Futbolin
Znalazłam konia do dzierżawy jest to klacz rasy achał-tekińskiej. Koń jest w tej chwili wyleczony ale jest po ochwacie. Co byście mi doradzili ryzykowac i brac takiego konia w dzierżawę? Czy w umowie odpowiednio się zabezpieczyc przed kosztami związanymi z leczeniem? Będę wdzięczna za odpowiedź. Jutro jade zobaczyc konika i wsiąśc na niego.
zalezy wszystko od tego jak silny byl ochwat. Mam nadzieje ze wiesz co to jest ochwat i jak odbija sie na koni. Jezeli chcesz konika do rekreacji to w niczym to nie przeszkadza, dochodza tylko koszty kucia korekcyjnego i dbanie o odpowiednia pasze... decyzja nalezy do ciebie. Ja bym sie zastanowila
Moja kobyłka jest po ochwacie w grudniu na cztery nogi i odpukać nie ma po tym śladu i żadnego kucia korekcyjnego nie muszę stosować. Jedynie werkowanie ale to akurat regularnie co 6-7 tyg jest robione od lat. Jedyne co mi wet kazał uważać to na zmiany paszy a owies ma jeść gnieciony.
Także wszystko zależy od tego jak mocny był ochwat i jakie ślady po sobie zostawił.
koszty kucia korekcyjnego
z tym bym uważała.. nie każdy przypadek się do kucia nadaje, a są i tacy którzy twierdzą, że w ogóle się kuć nie powinno..
U "nas" w stajni są 2 przypadki poochwatowych koni.. Po tym co się naoglądałam, uważam, że jednak konia po ochwacie kuć się nie powinno ... :/ (zresztą całkiem niedawno, był baardzo dobry weterynarz i sam odradził kucie, a tylko struganie na niskie piętki, ale to w przypadku konia, który nie ma większych zmian).
Drugi "okaz" jest ekstremalny, kuty ortopedycznie, ale jak mam porównanie z tym kiedy był rozkuty, było o niebo lepiej..
Wiadomo, każdy koń jest inny i indywidualnie trzeba do niego podchodzić.
Koń po ochwacie nie może chodzić po "twardym" (kamienie i te sprawy), nie może dostawać paszy zawierającej jakiekolwiek zboże (są specjalne gotowe pasze dla ochwatowców, jednak takie są droższe), nie można przesadzać z jabłkami ani podawać suchego chleba.
paulina1992lodz, dowiedz się kiedy konik miał ten ochwat, w jakim stanie są jego kopyta (np zrób prześwietlenie), co może robić czego nie..
Ochwat ochwatowi nie równy..
Dziękuje za odpowiedzi, byłam, zobaczyłam w sumie koń fajny ale trenerka mi odradza. Właścicielka jest osobą która kocha konie i wykupuje je z transportów do rzeźni i jeszcze z innych miejsc. Większośc koni podobno jest tam chorych, zdziczałych, nieufnych. Do jednego konia to nikt poza jedną dziewczyną nie wchodzi bo każdy się go boi. Trenerka radzi żebym się nie pchała w kłopoty, lepiej znależc zdrowego konia i go kupic.
Wydaje mi się,że branie konia z takiego miejsca wcale nie musi oznaczać pchania się w kłopoty... Przecież koń wykupiony z transportu, czy innego miejsca gdzie nie miał odpowiedniej opieki nie musi byc koniem nic nie wartym,znarowionym, niebezpiecznym itd...Co do ochwatu to tak jak było napisane, nie można wiele stwierdzić nie wiedząc konkretów...Oczywiście nie zachęcam do zakupu czy dzierżawy tego konia, bo taką decyzje trzeba podjąć świadomie i osobiście nie pod wpływem kogokolwiek,jednak nie można też przekreślać wszystkich koni po jakichkolwiek przejściach i odrazu stwierdzać,że przy zakupie takiego zwierza pakuje się w kłopoty,bo niekoniecznie tak musi być
Kucie z powodu ochwatu, to najgorsza rzecz, jaka może przytrafić się koniowi z tą chorobą.
W żaden sposób podkowy nie wyleczą konia , tylko umożliwią użytkowanie cały czas chorego.
Zupełnie nie tędy droga.
Kupowanie konia w takim stanie to duży problem, jeśli nie ma się dostępu ( możliwości) prowadzenia go prawidłowo.
Koń po ochwacie nie może chodzić po "twardym" (kamienie i te sprawy), nie może dostawać paszy zawierającej jakiekolwiek zboże
nasz klacz ochwacała sie 4 razy, po każdym wyźrebieniu.
Chodzi po twardym, nigdy nie była okuwana,je normalnie zboże. Ochwat ochwatowi nierówny.
edzia 69, tak jak napisałam
tak jak napisałam
co jak napisałaś?
Ochwat ochwatowi nie równy..
czyli sprawa nieaktualna bo po pierwsze konisko po ochwacie a po drugie konie póldzikie z dziwnego miejsca bo włascicielka wykupuje i ratuje konie przez rzeznia.
No to ja mam wszystkie konie zwariowane, bo prawie wszystkie pochodzą z róznych miejsc i większosc z nich ma historię nieciekawą? A guzik prawda, moje konie to kochane miski, ufne kochane domagające się pieszczot konie. To prawda na poczatku z kazdym z nich miałam propblemy ale czas, odpowiednia opieka zrobiły swoje. Nawet dzikusek Luncio biegnie na spotkanie z ludzmi. Dziwne miejsce???!!!!
Tylko ,że ja bardziej niż koniom nieufam ludziom i żadnego ze swoich sworków nie oddałabym w dzierżawę. Nawet problemy finansowe czy zdrowotne niz zmusiłyby mnie do zmiany decyzji. Wyjątki - sprawdzeni przyjaciele (raptem 3 osoby)