Futbolin
Mam 4 letniego wałaszka, sp po wlkp i śl. Przez 2 tygodnie miał spuchnięte okolice narządów płciowych, zgodnie z zaleceniami weterynarza podawaliśmy mu antybiotyki przeciwzapalne przeciwbólowe i początkowo również leki moczopędne ale nic nie pomagało.
Okolice narządów płciowych (worek, napletek) były spuchnięte czasem tak bardzo że początkowo miał problemy z oddawaniem moczu, wychodził mu penis na wierzch i nie chciał się chować. Weterynarz założył mu klamry żeby nie wysuwał go. Było to na tyle skuteczne że na jkis czas przestał wychodzić, natomiast opuchlizna została (minęły ponad dwa tygodnie).
Mimo przeciwskazań weterynarza, za radą koniarzy lonżowałam go delikatnie 2 razy dziennie. Po lonżowaniu opuchlizna wydawała się być lekko mniejsza. Jednak po pewnym czasie wracała do pierwotnej postaci.
Ktoś ma doświadczenie w tym temacie?
Koń ogólnie był nie swój, spowolniony i bardziej spokojny niż zwykle, na szczęście miał apetyt i zdarzało mu się zakłusować na padoku. Nie miał temperatury.
Sterylizowany był prawie dwa lata temu, ale nie sądzę żeby to miało jakiś związek z obecnym stanem. Ta opuchlizna zdarzyła mu się już wcześniej dwa razy w zeszłym roku - ale wówczas zniknęła sama po 3 dniach chłodzenia.
W internecie nie znalazłam nic na ten temat takich objawów. Może mieliście podobne doświadczenia lub znacie źródła w których mogłabym znaleźć coś w tym temacie? Nasz lekarz jest bardzo dobrym doświadczonym weterynarzem, jednak nie postawił jednoznacznej diagnozy, widać medycyna nie zawsze zna rozwiązanie.
W tej chwili opuchlizna zeszła prawie do końca jest jeszcze niewielkie powiększenie (minął prawie miesiąc). Byliśmy już nawet w terenie na spacerze, koń odzyskał chęci do psocenie i wygląda dobrze.
Obawiam się jednak że to coś może wrócić i zastanawiam się czy nie lepiej byłoby tam zajrzeć do środka. Czy w takim przypadku konieczna jest klinika? Jeśli tak to gdzie najlepiej się skierować? Kon jest w mazowieckim niedaleko Gostynina.
Byłabym niezmiernie wdzięczna ze wszelkie rady, to przepiękny koń i bardzo kochany, nie mogę znieść faktu że cierpi i nie można mu pomóc. Tym bardziej że zastrzyki które dostawał (3 dziennie) są bolesne i pozostawiają po sobie okropne gule na szyi konia.
pozdrawiam i z góry dziękuje za wszelkie rady
Wyciągnęłam temat, choc nie bylo żadnej odpowiedzi.
A u Kuby -wałacha pojawił sie problem, choc chyba nie az tak poważny- mam nadzieję.
Wczoraj zauważyłam, że ma spuchnięte puzdro, ale tę część "wylotową" - nie znam fachowej nazwy
Zadnych innych złych objawów- biega swobodnie, ma zwykły apetyt , pije dużo wody, oddaje mocz.
Siusiak tkwi w środku.
Posmarowałam wczoraj altacetem , dzisiaj tez.
Problem w tym, że on nie cierpi dotyku w tej okolicy.
Choc latem po ukąszeniach miał duużo bardziej spuchnięte i jakoś szybko smarowalam.
Ale teraz owadów raczej nie ma , więc nie wiem skąd ten obrzek
Wieczorem napełniłam strzykawkę roztworem nadmanganianu potasu i znienacka wstrzyknęłam mu w otwór.
Bardzo wkurzył się , więc nie wiem, czy jeszcze pozwoli mi się dotknąc.
Mam wrażenie, że kastracja była bardzo bolesna, bo ma wyraźny uraz.
Nie mam na dodatek zaufanego weterynarza .
Może ktoś spotkał sie z takim przypadkiem?
Guli jeśli masz możliwość poproszenia kogoś o pomoc, a koń współpracować nie chce - spróbuj podać głupiego jasia w paście , dodatkowo - jeśli będzie konieczność założyć dudę. Jaś skłoni konia do wypuszczenia całego prącia. Duda zapobiegnie kopaniu (teoretycznie), można dodatkowo podnieść przednią nogę - po tej samej stronie, po której sięga się do prącia. W taki sposób sprawdzisz, czy nie ma rany czy innego źródła infekcji przy okazji czyszcząc dokładnie prącie roztworem nadmanagnianu (lepszy jest manusan)...
