Futbolin
A więc do stajni kupili nowego konia. Młody, nigdy nie chodził pod siodłem. Już raz rozwaliła ścianę boksu wdarła się do tego obok i pokopała tamtego kucyka. Ściana została wzmocniona a najlepsi jeźdźcy próbowali jej dosiąść. Gryzie, kopie zwala co mamy zrobić
Odsprzedajcie jak najszybciej !!!!!!!!!!!!
a najlepsi jeźdźcy próbowali jej dosiąść.
i co?
a jak długo przyzwyczajaliście ja do nowego miejsca?
Młody, nigdy nie chodził pod siodłem.
najlepsi jeźdźcy próbowali jej dosiąść
nawet, Rapcewicz, jakby wsiadł , to nie zrobi z nieujeżdżonego konia, spokojnego i ułożonego w jeden dzień...
wiec co się dziwić że nieujeżdżony koń zwala..Artalife, widziałaś jak kowboje dosiadają "mustangów"
co robić? wypuścić na padok, z innymi końmi zobaczyć jakie ma upodobania, co do nich, i tak je poustawiać w boksach. zacząć pracę na lonży z koniem, bez siodła, bez obergurtu nawet. poznać konia, -przy czyszczeniu, poobserwować go w boksie, pogadać z nim.
eh, zresztą szkoda gadać. jak na surowego, będziecie jeźdźców wsadzali, to koń nigdy "normalny" nie będzie...rok pracy z ziemi, bez jeźdźca na grzbiecie, i na konia wsiądzie nie "najlepszy"-cokolwiek to oznacza.. a "przeciętny" jeździec i będzie ok.
Artalife, napisz ile koń ma lat, jaka maść, przeszłość? cokolwiek, bo to jak wskazywać ślepemu drogę.
kupili nieujeżdżonego , nadpobudliwego konia i już wsiadają....
dajcie kobyłce trochę czasu i popracujecie, ale najpierw nad sobą....
bo najbardziej dośwaidczeni jeźdzcy tak nie robią
To kolejna podpucha? Powiedzcie, że to podpucha.
Autorowi/autorce tematu polecam konia jak najszybciej sprzedać komuś doświadczonemu jeśli ta sytuacja naprawdę się zdarzyła...
prima aprilis byl dwa dni temu niestety...
Autorka chyba pomyliła działy, bo temat powinna umieścić w Kaskaderce konnej
A poważnie to najpierw należałoby poczekać aż koń oswoi się z nowym otoczeniem. Pokazać mu że krzywda się nie dzieje, choć niestety już się chyba stała.
A mi tam ich wcale nie szkoda. Niech rozwali kolejne boksy, katuje inne konie, i przeczochra skopie i pogryzie jeszcze kilku inteligentów, którzy wsiadają na konia ot tak.
Po co żałujecie ludzi, dla których jedynym wyznacznikiem zakupu jest cena konia?
Nie chcieli zapłacić więcej za ułożonego niech się użerają sami. Może się dowiedzą, dlaczego za ujeżdżonego, miłego konia, który może zarabiać na rzecz stajni od razu po przyjeździe trzeba drogo zapłacić.
to chyba jakaś prowokacja...
A jaka była cena tego superkonia, że się tak niedyskretnie zapytam?
Tysiąc? Czy dwa?
A jaka była cena tego superkonia, że się tak niedyskretnie zapytam?
Tysiąc? Czy dwa?
a jak by nawet 1zł kosztował to nie moze być dobry?
Super, bo nikt na niego wsiąść nie może. Że o kopaniu, gryzieniu i rozwalaniu ścian nie wspomnę.
A dobra wiertarka z udarem musi kosztować to pytam ile....
Jakoś tak to wychodzi zazwyczaj, że ten, co myślał, że tanio kupi, potem płacze, że sobie nie radzi i musi bulić specowi kasę za doprowadzenie konia do stanu używalności.
I takich właśnie ni cholery mi nie szkoda.
nie zawsze tak jest ...
mój znjomy kupuje konie od 40 lat na targach za nie więcej niż 2 tys. , czasem 2,5 tys...
i to konie z papierami , konie które wyrastają na wspaniałe wierzchowce (oczywiście nie mówię o koniach typowo sportowych ) ale bez rzadnych wad, narowów itd...
trzeba się po prostu znać i trzeba znać ludzi urzędujących na targu
KarolaJn13, Twój znajomy jest zawodowcem, i się tym trudni. Nam chodzi o przeciętnego użytkownika konia, który chce wsiąść i pojechać, albo kupić konia do szkółki i na nim od razu zarabiać.
