Futbolin
Słuchajcie nie raz bylam swiadkiem na zawodach, jak zawodnicy już na parkurze piłowali swoje konie., najczęściej tuż przed skokiem...są to krótkie ostre ruchy , jakby tarka? lub seria ostrych półparad wykonywana na przemian, lewą i prawą ręką.
nie wszyscy to robią, a może robią ale tego tak mocno nie widać...?
po co to? żeby skrócić wykrok przed przeszkodą? bo nie rozumiem..
Wiem o co ci chodzi.
Robia tak, bo licza fule. Albo inaczej, wiedza ile fuli sie tam zmiesci, ale dopiero w 'praniu' wychodzi ze kon zrobil np 2 fule tam gdzie powinny byc 3 i wyjdzie za daleko. Tak samo jest w druga strone, czasami wyjdzie tak ze robi sie np 4 fule i zostaje 1,5 metra. Wtedy trzeba tego konia przyhamowac i wscisnac w to 1,5metra to ostatnia 5 fule, bo inaczej bedzie za blisko/rzutka/wylamanie.
Nie wszyscy tak robia bo:
a) niektore konie same sie prowadza w parkurze i same licze sobie fule, jezdziec poprostu siedzi i czeka zeby skoczyc
b) Niektore konie podchodza spokojnie do przeszkody, i spokojnie galopuje po skoku do kolejnej
Moja kobyla czeka na mnie ze skokiem. Tzn ja musze martwic sie o fule i ja musze pokazac jej kiedy sie odbic.
W parkurze po 2, 3 przeszkodzie zaczyna sie nakrecac, tzn po skoku ja troche radosc ponosi i zanim ja troche uspokoje to musze myslec o fulach do kolejnej przeszkody, kobyl jak zobaczy ta kolejna przeszkode to sie znow nakreca, wiec jesli bym jej pozwolia przspieszyc to bysmy sie nie pomiescily z fulami, dlatego musze ja przytrzymac, puscisc, przytrzymac, puscic, przytrzymac i dopiero poslac.
Wyglada to faktycznie czasami jakbym ja chciala w ostatniej chwili zatrzymac przed sama przeszkoda, ale nie, to jest tylko po to (przynajmiej u mnie) zeby sie wybic w dobrym miejscu i uniknac zrzutek itd.
Mam nadzieje ze pomoglam
Wiem o co ci chodzi.
Robia tak, bo licza fule. Albo inaczej, wiedza ile fuli sie tam zmiesci, ale dopiero w 'praniu' wychodzi ze kon zrobil np 2 fule tam gdzie powinny byc 3 i wyjdzie za daleko.
Liczą fule rękoma... Robiąc piłę... coś tu chyba jest nie tak.
Nie wszyscy tak robia bo:
a) niektore konie same sie prowadza w parkurze i same licze sobie fule, jezdziec poprostu siedzi i czeka zeby skoczyc
b) Niektore konie podchodza spokojnie do przeszkody, i spokojnie galopuje po skoku do kolejnej
Niektóre konie mają taki dar tak Żeby koń tak chodził to trzeba pracy, pracy i jeszcze raz pracy na treningach. Pokonując parkur na zawodach każdy koń powinien być nauczony jechać w równowadze i rytmie.
moim zdaniem z tego co opisujesz hannah to jest zwykła piła Jeśli koń nie potrafi w równowadze i rytmie pokonywać kilku przeszkód to nie powinno się jeździć parkurów Bo co to za jazda, cały czas trzeba walczyć z koniem, który np. wyrywa na przeszkodą - chyba nie o to chodzi... Trzeba wrócić do podstaw...
Bez przesady. Mam to rozumiec, tak ze znecam sie nad koniem?
Sama tez na pewno konia wodzami zatrzymujesz. (a na pewno czasami)
Moja kobyla jest do przodu i zawsze byla. Lubi skakac, ale nie idzie jak flak do samej przeszkody, tylko jak juz jej pokaze co skaczemy to najchetniej wyskoczyla by w gore i robila milion rzeczy na raz. Cieszy sie, probowalam z tym walczyc z trenerem, ale nie da sie. A probowalam wszystkiego od jazdy na kantarze do hacka.