Sposób może wydawać się stosunkowo okrutny, ale koszty późniejszego leczenia wszelkich schorzeń, które mogą wynikać z jakiejś aktualnej mini - infekcji mogę być bardzo wysokie niestety :-/
Mój wałach,19 letni arab,często ma taką opuchliznę.U niego związane jest to z zapasieniem,zawsze zimą lub wczesną wiosną.Jest wtedy jakby spowolniony,ma niskie tętno.Mija po ruchu i dostaje wtedy zastrzyki z kofeiną.Jedyną radą na mojego jest nie dawanie mu w ogóle pasz treściwych i tylko trochę siana.Mimo tak znikomych dawek paszy on i tak zawsze jest za gruby.Latem wszystko mija bo na pastwisku ma dużo więcej ruchu,a poza pastwiskiem nic innego do jedzenia nie dostaje.
W stajni w której pracowałam, był wałach, któremu bardzo puchły okolice intymne, Był wet i się okazało, że to stan zapalny od brudu i jakaś infekcja. Dostał głupiego jasia i wet mu dokładnie wyczyścił wszystko, po 2 dniach nie było śladu opuchlizny. Od tamtej pory wszystkim wałachom czyściłam raz w tygodniu tamte okolice letnią wodą z szarym mydłem, i klaczom cycuszki tak samo. Już tam nie pracuję, ale teraz w ten sposób dbam o konie w swojej stajni. Myślę, że to dość istotne. Pozdrawiam i powodzenia życzę.
Dzięki wszystkim za wypowiedzi - mam nad czym zastanawiać się.
Faktem jest, ze od tygodnia konie na wybiegu nic nie ruszaja sie, tylko stoja pod wiatą.
Za sprawą deszczu z ubiegłego tygodnia, który pokrył grubym lodem warstwę śniegu.
Mimo , że porobione ścieżki ( połamany lód quadem) , to ziemia niezamarnięta i na dodatek pod sniegiem woda.
Nie pamiętam takiej sytuacji, jak tu mieszkam ponad 20 lat.
Tylko w nocy chodza ścieżkami koło domu, ale to niewielki obszar.
Tak mysle, że wszystko razem zebralo się.
Brak ruchu, a dostaje więcej paszy treściwej ( bo mrozy) - no i brak mycia intymnych okolic, bo nie pozwala sobie.
Ale z drugiej strony kuc-ogier ma wszystko w porządku, a przeciez tez niewiele chodzi.
Tyle, że on ma czasem ( rzadko ) czyszczone, bo jemu mozna zrobić wszystko.
Gaga- niestety jestem sama do poniedziałku, nie mam żadnej pasty, ani dutki - i tak nie umiałabym jej uzyć.
Sąsiada nie poproszę do pomocy, bo zbyt niebezpieczne.
W nocy wczoraj widziałam jak penis był trochę wysunięty , dzisiaj je ruszyłam, mimo lodu- trudno.
Po południu obrzęk był mniejszy, więc powtórzę dzisiaj zabieg ze strzykawką - najwyżej mnie zje
A jutro pooprowadzam po lonżowniku , który dzisiaj mozolnie deptałam
Jak nie przejdzie , to w poniedziałek wezwę weterynarza - on przynajmniej umie posługiwac sie dutką- ale czy Kuba mimo tego pozwoli na dotyk- nie wiem.
Zdaje sie, że ten akurat weterynarz kastrował go- oj nie lubi go Kuba- ucieka na sam widok
Jeszcze raz dzięki
MIałam taki przypadek Zapalenie w tamtych miejscach dla konia to kłopot spory. Ja widziałam kiedyś wałacha z tak wielki puzdrem że myślałam że zmieszczą się tam dwie moje dłonie!! Myślałam że to nieopuchlizna tylko może tak został "obdarowany" ale miał problemy z wydalaniem moczu itd. Najczęściej jest tak że się nie myje tych miejsc i czasem niezwraca uwagi szczególnie zimą kiedyś mycie jest utrudnione przy mrozie -20 Paradoksalnie tego typu opuchlizny zauważa się czasem jak urośnie do sporych rozmiarów.
crazy20, ja nie myję puzdra wałachom - tylko sprawdzam stan (czy nie ma zadrapań itp.) i przenigdy nie miałam problemów ze stanem zapalnym. Wręcz przeciwnie - nadmierna ingerencja w naturalne procesy stwarza potencjalnie niebezpieczne sytuacje.
Też uważam, że nie należy myć dla samego mycia.
Zwłaszcza usuwanie martwego naskórka jest błędem- to właśnie naturalny utrzymywania higieny przez samego konia.
Tak jak bardzo częste wystawiania prącia na działanie powietrza.