no wiadomo
myślę,że nawet spokojnemu konikowi, dobrze wyszkolonemu , należy się przerwa na aklimatyzację
ojoj, znana sytuacja... znajomy - bez pojęcia - ostatnio kupił takiego konia..kozak pomerdany, więcej szkody niż pozytku zrobił temu koniowi ;/ ilez ten koń od niego dostał kopów ;/ serce boli... pracowałam z nim 2 tyg, pozwolił mi się dosiąść, ale własciciel chciał konia dla rodziny ( o tym nie ma mowy, ten koń dopiero za kilka miesięcy będzie ogarnięty, z nim trzeba spokojnie, cierpliwie i łagodnie pracować) więc co? do handlarza ;/ udało nam się znaleźć dom, dzięki wspaniałej fundacji...
koń jak stał w boksie i w stajni, wychodził, zaczął się otwierać, szukac kontaktu z ludźmi (a miał spore problemy, które da się łądnie rozpracować); jak pojechał do handlarza...stał przywiązany do ściany na sznurku, nie wychodził... nie ten koń! jak wyszedł na padok, to też inne zwierzę... wrócił od handlarza (na szczęście!!!), zaczął się aklimatyzowac w dawnej stajni od nowa i już jest lepiej
ludzi mi nie żal, ale żal mi koni, bo potem cierpią przez głupotę ;/ jemu się udało. ale najeździł się w transportach bez sensu, cały w stresie.. teraz czeka go wyprawa ppod Poznań (szukamy PILNIE transportu!), ale już bez wożenia i niepewnego losu..koń jedzie do domu
jesli ktoś nie ma pojęcia - niech się za takiego konia nie bierze! niech mysli zanim zacznie sie z koniem bawić, bo może być jeszcze gorzej... niech myśli kupując konia... i niech bierze pod uwagę to, że koń to nie tylko żyjący kawał mięsa, który można traktować przedmiotowo! też się przywiązują, lubią poznac nowe miejsce, są zestresowane, potrzebują czasu!
takie konie się robi powoli, cierpliwie i spokojnie, czasem długo. trzeba miec doświadczenie! a nie myśleć, że się je ma, albo przy takim kkoniu się go nabierze od razu...
ojoj, znana sytuacja... znajomy - bez pojęcia - ostatnio kupił takiego konia..kozak pomerdany, więcej szkody niż pozytku zrobił temu koniowi ;/ ilez ten koń od niego dostał kopów ;/ serce boli... pracowałam z nim 2 tyg, pozwolił mi się dosiąść, ale własciciel chciał konia dla rodziny ( o tym nie ma mowy, ten koń dopiero za kilka miesięcy będzie ogarnięty, z nim trzeba spokojnie, cierpliwie i łagodnie pracować) więc co? do handlarza ;/ udało nam się znaleźć dom, dzięki wspaniałej fundacji...
A dziękuję za przywitanie Czasem czytam, udzielam się jak mnie najdzie Czyli ostatnio stałam się czynna, a nie bierna
Taak... czemu jak kupujemy buty potrafimy obejść kilkanaście sklepów, przebierać, wybrzydzac, a czasem, jesli o zwierzę chodzi ( i nie tylko o koni, ale i o psa, kota etc) - działamy impulsywnie? Dopiero potem, po nieprzemyslanej decyzji, powiększają się nam schroniska, konie okazują się głupie i dzikie, sa krzywdzone głupota i brakiem kompetencji, a potem wchodzą w głowę rozwiązania najprostsze... Uratowac takiego konia nie jest łatwo! Spędziłam kilka tyg na telefonie, żeby Rudy dostał szansę na zycie. Tylko czy on jest winny? Za to, że był bity, traktowany w podły sposób? I przez dalszy brak normalnego człowieka ma iść na rzeź? Taak..a niby najprostsze rozwiązania sa najlepsze... tylko nie tutaj. A już na pewno ktoś, kto ma mierne pojęcie niech idzie precz z dala od taiego konia! Koń go uszkodzi i już wtedy jest przesądzony jego los... poza tym - trzeba umieć. I jeździć przynajmniej kilka ładnych lat, na różnych koniach, a nie w szkółce w zastępie!
Pamiętam sytuację, kiedy zajeżdzałam pierwszego w życiu konia. Wałaszek, spokojny. Obok - zajeżdzały kobyłkę dwie dziewczyny. Też ich pierwszy koń. Również bezproblematyczna dziewucha. Zaczęła chodzic po 2 tygodniach. Ja sie chrzaniłam z wałachem miesiąc. Jakiez było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że wałach chodził na łydki, a na tamtej klaczy bez bata się nie ruszyło, a jeszcze zaczęła rzucać się na ludzi... To było 10 lat temu. Tylko, że ta klacz potem dostała twardą szkołę życia, nie ma nic gorszego niz poprawianie zniszczonego konia. Dlatego właśnie lepiej zostawić to innym. Skoro tak nam żal koni jadących na mięso - nie sprawiajmy, żeby się kwalifikowały do tego