A zamiast zmieniac temat to wytlumacz kolezance u gory dlaczego ludzie probuja wyhamowac swoje konie przed przeszkoda?
jutro zapytam trenera, dokładnie o co chodzi.
jeśli ktoś kojarzy klaudie siarkiewicz i jej przejazd na csi w lesznie , może ogarnie o co mi chodzi
Bez przesady. Mam to rozumiec, tak ze znecam sie nad koniem?
Sama tez na pewno konia wodzami zatrzymujesz. (a na pewno czasami)
Nie robię mojemu koniowi piły czy jest przed przeszkodą czy na przeszkodzie czy za
czasami zatrzymuje owszem jak poniesie w terenie to zdarza się, ale nie na zaplanowanym treningu, dostosowanym do umiejętności konia i jeźdźca. Bo jeśli koń wyrywa na przeszkodę i nie potrafi pokonać kilku przeszkód w rytmie to znaczy, że trzeba tak dostosować trening aby mu w tym pomóc, a nie zatrzymywać wodzami, czy robić piłę, w ten sposób niczego się nie nauczy, co najwyżej jeszcze bardziej będzie w końcu rwał na przeszkody bo będzie chciał uciec od bólu...
Moja kobyla jest do przodu i zawsze byla. Lubi skakac, ale nie idzie jak flak do samej przeszkody, tylko jak juz jej pokaze co skaczemy to najchetniej wyskoczyla by w gore i robila milion rzeczy na raz. Cieszy sie, probowalam z tym walczyc z trenerem, ale nie da sie. A próbowałam wszystkiego od jazdy na kantarze do hacka.
Też mam kobyłkę XX, która jest do przodu i to bardzo plus mega wrażliwa, ale odkąd pamiętam trening poleggał na tym, aby ją wyciszyć, żeby nie pobudzała się między przeszkodami i nie rwała do przodu, jednak nawet nigdy mi nie przyszło do głowy żeby robić jej piłę, jak wypali do przeszkody lub w jakikolwiek inny sposób ją karać
To prawdę nie jest sposób na skakanie parkuru i niczego dobrego konia nie uczy
A zamiast zmieniac temat to wytlumacz kolezance u gory dlaczego ludzie probuja wyhamowac swoje konie przed przeszkoda?
hmmm bo nie mają nad nimi kontroli, bo nie sa przygotowanie w dostatecznym stopniu do pokonania całego parkuru, bo wolą zrobić piłkę niż skupić się nad rozwiązaniem problemu na treningach...
Oregonka: w sporcie, jesli wydajesz 1000zl zeby sobie poskakac na zawodach 2-3 dni, zrobisz wszystko zeby przejechac na czysto.. czesto niestety nawet kosztem zdrowia lub komfortu konia... Dlatego przytrzymujesz konia, zeby nie zrzucil i ukonczyl parkur na czysto.. Te wszystkie emocje itd, i przede wszystkim strach konia(nowe miesjce itd) sprawiaja ze trudno sie go prowadzi.. Jednak trzeba to 'przeskoczyc' i przejechac jak najlepiej, dlatego czesto zapomina sie o 'zabawie' w wyjezdzanie naroznikow itd, a jak fule nie pasuja to trzeba ciagnac konia, no bo co innego zrobic?
Taki jest sport i raczej sie to nie zmieni..
A teraz dla wyjasnienia
a) Ja nie startuje w zawodach, to co wyzej napisalam to TYLKO i wylacznie moje obserwacje
b) nie potepiam osob ktore startuja, bo wiekszosc z nich wcale nie traktuje tak koni, jednak zdarzaja sie wyjatki>niestety.
Zgodze się z hannah, oczywiście podstawy podstawami, ujeżdżenie ujeżdżeniem ale wszystkich sytuacji na parkurze nie da się przewidzieć i czasem trzeba zastosować bardziej drastyczne środki. W domu można się "bawić" i trzeba wszystko udoskonalać ale zawody rządzą się swoimi prawami (przynajmniej od pewnego poziomu). Na pewno lepsze jest użycie przesadnie mocnej pomocy (mocna półparada czy jak kto woli-tara) niż wpakowanie się z koniem w środek oksera...
