ďťż

co świadczy o tym,że koń jest czyjąś własnością prywatną?

Baza znalezionych fraz

Futbolin

Jakie papiery świadczą o tym,że koń jest danej osoby?Co w wypadku,kiedy ma się konia,wyrobiło mu paszport, i tyle się tylko ma konia z paszportem,który nie świadczy o tym,że koń jest danej osoby... jak w razie potrzeby udowodnić,że koń należy właśnie do tego kogoś a nie kogoś innego...?


W paszporcie przecież masz miejsce na wpis właściciela (po opisie konia). Jeżeli koń zmienia właściciela - zmiana musi być wpisana w paszporcie. Masz też zapewne jakąś umowę nabycia konia, a jesli go wyhodowałaś samodzielnie - to też są na to jakieś papiery (hodowcy wiedzą lepiej).
dorotka74, ok,to co znaczy "ten dokument nie jest dowodem własności" w sensie posiadania konia,czy jak?
Mysle ze to chodzi o to ze jesli masz paszport konia bez wpisu wlasciela lub ktos inny jest wpisany to kon nie jest twoja wlasnoscia. Najlepszym przykladem sa na to konie adoptowane z fundacji gdzie wpisany wlasciciel to np. fundacja a ty masz paszport przy koniu czyli jestes tylko jego opiekunem. nie mozesz wtedy konia np sprzedac .

sama sie kiedys zastanawialam nad tym do momentu az nie przepisalam konia na siebie. wtedy sprawa sie wyjasnila


czyli jeżeli mam konia i tylko ten paszport i jestem w nim wpisana jako "posiadacz" to tyle mi wystarczy? W sumie pytam z czystej ciekawości,nie zastanawiałam sie nad tym przed zakupem konia i po też nie,aż do teraz...
jak bedziesz kupowac konia dostaniesz paszport byc moze z wpisanym juz twoim nazwiskiem jako nowego wlasciiela lub nie- to zalezy. z tym i umowa udajesz sie do zwiazku po pieczatke i juz wiecej ci nie trzeba
bull-gang, paszport wyrabiałam po tym jak kupiłam konia, wiec nie ma tam nic o poprzednim właścicielu,są jedynie moje dane,czyli tylko tyle mi potrzeba?
to jak ty wyrabialas sama to mysle ze wszystko
Ja bym dla pewności wolała bym mieć umowę o kupnie konia.

Mysle ze to chodzi o to ze jesli masz paszport konia bez wpisu wlasciela (...) to kon nie jest twoja wlasnoscia.

Paszport nie jest w żadnym wypadku dowodem własności konia, co mówi zresztą zamieszczona w nim stosowna adnotacja. Takim dowodem może być umowa kupna lub darowizny.

Posiadacz konia to nie to samo, co właściciel. Posiadacz to ktoś, kto w danym momencie dysponuje koniem (np. pożyczonym, dzierżawionym, adoptowanym itd.). Właściciel to ktoś kto ma prawo własności do konia.

I najważniejsze: nikt nie ma żadnego obowiązku udowadniania komukolwiek, że koń jest jego własnością. Podobnie, jak nikt nie ma obowiązku udowadniania, że np. jego własnością jest telewizor, czy lodówka. W razie wątpliwości natury prawnej (podejrzenie kradzieży) obowiązkiem stosownych organów jest wykazanie, że koń, czy lodówka nie są własnością danej osoby. Zaś w razie sporu cywilnego między dwoma osobami co do prawa własności konia udowodnić to prawo musi osoba pozywająca, a nie pozwana.
sayuu, no przydałoby się,ale niestety tego nie mam...