Ja tylko sprawdzam codziennie kucowi, czy nie wystaje mu słoma, bo on ma blisko ściółki jak śpi na leżąco.
U wałacha opuchlizna bardzo ładnie zeszła już w ubiegłą niedzielę - obeszło się bez wzywania weterynarza.
W końcu przestał nawet reagować złością na "wlewy".
Ale nadal nie toleruje dotyku.
U mojego wałacha również puchło czasem puzdro, ale to zdarzało się jedynie gdy jakaś jego ukochana klacz miała ruję Opuchlizna zniakała sama po ok 2dniach od ostatniego skoku.
Chociaż pozwala się w tych okolicach dotykać to za nic nie chce wypuścić by można było umyć, sprawdzić czy cos... Gdy nie kryje [co i tak zdaża sie bardzo żadko, akurat nie ma żadnej ukochanej ] to wszystko jest w porządku, mimo że nigdy nie miał mytego.
U mojego wałacha również puchło czasem puzdro, ale to zdarzało się jedynie gdy jakaś jego ukochana klacz miała ruję Opuchlizna zniakała sama po ok 2dniach od ostatniego skoku.
Serio ?
To i może z moim wałachem jest podobny problem, bo miewa opuchliznę od czasu do czasu, która sama schodzi.
No i zdarza mu się nawet często naskakiwać na ogiera
Ale ogier też to robi, tyle, że on mały i kopytami ledwo sięga zadu Kuby.
Hmm
że co, że wałach kryje Ci ogiera? huh...
może pchnie mu teraz bo przy tych próbach skoku wystawia go czesto na wiatr i siarczysty mróz?
A podobno zimne okłady,są dobre na opuchliznę?
że co, że wałach kryje Ci ogiera? huh...
może pchnie mu teraz bo przy tych próbach skoku wystawia go czesto na wiatr i siarczysty mróz?
W tym przypadku naskakiwanie wzajemne nie jest niczym dziwnym- chyba.
Tak samo , jak markowanie walki stojąc na tylnych nogach.
Dwa samce tylko w swoim towarzystwie- to stały element zabawy
Wałach ma przewagę 250-300 kg i doskonale o tym wie ( zna doskonale swoją siłę)
W każdej zabawie wykorzystuje to , a kucor góruje sprytem i zwinnością.
Też próbuje swoich sił na wałachu, tyle, że za mały
Tworzą bardzo zgodne stado , oczywiście poza jedzeniem- tu kuc-ogier nie odpuszcza, a przynajmniej zdecydowanie podkreśla , kto rządzi
Wystawianie prącia na mróz nic im nie szkodzi- bardzo często tak drzemią.
no to nieźle tam masz... [troche ciężko mi sobie wyobrazić wałacha kryjącego ogiera...]
ale chyba tak dosłownie to się chyba nie kryją?
. [troche ciężko mi sobie wyobrazić wałacha kryjącego ogiera...]
To popatrz
Trzeba małego ogiera dopaść , zablokować jak najbliżej pastucha ,najlepiej w śniegu lub w błocie
przymierzyć i zostać na śniegu, bo mały zwinnie odstawia zad
Oczywiście trzeba też ponieść karę i znieść próbę wzajemnego krycia
Faktycznego krycia nie widziałam , nie pozwalają sobie na to.
Zdjęcia sprzed 3 lat- ale były brudasy, bo zamykane w stajni na noc
aaaj, to to co innego, po prostu się bawią, w gre nie wchodzi podniecenie
w moim [a raczej mojego konia] przypadku opuchlizna była spowodowana jak to powiedziałaś... faktycznym kryciem.
Floren mi też jest trudno sobie wyobrazić krycie koni tej samej płci Może są poprostu innej oriętacji, tez może być taka możliwośc bo w przyrodzie też to się zdarza Może to być też element zwykłej zabawy Wracając to wątku to fakt "mycie czasem skraca życie" ale byłam na zachodnich stadninach i tam podmywanie koni w tych "partiach" to norma. Moja kuzynka kiedyś z Kanady mnie odwiedziła i zaraz się rzuciła do stajni żeby wymyć zabrudzone wałaszki bo jej zdaniem ewidentnie zaniedbujemy partie intymne. Tam chyba szczególnie na to są uczuleni. Opuchlizna zreguły powodowana jest przez bakterie które sobie tam w puzdrze żyją.Wystarczy czasem mała ranka i infekcja gwarantowana Ja po swoich koniach widze że niektóre uwielbiają poprostu mycie i lepiej na nie reagują(czasem co tydzień)a niektóre wolą piasek i turlanie po nim Konie jak ludzie, każde końsko jest różne
A te zdięcia guli są zabawne