Monika01, ja mam 12 letniego SP, generalnie jest koniem o spokojnym charakterze, choć czasem się płoszy np. strasznie strasznych ptaszków itp. Jak jedziemy w teren lub wjeżdżamy na parkur, to wstępuje w niego diabeł. On uwielbia biegać i skakać. Więc myślę, że czasami lekka piła na delikatnym wędzidle (np. oliwka podwójnie łamana) jest lepsza, niż notoryczne ciągnięcie konia za pysk na bardzo mocnym kiełźnie typu phelam z długaśnymi czankami, czy wielokrążek.
A swoją drogą, jak koń coś lubi i się nakręca, np. galopy w terenie, to regularnym treningiem zmiany podejścia konia nie skorygujesz. Ot, taki charakterek i tyle. I to co powiedziała Hannah, wszystkich sytuacji na parkurze nie przewidzisz
Więc myślę, że czasami lekka piła na delikatnym wędzidle (np. oliwka podwójnie łamana) jest lepsza, niż notoryczne ciągnięcie konia za pysk na bardzo mocnym kiełźnie typu phelam z długaśnymi czankami, czy wielokrążek.
a moim zdaniem ani jedno ani drugie nie jest dobre... a na wyrywanie konia do przeszkody najlepszy jest odpowiedni trening, trening i jeszcze raz trening...
Oczywiście sytuacje w terenie to inna sprawa, czasem koń się słoszy i po prostu musimy go ze względów bezpieczeństwa szybko zatrzymać bo np. gdzieś niedaleko jest ulica, ale to inna sprawa. My tu mówimy o zawodach i zaplanowanym treningu skokowym, a w tym nie ma miejsca na szarpanie się z koniem, trzeba tak rozplanować trening żeby uczyć konia chodzić w rytmie, nie wyrywać do przeszkody i reagować na delikatne pomoce jeźdźca, ale to chyba tylko moje zdanie większość osób z tego co zauważyłam chce szybko mieć efekty kosztem konia, dlatego wolą szarpać, robić piłkę byle tylko skakać coraz wyzej...
a taki zaplanowany trening aby koń nie nakręcał się i nie leciał do przeszkody tylko reagował na delikatne sygnały jeźdźca trwa niestety o wiele dłużej i jest bardziej wyczerpujący... ale myślę, że się opłaca
A swoją drogą, jak koń coś lubi i się nakręca, np. galopy w terenie, to regularnym treningiem zmiany podejścia konia nie skorygujesz.
Oczywiście, że skorygujesz. Gdybyśmy nie mogli pracować nad zachowaniem konia to większość koni byłaby nie ujeżdżona... Jak najbardziej można pracować z nadpobudliwym koniem i miec dobre efekty.
I to co powiedziała Hannah, wszystkich sytuacji na parkurze nie przewidzisz
Tak z tym się zgadzam na zawodach każdy chce pojechać jak najlepiej nawet chwilowym kosztem konia i to jest ok, ale tylko wtedy gdy na treningu jeździec wystrzega się takiego działania no i nie piłuje konia na każdej przeszkodzie.
a moim zdaniem ani jedno ani drugie nie jest dobre... a na wyrywanie konia do przeszkody najlepszy jest odpowiedni trening, trening i jeszcze raz trening...
Zgadzam się w pełni.
To nie jest tak, że każdy skokowy jeździec klas wysokich używa pił, tarek i innych takich "patachów" przed każdą przeszkodą. Czasami widzi się naprawdę różne obrazki i fakt, faktem - często gęsto skoczkowie zapominają o treningach ujeżdżeniowych, ale to też nie jest tak, że na C w skokach wypuści się zupełnie zielony jeździec z super-koniem i munsztukiem w pysku tego konia. Takie obrazki są aż nazbyt częste w niskich klasach, gdzie koń uratuje i przejdzie niezależnie od tego czy ten worek kartofli na grzbiecie mu pomaga czy też nie.