Tomek_J, dzięki,to już mi się w całość bardziej układa,bo tak myślałam,że z tym paszportem to jednak nie do końca tak...ale i tak nie jest źle,skoro
dlatego tez pisalam wczesniej o umowie
dokładnie tak jak pisze Tomekj ... koń w prawie jest uznawany jako rzecz ... do posiadania konia na własność nie potrzeba umów ( wystarczy umowa słowna i jeden świadek ) ani nawet paszportów ... paszport pomaga to ale nie stanowi o własności konia ... umowa pomaga i stanowi własność konia tak samo jak brak umowy i paszportu ...

np fundacje niestety nie posiadają w większości ani umów ani paszportów na swoje (nasze) konie ... dlatego potem odebranie koni adopcyjnych jest takie trudne gdyz od początku do końca fundacje mają u siebie pierdolnik ... bo gdy się zbiera kasę i wykupuje konia to wszystko jest piękne i takie poukładane a potem zaczyna sie jazda że nie ma papierów , wpisów , świadectw ani jednego świstka i zaczyna się stara śpiewka fundacji że znowu ich ktoś oszukał znowu handlarz zły człowiek ... a oni kupowali konia żeby na nim zarobić a im mniej papierów tym mniej świadków tym mniej wiadomo o koniu i tworzy mu się wtedy specjalne cv jaki to on był biedny i jak go wszyscy wykorzystywali seksualnie i to na polu na oczach biednych cielaczków ... hahaha
Ciekawe rzeczy piszecie chłopaki, z tego wynika ,że spokojnie można komuś zarąbać konia i powiedzieć ,że mój.
no własnie. kiedys dostalismy z mezem konia w prezencie ślubnym. tak pod pic ktos sobie wymyśilł. godz 24 goście weselni wyjść na dwór tam oficjalne przekazanie konika polskiego na ręce państwa młodych czyli nas. fajnie tylko po co mi trzeci koń. nieważne. po dwoch tyg konik znika nam ze stajni nocą (my bylismy na mazurach gospodarstwem opiekowali sie teściowie). Rano policja, pies tropiący - koń odnaleziony niedaleko na działkach. Poprzedni właściciel odebrał swoją własność. Psy nie szczekały bo znały gościa (czasem przyjdzie coś pomóc). Nie będę wnikała w szczegóły dlaczego tego konia dał a później zabrał ale idąc do brzegu chodzi mi o to iż policja jasno nam powiedziała że koń jest nasz z racji umowy słownej i ok setki świadków w postaci gości weselnych. Nie miałam na niego ani paszportu ani umowy pisemnej. Ponieważ mnie ten koń nie był potrzebny to nawet z ulga oddałam mu kobyłkę. Nie będę się w sumie z sąsiadem kłóciła o konia który mi jest zbędny a z facetem będę sie sąsiadować jeszcze lata więc po co spory i sądy? Fakt jest taki że prawo niespecjalnie chyba zadbało o coś takiego kto jest prawnym właścicielem konia (tudzież krowy, kozy, świni czy psa) poza paszportami które i tak nic nie wnosza.
agulaj79, to ciekawa historia
a gdyby sytuacja była ustawiona? świadkowie podstawieni...?
Spodziewałam się,że będzie to zamotane,ale nie że aż tak bardzo...
mysle ze umowa to umowa. Chlopaki z tego co sie domyslam mowia w kwesti koni ktorymi sie handluje. gdzie faktycznie to czy jest paszport czy nie nie ma znaczenia tak samo jak i umowa jest kwestia przybicia reki.
jesli masz konia ktorego kupilas bez paszportu, wyrabiasz go sama to jednoczesnie tkwisz w zwiazku jako wlasciiel konia. w naszej stajni ostatnio paszporty mialy robione 4 konie., kazdy z wlasciieli musial przedstawic umowe badz rodowod konia( w tym wypadku metryke z wpisanymi danymi wlasciielki) co dalej uzupelniali w paszporcie.jedna osoba nie miala niczego wiec otrzymala opis konia z adnotacja ze z potrzebnymi dokumentami musi sie stawic w zwiazku i wtedy zlozy wniosek.
wiadomo ze w kwestii zlodziejstwa konia ktoremu wyrobiono drugi paszport moga byc schody. ale zyjemy w Polsce , kraju spraw dziwnych i niedokonczonych.jak sie che to wszytsko sie obejdzie ale jakies zasady panuja chocy w kwesti ze umowa slowna jest tak samo wazna jak pisana choc z pisana zawsze latwiej przebrnac.wazne zby byly dwa podpisy

wiadomo ze w kwestii zlodziejstwa konia ktoremu wyrobiono drugi paszport moga byc schody
dlatego jestem za chipami
Edzia masz zachipowanego konia? jesli tak napisz jak w praktyce to wyglada?czy chipy nie stanowia zagrozenia w kwestii otorbielenia sie? czy faktycznie istnieje dobra baza danych czy to tylko ladnie wyglada i brzmi?>
dzieki za info
mam zachipowane te , które przyjechały z Holandii, i czekam na "opisywacza". który ma zachipować mlodzież
znowu nieprawda z tym opisywaniem konia ... koń jest opisywany bez względu na dokumenty ... jeżeli brakuje dokumentów to w opisie jest NN ...

