia (dlatego dobry jest do trenowania konia aby wyrobil sobie kondycje) Natomiast gdy jedzie sie juz na rajd, ma on byc przyjemny nie tylko dla jezdzca ale rowniez i dla konia. Uczylam sie ze rajd turystyczny powinno sie caly przejechac stepem a innych chodow nie wolno urzywac, ale jak rozmawiam z ludzmi zajmujacymi sie tym na codzien to mowia ze jezdza glownie stepem i galopem czasami. Klus jest wykorzystywany w spacerach i wycieczkach (1 dzien); czasami, przyznam sie bez bicia, prowadzilam tereny w ktorycz na godzine jazdy przypadalo 40-45min klusa
Mam za sobą kilkaset kilometrów spędzonych na turystycznym rajdzie w siodle ... i obok konia.
60 km to dla sprawnych koni dzienna "dawka". Ale dla koni które są przygotowane kondycyjnie. Tyle wynosiła dzienna norma w polskiej kawalerii dla szwadronu (o ile dobrze pamiętam). W Centralnej Bibliotece Wojskowej w Warszawie można zajżeć do starych materiałów szkoleniowych i regulaminów. Pisali je praktycy którzy spędzili w siodle I Wojnę Światową i następne walki, które przyszło im toczyć o granice.
Napisałem, że spędziłem czas obok konia na rajdzie. I była to ok. 1/3 dystansu. Stosuję taki "rozkład" podróży : 15 minut stępa, 15 minut kłusa i 15 minut "w ręku", czyli marsz obok konia. Dobrze to robi zarówno zwierzęciu, jak i ludzkim stawom i tyłkowi. Można oczywiście modyfikować ten układ, np. dodać jeszcze stęp przed marszem.
Kawaleria poruszała się kłusem i stępem. Galop na defiladzie lub szarży. Albo gdy trzeba było wiać, co się zdażało nawet naszej jeździe.
Co nie oznacza, że gdy konie mają się dobrze nie można pogalopować i na rajdzie. Ale ... jak we wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek i odradzał bym galop podczas pokonywania długich dystansów.
Wyruszać dobrze jest jak najbardziej rano, tak by po 11 do np. 14 stanąć na popas. Dobrze nieć karmiak i porcję owsa "na obiad". Trzy godziny skubania trawy to nie wystarczyprzy tym dystansie.
Trzymając się tych zasad zrobiłem ok. 400 km z Gołdapii, wzdłuż granicy, nad Wigry, przez Puszczę Augustowską przez 8 dni.
Bardzo ważne jest też dobranie siodeł i czapraków. Najlepsze (dla koni) są stare wojskowe "kulbaki" a pod nie złożone "na cztery" koce wełniane. Po pierwszym dniu starannie "obmacajcie " kłęby i grzbiety. Sportowe siodła są nie wiedzieć czemu bardzo wąskie i po całym dniu na grzbiecie może okazać się, że uciskają boleśnie konie. A to objawia się opuchlizną i bolesnością.To okazuje się po 6 - 8 godzinach jazdy. Po 2 - godzinnej rekracyjnej jeździe "nie wychodzi". Także można dowiedzieć się, że super sprzęt kupiony za 1000 EUR jest bardzo niewygodny dla konia.
Pozdrawiam i ... zazdroszczę przygody
Grzesiek
60km normalna dawka...ale właśnie dla konia zaprawionego w jeździe i z dobrą kondycją, przeciętnemu rekraantowi od razu z dnia na dzień to byłoby przypuszczam za wiele, nawet jak na stęp...więc przez te 2 miesiące pojeździć tereny, ciut intensywniej z czasem jeździć, poćwiczyć grzbiet....i będzie dobrze