Różne są sytuacje, ale i różne są konie. Znałam kiedyś ogiera wyszkolonego do C w skokach i w ujeżdżeniu, który mimo, że miał prowadzone racjonalne treningi, dobrego jeźdźca i był świetnie ujeżdżonym koniem, to gdy widział przeszkodę nie liczyło się dla niego nic innego. Skoczył wszystko co się mu pokazało, ale z kolei jemu czasem adrenalina skoczyła za bardzo i z tego powodu poważne zawody chodził na ostrzejszym wędzidle, bo się czasami za mocno nakręcał. Wyliczał, a jakże, dawał się prowadzić, ale czasami zbierał się do tego za szybko i w przypadku, kiedy parkur został w paru miejscach postawiony dość karkołomnie, jeździec musiał tego konia skrócić za wszelką cenę, bo inaczej albo zostaliby na bandzie albo w przeszkodzie. W domku na treningu to miło - cisza, spokój, można szlifować formę swoją i konia, ale na zawodach jest głośno, tłum, dodatkowy stres, a to wszystko udziela się również koniowi. Jestem w stanie zrozumieć takie sytuacje.
Natomiast nigdy nie będę w stanie zrozumieć takiego chodzenia na skróty-> jakieś dziwne szarpania, kopania, pakowanie się na zawody z kompletnie niewyszkolonym koniem i jeźdźcem i inne takie kwiatki, których niestety bywa wiele.
Różne są sytuacje, ale i różne są konie. Znałam kiedyś ogiera wyszkolonego do C w skokach i w ujeżdżeniu, który mimo, że miał prowadzone racjonalne treningi, dobrego jeźdźca i był świetnie ujeżdżonym koniem, to gdy widział przeszkodę nie liczyło się dla niego nic innego. Skoczył wszystko co się mu pokazało, ale z kolei jemu czasem adrenalina skoczyła za bardzo i z tego powodu poważne zawody chodził na ostrzejszym wędzidle, bo się czasami za mocno nakręcał. Wyliczał, a jakże, dawał się prowadzić, ale czasami zbierał się do tego za szybko i w przypadku, kiedy parkur został w paru miejscach postawiony dość karkołomnie, jeździec musiał tego konia skrócić za wszelką cenę, bo inaczej albo zostaliby na bandzie albo w przeszkodzie. W domku na treningu to miło - cisza, spokój, można szlifować formę swoją i konia, ale na zawodach jest głośno, tłum, dodatkowy stres, a to wszystko udziela się również koniowi. Jestem w stanie zrozumieć takie sytuacje.
I właśnie o taki przykład mi chodziło
Kasia D, to takie "i tak i tak" -> z jednej strony mądry człowiek na pomysłowym koniu, a z drugiej strony jakiś nowiciujsz na przerażonym koniu. W przypadku, kiedy mądry człowiek nawet jeśli szarpnie raz czy drugi, a koń ma normalnie prowadzony trening i nie jest przepychany przez wszystko siłowo to to szarpnięcie katastrofą na miarę światową przecież nie jest, ale kiedy taki nowicjusz w kółko szapie i kopie oraz sądzi, że "ten koń tak ma, on jest energiczny" to już jest katastrofa a przypadkowemu człowiekowi widzącemu takie kwiatki się nóż w kieszeni otwiera. No, ale cóż. Głupich nie sieją.
A co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? Że właśnie zawody klas LL, L czy P nawet to po prostu wysoka ranga, prawie jak puchar naródów, złote majtki i "prestiż" wśród nastolatek. Ciśnie się na nie multum ludzi z różnymi końmi i czasami człowiek ma ochotę zabawić się w snajpera i zdejmować co poniektórych "zawodników". Jasne, że każdy kiedyś zaczynał i nikt nie jest od razu orłem, pewnie, że takie zawody właśnie mają być łatwe, miłe i przyjemne, żeby jeździec i koń obyli się z atmosferą, ale.... zbyt często widzi się obrazki typu "cudaczne wędzidło w pysku+wycieńczony koń po 50 skokach na rozprężalni+wściekły jeździec z batem i ostrogami+jeszcze bardziej wściekły "trener", pokrzykujący między łaciną podwórkową, jakieś dziwaczne komendy do jeźdźca".