tak jak napisał tomekj czy musisz udawadniać komuś ( nie wiem po co ? ) że twoja lodówka w domu jest twoją lodówką a jak kupiłaś ją używaną to czy masz na to umowę kupna ? nie masz i nikt nie ma ... umowa słowna jest tak samo ważna jak pisemna ... a jezeli ktoś twierdzi że świadek moze być podstawiony i wszystko ukartowane to tak samo moze być ukartowana pisemna ... nie popadajmy w paranoję ... kiedyś nic się nie pisało i żylismy bardziej beztrosko ... dodam że kiedyś były już znakowania pojazdów i cały system powołany do tego tylko jakoś to słabo funkcjonowało ... są gps i dalej kradną samochody ... czipy fajna rzecz tylko kto będzie je odczytywał czytnikami ? złapiesz konia i co ? ratunkuuuu kto ma czytnik ? ano ma wet ale jest w tej chwili w klinice 50 km dalej ...policja nigdy takich czytników nie będzie miała ponieważ kradzież koni to dzisiaj rzadkość ...

Ciekawe rzeczy piszecie chłopaki, z tego wynika ,że spokojnie można komuś zarąbać konia i powiedzieć ,że mój.

Można. A jeśli ktoś Ci ukradnie konia, a Ty będziesz się pałować z nim w sądzie i przedstawiać swoich świadków, to licz się z tym, że złodziej może przedstawić swoich w ilości dwukrotnie większej Mała dygresja: znam to z praktyki, szarpałem się w sądzie z pewnym budowlanym [ocenzurowano ] który okazał się kłamcą, oszustem i złodziejem, a w sensie sztuki budowlanej - partaczem. Na mój pozew wystąpił w tymże sądzie z żądaniami zapłaty przeze mnie za prace wykonane rzekomo na bazie umowy ustnej i przedstawił 2 świadków. Nie muszę chyba dodawać, że ten budowlaniec żadnej pracy dodatkowej nie wykonał, a świadkowie byli "lewi" ? Gdyby nie to, że wszystkie inne dowody (umowy, kwity, zeznania kierownika budowy itp.) świadczyły dobitnie przeciw budowlańcowi oraz że budowlaniec miał równolegle sprawę karną (wziął ode mnie 100% kasy na dachówkę, zaliczkował 15% dachówkę w hurtowni i odebrał ją, po czym powiedział, że resztę zapłacę ja osobiście), to kto wie, jakby się moja sprawa skończyła ?...

Zatem umowa słowna kupna konia jest tak samo ważna jak pisemna, ale... tak naprawdę to tylko teoria. W praktyce umowa ustna nie jest warta prawie nic. A co do fałszywych świadków: czy ktoś z Was słyszał o choć jednym przypadku ukarania świadka za składanie fałszywych zeznań ? Ja - nie

Arkady ma rację: kiedyś nic się nie pisało i żylismy bardziej beztrosko. Niestety dziś jest inaczej. Dziś "Polska to jest kraj kłamców i złodziei" - tak powtarzał stale wspomniany budowlaniec i sam własną osoba wykazał trafność tego spostrzeżenia.

Edzia masz zachipowanego konia? jesli tak napisz jak w praktyce to wyglada?czy chipy nie stanowia zagrozenia w kwestii otorbielenia sie? czy faktycznie istnieje dobra baza danych czy to tylko ladnie wyglada i brzmi

Bull, przecież Kataira też zachipowana... Zapraszam na wizję lokalną

Arkady co do czytników - policja nie będzie miała , ale teoretycznie powinny być w rzeźniach i na granicach...
Tomek_J, nic pocieszającego nie napisałeś niestety

Tomek_J, nic pocieszającego nie napisałeś niestety

Edzia, nie chodzi o to, by się bezpodstawnie pocieszać. Piszę o tym, by każdy wiedział, jak to jest w takich przypadkach i by mógł uniknąć błędów typu "umowa ustna tak samo ważna". I powtórzę: pamiętajcie zawsze, że sądy cywilne w przeciwieństwie do spraw karnych nie mają obowiązku dochodzenia kto jest winien. Pierwsze co, to zawsze patrzą, która ze stron ma możłiwość pokrycia kosztów rozpraw. Brutalna prawda, ale prawda.