Vesna, mnie najbardziej przerażają młodzi ludzie (najczęściej kilkunastoletnie dziewczynki), które nie rozumieją różnicy pomiędzy zebraniem, a ganaszowaniem. Sytuacja, która mnie zjeżyła na wspomnianych "podwórkowych" zawodach klasy L. Siedzi wypacykowana i wymalowana dziewczynka, na wypacykowanym wybłyszczonym koniu i rozmawia z "trenerem". Koń stoi, jest właśnie po ukończonym z mizernym skutkiem drugim przejeździe. Zamiast dać mu długą wodzę, niech chłopak trochę się rozciągnie i odpocznie, to to małe coś na grzbiecie ciągnie konia za pysk, co by ładnie zaokrąglaną szyjkę trzymał i nie słuchając "trenera" łypie na koleżanki, uśmiecha się i pod nosem mówi "popatrz jak on ładnie zebrany stoi"...
wasze posty o kobitach i mężczyznach (tych młodszych) zostały wydzielone do nowego tematu w dziale "po godzinach"
oto link
http://swiatkoni.pl/forum...t=17230&start=0
"...cudaczne wędzidło w pysku+wycieńczony koń po 50 skokach na rozprężalni+wściekły jeździec z batem i ostrogami+..."
+ dzieciak ostrogami robi koniowi dziury w brzuchu ...
....................................................................................................................................................
.... dzieciak nie ma tyle siły
Mnie tego uczyli mówiąc, że to mocniej zwraca uwagę konia na przeszkodę. Ale ja sądzę, że to jest także stary sposób na skrócenie go, i pomoc w przestawieniu do tyłu na zad żeby złapał więcej energii do odbicia. Jeszcze z tych czasów, kiedy parkury jeździło się aby jak najszybciej, a "wagony" na dużych parkurach wytmagały bardziej odwagi, niż tak dokładnego prowadzenia konia i budowania najazdu jak dzisiaj.
Wojtecki, myślę że wyjaśniłeś to jak najjaśniej jako autora tematu pięknie dziękuję.
Przyjemność po mojej stronie . Jak się ma przepuszczalnego konia, i wie się jak mądrze budować najazd, to taka szarpanina nie jest do niczego potrzebna. Pomijając jakieś incydentalne ratunkowe przypadki rzecz jasna. Co innego, kiedy wcisnęli ci cudaka z "polskim impulsem", u którego histeria zastępuje skoczność wypracowaną latami treningu, i nad którym generalnie trudno jest zapanować i precyzyjnie prowadzić, wtedy zostaje szarpanie i kopanie. Ale taka jazda zazwyczaj nie ma perspektyw.
J jeżdze na koniu na krórym kiedyś jeździł Tomasz Klein. i musze go strasznie ciągnąc szczególnie przed przeszkoda. i pewnie tez wygląda to tak jak "piłowanie" koni na zowodach ale po prostu inaczej sie nie da. bo jak jej nie przetrzymam to strasznie blisko podchodzi i zwala przednimi nogami dragi.
kkonik12, jak ma na imie ten kon? larissa?
sorry za ofa
Na Larissie Tomasz Klein jeszcze chyba jeździ, więc to musi być jakiś inny koń
To "Ci da ci dam" xdd wiem ze idiotyczne imie ...
http://www.youtube.com/wa...feature=related
proponuję obejrzeć CAŁY.
Ja mam konia któremu trzeba pokazać że przeszkoda to nie zapierdalanie za przeprozeniem ale spokojne podejście. Czasami jednak trzeba użyć wodzy.
czasami jednak trzeba popracować.
Użyć wodzy, a przepołowić pysk na pół to dwie różne rzeczy...
i jak już emocje opadły to popraw dwa słowa - jedno na bardziej przyzwoite, a drgugiemu literkę oddaj...
Piłowanie nie, prawidłowa półparada tak:)