Jeśli Obiś ma konkretny problem, proszę o maila na priv, spróbuję pomóc. A a propos mojej dygresji - budujących stajnie i inne budowle przestrzegam przed "Firmą Remontowo-Budowlaną GROM-MAR Marek Gromada" z - nomen omen - Piekar Śląskich, czyli miasta Obisia

przestrzegam przed
a ja przed gościem z allegro, który handluje częściami do aut, które po dokonaniu przelewu nagle znikają ze stanu magazynu.nick na pw
Tomek_J, wiad. poszła na pw
z tego co wiem czytniki do chipow mieli mieć tylko (póki co które nie wiadomo ile będzie trwało) tylko powiatowi lekarze wet. kiedyś ktoś się wypowiadał na ten temat że w tym momencie za mała ilość osób ma te czytniki i wcale to chipowanie nie zda egzaminu. nie wiem jak sprawa wygląda teraz nie miałam jakos głowy do zajmowania sie tym tematem ale teraz rozbudziliście moją ciekawość.
początkowo myślałam że to fajna sprawa ale z biegiem czasu doszłam do wniosku że niewiele to da skoro nie przyjedzie na czas czytnik i konia zdążą zabrać bo "szkoda czasu na czekanie..."
Czytniki będą mieli też pracownicy Związku, którzy będą czipować w terenie.
hm97, nie bardzo rozumiem pytanie
edzia 69, edzia zignoruj je

hm97 WYSZUKIWARKA t masz temat u chipach
http://swiatkoni.pl/forum...highlight=chipy

sprzedaż konia "na gębę" jest tak samo ważna jak "na papierze", a to czy koń jest lub nie jest czyjaś własnością musi udowodnić strona, która dochodzi z tego tytułu jakichś praw.

Np jak osoba A udostępnię osobie B jakiś grunt, oczywiście "na gębę" i po 10 latach osoba A zażąda zwrotu tego gruntu, a osoba B odmówi twierdząc, że grunt należy do niego to wtedy osoba A będzie musiała udowodnić, że osoba B kłamie np przedkładając akt notarialny.

Np jak osoba A udostępnię osobie B jakiś grunt, oczywiście "na gębę" i po 10 latach osoba A zażąda zwrotu tego gruntu, a osoba B odmówi twierdząc, że grunt należy do niego to wtedy osoba A będzie musiała udowodnić, że osoba B kłamie np przedkładając akt notarialny.

Jesteś uprzejma się mylić. Osoba A nie musi mieć aktu notarialnego. Są bowiem i inne dowody posiadania przez nią gruntu, np. księgi wieczyste, testament itp.

Poza tym co rozumiesz przez "udostępnić" ? Udostępnienie to jest np. dzierżawa, którą zgodnie z prawem można zerwać w każdej chwili (dlatego zawsze włos mi się jeży, gdy słyszę o fundacjach działających w oparciu wyłącznie o grunty dzierżawione). Sprzedaż natomiast musi mieć formę aktu notarialnego, wszelkie nienotarialne umowy kupna-sprzedaży jakiejkolwiek nierychomości są z definicji nieważne. Jeśli osoba A "sprzedała" osobie B ziemię bez aktu notarialnego, to nic nikomu nie musi udowadniać, bo nadal A jest właścicielem tej ziemi. Osoba B co najwyżej może pałować się z A po sądach i próbować udowadniając, że osoba A wzięła od niej bezprawnie jakieś pieniądze (jeśli nie ma pokwitowania z tytułem "za sprzedaż", to mie ma szans tego udowodnić...)
hm97, jeszcze nam nie czipowali więc nie mogę odpowiedzieć.

Są bowiem i inne dowody posiadania przez nią gruntu, np. księgi wieczyste, testament itp.
wiem dlatego napisałam: